Z Kamys już obgadałem co i jak, więc prosze mi nie pisać bezpodstawnie że niby dwoma postaci gram ;p
Nazwa: Hikari Shiba
Profesja: Dusza
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 25lat
Waga: 64kg
Wzrost: 179cm
Wygląd:
https://2img.net/r/ihimizer/i/samuraibyxinxinlove.jpg/Historia: Dawno, dawno temu... W czasach, gdy podzielona między wielu władców Japonia za wszelką cenę chciała się zjednoczyć, żył samurai imieniem Hikari. Ze względu na swą charyzmę, a może i też niebywały talent do pozyskiwania ludzkiego zaufania już w wieku 24 lat został dowódcą pułku kawalerii. Wiele bitew pod jego nadzorem przebiegło dla niego zwycięsko. A każda drobna porażka jedynie go umacniała. Niejeden młody chłopiec marzył o tym, by stać się kiedyś takim jak on: odważnym, śmiałym i w pełni chwały opuszczającym pole bitwy wojownikiem. Ten z pozoru idealny człowiek krył jednak w sobie pewną tajemnicę. Coś, co budziło go każdej nocy i nie pozwalało być w pełni szczęśliwym. Coś, co swoje korzenie ma jeszcze w jego dalekiej przeszłości...
***
Gwar rozmów, szum jedwabiu, cichy dźwięk czarek z sake podnoszonych do ust. Pośród nich chłopiec, kilkuletni, jak maskotka, zabawka, ozdoba. Za cienkimi ścianami inny świat.
I jego ojciec, rozważny, ale porywczy. Skory do walki, w której był prawdziwym mistrzem. Kiedy później o nim myślał, kojarzył mu się wyłącznie z tą wdzięcznością. Że nauczył go walczyć. Złe wspomnienia z czasem przecież uciekają...
Mama. W pięknym kimonie, z masą ozdób we włosach. Lubił na nią patrzeć. Była przecież najlepszą osobą na świecie. Teraz też. To dzięki niej potrafił choć trochę widzieć uczucia.
Tamtego wieczoru, spowitego zapachem kadzidełek i tytoniu, po raz kolejny uczestniczył w święcie dorosłych. Jego starsza siostra, Saori, poszła już spać. On jednak wolał być wśród nich i przyglądać się roześmianym ludzkim twarzom. Czuł się dziwnie, pod wpływem zapachu alkoholu trochę kręciło mu się w głowie... I tak bardzo szumiało.. I nagle ten cichy szept, którego wolałby nie usłyszeć...
”Chodź, zobaczysz coś fajnego.”
To wuj Takichi. Właściciel pobliskiego zajazdu. Otyły, ociężały, rozkoszował się oglądaniem walk sumo i otaczał się gejszami. Jednak niewiadomo dlaczego lubił Hikariego. Od zawsze go faworyzował, bawił się z nim i przynosił mu prezenty. Dlaczego więc chłopiec miałby za nim nie pójść?
Weszli do ogrodu, śpiew słowików towarzyszył im na każdym kroku. Tym razem brzmiał jak ostrzeżenie...
-Widzisz chłopcze, razem z twoim ojcem stoczyliśmy wiele bitew przeciwko rodowi Asakura, który od zawsze chce zgarnąć nasz majątek. Pewnego razu... i tu wuj opowiadał o tym, jak powalili wielu samurajów i wygrali wiele potyczek w mistrzowskim stylu... a Hikari słuchał go uważnie, bo uwielbiał słuchać, jakiego fajnego ma ojca...
W końcu doszli na brzeg pobliskiego jeziora. Tuż za nim rozciągał się wielki las.
Wuj gestem nakazał mu być cicho. Zaczął szeptać:
-Właśnie tam, w tym lesie, czają się nasi wrogowie. Myślą, że nas dopadną. Ale my nie damy się tak łatwo. Czekają tylko aż dom będzie pusty... - po czym dużo głośniej zwrócił się w kierunku lasu – No, chodźcie tu! Nie kryjcie się w krzakach jak zwierzęta! Chodźcie i pokażcie, na co was stać!
