Las Menosów

Rozmowa z Espadą coraz bardziej irytowała Martella. Ten odniósł wrażenie, że kobieta nieszczególnie uważnie go słucha. Tu był tego przykład, wcześniej już jej mówił, że nie jest przywódcą swojej grupy, a ta teraz doszła do szalenie odkrywczego wniosku, że ten nie może jednoosobowo podejmować decyzji. Były w tym, jednak i pozytywne informacje. Zdaje się, że Piątka była również zwolenniczką prawa, w którym jedyne co się liczy to wielkość bicepsa... Metaforycznie rzecz ujmując. Wyglądało, więc na to, że i ta grupa średnio pasuje do koncepcji okrągłego stołu, którą snuli razem z Rino. Może ten jej towarzysz miałby inne zdanie? Trudno stwierdzić. Zwłaszcza, że te rozważania nagle przestały być specjalnie istotne.

Espada została zaatakowana przez jakieś wyjątkowo dziwne stworzenie i wchłonięta przez kulkę. Stwór ten budził zaskoczenie i trudności do sklasyfikowania. Maska oraz obecność w Lesie Menosów wskazywałyby na Pustego, czyżby to był Vasto Lorde? Do tego nie pasowało to, że miał maskę tylko na połowie twarzy, a także ubranie. Czyżby był, więc pół-arrancarem, tak jak te przygłupy ze Świątyni? Temu przeczyłaby siła, wszak nie tylko ukrył swoją obecność przed nimi, ale również wyglądało na to, że pokonał piątą najsilniejszą Arrancarkę z Las Noches jedynm uderzeniem. Wróżyło to solidne kłopoty. Fortalesa dobył kiścienia póki co, jednak nie atakując. Przy tym w każdej chwili był gotów do uników, zwłaszcza przy pomocy Sonido. Nie miał pewności czy gdyby zablokować taką kulkę za pomocą Zanpakuto czy zablokowałoby to jej działanie.
- Kim jesteś? - Choć może bardziej powinien spytać "czym". Przy tym starał się oszacować jakim poziomem Reiatsu dysponuje dziwaczny stwór.

Martell szybko pożałował, że nie zaatakował od razu. Gdyby odebrał Faux Pasowi możliwość wrzucenia dziwnej kulki do większej dziwnej kulki to być może Espada już by się wyrwała i łatwiej byłoby go pokonać. Krasnal już podczas pierwszych wypowiedzi uznał, że ten tutaj to niezły czubek. Może Piątka była despotyczną personą, ale ta istota została przez Arrancara prędko sklasyfikowana jako zupełnie nieobliczalna, a to jeszcze gorzej. Z kimś takim nie warto było budować jakichkolwiek relacji, bo nawet jakby spróbować go wykorzystać, to trudno było oczekiwać co on zrobi. W rezultacie Fortalesa uznał, że należy naprawić poprzedni błąd i podjąć walkę, aby dać szansę Espadzie wydostać się z pułapki. Może będzie jej to łatwiej zrobić gdy Pas skoncentrowany będzie na walce, a nie utrzymywaniu kobiety w kulce. Oczywiście było to niebezpieczne, bo zdolność, którą dysponował sprawiała wrażenie przepotężnej, a jednocześnie takiej, która nie wybacza błędów. Martell obserwując go uznał, że najrozsądniejszą taktyką będzie separować go od tych kulek, które krążyły wokół niego, a dopiero wtedy capnąć drania. Wyglądało, więc na to, że nie chciał zobaczyć sztuczki.

Nie odpowiedział, jednak na jego wynurzenia, a jedynie zmarszczył brwi nie potrafiąc odgadnąć o co temu dziwadłu chodzi. Zamiast tego zacisnął mocniej palce na rękojeści kiścienia, lewą rękę schował za plecami i skupił w pięści Reiatsu (60 PR).
- Bala! - Krzyknął wymierzając dłonią bezpośrednio w Fauxa. Zamysł był taki, aby pocisk trafił go, a wybuch odrzucił do tyłu odciągając od latających sfer. Martell zaś zamierzał iść za ciosem. Ruszył szarżą wzmacniając energią swoje mięśnie, tak aby poprawić dynamikę z jaką się poruszał (+76 do szybkości). Kulki starał się ominąć przy pomocy Sonido, by dostać się do przeciwnika i zaatakować go frontalnie. Wymierzył kroki tak, aby tuż przed atakiem oprzeć ciężar na lewej nodze, a cios wymierzyć jednocześnie stawiając krok prawą. W ten sposób chciał nadać swojemu ruchowi dynamiki, a przy tym dodatkowego impetu wynikłego z rozbiegu. Korzystając z swojego niedużego wzrostu zamierzał uderzyć z pełną siłą pod pachą dziwadła, mierząc w żebra ciosem, w którym poprowadził bijak kiścienia po łuku. Zawierzał w swoją siłę, więc uznał że jej wspierać energią nie musi, a jeśli cios sięgnie celu to będzie wystarczająco mocny, by doprowadzić do znacznego spustoszenia w boku Pasa. Starał się przy tym być uważny w kontekście latających kulek, by przypadkiem nie oberwać i również zostać zamkniętym w sferze. W razie czego chciał czmychać za pomocą Sonido, a w ostateczności zasłaniać się swym orężem w nadziei, że to zablokuje dziwną zdolność wciągającą do sfery.

