Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Igayoshi Aohikari

Go down 
4 posters

Ocena
Pozytywna
Igayoshi Aohikari I_vote_lcap100%Igayoshi Aohikari I_vote_rcap
 100% [ 1 ]
Negatywna
Igayoshi Aohikari I_vote_lcap0%Igayoshi Aohikari I_vote_rcap
 0% [ 0 ]
Neutralna
Igayoshi Aohikari I_vote_lcap0%Igayoshi Aohikari I_vote_rcap
 0% [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1
 

AutorWiadomość
Igayoshi






Igayoshi Aohikari Empty
PisanieTemat: Igayoshi Aohikari   Igayoshi Aohikari Empty2018-03-29, 22:39

DANE

Imię: Igayoshi
Nazwisko: Aohikari
Profesja: Shinigami (uczeń akademii)
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 15 lat
Waga: 30 kg
Wzrost: 140 cm
Wygląd: Powiedzenie, że Iga jest niewysoki byłoby zgoła niedopowiedzeniem. Bardziej trafne  określenie "kurdupel" wciąż nie oddaje rozmiarów chłopaka. Prawdopodobnie gdyby matka natura zadecydowała się dać mu jeszcze kilka centymetrów mniej, mógłby spokojnie zaklasyfikować się jako pełnoprawny karzeł. W pakiecie z brakiem wzrostu Iga otrzymał drobną budowę. Chłopak jest bardzo chudy i w żadnym stopniu nie nadrabia tego tkanką mięśniową. Nie przypomina co prawda jeszcze szkieletu ale niewiele mu do tego brakuje. Ogolona głowa nadaje jego pucułowatej twarzy kształt kuli, a delikatnie odstające uszy, które przyozdobione są niedużymi drewnianymi tunelami, są nieproporcjonalnie duże. Spod krzaczastych brwi wyzierają duże, radosne, ciemnobrązowe oczy. Między nimi znajduje się niewielki nos, a niżej przeważnie rozciągnięte w delikatnym uśmiechu usta. Mimo, że na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie radosnego dziecka uważny obserwator może dostrzec, że często jest to tylko fasada. W momentach zamyślenia twarz Igayoshiego nabiera melancholijnego wyrazu. Oczy przygasają a czoło lekko się marszczy. Drobny nastolatek starzeje się momentalnie o kilka lat.
Charakter: Igayoshi wydaje się być bardzo prostolinijną osobą. Jest uczciwy i na ogół jest bardzo szczery. Dużo gada, głośno się śmieje, przede wszystkim z siebie ale często także z innych, i pierwszy rwie się do pomocy, jeżeli uważa, że może zdziałać coś dobrego. Rzecz w tym, że nie jest to do końca jego prawdziwa natura. Zachowuje się tak, ponieważ ma wrażenie, że tego oczekują od niego inni. Przez długi czas nie miał okazji być tak naprawdę sobą. Wewnątrz Iga jest zagubiony. Mimo, że chciałby pasować wszędzie, tak naprawdę nigdzie nie czuje się u siebie. Pod maską błazna znajduje się delikatna dusza o filozoficznej naturze i ciekawości dziecka. Uwielbia uczyć się nowych rzeczy, mimo, że nie zawsze zadaje pytania, które cisną mu się na usta, a na przekór pozornemu ekstrawertyzmowi bardzo ceni sobie samotność oraz ciszę i spokój, które jej towarzyszą.

Ekwipunek:
Boken; mundur akademii; przybory do pisania
Historia:

"Mały Mnich" urodził się na przełomie XX i XXI wieku w stolicy prefektury Nagano, noszącej tę samą nazwę. Syn głównego mnicha w świątyni Zenkō-ji oraz najmłodszej córki rodziny prowadzącej lokalną restaurację był dzieckiem oczekiwanym z niecierpliwością. Ojciec marzył o wychowaniu Igayoshiego na następnego przywódcę świątyni, podczas gdy matka liczyła na zapewnienie mu spokojnej kariery w gastronomii. Niestety nie było mu pisane przeżyć życia spokojnie, ale wszystko po kolei.

