Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Shizu Ookami-do [człowiek]

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-28, 13:03

Inspiracja na pustego, ale z każdej formy rozgrywki będę zadowolona.

Imię: Shizu
Nazwisko: Ookami-do
Płeć: Kobieta
Profesja: Człowiek
Wiek: 20 lat
Waga: 63 kg
Wzrost: 172 cm

Wygląd: Shizu jest wysoką na 170 cm wzrostu dziewczyną o szczupłej, nieco chuderlawej sylwetce. Włosy ma czarne, długie do pasa. Zwykle związane są w niechlujny, rozwalający się warkocz który spięty jest złotą, niezwykle wartościową spinką którą dostała kiedyś od matki. Kilka kosmyków opada na śniadą twarz, która zwykle wyraża zmęczenie. Nos nosi ślad złamania, jest to pamiątka treningu z dziadkiem, na szczęście został szybko i poprawnie złożony. Oczy ma spore, choć zwykle przymknięte, są w kształcie migdałów, tęczówki mają intensywną zieloną barwę przypominającą kolor zielonkawych jabłek. Usta zwykle wyrażają niezadowolenie, są lekko spierzchnięte. Szyje ozdabia naszyjnik z kłami, kiedyś otrzymała go od dziadka jako „klejnot rodowy”. Chodzi za zwyczaj odziana w szarą bluzkę z długim rękawem, na którą narzuca czarną nieco za dużą koszulkę z różnymi nadrukami. Poniżej nosi zielone bojówki, albo nieco zniszczone dżinsy, których nogawki opadają na ciemne trampki lub adidasy. Nie jest to strój który nosi zawsze, ale najbardziej go lubi. Zwykle nosi też ze sobą ciemnozieloną torbę, zawieszoną na prawe ramię. Na ciele posiada kilka blizn, głownie od pogryzień.


Charakter: Dziewczyna jest osobą leniwą z natury, nie lubi intensywnego ruchu, choć ze względu na dziadka i na wspomnienia po nim kontynuuje uparcie treningi. Jest osobą raczej spokojną, rzadko kiedy wybucha, a jak już to intensywnie i na chwilę. Jest optymistką i idealistką, która wierzy w lepsze jutro i w to że każdy jest dobry. Wierzy też w sprawiedliwość i to że ta dosięgnie każdego niezależnie od przewinienia, czasem pokłada w nią zbyt duże nadzieje. Jest samotniczką z wyboru i natury, w większości sytuacji nie lubi przebywać wśród ludzi, choć tego raczej po sobie nie pokazuje, jeśli jest w tłumie to jakoś się znajdzie. Lubi za to przebywać ze zwierzętami, przede wszystkim tymi psowatymi. Czuje się wśród nich dobrze i ma do nich ogromny szacunek – tego nauczył jej dziadek. Sama posiada coś na kształt natury psa – łatwowierna, oddana kiedy już się przywiąże i niezwykle wierna. Jak pies nie lubi też kotów, ma uczulenie na ich sierść.
Na jej zachowanie i wszelakie odczucia wpływają też bardzo pory roku. Na zimę i jesień przypada dla niej czas depresyjny (zwłaszcza na jesień), jest wówczas o wiele bardziej podatna na wszelakie sugestie i rozterki. Zaś na lato i wiosnę (przede wszystkim wiosnę), dziewczyna uwalnia zwykle ukrywane pokłady energii. Staje się odważniejsza jeśli chodzi o kontakty między ludzkie, przestaje przejmować się zdaniem innych wkraczając na drogę „bezpiecznego indywidualizmu”. Przysuwa się nieco do społeczeństwa.


