Pustynia najdalej od Las Noches

Ogonem uderzam go w głowę i staram się odgryźć mu rękę.. Gdy to poskutkuje to rzucam mu się na grzbiet i w niego wgryzam... jednak gdy odgryzienie ręki nie skutkuje to odskakuje od niego i próbuję odkryć w sobie jakąś specjalną zdolność..

Nie sięgnąłeś ogonem. Chciałeś mu odgryźć całą rękę, jednak byłeś za mały... twoja szczęka musiałaby zrobić z 10 kłapnięć, by ją przegryźć całą, a pusty nie stał bezczynnie. Odskoczyłeś w tył, na ziemię, gdy poruszył ogonem i chciałeś spróbować czegoś nowego, ale... czego?

Próbuję skoncentrować całe swoje Reiatsu w paszczy by jakoś zwiększyć swoją siłę ugryzienia.. Po czym rzucam się i znowu próbuję odgryźć rękę owemu Hollow'owi..

Kumulacja reiatsu jakoś Ci nie wyszła. Po prostu nie posiadasz jeszcze tej umiejętności. Rzuciłeś się na potwora, który tym razem był czujny. Uderzył Cię macką w powietrzu tak, że po prostu odleciałeś do tyłu i wylądowałeś na nogach. Chyba dwa razy nie pozwoli Ci tak samo zaatakować.

"Cholera.. Gdybym nie miał ogona byłbym szybszy.. Muszę go zabić.. Nie ma innego wyjścia.. Potrzebuję większej mocy.."

Pomyślałem i swoje ruchy skierowałem na martwego hollowa.. By odgryźć kawałek jego maski.. Miałem nadzieję że mi się to uda i dostanę coś co pomoże mi wygrać..

Ruszyłeś do pustego, jednak nie było tak łatwo. Twój przeciwnik pilnował swojego żarcia. Zdrową ręką chciał Cię zmiażdżyć, lecz uskoczyłeś w tył na czas.
-To moja zdobycz.
Usłyszałeś gruby głos pustego, który chciał Cię chyba odwieść od zamiaru odebrania mu posiłku.

"Cóż pójście na żywioł nic tutaj nie da.. Może uda mi się to.."

Pomyślałem i nabrałem bardzo dużo powietrza.. Po czym znowu pisnąłem najgłośniej jak potrafiłem.. Gdy przeciwnik znowu był zdezorientowany ja szybko przechodzę między jego łapami i staram się go ugryźć w miejsce gdzie ma gardło.. Gdyż tam będzie najbardziej bolało..

[Pisz w podziemnej grocie.]
Pisnąłeś i ruszyłeś na przeciwnika. On jednak teraz - mimo pisku pozostał czujny. Od jego maski odpadł mały kawałek szkieletu, dostałeś ponownie macką z ogona, gdy spróbowałeś się zbliżyć, tym razem był to trochę silniejszy cios.
Wtedy też usłyszałeś jakiś głos.
-Panowie, uspokójcie się.
Dochodzący z drugiej strony, zza tego pustego. Wrogi tobie pusty spojrzał w tamtą stronę.

"Wróciłem do punktu wyjścia.. Teraz spróbujmy tą drugą jaskinię.."

Pomyślałem i wszedłem do jaskini w której okropnie capiło..

Wszedłeś do środka, ona prowadziła najpierw w dół. Gdy tam dotarłeś - zauważyłeś trupy shinigami. Cała dwójka, lecz przed nimi nie stał byle pusty - lecz menos, i to nie jeden. Wszystkie bujały się szukając jeszcze jakiejś zdobyczy. W oddali słyszałeś jakieś strzały cero. Czyżby to było starcie menosów z shinigami? Na to wygląda, przy czym... To miejsce to las menosów.

-To może być moja okazja.. Zabijając zmęczonego walką Shinigami mogę zyskać niewiarygodną moc..-

Powiedziałem do siebie i powoli ruszyłem w las Menosów szukając jakiegoś ledwo żyjącego Shinigami lub prawie martwego Pustego..

Chodziłeś po 'lesie' szukając jakiś zmęczonych shinigami. Słyszałeś wciąż odgłosy walki dobiegające z trzech stron. Z lewej strony, prawej i przed tobą. Żadne jednak nie były zbyt głośne, ze względu na odległość.
[Pisz w Lesie Menosów, zaraz założę temat.]

Wyszedłem na pustynię.. I zacząłem próbować skupić się nad swoim reiatsu.. By zwiększyć jego kontrolę..

