Masakazu vs Toshi Tanaka - Wielkie Zawody Iowoi

Nadszedł czas, by rozpocząć pierwszą i jednocześnie ostatnią walkę zawodów w kategorii "Studenci Akademii w Seretei". Oboje uczestników walki zachęcanych było do wyjścia na arenę przez krzyki publiczności. Wejście areny migotało i drgało. Gdy Masakazu i Toshi Tanaka przeszli przez bramę, okazało się, iż  stoją w całkowicie innym miejscu. Miejsce to przypominało Średniowieczne Europejskie miasteczko, z ulicami wybrukowanymi nierównymi kamieniami. W tym miejscu panowała cisza absolutna. Oboje uczestników po chwili dojrzało się na przeciwnych stronach skrzyżowania. Do dyspozycji mieli 4 niewielkie dwupiętrowe budynki mieszkalne, po jednym na każdym rogu skrzyżowania. Zdążyli już się poznać podczas innych zawodów, na których z kolei ze sobą współpracowali.

[Kido takie, jakie posiada postać w KP, każdy uczestnik posiada Boken]
Kolejność:
1.Masakazu
2.Toshi Tanaka

Rozglądając się niepewnie po otoczeniu o nieznanym mu stylu architektonicznym, Masakazu zastanawiał się jak w ogóle tutaj trafił. Był gotów uwierzyć, że najzwyczajniej w świecie śni. Obecność kolegi, którego nie widział od czasu zakończenia konkursu tylko pogłębiła jego dezorientacje. Był pewien jednego; młody Tanaka jest tym razem nie jego partnerem, lecz przeciwnikiem. Nie żeby miał coś przeciwko. Nie lubił Toshiego i podobała mu się perspektywa małego sparingu z chłopakiem. Nie może jednak lekceważyć rywala. Co by o nim nie mówić, nastolatek nie jest ułomkiem i w przeciwieństwie do niego zna się choć trochę na Kido. Przybrawszy gardę, młody Hayashi pozwala chłopakowi na pierwszy ruch w nadziei, że uda mu się go właściwie skontrować.

W końcu nadszedł tak oczekiwany dzień. Nadarzyła się kolejna okazja do tego, aby się sprawdzić, aby sprawdzić swoje umiejętności. Tym razem miało to być w sparingu jeden na jeden. Atmosfera wśród publiczności osiągała zenitu nic, więc dziwnego, że Ci, co bardziej niecierpliwsi pokrzykiwali, aby obu rywali zagrzać do walki. Pozostawało mu tylko jedno wyjście jak przekroczyć bramę. Po chwili był w nieznanym miejscu a wokół niego panowała cisza. Jakże to było odmienne i nierealne w porównaniu do niedawnej wrzawy, która teraz wydawała się jakby snem. Było to takie nierealne, że aż myślał o tym wszystkim, co oglądał obecnie na własne oczy jakby to był jakiś miraż czy fatamorgana. Szybkie rozejrzenie się po okolicy dało mu rozeznanie w sytuacji. Po budowie budynków wnioskował, że to może być średniowieczna Europa. W końcu, co nieco czytał o tym będąc jeszcze w szkole kiedyż żył w świecie żywych. Rozejrzenie się miało jeszcze jedną korzyść. Dzięki temu zauważył swojego przeciwnika niedawno jeszcze partnera i towarzysza z jednej drużyny jednak to byłą już przeszłość. Teraz liczyło to, co jest tu i teraz, a fakty były takie, że Masakazu stał mu na drodze i jeśli chciał coś tutaj osiągnąć w tym turnieju to musiał się najpierw z nim uporać. Ku zdziwieniu blondyna jego rywal nie ruszył z miejsca na niego dając mu czas. On nie zamierzał zmarnować tego. Od razu zabrał się za rzucenie Kidou i po chwili z jego ust padłą Inkantacja Bakudou nr. 2 czyli Engo tarcza:
- Puklerzu świetlisty, zatrzymaj cios! Zaklęcie wiążące numer dwa - tarcza reiatsu!  
Po tych przygotowaniach z Bokenem w jednej ręce, a tarczą na drugiej zaczął powoli zbliżać się do młodzika uważnie obserwując każdy jego ruch, gotów do natychmiastowej reakcji w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdzie.

