Gorące Źródła

Nie wpłynęło to na ciebie. Chyba. Jednak zewsząd zacząłeś słyszeć trzepot dziesiątków skrzydeł i odgłosy jakby pisków. Ujrzałeś spore stado nietoperzy, które pojawiło się w okolicy, po czym zaatakowało twojego przeciwnika, jego macki, które właśnie wynurzyły się w ogromnej formie energii z ziemi, oraz... skierowały się również na ciebie. Przyzwałeś je, ale chyba potrzebowały jeszcze czegoś, kontroli.

- No to do dzieła... - Wyszeptał Aki po czym skupił się. Jeśli to była zdolność zanpaktou, to może on je kontrolować, a zanpaktou jest częścią jego, więc w teorii też powinien to osiągnąć. Mężczyzna skupił się i starał się poczuć energię tych stworzeń, aby zjednoczyć się z nią i nakłonić je do walki jedynie z przeciwnikiem. Daichi próbował to osiągnąć i miał nadzieję, że uda mu się to, dodatkowo wolał nie wiedzieć, jak te nietoperze wpływają na swe ofiary...

Skupiłeś się na próbie kontroli tego dość sporego stada, liczącego koło 15-u nietoperzy. I nawet ci się to udało z większością. Trzy pozostały przy tobie próbując się do ciebie dorwać, choć po części twój zanpakutou trzymał je trochę na dystansie. Za to reszta skupiła się na Hideo, który zaskoczony próbował się bronić. Kilku nietoperzom udało się zadać mu lekkie rany, część dorwała się do macek ale reszta walczyła aby się uwolnić po tym, jak została złapana.
- No, może być. Pamiętaj. Jesteś mi winien dziewczynę - odezwał się twój zanpakutou stawiając cię przed faktem dokonanym, choć jeszcze walka się nie skończyła.



[+25 PŻ, +15 PR]

Nie dotransportuję Ci jej do wewnętrznego świata, więc to będzie trudne, ale mogę stworzyć Ci towarzyszkę w Twoim zamku, może być? - Aki starał się nieco zażartować, chodź wiedział o co chodzi jego zanpaktou, niemniej był mu wdzięczny za pomoc. Miał też nadzieję, że kiedyś uda mu się zaprzyjaźnić, chodź to akurat pozostawało pod znakiem zapytania, wszak natura i jego i zanpaktou nie była prosta pod tym względem. Sam chłopak obrzucił przeciwnika wzrokiem i począł się zastanawiać, czy dobić nieszczęśnika, czy jakoś go osłabić, lub też zastosować inną sztuczkę. Myślał dość szybko, z racji, że wszystko mogło się zmienić w następnym ruchu, a przeciwnika nie należy nie doceniać. Tak więc zdecydował się na wystosowanie zaklęcia, które powinno przynajmniej na jakiś czas pozbawić możliwości oponenta.
- Ty co znasz mych słów rytm, ten co się bólem zowie. Ty który słowa pieśni znasz na pamięć zagraj mu tę melodię. Hadoun no ju kyu. - wypowiedział pospiesznie Daichi starając się trafić idealnie w oponenta.

[- 8 PR na zaklęcie]

- O to się nie martw, już ja coś wymyślę aby to była z twojej okolicy dziewczyna. - zaśmiał się zanapkutou, a ty szczerze nie miałeś pojęcia co on takiego może mieć na myśli. Skupiłeś się na tym, co się działo z twoim przeciwnikiem. A radził sobie z twoimi sojusznikami całkiem nieźle. Czworo z nich zniknęło pokonanych przez jego moc, pozostała czwórka dalej próbowała z nim walczyć. Trójka, która ciebie atakowała również zniknęła. A to oznaczało, że wkrótce będziesz pozostawiony bez wsparcia.
Gdy ty jeszcze inkantowałeś swoje kidou, on zdążył wypowiedzieć swoje. - Zaklęcie destrukcyjne numer cztery - Byakurai!
Moce "minęły" się w i ugodziły w was obu z idealną celnością. Promień światła przeszył twój bok, zaś Hideo chwycił się za głowę. Macki zadrgały i zaczęły się rozmazywać, co dawało ci niejakie większe szanse i zdradzało, że twój przeciwnik tracił nad nimi kontrolę. Miał jednak dość sił, aby znów ruszyć na ciebie, by najwidoczniej wykończyć cię w bezpośrednim starciu.



[Dodaj sobie 10 PŻ i 10 PR]
[Odejmij sobie 18 PŻ za ranę]

- Widzę, że to wszystko trzeba skończyć szybko... Bakudou no roku - Reidou. - Wypowiedział delikatnie Aki celując otwartą dłonią w zbliżającego się przeciwnika. Miał zamiar podbiec i ciąć głęboko, lub odciąć głowę oponentowi, gdy tylko zostanie owinięty przez bakudou. Plan był wbrew pozorom morderczy w swej prostocie i nie da się ukryć, że zostawi krwawe ślady, ale to dobrze. Nie można powiedzieć, by mężczyzna nie lubił widoku krwi, no chyba, że to jego własna. Niemniej miał trochę dość tego całego cyrku i wolał zakończyć niepotrzebną egzystencję na miejscu.

