DANEImię: Tenshi
Nazwisko: Shinsu
Profesja: Shinigami
Płeć: Kobieta
Wiek: 16
Waga: 47kg
Wzrost: 156cm
Wygląd:Niska jak na swój wiek dziewczynka z włosami o kolorze wyblakłego różu o jasnej barwie. Włosy ma zawsze rozpuszczone. Ma dość duże oczy o kolorze niebieskim. Jest niezwykłej urody jak na swój wiek. Jej figura jest zgrabna co często psuję jej kontakty z płcią przeciwną.
Charakter: Uosobienie spokoju. Perfekcjonistka. Zawsze dąży do wyznaczonych celów. Miła, łagodna, nie lubi walczyć chyba, że zostanie do tego zmuszona. Nie ufa ludziom. Kontakt z innymi nawiązuję raczej rzadko, woli żyć samotnie. Jest samowystarczalna, nie potrzebuje bliskości innej osoby. Kocha niebo i jego kolor. W wolnych chwilach lubi się w nie wpatrywać. Jest bardzo emocjonalna. Do wszystkiego co robi wkłada całe serce. Nigdy się nie poddaje. Jest bardzo skryta. Rzadko kiedy mówi swoje tajemnice innym ludziom. Łatwo ją zranić. Stara się pomagać innym, ale nie lubi jak ktoś pomaga jej.
Ekwipunek: Rodzinny naszyjnik.
Historia:Jej narodziny były dla jej rodziców komplikacją. Zawsze była odrzucona i niechciana. Wychowywała się w ubóstwie. Bała się własnych rodziców. Bała się także innych ludzi, ponieważ myślała, że są oni tacy jak jej rodzice. Jej nienawiść rosła i nabierała na sile. Jedynym zajęciem było wpatrywanie się w niebo. Dzięki temu mogła zapomnieć o szarej rzeczywistości. Mogła siedzieć całe dnie wpatrzona w niebo. Jego kolor ją fascynował.
**
Obudziłam się dość wcześnie. Było jeszcze ciemno. Postanowiłam przeczekać w łóżku aż się rozjaśni.
Dwie godziny później.Pogoda była dziś ładna. Słońce dopisywało, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Ucieszyłam się, ponieważ lubiłam wpatrywać się w niebo. Wstałam szybko, ubrałam się i od razu podleciałam do okna. Usłyszałam dźwięk uchylanych drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam, że mama po cichu wchodzi do mojego pokoju. Podeszła na palcach do mnie i dała mi prezent. Od razu po tym sobie poszła. Byłam zdziwiona. Nigdy nie dostawałam prezentów, a dziś nawet nie było żadnego specjalnego dnia. Czym prędzej otworzyłam paczuszkę. Był to wspaniale prezentujący się naszyjnik. Polubiłam go gdy tylko do zobaczyłam. Szybko przymierzyłam swój prezent. Niestety nie miałam żadnego lustra, żeby sprawdzić jak się na mnie prezentuje. Niby nic nad zwyczajnego, po prostu zwykły łańcuszek bez ozdób, a jednak sprawił mi dużo radości. Pomyślałam, że ten naszyjnik będzie już zawsze ze mną, żeby przypominać mi mamę. Szybko wypędziłam tą myśl z głowy. Nie ma nad czym wspominać. Wrzaski, krzyki i ciągłe gardzenie mną. Nie rozumiałam czemu teraz było inaczej. Czemu zawdzięczam ten prezent.
**
Dziś obudziłam się dość późno. Było już jasno, a promienie słoneczne wpadały przez okno do pokoju. Dziś mama obiecała mi zakupy. Nie rozumiałam czemu tak bardzo nagle zaczęło zależeć mamie na moich relacjach z nią. Zresztą nie było to ważne, nareszcie byłam szczęśliwa, że mogę w miarę normalnie żyć. Dziwiło mnie tylko czemu nigdy nic nie robiłam z ojcem. Zawsze był po za domem kiedy gdzieś wychodziłam. Zauważyłam, że ktoś powoli otwiera drzwi do mojego pokoju. To mama nie chciała mnie obudzić, więc starała się być cicho. Spojrzała na mnie i wtedy posłałam jej uśmiech. Odwzajemniła go.
-Już nie śpisz? To dobrze. Ubierz się pójdziemy na zakupy.
Wstałam pośpiesznie i przeszukałam szafę w poszukiwaniu czegoś ładnego na taką okazję. Biała bluzeczka z krótkim rękawkiem i spódniczka. Stwierdziłam, że to będzie najlepszy strój. Mama już dawno poszła szykować śniadanie, kiedy ja się szykowałam. Ostatni raz spojrzałam na niebo i wyszłam na śniadanie.
Godzinę później. Kiedy doszłyśmy do sklepu od razu rzuciła mi się w oczy niezwykle piękna niebieska sukienka. Złapałam mamę za rękę i pociągnęłam ją w tamtą stronę. Wskazałam na to niebieskie cudo.