Na te słowa, po drugiej stronie jeziora wybuchło dziwne poruszenie. Szelest liści zagłuszał ludzkie kroki. Chłopiec nagle oprzytomniał. Przecież był sam z wujkiem, który ma jedynie swoje dwa samurajskie miecze...
-Uciekajmy! - krzyknął i chwytając wuja za rękaw począł biec... Do domu...
Stanęli zdyszani w progu. Drżącym głosem, Hikari wytłumaczył, co się dzieje. Wuj tylko spoglądał za siebie wyczekując tego, co nieuniknione.
-Wszyscy mężczyźni z domu! Do mieczy! - zarządził ojciec, kiedy wyraźnie słyszalne już były odgłosy zbliżających się przeciwników. Zachował w miarę trzeźwy umysł. Ale jednocześnie alkohol zwiększył jego popęd do walki.
Pierwszy dźwięk ocierających się szabli, pierwsi zabici karmiący glebę swoją krwią...
Ogień...
Znikąd rozpościerające się płomienie...
Dom...
Z krzykiem wybiegające kobiety...
Nie uda się uratować dobytku, trzeba walczyć...
I w tym momencie sobie przypomniał.
-SAORII! - podbiegł do matki – Gdzie jest Saori?! - potrząsał ją za ramiona – Mamo?!
Kobieta była jednak zbyt oszołomiona. Zbyt dużo sake spowalnia reakcje...
Kiedy doszedł do wniosku, że ona mu nie pomoże, zdecydował sam pójść po siostrę. Był już przy wejściu, kiedy górna kondygnacja budynku runęła niespodziewanie. Jedna z drewnianych belek spadła prosto na jego nogę zostawiając po sobie dużą, paskudną ranę. Mimo bólu chciał tam wejść, ale zatrzymał go jeden ze znajomych ojca.
-Odejdź mały. Jej już nie uratujesz. Za późno...
***
Kilkanaście lat później, 25-cio letni młodzieniec dostaje rozkaz od dowództwa. Otrzymali oni raport o siłach wroga, które rozbijają obóz i mają zamiar zaatakować prawą flankę linii obrony. Jako dowódca oddziału kawalerii, Hikari ma sprawdzić te informacje oraz ewentualnie wyeliminować zagrożenie. Razem ze swoimi ludźmi, wyruszył na tą teoretycznie nie najtrudniejszą misję...
Jednak gdy przemierzał tak pospiesznie leśny trakt okazało się, ze wszystko to, było zasadzką zastawioną przez przeciwnika. Obydwie drogi ucieczki zostały zagrodzone przez włóczników wroga, a niebo zakrył grad strzał. Przy tej salwie zginęła większość oddziału. Mimo to wojownicy ruszyli do boju...
Hikari walczył z pełnym poświęceniem. Tak jak jego ojciec, on również miał ogromne zacięcie do walki, niebywałą skłonność do stawiania wszystkiego na jedną kartę. Wolał zginąć niż się poddać. Ale przy tym wyróżniał się swoim ponadprzeciętnym talentem. Ciosy przeciwnika jakby omijały go same, a zwinne ruchy pozwalały na iście pokazowe natarcia.
Tym razem jednak był bardzo osłabiony. Przy poprzedniej salwie, kilka strzał przebiło się przez pancerz. Jednakże wyraźnie nierówna walka nie odbierała mu nadziei. Za to zabrała siły. W końcu, w akcie desperacji, rzucił się na dowódcę wrogich sił. Uznał, że jeśli zabije przywódcę, reszta się rozproszy. Tak niestety się nie stało, nie dość że próba się nie udała... poległ.
***
Rukongai. Tajemnicze miejsce, gdzie dusze żyją jedynie w pozornym dobrobycie. Tuż obok, żyją przecież shinigami. To oni są tymi lepszymi, którym wszystko się należy. Bo przecież są między nimi ogromne różnice. Nie da się ukryć, że każdy "bóg śmierci" uważa się za lepszego od zwykłej, jakiejś tam, przeciętnej duszyczki. Nie da się też ukryć, że dusze, a szczególnie te z dalszych okręgów, nie mają łatwego istnienia.