Ekwipunek:
2000 ryo
Owczarek niemiecki (szczeniak 8 miesięcy)
Komórka
Dokumenty
Ubrania

Wygląd psa
Spoiler:

Charakter psa: Zwierze raczej uległe, nie dominuje, jest energiczny jak każdy szczeniak. Zdaje się posiadać całkiem niezłą jak na psa inteligencje, szybko się uczy. Właścicielka nauczyła go już kilku sztuczek takich jak waruj czy daj głos. Do tek pory nie poradziła sobie jednak z jego niechęcią do wszelakich kąpieli i wody.
Pies bardzo lubi się bawić, szybko zwraca uwagę ludzi żywiołowym zachowaniem. Bywa agresywny i zaczepliwy.

Droga wilka

Fragment Legendy

Cesarz był zaszokowany zjawieniem się mężczyzny, ten stał naprzeciw niego jak gdyby nigdy nic. Włosy miał czarne, długie splecione w niechlujny warkocz, kilka kosmyków opadało na jego śniadą twarz. Zielone oczy wpatrywały się gniewnie we władce, dojrzała twarz jednak nie wyrażała złości, raczej coś na kształt radości. Nieznajomy był rosły, mierzył sobie około 180 cm wzrostu, męska sylwetka była niesamowicie wyrzeźbiona, wyglądał jak młody Bóg. - Masz czelność się tu pokazywać Ryu Ookami-do – Rzekł stary cesarz, przyglądając się mężczyźnie, którego nie powstrzymały resztki straży – Przeszedłeś mnie zabić?
- Zabić? A na cóż mi to?... Rozkoszowanie się widokiem twojego upadku sprawia mi uciechę... - Odparł swoim nieco zachrypniętym głosem wysoki nieznajomy. Było w nim coś dzikiego, nieokiełznanego jak u zwierza – Jestem tu dla umowy. – Przerwał wypowiedź zaledwie na moment. – Ja zabije potwora, a ty nadasz mi tytuł szlachecki i nigdy więcej nie będziesz polował na nikogo z mojego rodu
Cesarz milczał przez chwilę, sam już nie miał sił które mógłby wystawić przeciw potworowi który zbliżał się do stolicy – Potwór ma walczyć przeciw potworowi? Dobre sobie... Niech będzie, zginiesz ty lub on, w obu przypadkach będę zadowolony – Zaśmiał się cicho władca, był już tym wszystkim zmęczony.
- Przyniosę Ci jego łeb – Odparł tylko niejaki Ryu, po czym to ruszył do wyjścia z sali, wkrótce opuścił ogromny pałac... Zielone kimono Ookami-do powiewało lekko na wietrze, szedł z uniesioną głową.

Następnego dnia
Ryiu stał na polu walki pełnym trupów najlepszych samurajów i wojowników, oraz jego krewnych, naprzeciw niego stała chuderlawa istota przypominająca budową człowieka. Miał szarą skórę, biały łeb, żółte oczy, ciemne włosy opadały na jego „twarz”. Na sobie nosił samurajską zbroję, w lewicy dzierżył naginatę splamioną krwią.
Ryiu był w swoim zielonym kimonie, nosił naramienniki, które dodatkowo poszerzały jego ramiona, podniszczoną zbroje paskową, oraz nagolenniki, nie miał broni. Był już ranny, na klace piersiowej nosił ślady cięć, po lewej ręce spływała krew z głębokiej rany na przedramieniu, stał jednak i uśmiechał się – Potwór spotkał potwora co? No dalej, zabawmy się jeszcze trochę...

Coś się jednak zmieniło w samotnym wojowniku, zgarbił się, skrzywił... Później jego sylwetka poczęła się zniekształcać. Zmieniła się Budowa nóg, zwiększyła się masa mięśniowa, następnie pojawiło się futro i wilczy pysk. Ryu przemienił się w najprawdziwszego potwora, stał się silniejszy, szybszy, zręczniejszy... Ruszył do szarży aby wywalczyć prawa dla siebie i sobie podobnych... Walkę zwyciężył, przeżył, cesarzowi zaś oddał łeb bestii.. Wtedy zyskał prawa szlacheckie i spokój.