Rywale wyraźnie rozpoznali się wzajemnie i zaczęli powoli do siebie zbliżać. Toshi Tanaka oprócz tego rzucił zaklęcie tarczy, które zaczął utrzymywać na ręce.

[Piszcie w postach ile wam tam PŻ i PR zostało; Toshi -2PR
Kolejność kto pierwszy ten lepszy]

„Znowu z tą swoją durną tarczą…”- Pomyślał Masakazu z politowaniem. Niewykluczone, że od czasu w którym współpracowali umiejętności jego rywala w dziedzinie Kido uległy poprawie, wątpił jednak by była ona dostatecznie znacząca by upoważnić go do tak częstego jego używania. Z drugiej strony, jako ktoś kto nie zna się na Kido w ogóle, młody Hayashi nie może jednak zlekceważyć jego wyboru. Wyciągnąwszy swój boken z pochwy, chłopiec rusza w kierunku Toshiego, ładując reiatsu zarówno w swoje ciało jak i broń. Gdy jego przeciwnik znajdzie się w jego zasięgu, zadaje mu oburęczne uderzenie wycelowane w bok głowy od strony tarczy. Gdy młody Tanaka próbuje się nią zasłonić, początkujący shinigami kopie go w nadgarstek, w rękę w której trzyma swój drewniany miecz. Powinno to utrudnić mu użycie go w porę. Równocześnie ustawia on swój oręż tak by ominął on jego puklerz i trafiając chłopak wywrócił go lub chociaż zmusił do odchylenia się. Następnie uderza go od pionu. Jeśli atak się nie powiedzie, wytrzymałość Masakazu, nawet nie wzmocniona przez jego energię duchową, powinna być wystarczająco solidna, by zagwarantować chłopcu przetrwanie przynajmniej pierwszej wymiany ciosów bez ryzyka odniesienia poważniejszych obrażeń.

Starcie nareszcie na dobre rozpoczęło się. Kiedy tak ostrożnie zbliżał się do przeciwnika uważnie obserwując każdy jego krok tamten nie wytrzymał i natarł, jako pierwszy. Jego przeciwnik ruszył jak rozsierdzony dzik wprost na niego. On spokojnie zaczekał na niego mocniej ściskając miecz. Kiedy ten zaatakował głowę nadstawił swój puklerz. Widząc próbę kopnięcia wykonuje unik schodząc w dół do pozycji klęczącej i kiedy tamten stoi tylko na jednej nodze wykonuje bokenem podcinkę najlepiej celując w zgięcie kolana, co by spowodować jego upadek. Odruchowo wystawia nad głową swą tarczę, aby przyjąć na nie ewentualne ataki z góry. Jeśli mu się to udaje to szybko podnosi się i okłada swego przeciwnika potężnymi ciosami starając się trafiać w kolana i zgięcia w łokciach czy w nadgarstki wszystko po to, aby utrudnić mu swobodne korzystanie z kończyn.

PŻ 60/60 , PR 40/42

No i zaczęło się. Zawodnicy przeszli do szybkiej wymiany ciosów, która przypominała bardziej umysłowe szachy niż czystą instynktowną walkę. Masakazu zaatakował wysoko, na co Toshi odpowiedział uniesieniem tarczy. Następnie atakujący wykonał kopnięcie, które jednak chybiło młodszego Tanakę o cal, który przeszedł do pozycji klęczącej by spróbować podciąć swojego rywala. Jego atak nie wywarł na rywalu dużego wrażenia. Toshi znalazł się teraz w dość niedogodnej pozycji, z bokenem blisko nogi przeciwnika, a jego drugą nogą nad sobą chroniony swoją tarczą, bedąc właściwie skulonym pod nią... Jak rozwinie się następna wymiana ciosów?