Zacząłeś się skupiać, lecz nie wyszło Ci, gdyż całe reiatsu praktycznie zużyłeś dziś... Nie miałeś za bardzo czego kontrolować.

-Czas Odpocząć..-

Powiedziałem do siebie i położyłem się na pasku po czym zasnąłem..

Po dłuższym odpoczynku wstałem.. Z myślą że się zregenerowałem.. Zrobiłem się głodny.. I miałem zamiar coś pożreć.. Najlepiej jakąś duszę..

Zacząłeś znów swą tułaczkę po pustyni. Długo - przez cały dzień nic nie znalazłeś. Aż na horyzoncie - tak jak poprzednio zobaczyłeś postać... dwie... trzy... Tak. Cała trójka kroczyła przed siebie, acz nie prosto w twoją stronę.

"Nareszcie.."

Pomyślałem i zacząłem iść w ich stronę tak by nie zwracać na siebie uwagi.. Nie wiedziałem kim są te postacie.. Dlatego miałem zamiar się tego dowiedzieć zanim bym zaatakował..

Gdy dotarłeś do nich na pewną odległość - widziałeś, że to trójka pustych. Trójka, albo czwórka. Nie byłeś pewien. Jeden z nich to wielkolud - o wielkich pięściach i potężnym ciele, drugi ma posturę człowieka, chodź to zdecydowanie pusty, nie arrancar. Pozostałej dwójce jeszcze nie miałeś okazji dobrze się przyjrzeć. Jesteś w odległości ponad 0,5 km.

Podchodzę do nich i spoglądam na nich.. Oblizuję wargi i pytam się..

-Który z was chce zginąć pierwszy..-

Po czym cały czas będąc czujnym wyczekuję ich odpowiedzi..

Cała czwórka - jak widzisz w tym momencie spojrzała się na Ciebie. Teraz widziałeś pozostałe dwa hollowy, które były twojego wzrostu - małe, raczej zwinne, jeden miał postać węża z rękami, a drugi pająka, przypominał trochę tego z ostrzami.
-Heee? On chce nas zabić?
Spytał wielkolud najwyraźniej mądrzejszego od siebie pustego - tego o posturze człowieka.
-Nooo... Chyba mu się coś w głowie poprzestawiało. Przecież nie jest nawet adjuchasem.
Wszyscy patrzą się na Ciebie i prowadzą jakieś durne dialogi.
-Ej, maleńki, a może przyłączysz się do nas? Zrobimy wypad na ziemię.
Proponuje Ci ten przywódca - "pusty-człowiek".

-Powiedz na mnie Maleńki jeszcze raz a pokażę ci co potrafię... W sumie to mogę się przyłączyć.. Miałem zamiar wybrać się na ziemię by zapolować na Shinigami..-

Powiedziałem i zlizałem z pazurów resztki hollowa którego zjadłem niedawno..

-Dobra. Więc chodź. Szukamy przejścia. Za dwa-trzy dni powinno pojawić się w tej okolicy.
Mówi ten 'lider' grupy.
[Idziesz z nimi, czy próbujesz 'sztuczek', bo nie wiem czy Ci dać TS'a paru dniowego.]

Idę z nimi gdyż nie jestem jeszcze w pełni zregenerowany..

Błąkaliście się we czwórkę dwa dni nie napotykając żadnego pustego, aż w końcu udało wam się znaleźć przejście do świata żywych.
-No to co, wchodzimy?
Spytał największy - a gdy lider kiwnął, każdy z nich po kolei wskoczył do 'dziury'.

Wskoczyłem za nimi.. Byłem w pełni zregenerowany.. Tylko się uśmiechnąłem gdy przekroczyłem wrota..

Pojawiłeś się w nieznanym Ci - nie dużym mieście. Była to raczej wiocha.
-Wspaniale!
Zakrzyknął wielkolud.
-Tutaj na pewno nie będzie shinigami! Zjemy całą wioskę!
Cieszy się, lecz zaraz lider go gasi.
-Jak zabawimy tu zbyt długo, na pewno jakiś się zjawi. Rozdzielamy się, niech każdy sobie coś upoluje. Macie na to dwie-trzy godziny, potem wracamy.
Powiedział rozkazującym tonem - także dla Ciebie, co Ci się średnio podobało.

[PT]

Chodzę sobie po pustyni, szukając jakiegokolwiek przejścia do świata żywych.

Przejścia nie było.. Za to zobaczyłeś w oddali jakiegoś Hollow.. Chyba był ranny

Powoli do niego podchodzę.