Dzień dobry.
Czy znajdzie pan chwilę żeby porozmawiać o naszej pani,
która śle w świat dobro, miłość i dobry odjazd?
Imię:„W powietrzu wisi
Pani Czerwonych Maków
Wsłuchaj się w woń
Gdy zapomnisz się nieco
Wystarczy po prostu: Mak”
Hinageshi-no Kami (雛罌粟の神, Bóstwo/Duch Czerwonego Maku)
Hinageshijo (雛罌粟女, Makowa Panna)
Keshi* (罌粟, Mak)
Profesja:
„Nie boginią, boginką, lecz nimfą się jawi.
Duszą za maku kwiatem, a przy tym nim samym.
Przeto mi rzeknij: czyż nie taka właśnie jest natura kami?”
Kami
Ogólne:
Płeć: Kobieta
Wiek: 0 (nowe bóstwo)
Wzrost: 60 cm
Waga: 120 g
Wygląd:„Ma oczy ważki i ważki skrzydełka
Drobną twarzyczkę dziecka co wciąż czystość ma
A w dłoniach fajka, jako igiełka
I w kłęby dymu wciąż opływa panna ta
Jej loki kwitną jak pąki makowe
Gdy uśmiech mi posyła, już na sercu lżej
A gdy jej usta filigranowe
Dobędą głos to już problemów w życiu mniej
I cała w płatkach, jak w zwiewnej sukience
Jak piękny elf, który zapiera w piersi dech
Oplotłem fajkę w obie swe ręce
Oczarowany, zasłuchany w słodki śpiew”
Charakter:„Kwiecie makowy, otom u spowiedzi
By ci wyjawić wszystkie swoje grzechy
Zawiści ludzkiej, co w tym sercu siedzi
A ty mi wybacz i udziel pociechy
Zawistny ci powiem: ty dobro udajesz
Zależny ci powiem: ty chcesz być mi światem
Okrutny ci powiem, że serce się kraje
Gdy ludzie na ludzi najlepszym są batem
A ty śnij za ludzi bezsennych
A ty pokaleczonym gój się
A ty sacrum podaruj nieświętym
Bo co w śmierć ma pójść, to weń pójdzie
I mi przyznaj, że chcesz być nam chlebem
Nie kłam sobie – nie przekłamiem ciebie
Ludziom to zostaw, kto dobry kto zły
A w sercach cierpiących – rozkwitaj właśnie ty”
Ekwipunek: kiseru (fajka)
Pieniądze: brak (kami)
Statystyki: Atrybuty: (10 wolnych + 3 od MG)
Siła: 5
Szybkość: 5
Zręczność: 5
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 10 (5 + 5 wolnych)
Psychika: 8 (5 + 3 od MG)
Reiatsu: 5
Kontrola Reiatsu: 10 (5 + 5 wolnych)
Ogólne: Udźwig: 25 kg.
Prędkość (śr.): 5 km/h
Prędkość (max.): 20 km/h
PŻ (Punkty Życia): 50
PR (Punkty Reiatsu): 50
Umiejętności: (1 + 1 za inteligencję)
- Mistyczna aura – obecności Keshi towarzyszy zapach czerwonego maku, lekki i kwiatowo słodki. Skupione, jej reiryoku przybiera formę przypominającą rzadki biały dym, miękki i wodnisty w dotyku.
- Niezwykły głos: łagodny głos – ciepły i spokojny głos Keshi uspokaja i nastraja do niej pozytywnie.
- Nadzwyczajna uroda – piękna jak kwiat, piękna jak dziecko, piękna jak niebo.
Wady: brak
Techniki:
- Błogosławieństwo: Laudanum (阿片丁幾(アヘンチンキ), dosł. nalewka opiumowa) – kontakt z nimfą (zapach, głos, dotyk, reiryoku) łagodzą ból tak fizyczny jak psychiczny, uspokajają i koją. Jednocześnie, częste lub intensywne korzystanie z błogosławieństwa wywołuje narastające uzależnienie od Keshi.
Historia:Po trzykroć przeklęty niech będzie ród Kyōraku. Niech cię nie zwiodą ich piękne słowa ani zadbane twarze. To oni sa wszystkiemu winni.
Kusaeda, Gnijąca Gałąź, pięćdziesiąty ósmy** dystrykt zachodniego Rukongai. Nikt z nas nigdy nie miał na stopach sandałów. Nikt z nas nigdy nie miał na sobie kimona.
Oni byli schludnie ubrani w swoje piękne stroje. Starannie przystrzyżeni. Mówili jakby całe życie niczego poza mówieniem się nie uczyli. Nie składali ofiar naszym bogom.
Powiadał im panicz Ōgami, że w naszej parafii nie trzeba nam obcych. Że kadzidła nam nie brak, a błyskotek nie trzeba. Żeby towary zachowali dla swych przyjaciół z południa. Dobry z niego proboszcz, choć młody.
Zawrócili nam w głowach. Wmówili, że potrzebujemy tytoniu i przypraw i fajek ze złotym ustnikiem. Że musimy na nie zapracować.