[Masakazu: -4 PŻ, -6 PR
Toshi: 1/3 Rundy Utrzymania Tarczy
Masakazu -> Toshi]

Obecna sytuacja była ryzykowna dla obu przeciwników. Z jednej strony Masakazu mógł wykorzystać fakt, że jego przeciwnik jest teraz tak odsłonięty, z drugiej Toshi mógł go teraz z łatwością podciąć. Najrozsądniejszym wyjściem byłoby wycofanie nogi i stanięcia oboma pewnie na gruncie. To jednak dało rywalowi dość dużo czasu na atak. Młodego Hayashiego szczególnie niepokoiła perspektywa ciosu wymierzonego we wrażliwy punkt znajdujący się między jego nogami. Ten rodzaj ataku był jednym ze znajdujących się na liście tych których używanie uważał za hańbiące dla niego. Miał nadzieję, że on i jego oponent zgadzają się chociaż z tym. Przygważdżając bokenem ten przeciwnika bokiem do podłogi, nastolatek wycofuje swoją nogę znad młodego Tanaki opuszczając ją w dół. Chcąc utrudnić mu wykorzystanie sytuacji równocześnie wykonuje trzy kopniaki. Najpierw dwa szybkie kolejno w głowę i w mostek. Ostatni jest wprowadzony w jego żołądek. Z siłą, jak chłopak ma nadzieje dostatecznie dużą by odepchnąć rywala od niego. Jeśli jednak okaże się on za słaby lub Toshii zablokuje jego łapiąc chłopca za nogę, początkujący shinigami na chwilę puszcza jedną ręką drewniany miecz i uderza go łokciem w splot słoneczny. Następnie natychmiast łapie obiema dłońmi za narzędzie i uderza go z ukosa w brodę.

No rzeczywiście nie była to najlepsza pozycja do ataku. Jego ciosy nie zrobiły żadnego wrażenia na przeciwniku nie mówiąc już o jakichkolwiek szkodach. Przez krótką chwilę nawet przyszło mu na myśl, aby skorzystać z okazji i zaatakować w czuły punkt, co by bardzo boleśnie odczuł oponent jednak w ostatecznym rozrachunku zaniechał tego. W innych okolicznościach nawet nie zawahałby się na chwile jednak teraz walczył z innym studentem. Takie zagrywki nie musi teraz stosować, jednak w prawdziwej walce przeciwko swemu wrogowi zastosowałby każdą strategie dającą cień szansy na zdobycie sobie przewagi i tym samym wyjście z starcia zwycięsko. Teraz tylko pozostawało działać błyskawicznie. Szybciutko rzucił się na ziemię i odturlał od przeciwnika na lewo przez lewe ramię. Dopiero będąc w bezpiecznej odległości szybko zerwał się na nogi stając przodem do Masakazu. Mocniej ścisnął w ręce swój boken i ustawiwszy tarczę przed sobą powoli zaczął zmniejszać dystans ich dzielący uważnie obserwując każdy choćby najdrobniejszy gest czy ruch oponenta.

Zanim Masakazu zdołał wyprowadzić jakiekolwiek kopnięcie, Toshi postanowił oddalić się na bezpieczną odległość od jego rywala wykonując przewrót, a następnie podnosząc się na obie nogi. Zawodnicy znajdowali się teraz względem siebie w pozycji bliskiej tej, w której rozpoczynali potyczkę, tym razem ponownie Toshi powoli zmniejszał dystans, a nie jego oponent.

[Masakazu: PŻ:164/168|PR:42/48  ;  Toshi: PŻ 60/60|PR 40/42
Toshi: Tarcza 2/3
Kto pierwszy ten lepszy]

PŻ:164/168
PR:42/48
To by było na tyle jeśli chodzi o pierwszą wymianę ciosów. Póki co Toshii wykazał się lepiej, nawet jeśli minimalnie. W przeciwieństwie do młodego Hayashiego, przynajmniej udało mu się trafić przeciwnika. Starając się nie tym nie zniechęcić Masakazu staje w miejscu z trzymaną oburącz wyciągniętą bronią, uważnie obserwując przeciwnika. Gdy ten znajdzie się w jego zasięgu, wzmacniając się reiatsu, na chwilę uwalnia swoją prawą rękę od ciężaru drewnianego miecza. Wolną kończyną chwyta go za przegub jego, tej trzymającej tarczę. Przyciągając go do siebie i równocześnie  unosząc trzymaną rękę nad sobą, kopie go w żołądek, tak by zmusić go do pochylenia się. Jeśli mu się uda, uderza go rękokojeścią w potylicę, a następnie kopie go z kolana w twarz. Puszczając wreszcie rękę Toshiego, chwyta obiema swoimi za boken i próbuje go nim podciąć i uderzyć go w poprzek gdy upada.