[-10 PR na kidou]

Kidou pomknęło na spotkanie przeciwnika, przynajmniej częściowo. Reiatsu Matsuyy częściowo zanegowało zaklęcie, ale nie mogło go całkowicie powstrzymać. Runąłeś na niego w chwili, gdy zaczęły go owijać powoli pasy, ale robiły to zbyt wolno. Twoich nietoperzy już nie było, zatem nie mogłeś już liczyć na ich pomoc. Sekundę później doszło do starcia.
Katana zabójcy przebiła się przez twoją obronę znacząc krwawym śladem twoje ciało. Tuż po tym kidou ostatecznie uwięziło go, a ty zadałeś ostateczny cios.
Przeszedłeś parę kroków i zachwiałeś się. Krew trysnęła z twojej rany, ale szczęśliwie dla ciebie, było już po wszystkim.
- Moje gratulacje, to był piękny cios, chodź prawie zginąłeś. - odezwał się Bogoto Tatsujin.
Usłyszałeś nadciągające osoby, wyglądało na to, że pojawiała się spóźniona odsiecz.


[-22PŻ]

-No co ty. Mniejsza z tym wszystkim, czas iść spać i dziękuję za wsparcie. A teraz jestem zmęczony i głodny... - Powiedział Aki. Prawdą było to, że był potwornie zmęczony tym wszystkim i dość głodny. Dodatkowo zakręciło mu się w głowie i padł na ziemię, nie mając ani sił, ani ochoty się podnieść. Mimo wszystko zwyciężył, za co był niezmiernie wdzięczny, dowodziło to, że 4 oddział wcale nie nadaje się tylko do leczenia, a w walce też może coś zdziałać. Myśl była optymistyczna.

To było zdecydowanie za wiele już, jak na ciebie. Utraciłeś już kontrolę nad swym shikai, przez co broń wróciła do normalnej formy. W okolicy pojawili się shinigami, którzy tutaj spędzali czas i ci, których poznałeś dnia poprzedniego - grubas i "tygrysica". Zjawiła się również właścicielka wraz z kimś z obsługi. Co było dalej już nie pamiętasz, bowiem straciłeś przytomność.

Gdy się ocknąłeś leżałeś w pokoju, spowity bandażami. Obok była służka, która najwidoczniej kończyła zmianę twoich bandaży.
- Nieźle się załatwiłeś. Czemu nie dałeś znać, że znalazłeś zabójcę ? Moglibyśmy go złapać żywcem. - odezwała się Yumiko, która siedziała pod ścianą i popijała sake.

- A myślisz, że po cholerę ujawniłem tyle energii. A co do pozostawiania go żywym, zbyt ryzykowne na tamtą chwilę, miał shi kai, gdyby wyszedł z ogłuszenia to raczej byłoby źle. - Powiedział szybko Aki. Skrzywił się nieco, gdyż rana paskudnie bolała, ale cóż, pewną cenę trzeba zapłacić za to wszystko. Niemniej był teraz pewny, że coś zdziałał. Miał też nadzieję, że Bogoto jest w jakiś sposób usatysfakcjonowany przebiegiem zdarzenia, wszak chyba lubił krew i spektakularne trupy.

- O tak, ale nawet pomimo tego, to się spóźniliśmy z reakcją. Kto by pomyślał, że to jeden z nas... - wstała i podeszła do ciebie. Nalała ci sake i podała. - Na drugi raz nie rób nic tak głupiego. Skoro już znalazłam kogoś, z kim mogę się zrelaksować od czasu do czasu bez zobowiązań, to nie daj się zabić. - sobie również nalała i wychyliła filiżankę z tobą.
- A teraz wracaj do zdrowia głupku i do zobaczenia za niedługo. Ja wracam do jednostki.

- Do zobaczenia. I dzięki za sake, przyda się. - powiedział uśmiechając się nieco kąśliwie, ale cóż poradzić. Aki czuł się słabo, ale na tyle dobrze by błyskawicznie opróżnić swoją działkę zbawiennego płynu, następnie czując jak zbawiennie rozchodzi się po jego ciele. Co prawda ból był, lecz kogo to obchodzi jak ma sake i taką kobietę w zasięgu ręki.

Przyjście do zdrowia w tym sympatycznym kurorcie było czystą przyjemnością. Aż żal go było opuszczać, ale musiałeś wrócić do swoich zajęć, zdać raport przełożonemu i wreszcie powrócić do obowiązków wobec IV Dywizji...




TS miesięczny, rozpisać go możesz u siebie w domu. Czasami odwiedziny tygrysicy. Aha i oczywiście "nękanie" ze strony zana, który wybiera sobie partnerkę spośród znanych ci koleżanek z oddziału.
[Dodaj sobie +2 do Szybkości, Wytrzymałości, Psychika, Kontrola Rei]