Sala była duża i ciemna, oświetlało ją światło słoneczne wpadające przez niewielkie okna, podłoga wyłożona była deskami, ściany obite papierem i deseczkami. Dalej na piedestale przy północnej ścianie widoczna była samurajska zbroja na manekinie, oraz wakizashi na stojaku. Na środku sali siedział starszy mężczyzna. Włosy miał długie, siwe, zaplecione w warkocz, twarz surową, oznaczoną czasem, odziany był w szare kimono. Jego groźne, ostrzegawcze spojrzenie opadło na dziewczynę siedzącą przed nim, przestał mówić. Młódka zaś była nastoletnią dziewczyną o śniadej skórze (tak jak starszy mężczyzna), i czarnych włosach zaplecionych w niechlujny warkocz. Odziana była w zieloną koszulkę i ciemne spodenki, jak się wydawało, głowę miała nisko pochyloną i chrapała... Jak widać opowieść była nieco zbyt męcząca dla młódki.
Dziadek sięgnął po swoją drewnianą laskę która leżała obok i walną nią młódkę w głowę dosyć porządnie, wybudził ją natychmiast. - Co? Co ja znów zrobiłam – zaspana cofnęła się nieco i złapała za głowę, zerknęła na dziadka z żalem. - Znów zasnęłaś Shizu! Głupia, nigdy się nie nauczysz co znaczy „droga wilka”! Twój pra pra pra pra pra pra pra dziadek powinien przewracać się teraz w grobie! To dzięki niemu tu jesteśmy! – Wrzasnął starzec uderzając dziewczynę jeszcze raz swoją laską – Umyjesz dziś wszystkie podłogi w domu!
- Ale...? - Młódka nie skończyła gdyż dostała po głowie po raz trzeci, dziadek spojrzała na nią ostrzegawczo, dziewczyna westchnęła cicho – Tak, tak, przepraszam – rzekła wstając. - Mycie podłogi i zmyślone historie, tak to, to czego potrzebuje 16 letnia dziewczyna... - rzekła do siebie w myślach po czym to ruszyła do wyjścia... Opuściła Dojjo nieśpiesznie, słońce uderzyło jej w twarz, odzyskała widzenie dopiero po chwili, zerknęła na dom... Cóż mieszkała z dziadkiem w całkiem sporej willi wykonanej w stylu starojapońskim, na terenie posesji mieściło się też niewielkie schronisko dla psów założone przez jej dziadka, jego hobby było dbanie o zwierzęta, choć teraz obowiązki spadały na jego wnuczkę - Shizu.
Nie czekając zbyt długo ruszyła do domu, prócz mycia podług czekał ją jeszcze trening walki z dziadkiem – sama nie wiedziała jakim cudem on jeszcze walczy... i to tak dobrze.

***

21:10

Dziewczyna była wykończona, dziadek znów ją stłukł, dodatkowo bolały ją ręce od mycia podłóg, i plecy od biegania z workiem z karmą dla psów. Denerwowało ją to, jednak mimo wszytko cieszyła się że jest jak jest. Usiadła przy biurku, i spojrzała na książkę którą polecił jej przeczytać dziadek. Dziadek kazał jej przyswajać wiedzę medyczną (chociażby podstawową), przydawało się gdyż po treningach często miewała stłuczenia, otarcia, a czasem nawet skręcania, wiedziała jak mniej więcej sobie z tym poradzić. Proste opatrywanie ran pomagało jej jeszcze w dwóch rzeczach... Po pierwsze był to styl życia – młódka była najprościej ujmując ciapą, tu się sparzyła, tam upadła i się stłukła, innym razem zaś pies ją ugryzł. Druga sprawa związana była z jej wyglądem i niesamowitym pechem związanym z nieodpowiednim doborem słów do sytuacji, otóż nie dość że odróżniała się przez kolor skóry, to jeszcze niechcący zwykle podsycała nerwową atmosferę, sama nie wiedziała czemu.
Nie miała siły nad tym myśleć, nie miała już siły na nic, wyciągnęła komórkę, zerknęła nań – Nie dzwonił...Trudno – po czym uznała że pora się umyć i spać. Przez taki właśnie tryb życia nie miała zbyt wiele czasu na naukę, zresztą nawet gdyby go miała to i tak pewno by się leniła. Mimo że się nie uczyła to jakoś w szkole jej szło, wszytko dzięki sporej wrodzonej inteligencji.


