Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Wypociny Shadiego

Go down 
AutorWiadomość
Shadow


Shadow


Mistrz Gry : Kamys

Karta Postaci
Punkty Życia:
Wypociny Shadiego Pbucket8/60Wypociny Shadiego Empty_bar_bleue  (8/60)
Punkty Reiatsu:
Wypociny Shadiego Pbucket25/42Wypociny Shadiego Empty_bar_bleue  (25/42)

Wypociny Shadiego Empty
PisanieTemat: Wypociny Shadiego   Wypociny Shadiego Empty2014-09-22, 16:17

Taka tam zabawa konwencją i pomysłem Tsuny oraz przedstawienie mojej propozycji "kidou" dla hollowow.


- Musze przyznać, że Soulsociety to piękne miejsce. Czemu u nas nie ma takiej okolicy? - Spokojnym, kobiecym głosem spytało rozłożyste drzewo wiśni górujące nad niewielkim jeziorkiem zasilanym wąskim strumieniem. Jakiś ptak przycupnął w listowiu, ale natychmiast poderwał się do lotu, jakby spłoszył go sam powiew wiatru.
- Ponieważ Hollowy wszystko by zeżarły. - Głęboki, ociekający pewnością siebie, męski głos dobył się z piersi rosłego mężczyzny zanurzonego do pasa w chłodnej wodzie. Jego plecy znaczyły dziesiątki blizn po pazurach, jakby ktoś, niegdyś, próbował zedrzeć z niego skórę. Biało-czarny strój leżał na pobliskim kamieniu, a Zanpaktou opierało się o pień drzewa. - Na pewno się nie dołączysz? - Uniósł wzrok na niewzruszony pień. Czarny tatuaż w postaci liczby trzy zdobił jego prawe ramię. Na szyi spoczywał naszyjnik z kości.
- Możesz pomarzyć. - Syknęła gałąź.
Po chwili ciszy, przerywanej jedynie chlupotem wody i szumem liści, wiśnia odezwała się raz jeszcze w rytm powoli opadających płatków kwiatów. - Nie obawiasz się kłopotów? Z pewnością ktoś zwróci uwagę na spaloną wioskę, a wątpię by byli to Shinigami.
- Zawsześ taka spięta? - Pokręcił głową i, brodząc w wodzie, podszedł do swoich rzeczy unosząc w dłoni kapelusz. Miał szerokie rondo i przypominał w kroju kowbojski. Z namaszczeniem nałożył go na głowę. - A teraz?
- Tak jakby taki szczegół miał ci pomóc. - Ofuknął go pniak. Miała słabość do kapeluszy. Wiedziało o tym całe Las Noches.
- Co może się stać? - Mężczyzna chlapnął wodą, która zatrzymała się kilkadziesiąt centymetrów od drzewa i wsiąknęła w, przez chwilę widoczny, biały rękaw nim ten znów zniknął. - Przyjdzie ten jednoręki bandyta?
- To kobieta.
- Ale z takim temperamentem, że łatwo zapomnieć. - Zanurzył się aż po szyję. Przymknął oczy pozwalając kapeluszowi opaść na nos. - Sądziłem, że chętnie wskoczysz do bajorka, gdy ci je pokażę. W końcu twoje upodobanie do pływania jest aż legendarne. - Nie doczekał się odpowiedzi. Zamiast tego kamyk uderzył go w tył głowy. Mężczyzna zaklął i obejrzał się w stronę drzewa. - Mogłabyś chociaż wyjść z kamuflażu, co ty na to?
- Nie. Namolny głupku. Jesteśmy na misji, a nie urlopie. - Kobieta prychnęła raz jeszcze. Usłyszał jak usadawia się na konarze. Zdradziły ją ciche skrobnięcia. Wywrócił oczyma. Chciała by wiedział gdzie jest. Już nie raz podkradała się do niego, gdy był czujny, a co dopiero teraz. Z pewnością mogłaby odejść niezauważona, a on dalej mówiłby do pniaka. Znów usadowił się wygodnie.
- Nawet na misji należy nam się chwila wytchnienia. Z resztą póki się ktoś nie pojawi jesteśmy skazani na bezczynność, a skoro ty wolisz siedzieć jak na szpilkach pozwól, że zrelaksuję się za nas oboje.

