Wschodnia pustynia

Wystrzeliwoje pazur w najbardziej zmęczonego shinigami (potrafie je wypuszczac z zawrotna predkoscia)

z latwoscia wyczul rei i sie obronil zpojrzal na ciebie ale myslal chyba ze zamaly lup i sie rzucil nam menosa

hmmm... idota zucam sie za nim

Skoczyles za nim zauwazyles ze wlasnie skonczyl walke z menosem

pruboje uciec wkladam rei w pazury i uciekam

Zostawil cie i zaatakowal nastepnego shinigami wygrywaja lecz widac ich zmeczenie

Mówie do siebie kurde szkoda taki kąsek puścić wolno....
wracam skaradam sie tak aby mnie nie zauważyli patrze na otoczenie jakby ich załatwić...

walka trwa a otoczenie to zwyczajny las

przygladam sie dalej

WAlka wyglada na wyrownana menosy sie trzeymaja a jeden z shini wycofuje sie 3 metry do tylu

Patrze uważnie czy niema on jakiś wad które mógł bym wykorzystać .... lub obrażeń i jak jest zmęczony ....

Zmeczony jest bardzo ale nie wiesz czy dalbys mu rada wad rzadnych nie zauwazyles

Jeżeli jest taki świetny czekam na dogodny moment wtedy żucam się w jego strone tak aby go powalic

Dogodny moment znaczy?

Dogodny czyli kiedy jest odwrócony plecami do mnie i czyms zajety...

On usiadl i lecz wciaz rozglada sie we wszystkie strony

Zachodze go od tyłu jesli siedzi niewstanie tak szybko ....
i wystrzeliwoje pazurami mu plecy proboje jeszcze rei w łapy dac zeby było szybciej mysle powinno go trafic

Zainm wystrzeliles pazurami slyszysz jago glos
Naprawde myslisz zze dasz mi rade uciekaj poki mozesz nie mam czasu walczyc z kim z twoim poziomem

To kurw* twoj pech wygladasz jak idiota powiniem cie dojeaba* bez problemu
korzystam ze sytuacji napewno nie zdozy uskoczyc wystrzeliwoje pazury

Pazury odbily sie jagby od jakiejs nie widzialnej tarczy moze jakies kidou??? Shinigami wstal i spojrzal na ciebie

Co to jest do jasnej cholery?? napreżam sie aby być gotowy do ataku w razie czego

Bóg Śmierci zamachnął się ostrzem tnąc powietrze, poczym wokół jego ciała pojawiła się małą powłoka reiatsu koloru różowego
-Cholerny hollow, dawałem Ci szansę na przeżycie, ale wybrałeś swoją śmierć- zrobił w powietrzu dwa młynki, następnie ugiął swe kolana i uniósł oburącz swój miecz nad głowę.
- Cortar rompehielos- Jego głos nabrał niezwykłej siły, zamachnął się ostrzem i przeciął powietrze przed sobą. Jego miecz zmienił się i to bardzo

-To twój koniec…- ruszył z impetem wprost na Ciebie


<-- miecz Shinigami (romphielos)

O cie pierdo***
Shikai...
Odskakuje w lewo patrząc cały czas na niego i zana żeby zanalizować siłę
No dalej shinigami pokaż mi moc twojego zana

Shinigami zamachnął się w powietrzu w miejscu, w którym do niedawna jeszcze się znajdowałeś, nie byłeś pewien, czy był tak wolny, czy zrobił to specjalnie.
-Pff, nie muszę używać całej mocy swojego Zanpaktou, wystarczy, że uwolniłem jego postać- Shinigami trzymał swego Zana skierowanego w dół, co powodowało, że był całkowicie odsłonięty na możliwe ataki.
- Należę do XII oddziału, 12 oficer Isao Kaza- na jego twarzy malował się niezwykły spokój i pewność siebie, lecz dawał Ci w ten sposób wiele czasu na reakcję.

CZekam niech gada strzelam w najmiej odpowiednim dla niego momecie wystrzeliwuje pazurem w tułów
"głupi shinigami sra* na to c jedynie co mnie obchodzi to to twój smak

Shinigami szykował się do skoku, gdy wycelowałeś w niego swym pazurem, tuż przed strzałem ujrzałeś lekki błysk w jego oku, lecz nie zdążyłeś już zareagować na to zdarzenie. Twój pazur mknął z dużą prędkością ku twemu przeciwnikowi, ten przesunął ostrzem po ziemi robiąc kreskę, gdy twój pocisk znajdował się kilka metrów przed nim z niewiarygodną prędkością uniósł ostrze i zablokował twój atak, lecz nie wszystko poszło po jego myśli. Pazur zsunął się z miecz i przeleciał obok Boga Śmierci robiąc dziurę w jego stroju oraz zaciął skórę na jego przedramieniu, niestety nie wygląda to na poważną ranę.