Następnego dnia

Shizu szła powolnym krokiem do szkoły, mimo że było ciepło to maszerowała jak zawsze w długim rękawku. Na szarą bluzkę narzuciła czarną z nadrukiem reklamującym, schronisko dla zwierząt. Nosiła też zielone bojówki i ciemne adidasy, na boku miała szarą torbę. Warkocz był mocno rozwalony, na twarzy zaś miała plaster skrywający ponad połowę policzka, szła do szkoły jak zawsze zmęczona... Powód był prosty, dziadek budził ją już o 6 rano i nakazywał trening „ku wzmacnianiu ducha”, później zaś robiła śniadanie. Nie lubiła walczyć, tym bardziej że dziadek natłukł jej już wiele guzów. Lubiła za to gotować, dziś jak zawsze wzięła o wiele większe drugie śniadanie do szkoły, powód czemu to robiła był bardzo prosty, zresztą za raz miał się pojawić.

Dziewczyna specjalnie nadłożyła drogi, aby przejść do znacznie biedniejszej dzielnicy, sama była zdziwiona że nikt jej dziś nie zaczepił, ale dobrze. Stanęła przed wejściem an niewielką ogrodzoną siatką posesje, na siatkę niemal od razu skoczył spory wilczur który zaczął szczekać na dziewczynę, mimo że Shizu wiedziała że tu jest to jak zawsze się wystraszyła.
Zerknęła później na dosyć podniszczony piętrowy domek, później zerknęła na zegarek... I czekała. Czekała dobre 10 minut ryzykując spóźnienie do szkoły, aż z budynku wyszedł wysoki na 178 cm chłopak Ichizo. Miał bardzo jasne, niemal białe włosy i fioletowe oczy w których tańczyła jakaś niebezpieczna iskierka. Nieco pociągła twarz młodzieńca była lekko roześmiana i, aby nie było niedopowiedzeń, nie uśmiechał się na widok dziewczyny. Odziany był w czarną prostą koszulkę i ciemne podarte dżinsy, których nogawki opadały na niezwykle niebezpiecznie wyglądające glany. Te były zniszczone do tego stopnia że widać było blachę. Na plecach nosił ciemny plecak co zdradzało że idzie do szkoły. Zawołał psa, pogłaskał go po czym to opuścił posesje, spojrzał na dziewczynę – No i czego tu idiotko co? Mówiłem żebyś nie przychodziła – na momencik skrzywił się, później znów uśmiechnął. - Chodźmy do szkoły – Odpowiedziała dziewczyna, przyzwyczajona była do jego powitań. Ruszyli razem do szkoły, choć już nieco spóźnieni.
Shizu spojrzała ukradkiem na chłopaka, tak jak i ona wyróżniał się z tłumu wyglądem... Uśmiechnęła się pod nosem wspominając jak się poznali.