Tercera Espada omiótł wzrokiem polankę skrytą wśród drzew i krzewów. Istną perełkę okolicy. Różowe płatki kwiatów mieszały się z białymi na powierzchni wody wprawiającej je w ruch wirowy. Zogniskował lazurowe oczy na skulonej przy sporym kamulcu kobiecie. Jej potargana toga, bo inaczej by tego nie nazwał, była pobrudzona i z pewnością wymagała wizyty u krawca.
- A ty? Dołączysz się? - Spytał unosząc brew, gdy ta drgnęła jakby wyrwana z głębokiego snu, choć patrzyła na niego przez cały ten czas, i niezdarnie poprawiła blond loczek. - Jeśli nie chcesz to bądź dobrą duszyczką i przynieś mi nieco wina. - Kobieta pokiwała z zapałem głową i zaczęła grzebać w torbie poszukując bukłaka.
- "Dobra duszyczka"? Naprawdę? To było dość niskie.
- Nie czepiaj się, gadzino, staram się być miły.
- Zabiłeś jej rodzinę i namieszałeś jej w głowie.
- Ochroniłem ich przed niechybną zgubą.
- Och, łaskawco.
- Życie jest jakie jest. - Wzruszył ramionami i napił się otrzymanego trunku. Był cierpki, ale chłodny i rozgrzewający zarazem. - Teraz zamiast wypominać mi ubezwłasnowolnienie i mord powiedz lepiej czy jednoręka jest blisko. - W tym momencie gałąź strzeliła pod ciężkim krokiem, a Tercera westchnął. Obrócił się powoli w stronę intruza. Jednoręki Bandyta. Kamys Tsuki strzeliła karkiem wpatrując się w mężczyznę.
- Mogę się chociaż ubrać? - Wyszczerzył się beztrosko. - Mówiłem już, że cię nienawidzę, Duszku? - Tym razem nie doczekał się odpowiedzi. Wywrócił raz jeszcze oczyma i powoli powstał. Popatrzył w oczy kobiecie i uniósł pytająco brwi wskazując jednocześnie na ubranie. Właścicielka oczu barwy wiosennego nieba zdawała się nie mrugać. Skinęła ledwo zauważalnie głową i ułożyła rękę na swym Zanpaktou. Espada uśmiechnął się kącikiem ust. Wyobrażał ją sobie inaczej. Przede wszystkim spodziewał się, że będzie bardziej umięśniona, a tym czasem jej ciało wyglądało na zagłodzone. Poszarpany, praktycznie chłopski, strój wydawał się nie pasować do tego co o niej słyszał. Chociaż naramiennik wyglądał podobnie do opisów. Gruby metalowy z pasami materiału spływającymi wzdłuż lewej ręki. Nie zawiódł się za to na kikucie, który pozostał po prawej kończynie kobiety. To musiała być paskudna rana.