-No bardzo ładne naprawdę. Chcesz przymierzyć?
Pokiwałam głową na znak, że tak. Wzięłam jeden egzemplarz sukienki i poszłam w stronę przebieralni. Jak najszybciej ściągnęłam to co miałam na sobie i założyłam nową sukienkę. Była śliczna i pasowała na mnie jak ulał. Wyszłam tylko z przebieralni, żeby pokazać się mamie. Zrobiłam obrót, żeby zaprezentować się w całej okazałości. Mama zaczęła bić brawo.
-I jak podoba ci się?
-Bardzo.
-To chodź kupię ją tylko i już będzie twoja.
Byłam bardzo szczęśliwa, w końcu rzadko dostaję prezenty.
**
Obudziły mnie wpadające do pokoju promienie światła. Wstałam powoli i wyjrzałam za okno. Dzień był dziś bardzo upalny. Szybko otworzyłam szafę i znalazłam moją ulubioną sukienkę. Założyłam szybko i pobiegłam na śniadanie. Zauważyłam, że przy stole siedzi jeszcze ojciec. Rzadko go widywałam zawsze był w pracy. Podeszłam nieśmiało i usiadłam naprzeciw niego. Spojrzał się na mnie karcącym wzrokiem. Przyjrzał się podniósł brew i wstał od stołu.
-Można na chwilę?
Powiedział do mamy wyciągając ją z kuchni. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Usłyszałam tylko niewyraźne wrzaski i trzaśnięcie drzwiami. Mama za chwile wróciła smutna do kuchni.
-Co się stało?
Spytałam troskliwie.
-Tacie nie podoba się twoja sukienka. Powiedziała z łzami w oczach.
Dziesiąte urodziny.Deszczowy dzień. Za oknami chmury przyćmiewają niebo. Okropny dzień na urodziny. Wstając usłyszała urywek rozmowy ojca z matką.
-To jej dziesiąte urodziny! Tylko raz osiąga się taki wiek.
-Co z tego? Myślisz, że jednym dniem zmienisz jej nastawienie do nas?
-Nie. Chcę po prostu, żeby była choć raz szczęśliwa.
-Rób co chcesz ale beze mnie!
Słysząc to miała mieszane uczucia. Odwróciła się i wyjrzała za okno. Jej humor się pogorszył. Widząc chmury zakrywające niebo zaczęła płakać. Płakała tak głośno, że usłyszała to jej matka i pędem przyszła do pokoju.
-Co się stało czemu płaczesz?
-Chmurki zakryły niebo i teraz nie mogę sobie na nie popatrzeć.
Matka podeszła i przytuliła córkę.
-Nie martw się. Jeszcze się rozpogodzi i pójdziemy wtedy na spacer do parku.
Szepnęła jej do ucha.
Pięć godzin później.Mama miała racje. Pogoda się poprawiła. Po zjedzeniu śniadania był zaplanowany spacer po parku. Szybko zjadłam. Byłam bardzo podekscytowana. Dziś był dzień kiedy pierwszy raz wyjdę na spacer z mamą. Po skończonym posiłku pobiegłam szybko do pokoju ubrać jakieś ładne ubranko. Wybrałam moją ulubioną niebieską sukienkę. Ubrałam się szybko i pobiegłam w stronę wyjścia z domu.
-Gotowa?
-Zawsze jestem gotowa.
Potwierdziłam i ruszyłyśmy. Park mieścił się po drugiej stronie ulicy, więc dalekiej drogi nie musiałyśmy przejść. Świat wydawał się tai szczęśliwy. Ptaki śpiewały, a wszyscy ludzie szli uśmiechnięci. Pierwszy raz zwracałam na takie rzeczy uwagę. Kiedy przeszłam przez ulicę pobiegłam w stronę starego wielkiego drzewa. Usiadłam pod nim i zaczęłam patrzeć się w niebo. Było piękne. Atmosfera była tak przyjemna, że natychmiast zasnęłam.
**
Świat, który widziałam jeszcze niedawno drastycznie się zmienił. Nie siedziałam już pod drzewem. Teraz siedziałam na krześle w małym pomieszczeniu. Przed drzwiami wyjściowymi stał jakiś człowiek. Miał w ręku zakrwawiony nóż. Przestraszyłam się jak to zobaczyłam. Usłyszawszy to odwrócił się w moją stronę.
-Obudziłaś się? No trudno.
Głos miał zachrypnięty. Bałam się tak bardzo, że nie byłam w stanie zapamiętać żadnego szczegółu jaki go wyróżniał.
-Gdzie jest moja mama?
Spytałam. Odwrócił się ponownie w moją stronę i głośno zaśmiał.
-Nie żyje.