3 lata wcześniej

Shizu szła do szkoły, na uszach miała słuchawki, spojrzenie uniesione gdzieś w niebo, minę rozmarzoną... Sama nie wiedziała kiedy wpadła na kogoś, odsunęła się i przeprosiła grzecznie. Wtedy zmarła, był to chłopiec ze starszej klasy, który wielokrotnie się z niej wyśmiewał za wygląd. Chłopak nie miał zbyt dobrej opinii, zresztą jak i stojący w jego okolicy koledzy. Każdy wiedział że młódka jest dosyć bogata, zwykle miała przy sobie trochę pieniędzy gdyż po lekcjach szła na zakupy. Ktoś musiał uzupełniać zapasy...
Chłopak poprosił niezbyt grzecznie dziewczynę o oddanie pieniędzy, młódka z rodu Ookami-do nie chciała problemów a wiec bez przeszkód postanowiła oddać cały portfel, chłopak oczywiście przyjął go bardzo chętnie zaś na pożegnanie postanowił uderzyć dziewczynę, zrobił to raz i drugi... Później stało się coś czego młoda Ookami-do się nie spodziewała. Z uliczki obok wybiegł Ichizo, nie czekając na nic skoczył z pięściami na napastnika. Było to dosyć przerażające gdyż po prostu skoczył ku niemu z dzikim chichotem. Szefa bandy rozwalił od razu, została dwójka która nie czkając zaatakowała chłopca, oczywiście jeden młodzian nie mógł sobie z nimi poradzić... wtedy coś pękło w młódce, nie lubiła walczyć ale mogła kogoś obronić.

Kilka minut później było po wszystkim, napastnicy byli albo nie zdolni do walki, albo postanowili odejść. Shizu spojrzała na jasnowłosego – Czemu mi pomogłeś? – Zapytała podnosząc swój portfel z ziemi. Chłopak wyrwał jej go z ręki – Nie pomogłem Ci, miałem u nich dług... A teraz chodź kupisz mi coś do jedzenia – uśmiechnął się lekko.


Od tamtej pory młódka podążała a nim, nie miała znajomych w szkole, nie umiała ich sobie znaleźć. Do tego chłopaka jednak się przywiązała mimo że wciąż ją obrażał i wymuszał na niej zakup wielu rzeczy. Dziewczyna czuła się jednak szczęśliwa, przy nim nie wyzywali jej od dziwaczek i paskud, robił to on... Ale cóż widać jej nie przeszkadzało.

***

- Słyszysz mnie? Słyszysz? - Białowłosy potrząsnął nią dosyć brutalnie, kiedy spojrzała na niego odezwał się ponownie – Głodny jestem – dodał kiedy wchodzili do szkoły. Shizu otrząsnęła się ze wspomnień, uśmiechnęła się lekko po czym to sięgnęła do torby i podała mu kanapkę.

***

2 lata później

Shizu siedziała z dziadkiem przy wieczornej partycje shogi. Całkiem lubiła tą grę, dziadek oczywiście był lepszy, przy tym jednak nie natłukł jej wielu guzów. W zasadzie już przegrywała, a wiec gra nie trwała długo, dziadek spojrzał na nią i westchnął – Ty się nigdy niczego nie nauczysz, idę się przejść. - Wstał, chwile później wyszedł z dojjo oznajmiając że chce odetchnąć.
Młódka zaczęła składać pionki, później nagle zamarła, poczuła coś dziwnego... dosyć złowrogiego, choć sama nie wiedziała co to. Czasem zdarzało się jej coś takiego wyczuć, teraz jednak wiedziała że coś jest blisko. Wtedy usłyszała krzyk swojego dziadka, wstała szybko i wybiegła z dojjo.
Staruszek znajdował się jakieś 10 metrów przed budynkiem, w chwili gdy Shizu wybiegła dziadek jakby uniósł się w powietrzu zaś potem gwałtownie opadł, tak jakby ktoś go złapał i rzucił. Dziewczyna dopiero po chwili dostrzegła że staruszek ma rozharatany bok, nie czkając pobiegła do niego.
Nim jednak przyklęknęła przed dziadkiem, sama poczuła jak coś łapie ją w pasie. Jak się miało okazać był to dosyć przełomowy moment w jej życia, bo gdy poczuła dotyk, dostrzegła też coś czego wcześniej nie widziała. Otóż przed nią i jej dziadkiem stało coś niesamowicie dziwnego... Niby człowiek, jednak straszliwe tłusty, za miast lewej reki miał mackę, zaś prawa zakończona była zakrwawionym ostrzem. Twarz miał skrytą za białą maską który przypominała twarz sumo.
To coś uniosło dziewczynę i zaczęło silnie ściskać, poczuła ból w klace piersiowej był co raz silniejszy. Cierpienie wywołało w jej ciele dziwne poruszanie... Nagle poczuła się jak by wypiła wiele napojów energetyzujących, sama nie wiedziała czemu z jej ust dobiegł warkot. Pusty ścisnął mocniej, wtedy w dziewczynie coś pękło były to żebra. Wrzasnęła, jej ręce zdeformowały się nieco, mięśnie leciutko się uwypukliły, zaś palce zmieniły się w szpony. Dziewczyna instynktownie zaczęła nimi drapać, ciąć i dźgać na oślep, jak jakieś wściekłe zwierze...
Efektem tego było poranienie pustego który ją puścił, jak na potwory tego typu był dosyć słaby, a więc młódka pociachała go i przestraszyła, potwór uciekł. Zmiana na jej ciele zniknęła szybko, zresztą nie miała czasu się zastawiać co się stało, zdołała obronić siebie i dziadka, zdołała jeszcze zadzwonić po karetkę ze swojej komórki, później straciła przytomność.

