Podziemna Grota

Hollow który przemawiał do wszystkich spojrzał na ciebie i się spytał: Jesteś z nami? Czy chcesz zdechnąć jak pies tutaj z głodu?...

Słysząc słowa pustego zamknąłem się
*Ten młokos ma rację... cholera, ten młodzieniaszek ma rację* w głowie kotłowały mi się takie myśli, pięści same zaciskały się ze złości.
- Idę, idę- wybąkałem cicho wciąż wściekły.

Dobra... to jutro zaczynamy akcję... a wy postarajcie jak najwięcej zwerbować do tej akacji... powiedział po czym jedną ręką dał znak innemu hollowi aby coś przyniósł... po chwili przyniósł jakiś wielki wór...

*no to panowie przygotowali świetny plan działania... tępe przygłupy*- pomyślałem, lecz moje przemyślenia zostały przerwane gdy wniesiono worek. Przyglądałem się mu z uwagą
-Co tam jest?- spytałem głównodowadzącego

Uśmiechnął się szyderczo do Ciebie i powiedział...
To jest kolacja dla was abyście na jutro nabrali trochę siły...
Po tych słowach wysypał zawartość worka...

*Nie będzie mną rządził jakiś młodzieniaszek!!*- buntowałem się w myślach, lecz gdy ujrzałem pożywienie, poczułem wzmożone uczucie głodu
-Ile to czasu już nie jadłem- mruczałem pod nosem, nie zważając czy ktoś jeszcze mnie słyszy, czy nie.
-Ten jeden raz mogę chyba się poddać- wzruszyłem ramionami po czym chwyciłem moją "kolację" i wgryzłem się w nią. Rozpocząłem kolejną ucztę.

Nie byłeś jedyny który był głodny... inni też rzucili się na żarcie... a niektórzy nawet o nie walczyli...

Pożarłem swe pierwsze danie, gdy ujrzałem całą tą hołotę walczącą o jedzenie uniosłem głowę do góry i zaryczałem. Złapałem jakiegoś Hollowa za twarz i brutalnie odsunąłem go do tyłu próbując przepchać się do pożywienia
-Zejść mi z drogi... to moje !- łapię kolejne danie i zaczynam się ponownie wgryzać.

Udało Ci się przepchać do jedzenia... zacząłeś pożerać swoje żarcie tyle dopóki nie zaznajesz sytości... gdy się już najadłeś cofnąłeś się na tyle aby innych przepuścić do jedzenia... siadasz na jakimś kamieniu z dala od tej hołoty i odpoczywasz po jedzonku...

Spoglądam w górę, po poskromieniu swego głodu czułem, jak odeszła ochota do walki.
*Po co mam iść z nimi? jedzenia nie potrzebuje jak na razie, a więcej mi nie potrzeba... no chyba, że zabił bym jakiegoś Shinigami*- w moim oku pojawił się błysk na samą myśl takiej możliwości.
-Dawno nie jadłem duszy Shinigami, jakby nie patrzeć... to nigdy jej nie jadłem... ale czy będę na to gotowy? hmmmm- wstałem z kamienia i zatopiłem swe pazury w nim, próbowałem go podnieść.

Jeśli udaje mi się, to wyrzucam go gdzieś, gdzie nikt nie stoi i mówię
-Tak jestem gotowy...

Byłeś dostatecznie silny aby podnieść ten kamień... jednak zauważył to hollow ten który przemawiał... podszedł do ciebie i powiedział groźnym głosem...
Jeśli chcesz być dostatecznie silny aby pokonać shinigami to musisz się oszczędzać... bo uwierz mi na pewno któregoś napotkamy jutro...

Prychnąłem pod nosem
-Dzieciaku...- nachylam się nad nim - Żyje nad tym świecie wystarczająco długo i na pewno nie zamierzam dać się pokonać jakiemuś siusiu majtkowi Shinigami- Wyprostowałem się i odszedłem parę metrów w bok.
-W moich mięśniach drzemie wiele siły, nie zapominaj o tym- zwracam się na odchodne do Hollowa dowodzącego.
*mam cały dzień... a nie mogę się oddalić bo pójdą gdzieś bezemnie... pshh*- pomyślałem, usiadłem na pisaku i wsadziłem weń dłoń, następnie spoglądałem jak przesypuje się między moim pazurami piasek
-Z prochu powstałeś...- zaciskam pięść- i w proch się obrócisz.

Gdy tak się bawiłeś piaskiem, inni jeszcze jedli swe żarcie... dowodzący hollow był na ciebie wściekły że tak go potraktowałeś... mogłeś po jego minie wyczytać że: jeszcze zobaczysz... zobaczysz... (chodzi o lekceważeniu shinigami)

-Idiota...- mruczę pod nosem, spoglądając w kierunku hollowa dowodzącego.
-To, że naśmiewam, się z mojego wroga nie oznacza, że nie wiem, że jest groźny!!- podnoszę swój głos.
-Ja po prostu... chcę wyrżnąć ich jak najwięcej- nabieram w dłoń kolejną porcję piasku.
-Po siłujemy się?- wyjechałem ni z gruszki ni z pietruszki- Wiesz... zapasy, i tak niema nic lepszego do roboty.

Chyba do ciebie nic nie dotarło... zachowaj lepiej siły na jutro...bo mamy zamiar upolować jak najwięcej dusz... powiedział szyderczo hollow...