Już od dziecka Igayoshi musiał mierzyć się z pewnym problemem, mianowicie miał zdolność widzenia duchów. Z początku jeszcze nie rozumiał, jak nietypowa jest to zdolność i nie przywiązywał do niej szczególnie uwagi. Również dorośli nie wydawali się zszokowani, kiedy dwulatek opowiadał historie o półprzeźroczystych ludziach przechodzących przez ściany. Problemy pojawiły się, dopiero gdy mały Iga rozpoczął nauki w świątyni. Jak większość dzieci wyższych mnichów pobierał nauki domowe z zakresu zarówno przedmiotów typowo szkolnych, jak i podstawowe nauczanie buddyzmu. W tym wieku, czyli około 5 lat, opowieści o duchach przestały być zabawne i urocze a zaczęły być niepokojące. Na szczęście chłopak był na tyle bystry, żeby zorientować się, że to, co widzi, powinien zachować dla siebie. Z czasem sprawa przycichła i jedyną osobą, z którą jeszcze poruszał ten temat, był jego ojciec. Kiedy młody Iga pytał go o znaczenie tego, co widzi, ten wygłaszał jedną z opowieści o duszy odradzającej się w jednym z sześciu wymiarów. Mimo że w trakcie nauk wydawał się bardzo pewny swoich słów, gdy zostawał sam na sam z synem, część jego pewności siebie zdawała się ulatywać. Mówił natomiast o tym, jak młody chłopak może wykorzystać swoje zdolności do pomocy zabłąkanym duszom w przejściu do dalszego etapu życia.

Wczesne dzieciństwo Igayoshiego mijało stosunkowo spokojnie. Nie licząc pojawiających się od czasu do czasu w okolicy świątyni dusz, którym chłopiec chętnie w miarę swoich możliwości udzielał pomocy, nie działo się nic wyjątkowego. Pierwsze zmiany nastąpiły, gdy w wieku lat 12 udało mu się namówić rodziców do zapisania go do szkoły średniej stopnia niższego. Życie w świątyni niemalże bez żadnych rówieśników zmęczyło go niemiłosiernie, ale błagania o zapisanie do normalnej szkoły musiały trwać przez wiele miesięcy, zanim rodzice się ugięli. Szczególne problemy sprawiały rozmowy z ojcem, który uparł się, że życie poza świątynią jest wyjątkowo ciężkie i nie będzie w stanie zapewnić mu odpowiedniej ochrony, co w tamtym czasie wydawało się błahostką. W końcu mnóstwo młodych nastolatków w tym wieku zaczyna wałęsać się po okolicy. Zanim Iga zaczął żałować swojego uporu, minęły trzy miesiące w szkole. Z racji swoich niewielkich rozmiarów ściągnął na siebie uwagę wszystkich już w pierwszych dniach zajęć. Ponadto był jedną z niewielu osób, które nie chodziły wcześniej do pobliskiej szkoły podstawowej, więc nie był częścią żadnej z już powstałych grup. Pierwsze dni szkoły nie były problematyczne. Dopiero w następnych tygodniach pewien typ dzieci poczuł się bezpiecznie w nowym otoczeniu. Typowe osiłki i szkolni prześladowcy wyczuli potencjalną zwierzynę. Jedynie dzięki wrodzonej bystrości umysłu Iga zdołał się ocalić od roli klasowej ofiary. Sam podjął kontakt ze szkolnym "gangiem" i udało mu się zostać ich błaznem i swojego typu maskotką grupy. Rzucał głupawe dowcipy, przekazywał wiadomości, kupował jedzenie, przez co pieniądze nigdy się go nie trzymały, ale również nikt nie robił mu problemów. Ponadto miał zapewnioną ochronę w razie docinków ze strony innych uczniów.

Uszy przekłuł dopiero w trzeciej klasie. Większość gangu miała już albo przekłute u znajomych ucho, albo niewielkie, często niekształtne tatuaże, również po znajomości. Mało kto nie palił, więc i Iga się dostosował, jednak unikał papierosów, kiedy tylko dał radę. Życie w ciągłym strachu przed wyjściem z łaski rówieśników męczyło go niewiarygodnie. W połączeniu z duszami, które nie dawały mu spokoju, a którym już dawno przestał pomagać i coraz częstszymi scysjami z rodzicami, którzy zauważali zmiany, jakie zachodziły w chłopaku, jego zdrowie znacząco podupadło. Często budził się niewyspany, nawet jeżeli przespał kilka pełnych cykli snu. Nigdy nie był mocno zbudowany, ale teraz wydawał się jeszcze bardziej mizerny niż wcześniej. Mimo wszystko, kiedy znajdował się z innymi ludźmi przyjmował maskę błazna. Skakał wokoło, żartował, podśpiewywał z większymi lub mniejszymi sukcesami. Kiedy wybierali się na karaoke był pierwszą osobą przy mikrofonie. Buddyjskie poranne zaśpiewy nauczyły go jako takiej kontroli głosu, więc radził sobie nienajgorzej. Momentami śmiał się szczerze i donośnie. Patrzył w gwiazdy i myślał, że życie jest piękne. Zakochiwał się i dostawał kosza. Parę razy całował się z różnymi dziewczynami. Nigdy nie trafił na kogoś, z kim chciałby wejść w stały związek. Życie toczyło się leniwie do przodu.