***

I ją i dziadka odratowano, uznano że zaatakowała ich jakiś złodziej, niestety Shizu przez wstrząs jaki przeżyła nie pamiętała zbyt wiele. Po kilku dniach wrócili do domu i znów zaczęli spokojnie i normalnie żyć.

Niecałe dwa lata później skończyła się jednak bajka Shizu, jej dziadek umarł, podobno miał kłopoty z sercem. Gdyby wcześniej poszedł do lekarza być może by przeżył, on jednak unikał lekarzy...
Młódka dostała też telefon od swojego taty, nie lubiła tego człowieka, jednak kazał wracać jej do domu. Shizu została jeszcze tylko aby zlikwidować schronisko dla zwierząt, w końcu nie mogła zostawić psów samym sobie... Niektóre oddała do innych schronisk, inne dała ludziom, jednego jednak oddać nie umiała, szczeniaka owczarka niemieckiego o którego dbała odkąd tylko w schronisku się zjawił. Kiedy wszytko załatwiła kupiła bilet na pociąg, poszła pożegnać się z białogłowym, niestety tego nie zastała, nie umiała go złapać od kilku dni... Odkąd tylko skończyli szkołę ich kontakty się urwały, cóż widać wcale jej nie lubił choć Shizu się łudziła.
Zabrała swoje bagaże, wzięła pieska w klatce i ruszyła na pociąg do Karakury gdzie mieszkał jej ojciec. Jadąc do swojego dawnego domu przysnęła.

Noc była ciemna, malutka Shizu jechała ze swoją mamą autem, wracała z basenu, obydwie były już zmęczone... Matka przysnęła, kiedy się obudziła było za późno. Uderzyła w auto jadące z naprzeciwka, jako że nie zapięła pasów wyleciała przez okno, dziewczyna wyszła z tego ze stłuczeniami i siniakami... Odpięła pas, wylazła z auta i zaczęła szukać swojej mamy nawołując ją. Znalazła swoją rodzicielkę kilka metrów dalej, leżała na ziemi bez ruchu z pociętą twarzą, nie oddychała.
W pewnym momencie gwałtownie się zbudziła i złapała młódkę za szyje poharataną ręką.