Tercera zdjął kapelusz i sięgnął po białą kurtkę z czarnymi wykończeniami, którą zdobił prosty motywy płatków śniegu.
- Duszku, będziesz tak dobra? - Z jednej z gałęzi górujących nad jeziorkiem spadł biały ręcznik. Tsuki przesunęła tam wzrok i przez chwilę była pewna, że widzi zarys ludzkiej sylwetki, ale po chwili już jej tam nie było. Odkaszlnęła.
- Niech twoja koleżanka wyjdzie z tego kamuflażu. - Głos Tsuki był suchy i jałowy jak ziemia, na którą nie spadła kropla deszczu.
- O widzisz! Też się z tym zgadzam! - Potwierdził Tercera wycierając się i zakładając kurtkę. Następnie wychodząc zręcznie owinął się ręcznikiem i wytarł na chwilę wchodząc za kamień by założyć resztę ubrań. Nie sięgał po Zanpaktou. Żadne z nich nie doczekało się odpowiedzi.
- Uciekaj stąd mała. - Mruknął Espada w stronę blond duszyczki o dziwnie nieobecnych oczach. Ta kiwnęła głową i zebrała swoje rzeczy po czym pobiegła w las. Przez chwilę panowała cisza.
- To wy spaliliście wioskę? - Kamys dmuchnęła w kosmyk włosów.
- Problematyczna sprawa. I tak i nie. - Odpowiedział beztrosko mężczyzna siadając na kamieniu. Podparł dłońmi brodę i przez chwilę mierzył sylwetkę Tsuki.
- Zabiliście rodzinę tamtej duszy. - Była Shinigami cedziła każde słowo jednocześnie wypatrując drugiego przeciwnika.
- Prawda, ale to dlatego, że szukaliśmy ciebie. - Kiwnął głową. - Duszku? - W tym momencie Tsuki usłyszała za plecami odgłos Sonido. Jednym ruchem wyszarpnęła swoje Zanpaktou by obrócić się na pięcie i parować cios, ale nie zdążyła. Kątem oka dostrzegła tylko rozmazaną sylwetkę opalonej kobiety o falowanych włosach i drapieżnym spojrzeniu oraz jej wyciągnięty palec wskazujący.
- Hechicería faltante número uno: Negra. - W jednej chwili kolory zniknęły, a świat stał się czarno-biały. Ostrze Tsuki przecięło powietrze, gdzie jeszcze przed momentem stała Duch. Nagły atak migreny niemal rzucił ją na kolana. Spod jej nóg wypłynęła ciemność rozlewająca się jak atrament po świecie wokoło. Spróbowała się ruszyć, ale kroki były powolne jakby brodziła w smole. Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale agresywnie wdarło się w nie chłodne powietrze. Zakaszlała i zatoczyła się. Shunpo nie chciało zadziałać, jakby coś trzymało ją za nogi. Nagle poczuła, że spada. Wszechobecna ciemność, lodowate powietrze opływające ciało i zbliżający się biały punkt. Zacisnęła zęby i spróbowała wyhamować wyzwalając Reiatsu. Tylko dzięki temu opadła lekko na piasek znajdujący się pod spodem. Był sypki i drobny. Rozejrzała się gwałtownie szukając swych przeciwników. Nie zawiodła się. Tercera siedział, a raczej klęczał przed niewielkim stolikiem, na którym parowała herbata. Na przeciwko niego znajdowało się jedno wolne miejsce. Zmrużyła oczy i dostrzegła, że w pewnej odległości za nim, na wydmie coś się poruszyło. Wytężyła wzrok i dostrzegła tą samą kobietę, której ciało i ubranie było łudząco podobne do barwy podłoża.
- Gdzie ja, do cholery jestem? Co to ma być? - Warknęła Tsuki robiąc krok w stronę klęczącego mężczyzny.
- Wszystko wyjaśnię, ale może napijemy się herbaty? Jak cywilizowani ludzie? - Uśmiechnął się jakby nigdy nic, co tylko bardziej rozjuszyło Tsuki.
- Nie pieprz bzdur! Co to za miejsce?!
- Hueco Mundo. - Tsuki drgnęła. Wiedziała, że to niemożliwe. - Dokładniej jego wycinek, który wcześniej został przez nas przygotowany. Domyślasz się co to oznacza, prawda? - Kobieta zgrzytnęła zębami, ale posłusznie schowała zanpaktou do sai. Nie była głupia. Skoro przygotowali do miejsce mogli dostosować je do bitwy pod siebie. Co więcej skoro na nią czekali musieli wiedzieć o niej więcej. Przede wszystkim jednak. Potrzebowała czasu by wymyślić jak pozbyć się kamuflażu tej szybkiej dziewuchy. Powoli podeszła i uklęknęła na swym miejscu. Zanpaktou położyła w geście braku zaufania. Espada uniósł kącik ust, ale nie powiedział nic na ten temat.
- A zaklęcie? Nigdy nie słyszałam o czymś takim.
- Wy macie kidou, a my znaleźliśmy coś co można nazwać... Zaginioną magią. Pozwól, że wyjaśnię coś jeszcze. Ona się nie miesza. Sprawa tyczy naszej dwójki, więc nie musisz jej wliczać w całe swoje rozważania, bo jak sądzę zastanawiasz się jak stąd wyjść. - Znów ten uśmiech. Tsuki zgrzytnęła zębami.- Nie denerwuj się tak chcę tylko porozmawiać.
- Jesteś mordercą. - Syknęła mrużąc oczy, a on tylko westchnął rozkładając ręce.
- To, że zabiłem kilka dusz nie oznacza zaraz... - Ostrze jej szabli znalazło się na wysokości jego oczu. Nie poruszył się. Wydawało się, że nie śmie ruszyć nawet mięśniem dopóki nie odezwał się nieco zaniepokojonym tonem.
