Stare Hangary Wojskowe

Już ci mówiłam że mam zamiaru dzisiaj walczyć więc zostajesz sam powiedziała rzucając ci tą kostkę i dodając Ja tu będę siedziała jeśli się zdecydujesz to po prostu rozkrusz ją

Roten natychmiast ją rozkruszył.
-Jasne. Nie polegnę.
*Muszę to zrobić, żeby później móc ochronić taką vice dyrektorkę przed taką arogancką lalką bounto.* myśli, bo wtedy chciał z nim zawalczyć i uratować vice dyrektorkę chociażby uwalniając pustego, lecz nie był w stanie - choć nawet nie próbował, to nie czuł się na siłach, by go zniszczyć. Wybiega przed hangar i wskakuje na niego. Patrzy na niebo czekając na jakąś grupkę pustych, z którymi będzie mógł poćwiczyć.

Wskoczyłeś na hangar i usłyszałeś Ryou To już nie ma odwrotu po tych słowach na niebie pokazały się dziury a z nich wylatywali puści dużo pustych którzy kierowali się od razu w twoją stronę. Odległość jakieś 5 metrów

Roten doskakuje do pierwszego z brzegu wykonując silne cięcie na jego maskę. Zaraz po tym wzmocnił ostrze i przede wszystkim - swoją szybkość reiatsu, aby żaden pusty go nie zranił. Potem skoczył do następnego również wykonując szybkie uderzenie na jego maskę. Atakuje nieprzerwanie wciąż posuwając się do przodu, na nich, by zabijać na bierząco i w końcu wokół niego nie utworzyła się zbyt duża zgraja.

Atakowałeś jednego po drugim nie były one nadzwyczajnie silne ale było ich bardzo dużo i już po chwili zgromadzili się wokół ciebie i zaczęli cię atakować mimo prób nie byęłś wstanie uchronić się przed wszystkimi atakami i już po chwili wylądowałeś w ścianie hangaru i się rzucili w twoją stronę

Odbija się od ściany hangaru skacząc na ukos i od razu wykonując cięcie na jednego pustego. Potem uskakuje w tył i obracając się w powietrzu tnie kolejnego. Nie obchodzi go, że co jakiś czas obrywa. Póki co wytrzymuje i ma zamiar walczyć długo, by wybić ich co do nogi. Wszystkich atakuje tylko po maskach - nie bawi się w odcinanie nóg, gdyż taki sposób walki z nimi byłby wolniejszy, a nie są oni zbyt silni.

Niszczyłeś jednego po drugim wtedy od dziwo napotkałeś silniejszych pustych którzy nie dali się tak łatwo załatwić. Wbiłeś miecz do połowy maski a ona dalej żył i tylko się uśmiechnął po czym znowu zostałeś uderzony i zostałeś wbity w ziemie. I zaczęli cię uderzać wbijając co raz głębiej

*Cholera. Myślałem, że będzie ich trochę mniej... No i nie będą tacy silni. Naważyłem sobie piwa, zaryzykowałem, teraz muszę wszystkich ochronić. Dobrze, że mną * Roten jak tylko wygramolił się z gruzu - zacisnął mocno dłonie na rękojeści zanpakutou.
-AAA!
Krzyczy zbierając jak największe ilości reiatsu na ostrzu i w sobie, by rozwalić tych silnych bez większych problemów, jak najszybciej. Taka reakcja była wywołana przez to, że pusty nabijał się z niego. Więc gdy już skoncentrował siły w sobie - rzucił się na najbliższego zabijając, aż dojdzie do już tego pustego z ranną maską i dobija go.

Uwolniłeś dużą ilość reiatsu i nie wszystko trafiło do miecza po prostu duża część z ciebie uciekła i odepchnęła pustych którzy się do ciebie zbliżali. Ta energia byłą swoistą tarczą jednak wiedziałeś że nie możesz pozwolić by tak z ciebie uciekała. Przedzierając się przez pustych dotarłeś do tego którego wcześniej już uszkodziłeś i go zniszczyłeś jednak tuż za nim był kolejny większy który zamiast rąk miał ostrza i machnął on w twoją stronę

Roten zasłania się natychmiast swoim zanpakutou blokując jego ostrze, po czym odpycha je, przecina go w pół i odskakuje w tył w obawie przed atakiem innych pustych. Jeśli pusty okazuje się silniejszy i Roten nie jest w stanie tak go zabić - od razu uskakuje, by inni go nie zaatakowali i w pierwszej kolejności nimi się zajmuje uważając na wielkoluda.