Martell nic nie zrobił sobie z przytyku arlekina. Był bardziej skupiony na obserwacji jego ruchów i rozważaniach na temat tego czym jest, a co istotniejsze jak działają jego zdolności. Dla wojownika o jego typie przeciwnik, który może załatwić jednym ciosem był wyjątkowo niewygodny, tym bardziej warto było w miarę zrozumieć zasadę działania tej techniki z kulkami. Dobrą wiadomością było to, że te nie podążały za nim w sposób machinalny, zostając z tyłu gdy ten się przemieszczał z większą prędkością. Dobrym było też, że machając rękami wyznaczał ruch kulek, więc patrząc mu na paluchy można było teoretycznie przewidzieć jak zachowają się sfery. Arrancar dostrzegł też minusy. Po pierwsze, dupek umiał biegać po powietrzu, czego Fortalesa jeszcze do końca nie opanował, co zapowiadało problemy. Jeszcze ta technika szybkiego kroku, w której Krasnal nie rozpoznał Sonido ani Shunpo. Pas nie był, więc zdziwaczałym Vasto Lorde, a zatem czym? Quincy? Tu nie pasowałaby ta maska. Kami lub Yokai? To raczej wykluczał brak reakcji ze strony wakizashi. Czym nie był Młotnik musiał skopać mu zadek albo przetrwać tak długo bez trafienia kulkami aż Piąta się wyrwie z pułapki.

Martell zdecydował sie kontynuować badanie przeciwnika z jednoczesną próbą zrobienia mu krzywdy. Zaczął wyrzucać z siebie Reiatsu tworząc presje na otoczenie oraz samego Fauxa. Poza tym jeszcze znowu przekazał tyle energii ile był w stanie na poczet zwiększenia swojej dynamiki (+76 do szybkości). Zamysł był stosunkowo prosty. Arrancar miał nadzieje sprawdzić czy wyrzucane przez niego gęste Reiatsu będzie jakoś szkodzić arlekinowi, ale także czy nie będzie wpływać na lot kulek. Te nie wyglądały na zbyt ciężkie, więc uznał za stosowne sprawdzenie czy wyrzucana przez niego energia nie wpłynie jakoś na ich tor lotu, na przykład spowalniając go. Aby zintensyfikować test Młotnik ruszył bezpośrednią szarżą na oponenta. Najpierw wykonał jedno Sonido aby skrócić dystans i oddalić się od kulek za plecami, a następnie wybił się w stronę Faux Pasa. Przygotował się do ciosu kiścieniem w ten sposób, aby drugą dłonią cisnąć bijak w przód mierząc w splot słoneczny. W rzeczywistości, jednak nie trafienie skupiało najwięcej uwagi Krasnala. Ten dużo koncentracji poświecił ostatniej kulce, którą arlekin pozostawił przy sobie i jej zachowaniu pod wpływem wyrzucanej przez niego energii. Jeśli dostrzegł, że ta nic sobie z Reiatsu nie robi i uderzy w Fortalesę nim ten zdzieli obuchem jej właściciela to zamiast atakować oparł stopę na powietrzu i śmignął za pomocą Sonido w bok, aby uniknąć zagrożenia. Póki co niestety musiał to być dla niego priorytet. Wyjątkowo gorzka rzeczywistość dla wojownika, który przeważnie sytuację, w której oberwał, ale również walnął solidnie przeciwnika brałby w ciemno. W tym starciu musiał zupełnie przemieszać swoje priorytety i nie było to coś co wyjątkowo mu odpowiadało. Zwłaszcza wiedząc, że Ressurection, które posiada uczyni go jeszcze wrażliwszym na kulki, więc nie stanowi asa w rękawie.