Powiedział to z uśmiechem na twarzy. Tak mnie zatkało kiedy to usłyszałam, że nie mogłam oddychać. Wpatrywałam się w niego przez długi czas w ciszy. Bałam się coraz bardziej. Usta zaczęły mi drgać. Ręce zwinęły mi się w pięść. Pierwszy dzień kiedy spotkało mnie coś dobrego i kończy się to tak beznadziejnie. Straciłam chęci i wolę życia. Moja głowa opadła. Wspominałam ostatnie chwile spędzone z mamą. Łzy same zaczęły mi napływać do oczu. Byłam bardzo smutna i przygnębiona. Rozglądałam się nerwowo po całym pokoju. Zauważyłam, że niedaleko ode mnie stoi stolik z wazonem. Wstałam powoli i podeszłam do stolika. Kiedy miałam już wazonik w zasięgu ręki zatrzymałam się i powoli złapałam za niego.
-Nie wybaczę ci.
Szepnęłam
-Co?
-Nie wybaczę ci!
Tym razem wrzasnęłam i pędem rzuciłam się w stronę przeciwnika. Mocno trzymając wazonik poczekałam na odpowiednią chwilę i uderzyłam napastnika. Zauważyłam krew spływającą po jego twarzy i wtedy poczułam straszny ból w okolicach brzucha. Wrzeszczałam strasznie głośno. Odsunęłam się od niego i upadłam na ziemię. Oczy same mi się zamykały. Chciałam tylko, żeby zabójca mojej mamy nigdy więcej nie chodził po tym świecie.
**
Bolała mnie głowa. Czułam też straszny dyskomfort. Leżałam na bardzo niewygodnym łóżku. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam kobietę stojącą nade mną.
-Oo! Nareszcie się obudziłaś. Jak się czujesz?
-Szczerze powiedziawszy boli mnie głowa. Tak po za tym gdzie ja jestem.
-Znajdujesz się teraz w Społeczeństwie Dusz. To miejsce gdzie trafiają wszyscy, którzy umrą.
-Ale.. Nie, ja nie mogę, muszę wrócić do domu.
-Czemu co się stało?
-Chce mój naszyjnik. Dostałam go od mamy.
-Nie bój się ktoś ci go przyniesie.
Uśmiechnęła się i odeszła. Przypomniałam sobie o mojej mamie i o jej śmierci. Zaczęłam płakać. Czułam się strasznie. Chciałabym ją jeszcze kiedyś zobaczyć. Byłam bardzo zmęczona, dlatego położyłam się i błyskawicznie zasnęłam.
**
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam człowieka stojącego nade mną. Trzymał w ręku małą paczuszkę ładnie zapakowaną.
-Co to jest?
-Otwórz to się przekonasz.
Usłyszawszy to powoli się podniosłam i wzięłam paczkę do ręki. Odpakowałam powoli i ostrożnie. Moim oczom ukazał się naszyjnik. Ten naszyjnik który dostałam w prezencie od mamy. Byłam bardzo szczęśliwa. Rzuciłam się na człowieka który mi ją przyniósł.
-Dziękuję bardzo!
Wykrzyknęłam z zadowolenia. Usłyszałam lekki chichot i poczułam ręce, które przytuliły mnie mocno do siebie. Kiedy miałam dość odsunęłam się powoli i swój wzrok wbiłam ponownie w naszyjnik. Założyłam go szybko i przypomniałam sobie o mojej mamie. Teraz byłam szczęśliwa. Położyłam się i zamknęłam oczy, wspominając o mamie.
-Wiesz wydajesz się być dobrym kandydatem na Shinigami.
-Na kogo?
-To taki rodzaj człowieka, który pomaga innym.
Mówiąc to uśmiechnął się do mnie. Pomyślałam, że gdybym miała moc, to mogła bym chronić innych ludzi. Uśmiechnęłam się.
-Czemu nie mogę spróbować.
-To dobrze. Jutro rano po ciebie przyjdę i zaczniemy trening.
Mówiąc to odszedł. Byłam podekscytowana. Nie wiedziałam dokładnie co będę robić, ale czułam radość.
Pięć lat później.-Jesteś już gotowa.
-Na pewno?
-Zdaje mi się, że tak. Wiesz, szczerze powiedziawszy to jesteś naprawdę dobra. Ja już nie mogę cie niczego nauczyć.
-Dziękuje, że we mnie wierzysz. Będę tęsknić.
Mówiąc to skierowałam się w stronę akademii.
Pieniądze: 500 Ryo.
STATYSTYKIAtrybuty:Siła: 5-1+1=5
Szybkość: 5+1+2=8
Zręczność: 5+2+1+2=10
Wytrzymałość: 5-1+2=6
Inteligencja: 5+1+2 za niewykorzystane umiejętności=8
Psychika: 5+1=6
Reiatsu: 5+3+1=9
Kontrola Reiatsu: 5+1=6
OGÓLNEUdźwig:60kg
Prędkość (śr.): 8km/h
Prędkość (max.): 26km/h
PŻ (Punkty Życia): 60
PR (Punkty Reiatsu): 54
TechnikiMagia:Poznane Hadou:Poznane Bakudou: #9 - Geki (Uderzenie)
#8 - Seki (Odepchnięcie)
Umiejętności:Wady: