Las Menosów

Coś tu śmierdzi...
Nabrałem płyn pysk w miarę możliwości rozlałem po równo do wagi

Plan był niezły, wykonanie nie wyglądało na trudne. Reszta Hollow'ów zaakceptowała twój pomysł i wzięliście się do roboty. Zaczęliście wlewać zawartość pierwszej misy do naczynia, po chwili waga przechyliła się w tym kierunku. Gdy wlewaliście drugą pojawił się problem. Po wlaniu 2 misy okazało się, że naczynia pozostają w nierównowadze.

-No to mamy problem- powiedział jeden z pustych. Do naczyń podszedł Hollow podobny do sowy.
-Hmm, wygląda na to, że płyny mają różną wagę, trzeba rozlewać bardzo ostrożnie- wszystkie Hollowy spojrzały na Ciebie.

Wylałem z cięższej wagi płyn ...
Zaczełem z każdej innej wazy wlewam płyn tak aby zrównać miseczki jeżeli się uda
mowie No dalej co tak się patrzycie Idę uważnie

Męczyłeś się nad tym dobrą godzinę, ale w końcu zazgrzytało coś w drzwiach i jakiś ukryty mechanizm został uruchomiony. Drzwi stanęły przed wami otworem. Dalszy tunel prowadził trochę wyżej, aż w pewnym momencie poszerzał się i gładkie ściany znów przeszły w nierównomierną jaskinię.

Weszliście do ogromnej pieczary. Sufit był na wysokości około 70 metrów, mimo to widzieliście go. Nie mieliście pojęcia skąd pochodzi oświetlenie. Na samym środku sali leżał ogromny pusty, jego rozmiary były przerażające, był adjuchasem, z tego co mówił wasz pracodawca, a mimo to, był większy od Giliana. Jego ciało pokryte było wężową łuską, ogon w kształcie skorpiona, a pysk smoczy, maską była tylko górna szczęka, dolna była zwykłym ciałem, przedłużeniem maski okazywały się natomiast skrzydła, które były teraz złożone. Pusty zdawał się smacznie chrapać.

Wyjdzcie z tąd na razię tutaj nie mamy szans ściągnę go na otwartą przestrzeń gdy będzi eblisko wyjścia zaryczę wtedy się utawicię i za atakujecie mam duże szanse bo mam kocie kształty
jeżeli się zgodzą czekam aż wyjdą na otwartą przestrzeń upewniam się patrząc przez korytarz
Podchodzę i stukam pustego w maskę
wstawaj musimy się z tąd wynosić planują na ciebie zasadzkę nie dasz rady za dużo ich jest tu tajne wyjście ?? o nic nie pytaj nie mamy czasu odpowiadaj na moje pytania szeptam

Hollow przebudził się jeszcze nim podszedłeś do niego
-Czułem Ciebie i twoich przyjaciół... skąd mam mieć pewność, że nie współpracujesz z nimi, tym bardziej, że jeszcze do niedawna stałeś tuż obok nich...- widzisz jak podnosi się, jedna jego łapa była twojej wielkości. Jego rozmiary były naprawdę imponujące.

Nachylił nad tobą głowę i wyszczerzył swe ząbki
-Nie pogrywaj ze mną tylko, mogę spokojnie zabić całą waszą grupkę, już dawno mógłbym być Arancarem, gdyby nie to, że Lord H potrzebuje mnie tutaj.

Nie kłamię zaraz do ciebie przybędą to nie wszystkie hollowy na twojego przyjaciela arrancara polują teraz adjuchasy
niejaki varden jest przywódcą ja szukam swojego przyjaciela zabrał go lord h na przemianę musisz mi wierzyć jeśli chcesz jeszcze zobaczyć go czas ucieka
nerwowo ale z powagą patrze na niego

-hmmm...- spoglądał na Ciebie badawczo- hmmm...- widzisz jak rozkłada swe skrzydła i macha nimi kilka razy.
-wskakuj... ale ugryź mnie, a zginiesz razem zemną, zdradź mnie, a nie zdążysz nawet przemyśleć swego błędu- jego głos był przepełniony agresją. Uniósł łeb do góry i zaryczał, skała nad wami zaczęła się poruszać. Po chwili mieliście wolną drogę ucieczki

Wskoczyłem ostrożnie przez całą drogę uważałem żeby nawet pazura nie wbić
Dobrze zrobiłeś że mi uwierzyłeś a teraz musimy się śpieszyć bo zaraz mogą się dowiedzieć że już wiesz o tym
Do czego potrzebuję cie lord h?

Wylecieliście ponad pustynię, ujrzałeś jak wejście do komnaty Adjuchasa zamyka się.
- Lord H… uważa, że ktoś musi sprawować tutaj pieczę nad wszystkim, a ja nadaję się dzięki moim zdolnościom do tego doskonale. Przez to nie mogę się stać Arancarem, bo wtedy mieszkałbym w Las Noches, a tak…, mieszkam w lesie menosów- skręciliście trochę na zachód, pod wami przebiegała właśnie grupka słabych Hollow’ów
-Lecimy do punktu spotkań, można powiedzieć, że właśnie awansowałeś w hierarchii, choć nie jesteś nawet Adjuchasem- Lot trwał niecałą godzinę, teren pustyni był niezmienny, ciągle to samo, piach, piach, piach. W końcu jednak twój nowy sprzymierzeniec zaczął obniżać lot. Wylądowaliście miękko
-Złaź, myślę, że niedługo zjawi się nasz kontakt, niech no tylko Lord H się o wszystkim dowie…, będzie zabawa- wyczułeś w głosie Adjuchasa nutkę zadowolenia.

Pisz w temacie Hueco Mundo-> Pustkowia-> Pustkowie przy Las Noches

Zeskoczyłem modląc się aby nic nie złamać gdy znajdę się w lesie
Dobrze jestem głodny muszę zaspokoić głód
czekam na instrukcje...

Zleciałeś na samo dno, nim jednak trafiłeś o ziemię zdołałeś odbić się od kilku drzew, co zmniejszyło siłę upadku. Twoi towarzysze stali w kręgu pełnym pomniejszych hollow’ów, które wpatrywały się w nich, ty natomiast stałeś na uboczu.

Arancar wydawał się uśmiechać, dłoń trzymał na rękojeści gotowy w każdej chwili zaatakować. Serpiente natomiast górował nad wszystkimi z pełną dumą.
-No dalej, dajcie mi tą przyjemność i dajcie się pokroić- słowa Arancara poniosły się po całym lesie.

Hollow’ów była około 40, całkiem spora grupka trzeba przyznać, wszyscy byli równo przerażeni, ale ich determinacja musiała być większa, bo po chwili ruszyli w ich kierunku. Lecz niedane było Ci oglądać tej walki, ponieważ coś pociągnęło Cię za nogę. Był to inny Hollow, kształtem przypominający węża
-A cóżsss to my tu mamy Sssss- wysyczał.

Ugryzłem go w ogon i jak najszybciej pomknąłem na pomoc towarzyszą ...
Oddal się chyba że chcesz mieć problemy z lordem h jestem na misji!powiedziałem
jeżeli odpuści biegnę od tyłu do pierwszego lepszego hollowa i gryzę w kark tak aby zabić szybko doprawiam pazurami w plecy

Wężowaty Hollow puścił Cię niemalże natychmiast rycząc z bólu. Nie atakował, wycofał się natomiast w cień. Ruszyłeś na pomoc przyjaciołom, widziałeś jak Arancar wyciągnął swe ostrze i jednym cięciem przepołowił atakującego go Hollowa, następnie obrócił się na pięcie i ciął za siebie zabijając kolejnego przeciwnika. Serpiente natomiast stał w miejscu nie uczestnicząc w walce. Drogę do niego blokował Arancar.

Ugryzłeś pierwszego Hollowa w kark, ten zaryczał z bólu i zaczął się rozlatywać. Widać, był niezwykle słabym przeciwnikiem.

Wyrywam kawał skóry i zabijam następnych
Dalej szukam przywódcy powstania vardena
Jeżeli go znajdę wkładam rei w pazury Wystawiam kły i atakuje od tyłu (jeżeli go znajdę)
rozrywam mu kawał skóry za plecami po czym odskakuje do tyłu i szyderczo się uśmiecham

Verdena nigdzie niema, Była to tylko grupka Hollow'ów wysłana pewnie na jakąś misję. Zaatakowałeś jakiegoś rosłego Hollowa, jego skóra z wyglądu przypominała skałę, w wytrzymałości może, nawet bardziej. Poczułeś jak twoje zęby niemalże kruszą się na jego skórze.
-A co to za mucha?- obrócił się w twoją stronę zaciskając pięści.

Mucha która cie zapierdo**
Odskakując spojrzałem na hollowa
czy ma coś charakteryzującego w
budowie i jakieś słabe strony

Charakterystyczny jest cały jego wygląd, ogromne cielsko, wyglądające jak wyciosane z kamienia. Co do słabych punktów w jego budowie nie dostrzegasz żadnych.

Pusty uniósł swą dłoń, zamierzył się w twoim kierunku i ruszył z impetem. Wyminąłeś go jednym sprawnym ruchem, a on pobiegł dalej i zatrzymał się kilkanaście metrów dalej. Znalazłeś chyba jego słaby punkt, szybkość i zręczność.

Mam! powiedziałem do siebie pobiegłem do po bliskiej ścianki skalnej
No choć cip*o chyba że trzęsiesz gaciami twoja matka też tak o tobie mówiła
Pokazałem mu tyłek machając ogonem jeżeli będzie szarżował w ostatniej chwili odskakuje

Hollow dał się sprowokować, ruszył z impetem w twoim kierunku, byłeś pewien, że jeśli Cię trafi, to marnie na tym wyjdziesz. Był tuż, tuż, pędził niczym lokomotywa w twoim kierunku.
20 metrów... 15 metrów... 10 metrów.... 5 metrów, skok. Widziałeś jak przebiega obok Ciebie, widziałeś jak uderza w pobliskie drzewo, lecz coś poszło nie tak. Poczułeś na swej tylnej nodze uścisk. Następnie coś pociągnęło Cię do tyłu, Cały teren przeleciał Ci przed oczyma, a następnie poczułeś potworny ból. Uderzyłeś w coś, coś bardzo twardego (-21PŻ). Gdy otworzyłeś oczy ujrzałeś inne drzewo, oraz twego przeciwnika otrzepującego się z drzazg, jego skóra była tylko lekko spękana, lecz również i ty dawałeś radę.

Co się stało??
Pomyślałem nie czas na to znam jego słaby punkt biegnę na niego maski nie może mieć aż tak twardej biegam wokół niego wystrzeliwuje pazury w jego oczy uznałem to za dobra strategie ponieważ opanowałem strzelanie pazurami do perfekcji ślepy nic mi nie zrobi

Wystrzeliłeś serię pazurów w jego stronę, te odbiły się jednak od jego maski. Biegałeś wciąż dookoła, a on obracała się za tobą.
-No mała muszko... dalej! dalej!- uderzył pięścią w twoim kierunku jednak ty wyskoczyłeś do góry i wystrzeliłeś serię ze swoich pazurów, te nadkruszyły lekko maskę, lecz żadne nie trafiło w oko.
-Pshhh- Kamienny hollow uderzył stopą w ziemię, cała zatrzęsła się, a ty straciłeś równowagę.
-JESTEŚ MÓJ- rzucił się w twoim kierunku.

Wkładam całe rei w łapy po czym skupiam się na jego ruchach rąk nóg aby przewidzieć co chce zrobić rzucam się w jego stronę biegnę widzę jego rękę w górze podbiegam jak najbliżej niego gdy on upuści rękę odskakuje w prawo i skacze do góry żeby uniknąć wstrząsów po czym skacze na plecy i z całej siły ciągnę plecy w dół aby go przewrócić takie cielsko nie prędko wstanie o ile będzie potrafiło

Odskoczyłeś w bok gdy jego pięść zmierzała ku tobie, wbiła się w ziemię bardzo mocno, lecz pusty wyciągnął ją z łatwością, widać posiadał naprawdę dużo siły. Wskoczyłeś na jego plecy i pociągnąłeś go do tyłu. Ten przewrócił się, a ty odskoczyłeś do tyłu.
-ty mały chrząszczu, niech cię tylko dorwę- odwrócił się z pleców na brzuch, lecz wciąż był na ziemi.

Myślę że to moja szansa taka najprawdopodobniej już się nie zdarzy
Skacze na brzuch jak najmocniej po czym ładuje serie ciosów w maskę po czym odbijam się z brzucha i wyciągam jedną łapę ląduje na jego masce

Nie mogłeś skoczyć na brzuch, ponieważ był on nim zwrócony ku ziemi. Lecz wskoczyłeś na jego plecy. Twój ciężar plus przyspieszenie przyszpiliły go do ziemi.
-Ghaaa- obrócił się znów na plecy chcąc Cię uderzyć, lecz wyskoczyłeś wysoko ponad niego i trafił tylko powietrze, wtedy zadałeś mu serię uderzeń, rozdrapałeś całą jego maskę i rozorałeś mu oczy.
-NIEEE... NIEEEE- hollow zaczął wić się w konwulsjach, po chwili jego ciało zaczęło się rozpadać.

Obejrzałeś się w prawo i zobaczyłeś jak ilość hollow'ów zmniejszyła się z 40 do 14. Serpiente wciąż nie ruszył się z miejsca, a Arancar wyglądał jakby świetnie się bawił.

Wbijam łapę w maskę zjadam hollowa zaspokajam głód
krzyczę tu nie ma vardena musimy się spieszyć pewnie gdzieś tu jest

Wbiłeś kolejny raz łapę w i tak martwe już ciało, zdążyłeś ugryźć tylko raz gdy jego ciało całkiem się rozpadło. Twój głód nie został zaspokojony. Reszta hollow'ów nie zwracała na Ciebie uwagi. Byli zbyt zajęci pierzchaniem przed ostrzem Arancara, który wpadł chyba w jakiś szał bojowy, bo nie przestawał Ciąć, choćby nikogo obok niego nie było
-HAHAHAHAHA....- śmiał się z miną szaleńca.

Musze zabić kolejnego rzucam się na pobliskiego hollowa z za pleców doprawiam pazurami muszę wyssać rei

Nim dostałeś się do najbliższego Hollowa, została ich tylko jedenastka. Wszyscy zaczynali pierzchnąć gdzie pieprz rośnie. Arancar stał w miejscu, dyszał ciężko i był cały zachlapany krwią. Wskoczyłeś na jakiegoś słabego Hollowa i wbiłeś mu pazury w plecy ten zaryczał z bólu i padł na ziemię, chyba jest sparaliżowany.
Serpiente w tym czasie zaczął ziewać. Arancar wziął kawałek ciała jakiegoś holowa i wytarł o nie swoje zanpaktou.