-Yare, yare... no dobra- założyłem dłonie za głowę.
-Pshhh... niech ten dzień wreszcie się skończy- patrzyłem w kierunku sufitu
*Sporo czasu minęło od kiedy byłem na Ziemi, zresztą, co za różnica, to jest mój dom i tutaj będę dochodził do władzy, choćby po trupach... a propo trupów*- pomyślał po czym rozejrzał po zbieraninie pustych.

Z jedzonka już nie było ani śladu... hollowie się porządnie najedli a ty się nudziłeś i nudziłeś... nic nie było do roboty... nic...

kiwałem sobie nogą dla zabicia czasu. Podniosłem się w pewnym momencie i spojrzałem na kilku moich towarzyszy.
-Panowie, jutro niemalże na pewno spotkamy shinigami... czy któryś z was miał już styczność z takim osobnikiem?- przeciągnąłem po wszystkich spojrzeniem

Pierwszy odezwał się dowodzący hollow...
Nikt nie będzie nam przeszkadzał przez jakieś kilka godzin... mamy z jednym shinigami umowę która ma nam pozwoli na jak największe polowanie na duszę... jest naszym szpiegiem... i właśnie on będzie jutro tą akcję kierował...

Zakrztusiłem się śliną w jednym momencie i zacząłem kaszleć
-Kolaborujesz z wrogiem?!- spojrzałem na hollowa
-Godne podziwu... prawdziwy pusty z Ciebie- uśmiecham się pod nosem i zwracam do innych Hollow'ów
-Tak więc mamy spokój...- mruknąłem z zadowleniem

Taa... mamy spokój... słuchajcie jutro wyruszamy z samego rana... powiedział dowodzący hollow...
PO tych słowach jakoś Tobie było lżej...
Godziny mijały i w końcu nadeszła noc...

*Nie będę spać... mogę wytrzymać trochę bez snu, a przy nich nigdy nic nie wiadomo, nie mam zamiaru obudzić się bez głowy*- pomyślałem kręcąc się w miejscu.
Rozejrzałem się i zatrzymałem wzrok na jednym z Hollow'ów
-Ty... mały- gdy spojrzał na mnie - tak ty... podejdź no tu.
-Powiedz mi... co wiesz o naszym dowodzącym?, nie wydaje Ci się dziwne, że pojedynczy Hollow gromadzi gromadę pustych i włada nimi?

Hollow podszedł do ciebie nie pewnie...
A ja wiem... ważne że jutro będzie wyżerka... wiem tylko że on jest pod rozkazem tego shinigami i podobnosz jednego z Vasto Lorde ale tego nie jestem pewny... takie chodzą pogłoski... powiedział możliwym cichym tonem tak żebyś tylko ty to usłyszał...

-Vasto... Lorde?- zacząłem kaszleć, gdy z wrażenia zachłysnąłem się śliną.
-Jakim cudem ktoś taki- wskazałem podbródkiem w kierunku dowodzącego- jest podwładnym Vasto Lorde...
*Jutro pokażę na co mnie stać, a wtedy dołączę do ekipy tego Vasto Lorde... o nie, na pewno nie od razu, ale mam zamiar trzymać się jak najbliżej tego pustego*- pomyślałem, a na mojej twarzy zaczął malować się szeroki uśmiech.

Taa... coraz bardziej się cieszyłeś że natrafiłeś akurat na tą zgraję... bo dokładnym przemyśleniu będziesz miał tylko same korzyści...
Widać że wszyscy jakoś byli nie spokojni... jakby się nie mogli doczekać żarcia...xD

Machnąłem dłonią odganiając pustego
-Wiem już wszystko co chciałem wiedzieć.- spojrzałem na niego wzrokiem, który miał mu dać do zrozumienia, że nie jest już tu mile widziany.
*taaa, zapowiada się jutro piękny dzień*- wróciłem do swej dawnej pozycji i zapuściłem się w świat marzeń. W świecie tym byłem potężnym pustym, którego każdy szanował i unikał jego złości.
*Tak... to już jutro... może się nawet zaraz prześpię*- przelatywało mi przez myśli.

Z tymi myślami ostrożnie przysnąłeś ale tak że wszystko słyszałeś... to się nazywa półsen... byłeś czujny... nawet nie wiesz kiedy minęła już noc... na pobudkę usłyszałeś potężny ryk owego dowodzącego hollowa...

Otworzyłem jedno oko.
*A więc to już...* zerwałem się, chcąc zająć dobrą pozycję. Spojrzałem w kierunku gdzie znajdował się dowodzący i udałem się w tamtym kierunku, chciałem znaleźć się blisko niego.
-To moja szansa, mogę zabić shinigami, mogę zjeść duszę z ludzkiego świata i jeśli plotki mówią prawdę, mogę przypodobać się komuś naprawdę silnemu- mruczałem pod nosem, tak abym tylko ja mógł dosłyszeć swoje słowa.

Byłeś tym wszystkim strasznie podniecony... gdy znalazłeś się koło dowodzącego hollowa ten na ciebie popatrzył i uśmiechnął się na ciebie szyderczo...
Już gotowy? heh... czekamy tylko na shinigami i na vasto lorda...

Słysząc słowa pustego, niemalże natychmiast wyprostowałem się dumnie i przybrałem poważną postawę
-Cholerny młokos- mruknąłem pod nosem, będąc wściekłym na siebie, że ktoś dojrzał burzące się we mnie emocje. Jednak w moich myślach kotłowały się tysiące myśli
*Vasto Lorde będzie tutaj? i ten shinigami... ale on mnie nie obchodzi, będzie tutaj Vasto... muszę się ukazać z jak najlepszej strony, to moja wielka szansa...*