To wszystko odkrył Hikari wędrując poprzez kolejne dzielnice i szukając swojego miejsca. Właściwie nie tylko miejsca. On poszukiwał własnego "ja". Chciał odnaleźć się w nowej sytuacji i zająć się czymś, co przyniesie mu szczęście.
Pewnego dnia zdarzyło się, że wędrował uliczkami jednego z bliższych centrum (a więc i bardziej zadbanych) okręgów, kiedy przejeżdżała akurat tamtędy karawana, wioząca zapewne kogoś z wyższych sfer shinigami. Została zaatakowana, przez bandę rebeliantów, co rzadko zdarzało się na tym terenie. Była to jednak bardzo dobrze zorganizowana banda...
Karawana miała niewielkie szanse, jednak dopomógł jej nie kto inny jak właśnie Hikari. Nie stracił ani trochę ze swojego dawnego sposobu walki. Wciąż te zwinne ruchy, celne uderzenia, uniki... Tak jak za życia, tak i po śmierci wyróżniał się wśród innych. Lata praktyk za "życia" dawały swoje, a podczas pobytu w społeczności dusz nie chciał zatracić swoich umiejętności, mimo że zejście ze świata żywych osłabiło go.
Kiedy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a niedobitki uciekły z pola walki, najważniejszy z obecnych tam shinigami podszedł do młodzieńca.
-Jak się nazywasz? - zapytał dość wyniośle
-Hikari - odpowiedział chłopak
-Pasuje do ciebie to imię. Jesteś jarzącym się światłem wśród tych zwyczajnych dusz. Nazywam się Shiba Tadashi i dostrzegłem że masz potencjał. Chodź ze mną. Byłbyś dobrym nabytkiem dla naszego rodu... - Tak oto nastały dla Hikariego dni, w których coraz bardziej poznawał różnice feudalne pomiędzy shinigami, a duszami. Wielu z członków rodu Shiba było przeciwko przyjęciu go do rodziny. Jednak wstawiennictwo seniorów pomogło zażegnać te sprzeciwy. Po jakimś czasie Hikari wspinał się na szczyt zaufania. Chociaż na początku nie było łatwo, to dzięki swojemu talentowi i niezwykłej charyzmie pozyskał sobie ich zaufanie i sympatię. Obecnie można też powiedzieć, że wręcz reprezentuje ród - swoją postawą, a zarazem wysiłkiem jaki wkłada w ćwiczenia swych zdolności.
Mimo to nie zapomniał o początkach swojego pobytu w Soul Society. Potajemnie wspiera i organizuje grupy rebeliantów, takie jak ta, którą niegdyś rozproszył.
Stąpa po cienkiej linii. Członkowie rodu ciągle nalegają by dołączył do szeregów shinigami, jako że ma potencjał i przynosi chlubę rodzinie. Wierzą, że przez to ich pozycja by się umocniła. Hikari wie o tym dobrze, dlatego jak na razie stara się usilnie spowolnić to, co nieuniknione - stanie się shinigami. Chociaż, z pewnością dało by mu to większe pole do popisu...
Pieniądze: 500 ryo
Ekwipunek: Tachi
STATYSTYKI
Do rozdania: 17 [10 +5 +2] Płeć: -2 zręczność, +1 siła, +1 wytrzymałość Profesja: Siła -1, Wytrzymałość -1, Inteligencja -1, Psychika +3Siła: 5
+1 -1 +2 = 7
Szybkość: 5
+3 = 8
Zręczność: 5
-2 +4 = 7
Wytrzymałość: 5
+1 -1 = 5
Inteligencja: 5
-1 +6 = 10
Psychika: 5
+3 +2 = 10
Reiatsu: 5
Kontrola Reiatsu: 5
OGÓLNE
Udźwig: 70kg
Prędkość(śr.): 8[km/h].
Prędkość(max.): 16[km/h].
Umiejętności:
Rodowy Talent
Urodzony Lider
Wyczucie Zamiarów
Nadzwyczajna Uroda
Podstawowy Samoobrony
Wady:
Stara Rana
Wrażliwość na Alkohol
Techniki
Hadou
- #19 - Itami senritsu (Melodia bólu)
Bakudou
- #20 - Akai Tate (Czerwona Blokada)
- #12 - Bunorihin Hebi (Oplątanie Węża)