Był spokojny sobotni wieczór. Dwudziesty trzeci dzień letniej przerwy, ostatniej przed końcem trzeciego roku, mijał spokojnie. Iga czuł się wyjątkowo dobrze. Ostatnio zmniejszyła się ilość dusz, które widywał w okolicy dosyć często. Uznał, że pewnie załatwiły co miały do zrobienia na ziemi i przeszły reinkarnację czy cokolwiek. Zabawiał grupę, która zebrała się spontanicznie, żeby wykazać jak fajni i niezależni są poprzez mazanie przypadkowych obiektów markerami, myśląc, że są artystami i ich tagi są niesamowite. Opowiadał właśnie o młodym mnichu, który sprzątając dziedziniec, zamyślił się, potknął o własną miotłę i wywinął koziołka (nie wspomniał, że historia jest o nim samym) i wtedy usłyszał to po raz pierwszy. Mrożące krew w żyłach połączenie ryku z wyciem. Nikt z grupy nie sprawiał wrażenia, że usłyszał cokolwiek, a nawet jeżeli to nie dał tego po sobie poznać. Rozejrzał się nerwowo, czym zwrócił na siebie uwagę reszty, jednak zbył ich udanym śmiechem i burknął coś o rozglądaniu się za denerwującymi staruszkami, którzy mogą zacząć robić im wyrzuty. Ktoś kiwnął głową, ktoś wzruszył ramionami, ale Iga bynajmniej się nie uspokoił. Był pewien, że mu się nie zdawało. Kolejny ryk usłyszał niewiele później. Był już znacznie bliżej, głośniejszy i, o ile to możliwe, jeszcze bardziej przerażający. Teraz chłopak nie próbował ukryć zdenerwowania. Nie mógł również nadziwić się, że nikt z jego towarzyszy nie zwraca na to uwagi. Po chwili ziemia zatrzęsła się, jakby uderzyło w nią co najmniej pianino. Zza rogu pobliskiego budynku wychynął potwór. Od tego momentu czas jakby zaczął falować. Zwolnił na moment i Iga dostrzegł, że bestia przypomina fioletowego goryla w białej masce, albo raczej hełmie wyglądającym jak rybi łeb, zamiast głowy. Maska sprawiała wrażenie jakby się uśmiechała, a paskudne żółte oczy prześlizgiwały się w tą i z powrotem po grupie nastolatków, którzy dopiero teraz zaczęli nerwowo rozglądać się wokół, jakby wyczuli zagrożenie, ale nie wiedzieli, skąd pochodzi. Nagle czas przyspieszył. Potwór znalazł się tuż obok nich. Trysnęła krew. Ktoś krzyknął. Iga poczuł ciepło rozlewające się od podbrzusza w dół, po nogawkach aż do kolan. Usłyszał kolejne wycie, gdzieś zza siebie, a następnie najstraszniejszy głos, jaki mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić, ryknął za nim:

- UCIEKAJ! UCIEKAJ! NAJSMACZNIEJSZY KĄSEK ZOSTAWIĘ SOBIE NA KONIEC!