Mimo twojego planu nie udało ci się przeciąć go w pół a po swoim ataku musiałeś od razu się wycofać bo chcieli cię zaatakować od tyłu. Kilkanaście pustych rzuciło się za toba i gdy miałeś wylądować na dachu nagle on pod tobą się zapadł i zostałeś złapany przez pustych któzy byli do okola i zaczęli cię okładać na wszelaki sposób po za tym zobaczyłeś że ten silniejszy się zbliża

*Muszę wykończyć wielkiego, bo robi się niebezpiecznie.* Roten w desperackim geście wyzwala olbrzymie, dostateczne ilości reiatsu by odrzucić wszystkich pustych, jednocześnie wzmacnia się nim i zaraz, gdy droga do silnego pustego jest wolna - rusza na niego wyskakując i wykonuje pchnięcie, wbija mu swój zanpakutou w maskę, a kopiąc go w nią odbija się, by odskoczyć w tył. Zwiększa głównie swoją szybkość, by pusty nie zdążył się obronić np. zasłaniając przedramieniem.

Odrzuciłeś większość pustych i rzuciłeś się na tego wielkiego ale wtedy o dziwo coś pojawiło się przed tobą było to jak ten duży tylko że mały a raczej bardzo mały i w jednej chwili przewiercił on się przez twoją klatkę piersiową a ty padłeś na ziemie w kałuży krwi puści już się tobą nie zajmowali widocznie wiedzieli że już nie jesteś zagrożeniem zaczęli iść w stronę miasta.
____________________
nie możes się ruszać tylko przeżycia wewntęrzne i ewntualnie jakiś teks - mowa

-Uaarghh...
Roten zdecydowanie został zaskoczony, gdy coś przebiło mu tors. Padł na plecy i patrzy na niebo, które było odsłonięte przez dziurę w suficie. Myśli z trudem. *Jak... Dlaczego...* zastanawia się. *Czy... Oni zaraz mnie zjedzą?* nie podnosząc głowy patrzy na pustych, którzy o dziwo odchodzą. Chłopak spróbował ścisnąć w ręce zanpakutou, by jeszcze się podnieść, lecz nie dał rady. *Muszę wstać... Obiecałem Ryou, że nie polegnę... Co z rodzicami?* zastanawia się nad tym wszystkim. Czas dla niego płynie wolniej i mimo wszystko Roten usiłuje wstać.

Po chwili już tylko słyszałeś krzyki pustych zmierzających do miasta a nad tobą stała Ryou która bez uczuć powiedziała Ostrzegałam cię i niestety nie mogę ci pomóc ale przynajmniej postaram się ocalić twoich rodziców więc żegnaj Roten wtedy powoli zaczęła od ciebie odchodzić a ty usłyszałeś głos w głowie Chcesz żyć? chcesz walczyć?

-Huh...
Roten z trudem jeszcze oddychał. Fakt że Ryou ma zamiar ochronić jego rodziców ucieszył go... Bo sam nie dał rady ochronić nawet siebie. Nagle usłyszawszy głos wzdrygnął się(raczej duchowo). *Chcę.* odpowiedź była prosta. Chciał w końcu walczyć, tylko nie dał rady, a instynkt samozachowawczy również sprawiał, że chciał żyć.

Nie przekonałeś mnie! usłyszałeś krzyk w swojej głowie i po chwili ten głos kontynuował Cienias który nie potrafi obronić siebie a tak bardzo pchał się do walki przy tym naraził całe miasto rodziców i koleżankę która już raz zwróciła mu życie nie jesteś nikim innym jak śmieciem udającym bohatera

Roten czuł gorycz i wstyd, bo wszystko co mówił głos było prawdą. Przypomniał sobie też ostrzeżenie Ryou. Poczuł ścisk w gardle. *Zrobiłem to, bo chciałem stać się silniejszy... bo chcę walczyć!* odpowiedział.

Wojownik wie kiedy jest czas na walkę a kiedy czas na odpoczynek. Powinieneś korzystać z tego że masz wolne i spędzić go z rodziną a nie szukać kłopotów jednak tym razem ci pomogę bo szkoda by było poświęcenia Ryou. Wypowiedz moje imię! powiedział ten dziwny głos po czym po chwili do głowy wpadło ci takie zdanie Zatop wszystko co stoi na twojej drodze Tsunami
_____________________
:D:D:D

-Zatop wszystko co stoi na twojej drodze, TSUNAMI!
Powiedział, albo nawet - wręcz wykrzyczał.

