Nachalne promyki światła wdarły się przez zamknięte oczy śpiącego Lukseburgczyka. No, może nie tak bardzo śpiącego, skoro zdołało go to obudzić. Białowłosy przeciągnął się nie otwierając nadal swych zielonych oczu... Chwile jeszcze leżał, by zaraz usłyszeć dość wyraźnie głos wuja, który nakłaniał go do wstania. Eeeh, to męczące.... w ogóle, która godzina? - pomyślał zniechęcony, otwierając oczy. O dziwo jednak nie budziły go promyki światła dziennego. Było to światło lampy, tak pospolite jak byle pasta do zębów. Okna nadal były zasłonięte, lecz można było przez nie dostrzec światło słoneczne. Wuj stał w drzwiach, z wyraźnym grymasem niezadowolenia na twarzy. Nie mając innego wyboru, bo właściwie był to jego odruch, złapał w ręke komórke aby zobaczyć która godzina. Szybki ruch spowodował lekki ból głowy, ale zdziwienie wywołało w nim to, że przespał całkiem sporą część dnia... 14.20.. Nawet nie pamiętał co wcześniej robił. Widać, musiał wczoraj mieć ciekawy dzień. Nie tracąc czas na tłumaczenia, szybko wstał witając wuja pokornym spojrzeniem. Musiał się ocucić, przebrać, coś zjeść... Typowe sprawy. Wyszukujac z szafy pierwsze lepsze ubranie, a zarazem przebierajac się, wymamrotał do wuja coś co brzmiało w desen "już, już, mozesz wracać do siebie", po czym udał się do kuchni zjeść śniadanie, a następnie do łazienki troszke się odświeżyć, by nie było. W końcu, podstawa higieny musi być. Po tych jakże nudnych czynnościach, zabrał amulet i wyszedł pośpiesznie z domu, zastanawiając się przy okazji co dziś zrobić...