I pracowaliśmy.
Gdy przybywali nowi ze Świata Żywych, nie wiedzieli nawet jak ciężko można pracować będąc samą duszą. Nie musząc jeść. Nie musząc dźwigać ciała. Kyōraku wiedzieli to dobrze. Nie nas pierwszych sobie udomowili.
Wstając przed świtem i kończąc pracę już po zmroku, zarabialiśmy na tę odrobinę luksusu którą chcieli nam dawać. Ludzie z sąsiednich okręgów dziwili się, jak w istocie bogatą zdaje się Kusaeda. Kusaeda gdzie ulice wypełnia gęsty, czarny dym taniego tytoniu. Kusaeda gdzie dla rozbudzenia sypie się pieprz na język. Bogata Kusaeda. Szlachetna. Godna.
Początkowo wydawało się, że to nic takiego. Ot, jedna tkaczka dostała plam na rękach. Po niej kolejna. A potem garncarz. I strycharz. I wszyscy oni nagle zaczęli czuć coś, czego nigdy w tym życiu nie czuli: głód.
Na nic się zdały starania panicza Ōgamiego i garstki starszych. Bogowie o nas zapomnieli. Tak jak my, byli zajęci swoimi sprawami. Tak jak my.
I leżała tkaczka w zimnych potach, przy palenisku dzień, drugi, piąty. Leżała druga i leżał garncarz i strycharz i cieśla. Przez chwilę im się poprawiało, chcieli wstać i wrócić do pracy. Przez chwilę.
Pożerały ich czarne płomienie. Ich własne dusze, czarne jak starannnie przystrzyżone brody. Całe ręce pokryte plamami, plamami pokryte plecy, ramiona i karki. I twarze barwy pieprzu.
Nie było dla nich ratunku. Nie było dla nas ratunku. Nas wszystkich to czekało. Nieuchronnie. O tym nikt nam nie powiedział.
Chora Kusaeda.
„Praca uszlachetnia”, tak nam mówili. I byliśmy szlachetni. Szlachetni jak shinigami. Może to dlatego nasze dusze chciały być czarne – by z własnej skóry uszyć nam eleganckie shihakushō.
Czarna Kusaeda.
Ulice pełne były martwych kotów. Jednostką obiegową między nami stał się jeden szczur. Niektórzy otwierali sobie brzuchy mówiąc, że muszą wyciągnąć z nich pochodnię, którą połknęli.
Brudna Kusaeda.
Pojawiła się jakiś czas wcześniej starowinka o obcych rysach. Za życia pewnie imigrantka z Europy czy innego krańca świata – kto by pamiętał tamten świat. Pielęgnowała kwiaty. Mówiliśmy dzieciom, że trzeba być dla niej miłym.
Przychodziła do nas. Przynosiła nalewkę i proszek do fajki, dając choremu. To była dobra kobieta.
Wkrótce wszyscy na przemian zbieraliśmy szczury i suszyliśmy sok czerwonego maku, który rósł za miasteczkiem – czy raczej tym w co się zmieniło. Trudno przypomnieć sobie ile lat przeżyliśmy bez uśmiechu, pamięć zawodzi. Byliśmy wdzięczni.
Bogowie o nas zapomnieli, więc stworzyliśmy nowego. Dziękowaliśmy makowi. Dziękujemy ci, maku, że gasisz płomienie w naszych żołądkach. Dziękujemy ci, maku, że pozwalasz w spokoju patrzeć jak umieramy. Dziękujemy ci, maku, że ty jeden nas nie odtrącasz.
Poniedziałek: sprzedany został ostatni szczur.
Wtorek: znaleźliśmy panicza Ōgamiego. Zostawił nam list, ale nikt nie zna już liter.
Środa: wysłannicy na drugą stronę palisady nie powrócili.
Czwartek: odrzuciliśmy wniosek sąsiadów o wypalenie ziemi, to zaszkodziłoby makom.
Piątek: zmarła ostatnia tkaczka.
Sobota: nie mamy wody.
Niedziela: ukazała się Shuichiemu. Powiadał później, w gorączce, że jej głos pachniał jak kwiaty maku. Powtarzał: dziękuję, dziękuję, Pani Czerwonych Maków. Dzięki tobie mogę już przestać się starać. Zmarł tydzień później.
Po trzykroć święty jest kwiat czerwonego maku.
__________
Edit: skoro Tsuna już striggerowany, to teraz trivia time!
* – de facto Keshi to mak biały (rodzaj Arctomecon), podczas gdy opium wytwarza się z makówek maku czerwonego (rodzaj Papaver, mak).
** pięćdziesiąty ósmy dystrykt po trzykroć przeklina – 58-3, zgodnie z japońską grą słowną w cyfry: mu-ya-mi, 無闇, tj. bezmyślność. To słowo korzysta z wymowy fonetycznej, ale rozbite na pojedyncze znaki staje się nicością (無, nai/mu) oraz ciemnością (闇, yami/on).