Pomysł z presją Reiatsu zadziałał nadspodziewanie dobrze. Wprawdzie Martellowi w głowie pojawiały się kolejne znaki zapytania, jednak najistotniejszym faktem było to, że nie oberwał żadną z kulek. Ważnym przypuszczeniem za to było, że być może znalazł doskonały środek zapobiegawczy przed tą dziwną, ale makabrycznie niebezpieczną techniką latających kulek-więzień. Czemu, jednak zadziałało tak dobrze? Arrancar podejrzewał, że gęste, wydobywające się Reiatsu może spowolnić niewielkie kulki albo zmienić nieco kierunek ich lotu, ale żeby te zaczęły lawirować w szalony sposób czy nawet zwiewać przed arlekinem to wyrastało ponad jego logikę. Miał dwie teorie co do tego: w jednej jego energia niekorzystnie wpłynęła na samego Faux Pasa i utrudniła mu kontrolę nad kulkami zaś w drugiej to sfery miały w sobie jakąś szczątkową świadomość, która nie była zadowolona z wpływu wywieranego przez moc wyrzucaną w powietrze przez Krasnala.

Fortalesa nie zamierzał rozwodzić się nad tym zanadto. Wreszcie nadarzyła się okazja, w której zdało się, że nie jest narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo pozbawienia wolności, a wróg skupiony jest na toczonej kulce, co tworzyło idealne okoliczności do ataku. Młotnik pozostawał, więc w nadziei, że dym w który wpadł nie przysporzy mu większych problemów poza łzawieniem oczu przed momentem. By zaoszczędzić na czasie zdecydował się na atak dystansowy za pomocą Bali, ponownie skoncentrowanej w lewej ręce. Tym razem, jednak postawił na poprawę swojej precyzji, a nie prędkość uderzenia. W końcu musiał trafić w cel znajdujący się w stałym ruchu, do tego od początku starcia skrajnie chaotyczny w działaniach (+76 do zręczności). Gdy już naładował pięść energią to wymierzył starając się przewidzieć gdzie Faux będzie w momencie dotarcia do niego pocisku z Reiatsu. Martell chciał w końcu go trafić, próbował już raz po raz wkładając w to mnóstwo energii, a jedyne co osiągnął to zniszczenie mu jakiegoś ustrojstwa. Plus taki, że chyba nieco wyprowadziło to z równowagi oponenta. Inna rzecz, że nie przybliżyło Krasnala do zrozumienia z czym ma właściwie do czynienia. Tak czy siak po przymierzeniu machnął energicznie w kierunku miejsca, które uznał za odpowiednie wypuszczając pocisk.
- Bala! - Krzyknął coraz mocniej emocjonując się tym, choć bardzo nietypowym, to jednak pierwszym poważnym starciem po zerwaniu maski.
================================================
Jeśli nadal z tego korzystasz to chciałbym użyć:
Reckless strike (czy tam jak wolicie to nazwać)
Oznacza to że w całości oddajesz się swojemu następnemu atakowi dodając 2D10 do trafienia w zamian za to zmniejszając swoją obronę o 10

Bala, uderzyła, trafiła, nastąpiła eksplozja i... Wątpliwości? Po pierwszej satysfakcji szybko do Martella dotarło przeświadczenie, że coś nie gra. Może to ta sławna intuicja? Arrancar zaatakował go, a potem dym zasłonił mu oczy, z niego wybiegł ten tutaj, który ganiał za kulką i nawet nie próbował zwiać przed ciosem. Co więcej po eksplozji Bali, nastąpiła kolejna, jeszcze silniejsza. Całkiem, jakby stworzony został po to, aby ktoś zdzielił go przez łeb w krótkim dystansie i oberwał tym wybuchem. Śmierdziało pułapką na kilometr. Prawda, że arlekin wydawał się być szalony, ale na tyle by eksplodować przy śmierci? Krasnal nie był przekonany. Szybko zaczął wyrzucać z siebie Reiatsu, licząc że ponownie może to uchronić mu życie. Sam zaś uskoczył za pomocą Sonido w bok uznając, że wszelki ruch, nawet tak chaotyczny jest lepszy niż stanie w bezruchu gotując się na oberwanie z nieznanej strony. Wzmocnił również swoją dynamikę, aby zwiększyć swoją możliwość na unik (+76 do szybkości). Od razu po błyskawicznym przemieszczeniu się zaczął poszukiwać wzrokiem za Faux Pasem z nutką nerwowości w ruchach. Najpierw spojrzał w stronę, która byłaby za jego plecami przed unikiem z pomocą Sonido. Już raz dziwak zaatakował od tyłu, co prawda Piątą Espadę, a nie jego osobiście, ale przeczuwał, że ten może powtórzyć swój ruch.