-Hollow bez dumy, takich powinno się od razu posyłać do piachu. Nie wiesz, że przed walką należy podać swe imię??- Widzisz jak zacisnął zęby ze złości poczym ruszył w twoim kierunku, usłyszałeś ryk jego ostrza, które zaczęło wibrować, co powodowało, że stało się jeszcze bardziej mordercze. Zamachnął się ponad tobą poczym spadł wprost na Ciebie, masz niewiele czasu na reakcję, lecz jeśli zdołasz uniknąć, będziesz miał sporo czasu na kontratak.

Schylam się jak najbardziej i odbijam się na łapach w lewo nieopodal skały odbijam się od niej na tylnich całą siłą żeby wbić się shinigami w tułówi jeśli się uda gryzę jak najmocniej i jeszcze do tego drapie pazurami...

W ten czas shinigami powinien wbić miecz w ziemie i dać mi czas na kontratak

Twój plan był prosty, ale dosyć przemyślany i pewny.

Shinigami zarył w ziemię swym ostrzem ryjąc ją jakby była drzewem, lecz Ciebie już tam nie było, skakałeś między filarami szukając dogodnego miejsca do ataku. Znalazłeś takie po kilku skokach, byłeś dokładnie za plecami swego przeciwnika, podkuliłeś nogi i napiąłeś wszystkie mięśnie do skoku. Jeden sus, tyle wystarczyłobyś dopadł swego przeciwnika i wgryzł się w jego ciało na wysokości miednicy.
-Argh…- Widzisz jak z jego ust pociekła krew, uniósł swe ostrze chcąc zrobić zamach, lecz twoje pazury zbiły jego rękę jednocześnie nacinając ją mocno.

Kolejny ryk bólu rozdarł przestrzeń w tych podziemiach, dojrzałeś w oczach Isao istny szał bojowy, jednym sprawnym ruchem trzasnął Cię dłonią w twarz i zrzucił z siebie. Przeleciałeś dobre 10 metrów i uderzyłeś w filar (odejmij sobie 4 PŻ), nie zdążyłeś się jeszcze podnieść, gdy poczułeś na swym gardle dłoń Boga Śmierci, jego ostrze było bardzo blisko Ciebie, widziałeś jak szykuje się, aby wepchnąć wibrujące ostrze w twoją czaszkę, co na pewno by kosztowało Cię życie.

Lecz nie taki miał być twój los. Z ciemności za tobą wyłoniła się sporych rozmiarów dłoń, która chwyciła za twarz zaskoczonego Isao i oderwała go od Ciebie jednocześnie uderzając nim o pobliski filar i przyszpilając go do niego, tak, jak shinigami niedawno przyszpilił Ciebie. Twoim wybawicielem okazał się najprawdziwszy Adjuchas.
-Potężny shinigami tak? Dobre sobie, jakaś marna podróbka- jego dłoń zaczęła świecić na czerwono- Cero…- głos Adjuchasa był suchy i bez wyrazu, filar pękł pod mocą czerwonego promienia, głowa twojego niedoszłego oprawcy również jakby wyparowała.

Walka się skończyła, Adjuchas stał kilkanaście metrów od Ciebie, śmiał się pod nosem dumny z samego siebie.

Wstaje lekko ostrząsam się podchodzę powoli do wybawcy aby zobaczyć go
Dzięki ale nie musiałeś tego robić dał bym rade czy pozwolisz mi dokończyć?

Adjuchas spojrzał w twoim kierunku, jego maska przypominała wyglądem głowę konia, choć reszta ciała była humanoidalna i wyposażona w nad wyraz długie i potężne ręce.
-Żryj go, jeśli chcesz- odpowiedział opryskliwie- za dużo reiatsu to w nim nie zostało, ale może coś tam z niego wyciągniesz- podszedł do jednego z filarów i usiadł przy nim.
-Co do cholery tutaj robisz, hę?- Jego ręce są tak długie, że gdy usiadł musiał unieść je do góry zgiąć w łokciach i oprzeć o ziemię.
-To nie miejsce dla takich jak Ty, powinieneś biegać po pustyni.