+5 Siła

Widząc, że jego przeciwnik zatrzymuje się w miejscu zaczyna nabierać szybkości. Pędząc wprost na niego z pełną prędkością wysuwa przed siebie tarczę dociskając do ciała. Zamierza staranować go na najszybszej swej szybkości. Jeżeli udaje mu się go odepchnąć do tyłu i powalić okłada go bokenem starając się celować w głowę, złączenia nóg na przykład kolana czy po rękach w tym nadgarstkach. Jeżeli udaje mu się tylko zmusić do zgięcia w przód okłada mu twarz kopiąc z kolanka. Jeśli jednak nie udałaby mu się ta sztuka i przeciwnik nadal stałby na nogach to wali go z całej siły z główki w twarz, może mu nos złamie albo sprawi, że tamten lekko zdekoncentruje się. Jeżeli powiedzie mu się ta sztuka okłada go mieczem po głowie, w kark w miejscu łączenia z tułowiem oraz po rękach najlepiej po nadgarstkach i palcach. Jeżeli jego działania nie przynoszą żadnego z oczekiwanych efektów szybko odskakuje od niego na bezpieczną odległość w celu przemyślenia sytuacji i zaplanowania dalszej strategii działań.

Toshi rozpędził się i z całej siły uderzył w Masakazu, posyłając go na ziemię z niemałym impetem zanim ten wogóle zdążył wykonać jakikolwiek ze swoich zamiarów. Rezultatem był niemały ból i kilka niewielkich rozcięć na plecach leżącego, który upadł na bruk stworzony z na pierwszy rzut oka losowo dobranych kamieni tworzących drogę.

Toshi zabierał się właśnie za zadanie ciosu w głowę, jednak chybił on celu i uderzył o wiele za wcześnie trafiając na kamień. Siła uderzenia wyrwała mu bokken z ręki, pozostawiając ją obolałą, jednak nie zadając żadnych poważnych obrażeń. Bokken leżał całkiem niedaleko bokkena Masakazu który wyrzucił go próbując ratować się przed upadkiem. Toshi zauważył, że jego tarcza zaczyna powoli się rozmywać.

Toshi stojący nad Masakazu, ich broń leżąca 2 metry od nich. Który z zawodników pierwszy dotrze do broni? Czy zdecydują się na inny styl walki?

[Masakazu: -25PŻ
Toshi -> Masakazu]

No wreszcie coś mu się udało. W końcu coś poszło po jego myśli. Szarża, jaką zastosował zakończyła się pełnym sukcesem. Jego przeciwnik leżał u jego stóp skazany na jego łaskę w dodatku nieuzbrojony. Niestety potem już nie było tak kolorowo. Nie potrafił zachować zimniej krwi w odpowiednim momencie i zakończyło się to, że blondyn także był pozbawiony swej broni. W dodatku jego tarcza byłą na wykończeniu. Jego triumf nie trwał długo gdyż szybko szara rzeczywistość sprowadziła go na ziemię. Długo nie zastanawiał się. Zadał leżącemu chłopakowi kilka solidnych kopnięć w żebra, po czym pomknął po swoją broń. Biegnąc do nie wymawiał inkantację zaklęcia.
- Puklerzu świetlisty, zatrzymaj cios! Zaklęcie wiążące numer dwa - tarcza reiatsu!
Kiedy wreszcie dotarł na miejsce szybko podniósł swój miecz. Potem zrobił najgłupszą rzecz, jaką można było zrobić. Podniósł także bokken Masakazu i zwyczajnie odrzucił mu go. Zapewne będzie go to drogo kosztować może nawet porażkę, ale jakoś nie mógł się przemóc, aby inaczej postąpić. Po oddaniu broni przeciwnikowi przyjął pozycję do walki i wyczekiwał. Uważnie obserwował każdy ruch wroga żeby odpowiednio zareagować tak szybko jak się da w zależności od zaistniałej sytuacji. Walka miała jeszcze trochę potrwać.

