-Widzisz, kiedyś miałem brata bliźniaka. Chociaż on był Słoniem, a ja nosorożcem. Był ambity i odważniejszym ode mnie. To on prowadził mnie przez życie, a ja za nim szedłem. Pewne razu jego pycha go zgubiła. Zabrał mnie na wyżerkę na ziemie, miejsca wypełnionego pysznymi przekąskami. Nie pamiętam, co tam się stało dokładnie może to było po jakieś powodzi czy tsunami.- Nosorożce zaczął się głęboko zastanawiać, aż prawie zapomniał, że prowadzi rozmowę. Aż w końcu coś go oświeciło. - Już pamiętam. To było, bo bombach w Hiroszimie. Wtedy był prawdziwy bufet przez kilaka tygodni. Ale wracając do tematu pojawił się tam pewnie niszczyciel wraz ze swoją rodziną. Wybijali pustych na lewo i prawo, nie zastanawiali się nawet. W końcu dorwali mojego brata, ale nie zaserwowali mu szybkiej śmierci. Oni go torturowali i prosił ich o łaskę. Poprzysiągłem wtedy, że wymaże jego ród z powierzchni ziemi. Na przestrzeni tych wszystkich lat udało mi się dorwać kilku potomków. Ale trzon tego rodzinnego drzewa jest strasznie gruby. Nie mam potencjału, aby dokonać tej zemsty, dlatego potrzebuje kogoś, kto nie zmienia swojej drogi nawet pomimo przeciwności los. Wiem, że głupio to brzmi, zwłaszcza że jestem silniejszy od Ciebie. Ale wyglądasz na znacznie młodszego niż ja. Zabijesz dla mnie rodzinę Krausów, jak tylko stanie się wystarczająco silny?- Nosorożce wyprostował się dumnie i podniósł głowę.