Nie wiedział, jak długo biegł. Nie wiedział również, czy potwór faktycznie go goni. Po raz kolejny przeklinał swoje krótkie nogi i słabe ciało. Przypomniały mu się nagle paskudne odgłosy mlaskania i dźwięk chrupiących, łamanych kości. Iga zatoczył się na bok i zwymiotował gwałtownie. Kiedy skończył, rozejrzał się dookoła. Zauważył kilka rzeczy. Po pierwsze, dookoła nie było żadnych ludzi. Spojrzał na swój nadgarstek, była już noc. Powietrze zaczynało się robić chłodniejsze. Chłód ten dał o sobie znać przede wszystkim, gdy poczuł go w nogawkach spodni. Były całkowicie przemoczone i nie pachniały zbyt pięknie. Resztki wymiocin na koszulce i towarzyszący mu zapach moczu tworzyły wyjątkowo nieprzyjemną mieszankę. Trząsł się jak osika, a jego oddech był nieregularny i urywany. Rozejrzał się jeszcze raz wokoło, żeby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu, po czym ruszył dalej w kierunku domu. Nie dane mu było znaleźć się nawet w zasięgu wzroku od swojej "bezpiecznej przystani" gdy znowu usłyszał ten przerażający ryk. Po policzkach pociekły mu łzy. Wiedział, że szanse ma minimalne, ale jednak podjął ostatnią desperacką próbę dobiegnięcia do domu, zanim potwór go dogoni. Czas znowu zwariował. W jednej chwili wydawało mu się, że biegnie jak pod wodą, a już sekundę później był na ulicy. Usłyszał klakson ciężarówki i światła samochodu, po czym świat zawirował. Chwilę później otworzył oczy. Leżał na ziemi, a nad sobą widział rozgwieżdżone niebo. Podniósł się na łokciach i rozejrzał wokoło. Po pierwsze, zanim dostrzegł coś oczami, zwrócił uwagę na fakt, że jego ciało jest wyjątkowo lekkie, i nie do końca je... czuł. Po drugie, jego oczy nie chciały do końca przyjąć tego, co widziały, więc mózg zdążył przetworzyć zapachy. Do wcześniejszego zapachu moczu i wymiocin doszedł inny, metaliczny. Dopiero teraz oczy chłopaka mogły zlokalizować jego źródło. Samochód, który właśnie go rozjechał, leżał kilka metrów dalej, na dachu i dymił. Ulica również dymiła, tak jakby samochód, prawie nie tracąc prędkości, przekręcił się w bok i sunął po niej przez kilka metrów. Zapach metalu dochodził więc z dwóch źródeł. Po pierwsze, był efektem tarcia ciężarówki o asfalt. Po drugie, wydzielała go kałuża krwi, w której siedział, a w środku tej kałuży leżał właśnie Iga. Nie, nie siedział, leżał. A obok leżącego Igayoshiego siedział Igayoshi patrzący na to wszystko. Igayoshi leżący nie wyglądał co prawda nawet w połowie tak dobrze. Kończyny były powykręcane we wszystkie strony i sam korpus oraz czaszka były dziwnie zdeformowane. Natomiast ciało Igayoshiego siedzącego było w stanie niemalże niezmienionym, nie licząc dziury w klatce piersiowej, z której wyrastał zerwany łańcuch. Byłby zwymiotował, gdyby nie fakt, że jego "ciało" nie chciało tego zrobić. W końcu duchy nie mogą wymiotować, prawda? Zatoczył wzrokiem w koło i dostrzegł coś, czego do pewnego stopnia już się spodziewał, jednak wciąż sprawiło to, że upadł z powrotem płasko na ziemię. Tuż obok niego stał potwór w już nie białej, a biało-czerwonej masce i chichotał cicho.
- I na co Ci było uciekać? - zawarczał - Mogłeś dać się zjeść tam, na miejscu. A tak, twoja próba ucieczki kosztowała życie tego tam... - wskazał wielką, szponiastą łapą na dymiący samochód - Ale przynajmniej zapewniłeś mi rozrywkę i miałeś przy sobie przekąskę. Doceniam... A teraz, czas jeść!
Zaśmiał się w głos tym potwornym, zgrzytliwym śmiechem. Igayoshi już nie próbował uciekać. Zamknął oczy i przygotował się na cokolwiek, co miało go teraz czekać. Usłyszał świst i stwierdził, że potwór postanowił najpierw poderżnąć mu pazurem gardło, żeby się nie miotał, kiedy będzie zjadany. Czekał sekundę, dwie, ale nic się nie działo. Powoli otworzył oczy i po raz kolejny tego dnia, czy raczej nocy, został zaskoczony. Przed nim stała postać w czarnych szatach i sandałach, z kataną w ręce, którą teraz spokojnie wsuwała do saya. Przed nią w pół ruchu zamarł goryli potwór, z jedną łapą wyciągniętą w kierunku chłopaka. Postać w czarnej szacie odwróciła się twarzą do Igayoshiego, a stojący za nią potwór nagle rozpadł się na dwie połowy względem pionowej linii pojawiającej się stopniowo od czubka jego głowy aż do krocza. Wybawca był stosunkowo młodym mężczyzną. Wyglądał na nie więcej niż 25 lat. Miał rozczochrane czarne włosy i kontrastujące z nimi jasnoniebieskie oczy. Uśmiechnął się delikatnie do chłopaka i wyciągnął do niego rękę, pomagając mu wstać. Zszokowany Iga nie mógł wydusić z siebie ani słowa, więc starszy jegomość odezwał się pierwszy:
- Hmm, witaj. Nazywam się Yuuto i jestem Shinigami.
Igayoshi zdobył się jedynie na zdumione uniesienie brwi, ale po chwili dotarło do niego, że po tym wszystkim chyba nic go już nie zdziwi. Wziął kilka głębokich wdechów, poczym wreszcie się odezwał:
- Czy ja... Czy ja umarłem?
- Dobre pytanie. Z przykrością muszę Ci powiedzieć, że tak, umarłeś. Ale proszę, nie panikuj! To jest zawsze ta najtrudniejsza dla mnie część. Zabijanie Pustych to łatwizna w porównaniu z uspokajaniem ludzi, którzy dopiero co umarli. Zanim zaczniesz krzyczeć, błagać i inne takie, pozwól mi wyjaśnić parę rzeczy!
Jako że Iga, wciąż absolutnie wstrząśnięty, się nie odzywał, Yuuto kontynuował.
- Ten łańcuch - wskazał urwany łańcuch wyrastający z klatki piersiowej Igayoshiego- był twoim połączeniem z ciałem. Po śmierci nie przeniosłeś się od razu do Społeczności Dusz, czyli miejsca, gdzie udają się dusze po śmierci. Oznacza to, że masz jeszcze coś do załatwienia na Ziemi. Jeżeli chcesz, mogę Ci w tym pomóc, zanim odeślę Cię w drogę, okej?
Wszystkich tych informacji Yuuto dostarczył tak spokojnie, że Igayoshi również powoli zaczął się uspokajać. Daleko mu było oczywiście do całkowitego zaakceptowania faktu, że już nie żyje, ale w będąc w towarzystwie duchów przez 15 lat, przyzwyczaił się do myślenia o śmierci. Nie spodziewał się tylko, że spotka go tak szybko, ale jeżeli to, co mówił Yuuto było prawdą, czekało go kolejne życie w tej całej Społeczności Dusz. Jedna myśl, nabierająca kształtu nie dawała mu spokoju. Rodzice. Iga był zmęczony, przerażony, zdezorientowany i przed chwilą umarł. Nie dziwne, że się rozkleił na myśl o tym, że nigdy nie porozmawia znowu ze swoimi rodzicami. Zaczął płakać. Płakał długo i głośno. Yuuto spokojnie czekał, od czasu do czasu poklepując go po plecach albo rzucając jakieś słowa otuchy. Po kilkunastu minutach Iga zaczął się uspokajać. Pomogło zmęczenie i chęć oddalenia się z tego miejsca.
- Mo-mogę pójść po-pożegnać się z rodzicami?
- Jasne, nie ma problemu. Pamiętaj tylko, że nie będą mogli Cię zobaczyć ani usłyszeć...
Chłopak tylko skinął głową i, starannie omijając wzrokiem swoje zwłoki, ruszył w kierunku domu.

