Obrzeża

-Tss

Przyciskam kopytem zaatakowaną duszę i celuję łuk prosto w lecącego Benorna:

- jeżeli sądziłeś że ucieknę to się myliłeś

Wypuszczam kilka strzał w jego stronę.

Benorn udało Ci się wbić po między Easleyem a duszą... ale Easley wypuścił kilka strzał które pędziły w Twoją stronę...
Easley trzymałeś mocno swoją duszę kopytami nie dopuszczając aby Benorn się do niej dobrał...


(Benorn, Easley)

-Niech cię...- widząc nadlatujące strzały otaczam się nikłą otoczką z reiatsu (+7 do zręczności) i próbuje wyminąć nadlatujące strzały. Bez względu na wynik mojego uniku następnym moim krokiem jest uderzenie Easley'a w klatkę piersiową, tak aby usunął się do tyłu.
*Powybijamy się nawzajem?? hahahahaha, takie życie Hollowa*
-DAWAJ!!, POKAŻ CO TAM MASZ!!- wydarłem się do niego.

Odbijam się z kopyt i odskakuję na parę metrów do tyłu. Kolejne strzały wyrastają i napinam je na łuk:

- odwagi odmówić ci nie można, jednak co zrobisz teraz? Albo unikniesz ciosu i załatwię twój jedzenie albo strzały dosięgną ciebie i wiedz - tutaj wręcz wykrzykuję - ten atak będzie o wiele mocniejszy!

PS: jak wyglądasz, Benorn? Masz jakiś obrazek przedstawiający postać?

Słysząc słowa Easley'a prostuje się przyjmując wyluzowaną postawę
-Głupiec... moim jedzeniem możesz stać się również ty...- oblizuję się i uśmiecham
-Lecz mam propozycję... zjedzmy duszę razem, każdy zje połowę i będziemy kwita... wszak znajdziemy dziś w nocy zapewne jeszcze inne dusze...- wskazuje dłonią na naszą ofiarę
-Prawda smakowita duszyczko??!!- spoglądam na duszę z wywalonym jęzorem.

Po chwili zastanowienia opuszczam łuk:

- niech będzie, zjedzmy ją. Znajdziemy kolejne i tak ;]

Powoli podchodzę do Benorna i duszy by się dobrać do swojej części.

Tak ja zdecydowaliście tak zrobiliście... wasza dusza tak była przerażona że już pewnie się pogodziła z losem... powoli zaczeliście jeść delektując się smakiem owej duszy...


(kolejność dowolna... a i jeszcze raz tak zrobicie to rezygnuje z was... nie robi się tak na tym forum... chyba należą mi się przeprosiny ale oczywiście nie będę nalegać...aaa i sorka za ewentualnie błędy ortograficznie...)

(PRZE-PRA-SZA-MY :D)

Zjadam swoją połowę i czekam aż Benorn skończy, rozglądam się dookoła co się dzieje.

(No dobra, przepraszam, w sumie masz racje nie powinniśmy tak robić)

Gdy złapałem swą ofiarę zębami za dłoń zacząłem powoli wchłaniać ją niczym makaron
-Mmmmmmmmmm- mruknąłem zadowolony czując jak mój żołądek się wypełnia. Gdy skończyłem swój posiłek poklepałem się po żołądku.
-Dobra przystawka...- rozglądam się poszukując kolejnej ofiary.

(Przeprosiny przyjęte...xD aaa pkt do statystyk dostaniecie po tej wojnie;))

Zajadaliście się tą duszą... jak skończyliście zaczęliście szukać nowej...na placu zabaw nie zauważyliście już nikogo więc postanowiliście iść w stronę centrum z nadzieją że kogoś smakowitego tam znajdziecie... w innej części miasta słyszeliście menosów którzy pustoszyli okolice... poczuliście też ogromnie reiatsu... czyżby to był shinigami albo może było ich więcej??

(kolejność dowolna)

Nie zatrzymuję się i idę dalej *wpierw skupią swoją uwagę na menosach, później na płotkach* szukam jakiejś duszy, najlepiej kilku żebym nie musiał znów się dzielić.

Gwiżdżę pod nosem
-Czujesz to??- rzucam do Esasley'a - aż moje dłonie zaczynają się trząść i pomyśleć, że te pluskwy mogą osiągać takie, a nawet większe poziomy- ruszam za Easley'em.