Wtedy młoda dziewczyna z rodu Ookami-do się gwałtownie zbudziła, podskoczyła aż na siedzeniu. Mimo iż już wiedziała że to sen to wyglądała na przestraszoną, w oczach miała łzy. Dziś jak w każdy dzień jesieni lub zimy czuła się źle, słabo funkcjonowała. Każda kolejna myśl załamywała ją, jeszcze ten sen, wspomnienie z dzieciństwa.
Pamiętała że kolejne auto zatrzymało się, ktoś zadzwonił po karetkę, ta przyjechała. Podjęli próby ratowania matki dziewczyny i pana z drugiego auta który również nie zapiał pasów jednak nie dali rady. Dziewczynkę wzięli ze sobą, nie trzeba było jej jednak za bardzo pomagać.
Później do szpitala przyszedł rozwścieczony ojciec. Najpierw nakrzyczał na młódkę że to jej wina, że przez nią matka nie żyje, co zapadło jej w pamięć do teraz. Zabrał ją do domu a kiedy próbowała coś powiedzieć, jakoś się wytłumaczyć uderzył ją w twarz.
Kilka dni później jej ojciec miał wyjechać na jakieś dwa tygodnie w sprawach biznesowych do europy, nie chciał jednak zostawić dwójki dzieci samych sobie. Zresztą po tym wypadku nie miał ochoty oglądać ani chłopca ani przede wszystkim dziewczynki. Yaichiro wysłał do szkoły wojskowej z internatem, teraz już był on pewnie oficerem w armii. Dziewczynkę wysłał do dziadka.

Ookami-do wolała by tam zostać, bała się tego spotkania, wielu rzeczy się bała. Przetarła twarz, po czym to odsunęła dłonie. Wtedy poczuła coś mokrego na ręce, pies polizał ją przez kratę. Dziewczyna zerknęła na niego i uśmiechnęła się lekko, Hogosha-ao (pies), którego zwała zwykle Hog często dodawał jej otuchy...

Kilka godzin później dziewczyna była już na miejscu, w Karakurze. Stała przed domem ojca, za kamiennym murem otaczającym posesje widoczna była ogromna willa w stylu starojapońskim. Przed drzwiami czekał już na nią kamerdyner którego znała od dzieciństwa, postarzał się.
On wprowadził młodą Ookami-do do domu, zabrał jej bagaże i wskazał gabinet taty.
Pokłócili się już pierwszego dnia, ojciec wielokrotnie obraził dziadka uważając jego trzymanie się tradycji za bezsens... Młódka również tak twierdziła ale nie zamierzała pozwalać na obrażanie kogoś kogo kochała i kto już nie żył. Ojciec dodatkowo był bardzo niezadowolony z jej świadectwa ukończenia szkoły.
Dziewczyna nie umiała wytrzymać, to nie był typ człowieka jaki lubiła, ciągle się ze sobą ścierali...
Na miejscu młódka nie znalazła nowych znajomych, w zasadzie nawet ich nie szukała. Szlajała się po mieście, wysłała maile i sms do białogłowego, na któryś czasem odpowiedział aby ją zbesztać że jest słaba i się załamuje.

Tak do tej pory wyglądało jej życie.


Statystki:

Siła: 7 = 5 - 1 (płeć) + 3 ( Wolne ptk)
Szybkość: 7 = 5 + 2 (wiek)
Zręczność: 7 = 5 + 2 (płeć)
Wytrzymałość: 6 = 5 – 1 (płeć) + 2(wiek)
Inteligencja: 15 = 5 + 10 (ptk wolne)
Psychika: 5
Reiatsu: 8 = 5 + 3 (człowiek)
Kontrola Reiatsu: 7 = 5 + 2 (wady)

10 Ptk wolnych
4 ptk za wiek
3 ptk wolne za człowieka
2 ptk za wady
+ 3 rei za człowieka

Udźwig: 70 kg
Prędkość (śr.): 7 [km/h].
Prędkość (max.): 24 [km/h].
PŻ (Punkty Życia): 60.
PR (Punkty Reiatsu): 56.