PŻ: 139/168
PR: 37/48
Sytuacja zaczęła się coraz bardziej obracać na niekorzyść dla Masakazu. Nie tylko zebrał od młodego Tanaki solidne cięgi, chłopcu udało się nawet wytrącić mu broń z ręki, która wylądowała daleko poza jego zasięgiem. Coraz bliższa spełnienia w rzeczywistości wizja bycia pokonanym przez przeciwnika którego zawsze darzył silną niechęcią, napawała nastolatka frustracją, pchającą do porzucenia jakichkolwiek skrupułów i zniżenia się do najbardziej nieczystych posunięć które mogłyby umożliwić początkującemu Shinigamiemu zwycięstwo nad nielubianym kolegą. Lądując na stertę tworzących podłoże kamieni, młodzieniec znalazł pocieszenie w fakcie iż jego rywal również stracił broń. Zobaczywszy w tym szansę na satysfakcjonujący rewanż na Toshim chłopiec naładował się reiatsu. W nadziei, że blondyn choć na chwilę przerzuci swoją uwagę z przeciwnika na porzucony boken zdecydował się gdy tylko odwróci się do niego plecami rzucić jednym z luźno leżących kamieni w jego głowę. Jeśli sam rzut nie wystarczy by wywrócić go na ziemię, chłopiec dodatkowo szarżuje na niego z wycelowanym w jego plecy barkiem. Powaliwszy go  skacze na niego tak by lądując uderzył go z zamachu splecionymi ze sobą dłońmi. Równocześnie siadając na nim  i opierając nogi o jego ręce by utrudnić mu poruszanie nimi zaczyna okładać jego głowę w ten sam sposób, do momentu aż Toshi podda się lub straci przytomność.

+1 Wytrzymałość
+5 Siła

Na całe szczęście zdążyli. Ku jego zadowoleniu a przede wszystkim uldze jego przyjaciele podążyli za nim, w ten sposób nie został osamotniony w tym starciu. Reakcję wilczej Pani zauważył kątem oka, choć go ona zaskoczyła postanowił to odłożyć na później, na dogodniejszy moment. Natomiast nie zawiódł się na Kyo oraz siostrze, Ci jak nic szykowali się do walki. Moment, w którym gadał przeciwnik wykorzystał jak potrafił najlepiej. Po cichu wymawiał jakieś słowa a tylko po ruchu ust można było przekonać się, że coś sobie pod nosem mamrocze. Byłą to inkantacja zaklęcia.
- Puklerzu świetlisty, zatrzymaj cios! Zaklęcie wiążące numer dwa - tarcza reiatsu!
Kiedy tylko tarcza pojawiła się na jego ręce a napastnik skończył paplać był gotów. Niestety mieli pecha. Duma blondyna została dzisiaj urażona i musiał to naprawić jak najszybciej. Skoro okazja tak szybko nadarzyła się ku temu nie mógł jej nie wykorzystać. Jeżeli będzie to kosztem tego buca to nie miał nic przeciwko temu. Błyskawicznie zaatakował przeciwnego lidera. W ostatnim momencie schylił się w dół i zaatakował z tamtej strony celując rękojeścią w szczękę od spodu. Po tym ataku wyprowadził całą serię ciosów. Zadawał jej od góry celując w głowę, w ręce, barki, w ramiona, najlepiej w zgięcia tak, aby nie tylko zadać ból, ale przede wszystkim, aby osłabić go i uniemożliwić napastnikowi dalszą walkę a w najgorszym wypadku spowolnić jego ruchy. Miał nadzieję, że pozostałą dwójką zajmą się Ayumi i czerwonowłosy tak żeby mógł w pełni skupić się na tym aroganckim matole. Oczywiście nie zapomniało obronie. Cały czas obserwował uważnie ruchy przeciwnika i stosownie reagował na nie. Na próby kontrataku wystawiał naprzeciw nim swój puklerz. Nikt nie będzie w tak lekceważący sposób traktował rodu Tanaka, to jest niedopuszczalne. Trzeba dać solidną nauczkę temu chłystkowi za to. Teraz miało okazać się czy tamten popełnił błąd nie doceniając chłopaka i jego paczki. Na własnej skórze miał doświadczyć z kumplami tej decyzji. Zanosiło się na długą i bolesna potyczkę, w której Tanaka nie zamierzał nikomu odpuścić. Myślenie o ewentualnych konsekwencjach tego zeszło na dalszy plan. W tym momencie musiał rozładować swą frustrację spowodowaną porażką z Astą oraz skutecznie obronić honor swego rodu.

No cóż... przez walkover Toshiego zwycięzcą zostaje Masakazu.