Droga do świątyni wlokła się nieprzyjemnie długo. Yuuto dał Igayoshiemu trochę przestrzeni, za co ten był mu niezmiernie wdzięczny. Strażnicy Niō zdawali się śledzić go wzrokiem aż do momentu, gdy znalazł się za ich plecami. Minął główną salę i zatrzymał się przed Daikanjin. Rzucił okiem na posążki Rokujizō, których sylwetki były ledwo widoczne w mroku nocy.
"Odrzuciliście oświecenie, żeby nieść innym zbawienie, co? Może w następnym życiu uda mi się zrobić coś dobrego, tak dla odmiany..."
Przeszedł przez drzwi i ruszył do pokoju ojca. Wszędzie panował mrok, ale Iga znał te korytarze jak własną kieszeń. Gdy dotarł do celu, czekało go zaskoczenie. Pokój był pusty, łóżko zasłane, tak jakby ojciec w ogóle nie położył się spać.
"Gdzie on może być o takiej porze? Mam nadzieję, że nie poszedł mnie szukać. Może... Hmm, to chyba nie możliwe, ale nie zaszkodzi sprawdzić."
Chłopak szybkim krokiem skierował się do głównej sali, czyli miejsca przechowywania głównego obiektu czci. Ku jego zaskoczeniu dobywało się stamtąd przytłumione światło. Na posadzce spoczywała zgarbiona postać mężczyzny w średnim wieku. Większość jego ciała była zakryta przez szaty mnicha, ale łysa głowa odbijała światło pojedynczej świeczki, która dopalała się na świeczniku obok. Ojciec Igayoshiego modlił się cichutko, całkiem sam w milczącej świątyni. Chłopak przez chwilę stał za nim, przysłuchując się słowom. Wciągnął głośno powietrze, gdy rozpoznał słowa modlitwy odmawianej przy żegnaniu zmarłych. Starszy mnich odwrócił się natychmiast w jego kierunku. Jego twarz naznaczona była śladami po łzach, oczy lekko zaczerwienione i otwarte teraz szeroko w wyrazie zdziwienia.
- Synu...
Wyszeptał ojciec, po czym wstał szybko z ziemi i spróbował uścisnąć Igayoshiego. Niestety jego ręce przeniknęły przez widmowe ciało chłopaka. Przygryzł dolną wargę i cofnął się o krok. W tym momencie najwidoczniej dostrzegł również Yuuto, który trzymał się trochę bardziej z tyłu. Skinął do niego głową jakby w podzięce. Najwidoczniej zaszło między nimi jakieś milczące porozumienie, ponieważ nie nawiązywali dalszej rozmowy. Odezwał się natomiast Iga:
- Ty nas widzisz! Ale... Jakim cudem?! Zawsze myślałem, że nie widzisz duchów...
Ojciec uśmiechnął się z lekkim zażenowaniem.
- Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek coś takiego powiedział. Nasza rodzina od zawsze miała zdolność widzenia duchów.
W tym momencie wtrącił się Yuuto:
- Faktycznie, wyczuwam od was silniejszą energię duchową niż od większości żywych ludzi.
- Ale czemu nigdy mi o tym nie powiedziałeś?! - wykrzyknął Iga.
- Miałem zamiar powiedzieć ci o tym w tym roku. Jak widać nie była to mądra decyzja. - ojciec zasępił się wyraźnie.
- Tato... AAAAAGH! - z gardła chłopaka wydał się przeraźliwy wrzask. Łańcuch jakby obudził się do życia. Z końcowych ogniw wyrosły małe szczęki i zaczęły same się zjadać. Iga upadł na podłogę i wył z bólu dopóki łańcuch nie opadł znowu na podłogę.
- C-co to było? - wyszeptał przerażony.
- Och, tak, zapomniałem Ci powiedzieć, że to się może zdarzyć. Jeżeli za długo pozostaniesz w formie duszy z przerwanym łańcuchem i nie przeniesiesz się do Społeczności Dusz, zostaniesz Pustym. Potworem takim jak ten, który cię zaatakował. Łańcuch zjada się fazami. Normalnie trwa to około siedemdziesięciu-dwóch godzin, więc nie powinieneś mieć powodu do strachu. Jest to natomiast bolesne, prawda? Myślę, że powinniśmy się pospieszyć. Twój pierwszy cykl zaczął się wcześniej niż się spodziewałem... - Yuuto wydawał się bardzo zaintrygowany.
- Synu... Synku... Miałem Ci jeszcze tak wiele do przekazania. Tyle do opowiedzenia. Nie mogę w to uwierzyć... Czy jeszcze kiedyś się zobaczymy? - ojciec Igayoshiego był absolutnie zdruzgotany.
- Nie wiem. Dusze, które przeniosą się do Społeczności Dusz czasem tracą część, lub nawet wszystkie wspomnienia. Społeczność Dusz jest też ogromna. Nie chcę wam robić fałszywej nadziei...
- Musimy być dobrej myśli. Nigdy o was nie zapomnę! Przekaż mamie, że ją kocham...
Iga czuł się okropnie. Ból, który odczuwał kiedy łańcuch zaczął się pożerać cały czas rezonował w jego ciele. Nie chciał zostawiać ojca tak szybko ale czuł, że jeżeli zostanie tu zbyt długo, rozstanie będzie tylko trudniejsze. Był już martwy, nie należał do tego świata. Zwrócił się w kierunku Yuuto. Przełknął łzy.
- Jestem gotowy.
Młody Shinigami tylko się do niego uśmiechnął. Wyjął miecz i szybkim ruchem stuknął chłopaka w czoło rękojeścią. Wszystko nagle pojaśniało. Ostatnią rzeczą, którą Iga zobaczył była przejęta bólem twarz ojca. Usłyszał jeszcze Yuuto mówiącego:
- Kiedy poczujesz głód, zgłoś się do akademii...

Obudził się w łóżku. Nad sobą zobaczył proste sklepienie z desek i promienie słońca wpadające przez okno. Leżał w czystej pościeli. Na sobie miał prostą koszulę i spodnie. Przez głowę przelatywały mu pomieszane i zamglone wspomnienia z poprzedniego życia. Pamiętał słowa Yuuto. Rozejrzał się wokoło. Powitał go uśmiech kobiety krzątającej się po aneksie kuchennym.
- Obudziłeś się! - zakrzyknęła z wyraźną radością.
Zanim Iga zdążył otworzyć usta kobieta podbiegła do niego ze szklanką wody, którą niemalże siłą wlała mu do ust. Ledwie przełknął i nabrał powietrza w płuca, ta już zaczęła mówić. Wyjaśniła, że znajdują się w 12 okręgu Rukongai, czym jest samo Rukongai, Seiretei i jakie panują tu zasady. Kiedy pani Harumi opowiadała Iga zaczął odczuwać lekki głód. Gdy już skończyła mówić dało się słyszeć wyraźne burczenie. Na ten dźwięk kobieta uniosła wysoko brwi. Korzystając z jej zaskoczenia chłopak wreszcie przemówił:
- Pani Harumi, dziękuję bardzo za pomoc. Nazywam się Igayoshi. Chciałem prosić o jeszcze jedną przysługę. Zanim się tu dostałem, Shinigami, który mi pomógł, powiedział, że mam się zgłosić do akademii, jeżeli poczuję głód. Jak mam to zrobić?
Pani Harumi z radością pokierowała go do posterunku w 13 okręgu, gdzie chłopak czym prędzej się udał. Na miejscu, stacjonujący tam Shinigami stwierdzili, że jego reiatsu jest wyższe od poziomu energii większości dusz i jeden z nich zaprowadził go do akademii.

Przed Igayoshim pojawiła się nowa droga. Nowe życie. Zostanie Shinigami i będzie pomagał innym, tak jak Yuuto pomógł jemu.


Pieniądze: 10 Ryo.

STATYSTYKI
Atrybuty:
Siła: 5
Szybkość: 5
Zręczność: 5
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 15 (5+10)
Psychika: 5
Reiatsu: 12 (5+3+2+2)
Kontrola Reiatsu: 6 (5+1)
Wolne +10
Wiek +3
Z dodatkowych, nie wziętych umiejętności +3
Profesja +2 reiatsu


OGÓLNE

Udźwig: 25
Prędkość (śr.): 5
Prędkość (max.): 20
PŻ (Punkty Życia): 25
PR (Punkty Reiatsu): 94

Techniki
Magia:
Poznane Hadou:
#4 - Byakurai
#12 - Fushibi

Poznane Bakudou:
#1 - Sai
#9 - Geki
#20 - Akai Tate

Umiejętności:
Pojętność
Znakomity magik
Wulkan reiatsu

Wady:
Mały
Biedak
Wrażliwość na trucizny

Nie mam pojęcia jak to ocenić... Mocne 1?
Powrót do góry Go down
CZaras


Igayoshi Aohikari Mg10
CZaras


Mistrz Gry : Don Imperatore

Karta Postaci
Punkty Życia:
Igayoshi Aohikari Pbucket1044/1044Igayoshi Aohikari Empty_bar_bleue  (1044/1044)
Punkty Reiatsu:
Igayoshi Aohikari Pbucket11918/12865Igayoshi Aohikari Empty_bar_bleue  (11918/12865)

Igayoshi Aohikari Empty
PisanieTemat: Re: Igayoshi Aohikari   Igayoshi Aohikari Empty2018-03-30, 19:56

Jak dla mnie karta jest w porządku. Zaakceptowałbym i nawet pomyślał nad dodatkowymi punktami... tylko czemu DREWNIANE tunele na wszystko co święte!?
Powrót do góry Go down
Haruaki


Igayoshi Aohikari Admin10
Haruaki


Mistrz Gry : Brak

Karta Postaci
Punkty Życia:
Igayoshi Aohikari Pbucket110/110Igayoshi Aohikari Empty_bar_bleue  (110/110)
Punkty Reiatsu:
Igayoshi Aohikari Pbucket110/110Igayoshi Aohikari Empty_bar_bleue  (110/110)

Igayoshi Aohikari Empty
PisanieTemat: Re: Igayoshi Aohikari   Igayoshi Aohikari Empty2018-03-30, 20:41

~Początek: ok
~Wygląd: ok
~Charakter: Do rozbudowy. Ma jakichś przyjaciół? Chce w ogóle takowych mieć? Zmieni się kiedyś? Jak reaguje w sytuacjach ekstremalnych?