- To oni spalili wioskę, my tylko pozbyliśmy się odpowiedzialnych, a blondyneczce daliśmy nowe życie. - Tsuki nie cofnęła ręki. - A teraz bądź tak miła i zabierz do żelastwo sprzed mojej twarzy. Napij się herbaty. Miętowa. Na uspokojenie. - Mierzyli się wzrokiem przez długą chwilę. Wreszcie kobieta odłożyła Zanpaktou na miejsce. Ku swej satysfakcji zauważyła, że Arrancar wylegując się na piasku nawet nie spojrzała w ich stronę, gdy niemal zaatakowała jej partnera.
- Dobrze więc, słucham. - Chwyciła w dłoń czarkę z herbatą, ale jeszcze nie piła przyglądając się zawartości podejrzliwie.
- Uwierz mi, gdybyśmy chcieli cię otruć zrobilibyśmy to w inny sposób. - Przez krótką chwilę Tsuki zawahała się. Ciecz parowała, ale faktycznie pachniała miętą. Wzruszyła ramionami i spróbowała. Okazało się, że jest całkiem niezła, z resztą od dawna nie piła porządnej herbaty. - Powiedz mi co odczuwasz względem tych, którzy pozbyli się ciebie z oddziałów Shinigami?
- A co cię to obchodzi? - Odwarknęła nieco nazbyt agresywnie.
- Tak jak myślałem. Widzisz... możemy zawrzeć układ. My damy ci tych odpowiedzialnych za całe zamieszanie i przywrócimy ci twarz, a w zamian ty zrobisz coś dla nas. Co ty na to?
- Miałabym współpracować z wrogiem? Poza tym co wam tak na mnie zależy?
- Wróg mojego wroga... - Zaczął pewnie Tercera, znów uśmiechając się w ten wkurzający sposób.
- Nie jest Arrancarem. - Powiedziała sucho. Poczuła niesamowitą satysfakcję, gdy kąciki jego ust opadły.
- Czy naprawdę musimy pałać do siebie taką niechęcią? - Napił się herbaty i patrzył głęboko w oczy Tsuki. Nagle zdała sobie sprawę, że coś w tym spojrzeniu jest nie tak.
- Tak, jesteście potworami. - Syknęła.
- Masz rację. - Odparł powoli. - A wy nimi nie jesteście? - Zamarła. Jego oczy błysnęły złowrogo. - Przypomnieć ci jak zareagowałaś, gdy ze strachu przed tobą jedna z rodzin zachowała się nieco nazbyt... niestosownie? A może chcesz porozmawiać o tych, którzy ci to zrobili? Nie chcę też wspominać o tym jak wygląda życie w tych okręgach, a jak w samym Serieitei. Po twojej twarzy wnioskuję, że i tobie nie podoba się, że są równi i równiejsi? U nas to wszystko przybiera naturalną formę. Może i jesteśmy jak zwierzęta, ale dzięki temu nikt nie jest pokrzywdzony polityką czy różnicami majątkowymi. Odbieranie dzieci rodzinom? Napady? Grabieże? Przestępczość? Morderstwa? Szantaże? Faktycznie jest to wspaniałe miejsce, to wasze Soul Society. A wiesz co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? Że i u was najważniejsza jest siła tylko skryliście się pod osłonką cywilizacji. Nie różnicie się od nas niczym. - Czarka pękła w dłoni Tsuki, a gorąca zawartość zalała stolik i jej dłoń. Mężczyzna nie przestawał mówić.
- Oferuję ci zostanie bohaterem, Kamys Tsuki. Możesz oczyścić zepsuty świat i zbudować go na nowo według właściwych zasad. Wszystko czego wymagam od ciebie to przeprowadzenie Duszka przez Seireimon. Oczywiście możesz odmówić. Puścimy cię wolno, a ty pozwolisz by nadal zepsuta i zadufana w sobie szlachta rządziła tymi, których uważa za gorszych tylko dlatego, że urodzili się nie w niewłaściwym miejscu i czasie, a ty sama nadal wrobiona w morderstwo będziesz pętać się jak robal żyjąc z odpadków społeczeństwa. Wybór jest twój. Nie spiesz się. Mamy czas. - Gdy skończył mówić klasnął w dłonie, a kobieta z wydmy podniosła się wywracając oczyma i niosąc kolejną czarkę. Dopiero teraz Tsuki zauważyła więcej szczegółów. Dolna część maski przypominająca dwa kły wychodzące spod linii szczeki i zakrywające część policzków, a górna dwie pary rogów, jedne zagięte do tyłu jak u demona, a drugie proste i krótsze odgięte nieco na bok. Wynurzały się z czaszki i skrywały częściowo w falowanych, nierównych włosach, które nadal przybierały kolor otoczenia. Dopiero teraz, gdy Duch znów szła ułożyć się na piasku, Tsuki zdała sobie sprawę, że nie dostrzegła maski mężczyzny choć, chcąc nie chcąc, widziała go niemal nagiego. Niemożliwe, w końcu, by ten naszyjnik nią był. Poruszał się wraz z jego ruchami, a każda maska jaką do tej pory zobaczyła zawsze trzymała się nieruchomo ciała Arrancara.
Tercera uśmiechnął się ciepło i nalał jej kolejną porcję mięty. Patrzył na nią wyczekująco, ale nie poganiał zaś myśli Tsuki skakały z miejsca na miejsce. Musiała podjąć decyzję i może dowiedzieć się czegoś jeszcze.






Cóż, pisze to sobie dla zabawy i poeksperymentuję. Kamyk - masz możliwość podjęcia decyzji za swoją postać co zrobisz? Dołączysz się czy odrzucisz propozycję? A może chcesz o coś zapytać? Pozostawiam ci otwarty wybór (możesz myślnikami tylko wypisać co tam chcesz, a nie formułować całą wypowiedź.) No i powiedz czy udaje mi się naśladować twoją postać w przyszłości ;p
Powrót do góry Go down
 
Wypociny Shadiego
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Offtop :: Wasza Twórczość-
Skocz do:  
Free forum | Kultura | Internet | ©phpBB | Free forum support | Kontakt z | Zgłaszanie nadużyć | Najnowsze dyskusje