Umiejętności:
Kucharz
Pojętność
Podstawowy Samoobrony
Bogacz
Medycyna

Wady:
Alergik (koty) 1 ptk
Cyklofrenia 1 ptk (silna chandra jesienna)
Twardy sen 1 ptk

Umiejętność człowieka

Zmiennokształtność (ofensywna)

Shi tylko raz w życiu doświadczyła emanacji swoich mocy na świat, z uwagi że nie pamięta zbyt wiele nie jest zbyt świadoma duchowo.
Moc polega na przekształceniu jej ciała w formę bojową wilkołaczą, jak na razie jednak transformacja jest słabo rozwinięta i może przekształcać tylko swoje dłonie w wilkołacze szpony. Zmianie ulegają też ręce które stają się silniejsze. W momencie kiedy jej moc emanuje, dziewczyna staje się jak by bardziej dzika.

Mechanika
Za umiejętność + 10 do siły
Dodatkowe obrażania od szponów + 0.2 całej siły



Ostatnio zmieniony przez Shizu Ookami-do dnia 2010-06-30, 18:11, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-28, 20:16

Poza tym, żę nie napisałaś iż chodzi o profesję człowieka to ogólnie nie mam zastrzeżeń. Ode mnie AKCEPT
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-29, 01:49

Dzięki, już to poprawiam
Powrót do góry Go down
渡邊綱


Shizu Ookami-do [człowiek] Mg10
渡邊綱


Mistrz Gry : Fairy

Karta Postaci
Punkty Życia:
Shizu Ookami-do [człowiek] Pbucket4096/4096Shizu Ookami-do [człowiek] Empty_bar_bleue  (4096/4096)
Punkty Reiatsu:
Shizu Ookami-do [człowiek] Pbucket83037/262144Shizu Ookami-do [człowiek] Empty_bar_bleue  (83037/262144)

Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-29, 12:05

Przydaloby sie troche pracy nad skladnia. Masz troche zdan wielokrotnie zlozonych, ktore az sie prosza, zeby porozbijac ja na osobne. Np. to:
Lubi za to przebywać ze zwierzętami, przede wszystkim tymi psowatymi, czuje się wśród nich dobrze i ma, albo to: Na środku sali siedział starszy mężczyzna, włosy miał długie, siwe, zaplecione w warkocz, twarz surową, oznaczoną czasem, odziany był w szare kimono..

Za duzo enterow stawiasz.


Pozdrawiam,
Tsuna
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-29, 22:09

Dzięki bardzo za zwrócenie uwagi, przejrzę jeszcze raz tekst i poprawiam, teraz widzę że strasznie dużo powtórzeń zrobiłam w charakterze, aż mi wstyd.

Edit
Poprawiłam, niemniej nie jestem pewna czy dobrze... Nigdy od razu nie widzę swoich błędów ^^"

Edit2

Że się tak nieśmiało zapytam, co teraz?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-29, 22:18

Nie widzę ogólnych statów. Tj. Udźwig, prędkość, PŻ i PR.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-30, 18:12

O.O nie zauważyłam x D dzięki, poprawione.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty2010-06-30, 19:56

Noo dobra, skoro karta już kompletna przejdę do reszty.

Jak Tsuna zauważył, masz sporo zdań złożonych. Właściwie czasami traktujesz przecinek, jak kropkę. Nie będę się do tego zbytnio przyczepiał, bo piszesz całkiem dobrze, ale staraj używać się częściej kropek.

Do wyglądu oraz charakteru nie mam większych zastrzeżeń...
Do historii zresztą też. (Poza wspomnianymi już zdaniami wielowielowielokrotnie złożonymi)
W statach się zgadza.

Ode mnie Akcept.


Przenoszę kartę do 'Oczekujących'.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Shizu Ookami-do [człowiek] Empty
PisanieTemat: Re: Shizu Ookami-do [człowiek]   Shizu Ookami-do [człowiek] Empty

Powrót do góry Go down
 
Shizu Ookami-do [człowiek]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Shiro Ookami
» Treila [człowiek]
» Len Tao [człowiek]
» Abukashi[człowiek]
» Holigans (człowiek)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Gracza :: Gracze :: Stare-
Skocz do:  
Free forum | Kultura | Internet | ©phpBB | Free forum support | Kontakt z | Zgłaszanie nadużyć | Najnowsze dyskusje