~Historia: Do poprawy... Koniec i kropka!
Po pierwsze, a najważniejsze... Multum niepotrzebnych powtórzeń np.
Cytat :
"Mały Mnich" urodził się na... Syn głównego mnicha w świątyni Zenkō-ji oraz najmłodszej córki rodziny prowadzącej lokalną restaurację był dzieckiem oczekiwanym z niecierpliwością. Ojciec marzył o wychowaniu Igayoshiego na następnego przywódcę świątyni, podczas gdy matka liczyła na zapewnienie mu spokojnej kariery w gastronomii. Niestety nie było mu pisane przeżyć życia spokojnie, ale wszystko po kolei.
Niestety mnie to akurat przeszkadza, bo jest dużo zamienników słów, które mógłbyś wykorzystać.

Po drugie! Chyba równie ważne... Istnieją inne spójniki zdań oprócz ciągłego powtarzania i. Choćby sławetne oraz, jak również...

Po trzecie... Nigdzie nie ma opisanego życia za czasów Soul Society. Dlatego grzecznie spytam: Skąd chłopak zna jakiekolwiek zaklęcia (masz jedno bardzo mocne na start, więc wypadałoby to opisać)? Niby jak odkrył, że jest wulkanem reitasu czy znakomitym magikiem? Dlaczego ta pani mu pomogła? (Technicznie masz wadę "biedak", czyli 12 okręg to i tak bogactwo).

Po czwarte... Czy na pewno charakter opisujący postać za życia będzie pasował do chłopaka, który dopiero ma rozpocząć naukę?

~Mechanika: Dla mnie zły dobór słów, lub nieporozumienie... Nie istnieje coś takiego jak: nie wzięte umiejętności. Możesz dodać cokolwiek do mechaniki za WADY (każda ma swoją punktację w odpowiednim dziale) ALBO za punkty z wad wykupić dodatkowe umiejętność (oprócz tych wynikających z inteligencji, czyli 5 pkt. na jedną umiejętność). Mimo wszystko na start przysługuje: max 6 umiejętności, 3 wady.

Do poprawy...
Powrót do góry Go down
Imperator Kuchiki


Igayoshi Aohikari Admin10
Imperator Kuchiki



Karta Postaci
Punkty Życia:
Igayoshi Aohikari Pbucket9000/9000Igayoshi Aohikari Empty_bar_bleue  (9000/9000)
Punkty Reiatsu:
Igayoshi Aohikari Pbucket9000/9000Igayoshi Aohikari Empty_bar_bleue  (9000/9000)

Igayoshi Aohikari Empty
PisanieTemat: Re: Igayoshi Aohikari   Igayoshi Aohikari Empty2018-04-03, 16:06

Ogólnie jest całkiem nieźle, aczkolwiek faktycznie wypadałoby wyjaśnić skąd zna kido. Z trzynastego okręgu do Seireitei jest parę dni podróży, więc można założyć, że przyjazny shinigami pokazał co i jak, a że chłopak ma do magii talent to podłapał trochę. No i nie musi startować od pierwszego dnia akademii i możesz dopisać w historii, że kilka tygodni tam już uczęszcza.

Co do strony mechanicznej, to możesz sobie dobrać jeszcze jedną umiejętność/punkt. Masz siedem slotów (1 bazowa + 3 z inteligencji + 3 za wady), a wykorzystałeś tylko sześć.
Powrót do góry Go down
Online
Sponsored content





Igayoshi Aohikari Empty
PisanieTemat: Re: Igayoshi Aohikari   Igayoshi Aohikari Empty

Powrót do góry Go down
 
Igayoshi Aohikari
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Gracza :: Gracze :: Stare-
Skocz do:  
Create a forum on Forumotion | ©phpBB | Free forum support | Kontakt z | Zgłaszanie nadużyć | Najnowsze dyskusje