Nagle wokół ciebie zaczęło krążyć reiatsu a twój miecz otoczyła woda która po chwili się rozproszyła i zobaczyłeś nowy długi miecz a rana przestała cię boleć w ogóle ból zszedł na drugi plan czułeś tylko moc mogłeś wstać i walczyć

Roten stanął na ziemi twardo, w szerokim rozkroku. Spojrzał na miecz i rozejrzał się wokół siebie. *Drugi raz udaje mi się przeżyć. Mówi się - do trzech razy sztuka...* chwyta miecz oburącz. *Teraz trzeba pomóc Ryou, żeby nikt nie ucierpiał przez moją głupotę i pewność siebie.* wychodzi z hangaru koncentrując reiatsu.
-AAAAA!!!
Drze jape zbierając je w sobie i na ostrzu. *Czas wypić to piwo...* mówi w myślach i rusza na pustych. Wzrokiem szuka chwilę Ryou lub ludzi, którym przez niego teraz grozi niebezpieczeństwo - pustych przy nich zabija w pierwszej kolejności.

Rzuciłeś się w stronę pustych niszcząc wszystkich po drodze wtedy zauważyłeś Ryou spokojnie idącą jeszcze w ludzkiej formie. Po chwili niszczenia pustych zamachnąłeś się mieczem i nagle ogromna fala reiatsu która wyglądała trochę jak woda pochłonęła resztę pustych niszcząc je a ty wyczerpany padłeś na ziemie a miecz znowu wrócił do normy
_____________________________
+3 siła
+2 reiatsu
+1 kontrola
+2 wytrzymałosć

Roten oparł się rękami o ziemię klęcząc na niej. Ciężko oddychał ze zmęczenia. Chwilę odpoczywał tak dysząc na ziemi, by dopiero potem wstać. Gdy już to zrobił - chowa swojego zanpakutou do pochwy. Powoli, nierówno oddychając idzie do Ryou.

Szedłeś do Ryou i zacząłeś kaszleć krwią mimo że mogłeś walczyć nie byłeś pewny czy będziesz żył gdy podszedłeś dość blisko do dziewczyny ona nagle się odwróciła i uderzyła cię w twarz otwartą ręką a ty mimowolnie się przewróciłeś a Ryou przez łzy krzykneła A co by było jak byś zginał co bym powiedziała twoim rodzicom zastanów się!

-Że... potrąciła mnie ciężarówka.
Odpowiedział i bardzo nieznacznie uśmiechnął się leżąc sobie na ziemi. Postanowił nie wstawać, po prostu wyleguje się.
-Wybacz mi.
Mówi i zamyka oczy, potem powoli obraca się na plecy.
-Przepraszam.
Dodaje z bólem wyczuwalnym w głosie. Patrząc w niebo zamyka oczy, kładzie rękę na zanpakutou.

Ja ci dam potraciła ciężarówka nawet sobie tak nie żartuj powiedział Ryou klękając przy tobie i zaczęła cię leczyć mówiąc Masz szczęście że twój pogromca ma coś z mojego i zarówno ma zdolności lecznicze jak i podobny charakter po tych słowach jeszcze leczyła cię przez piętnaście minut i byłeś wstanie już wstać i wiedziałeś że nie umrzesz.

-Może są spokrewnieni.
Stwierdził poważnie, bo sam nie wiedział jak to wszystko w ogóle działa. Wstał, gdy tylko był do tego zdolny.
-Teraz pójdę się położyć.
Mówi i kieruje się do domu.
-Gdzie moje ciało?
Pyta i rozgląda się za gigai, w którym teraz przebywa sztuczna dusza.

Twoje ciało było obok Ryou widocznie ona go pilnowała. Gdy wróciłeś do swojej skóry zaczęliście wracać do domu po drodze nagle zacząłeś kaszleć krwią a Ryou powiedziała Nie powinieneś się przemęczać więc się oprzyj pomogę ci dojść do domu

Oparł się o Ryou idąc, pokasływał, lecz nie przejmował się tym tak bardzo. Po powrocie do domu - jego ciało wchodzi pierwsze i zajmuje rodziców, a on idzie do siebie do pokoju położyć się.