Jednocześnie wciąż skupiam swe "wewnętrzne oko" na ogromnej mocy. Staram się określić dokładniej, czy reiatsu wydobywa się z jednego, czy z kilku punktów.

Szliście w stronę gdzie czuliście ogromne reiastsu... i jak doszliście w owe miejsce zauważyliście że ta energia wydobywa się z domu który był przed wami...

(sorka że nie odpisywałam ale chwilowo zabrakło mi weny...xD mam nadzieje że mi wybaczycie:))

Zatrzymuję się spoglądając w kierunku budynku, z którego wydzielana jest ów energia.
*Dusza?? jak to możliwe*- zacząłem się skradać do okien budynku, gdy byłem blisko zajrzałem do środka.

Podniosłem łuk wysoko i napiąłem kilka strzał, po czym odrzekłem do Benorna:

- Nie mamy do czynienia z ofiarą, ale przeciwnikiem.... mocnym przeciwnikiem. Ty idź przodem, jesteś bardziej dostosowany do walki bezpośredniej, ja ubezpieczam tyły.

Benorn podszedł bliżej do domu i zobaczył przez okno czy ktoś jest w domu... jednak nie wyczuwałeś żadnej duszy... więc skąd re reiatsu...
Easley Ty czekałeś z napiętym łukiem (osłaniałeś jakby Benorna)...


(Benorn, Easley)

Zaglądałem niepewnie przez okno. Przesuwałem wzrokiem po całej posadzce w pokoju czekając jakby coś miało mnie zaatakować z tamtego miejsca.
*Ktoś się musi tam ukrywać*- przeleciało mi w myślach.

Stanąłem naprzeciwko okna w pozycji wyprostowanej, dłoń trzymając zaciśniętą. Siłowałem się ze swymi myślami
*Wejść, czy nie...*- uderzyłem pięścią w szybę, chcąc ją wyłamać. Następnie próbuje wepchać do środka swe wielkie cielsko
*Oby sufit nie był za niski*- pomyślałem z nadzieją

Ja czekam na zewnątrz, czekając na rozwój wydarzeń. Łuk ciągle trzymam w pogotowiu.

Udało Ci (Benorn) się wyłamać szybę i wejść po ciuchu do domu... dałeś znak Easleyowi żeby też może wejść... rozejrzałeś się po domu lecz nikogo nie widziałeś... gdy Easley wszedł za tobą... co było trudne ale dał radę nagle zobaczyłeś dziewczynę... tak gdzieś miała około 16 lat... i wyczułeś od razu że to od niej wyczuliście tak potężne reiatsu... najlepsze było to że była człowiekiem... nie duszą...


(Easley, Benorn)

Ponieważ wcześniej się nasyciłem trochę to zamiast głodem zaczęło mnie intrygować kim ona jest, postanawiam wypuścić w jej stronę strzałę, niezbyt mocną, ale ludzką duszę powali... jeżeli to jest normalna ludzka dusza.

Spoglądałem na to co robił Easley, z jednej strony chciałem zrobić to samo z drugiej wiedziałem, że jeśli jest naprawdę silna to ma przewagę
*Małe pomieszczenie, mamy ograniczone tutaj ruchy, cholera, wyrżnie nas jak dojdzie co do czego*- klęknąłem trochę zastanawiając się jak zareagować na atak ze strony wroga
*kontratak... nie, za mało miejsca, wyciągnę ją na zewnątrz, tam możemy walczyć*- uśmiechnąłem się przygotowany do skoku w tył, jeśli człowiek zaatakuje nas.

Widząc że strzała leci w jej stronę (ona was widzi...xD przypominam że to człowiek który widzi dusze itp... więc na pewno jest "specjalnym" człowiekiem) przeraziła się i przez chwilę nie wiedziała co zrobić lecz w ostatniej chwili odskoczyła i uniknęła ataku... zaczęła uciekać, kierowała się w stronę wyjścia... zachowanie dziewczyny trochę was zdziwiło bo oczekiwaliście zupełnie czegoś innego...

(Easley, Benorn)

Wyskakuje przez okno i staram się ją złapać wzrokiem(to taka metafora żeby nie było nieporozumień;p)

Spoglądam za dziewczyną
-Coś mi tu śmierdzi- syknąłem pod nosem *ale nie mogę pozwolić zwiać tak pysznej przekąsce*
Ruszyłem w kierunku ściany. Mój plan był prosty, po prostu miałem zamiar wyjść przez ścianę. Następnie wbiegam dziewczynie w drogę, aby ją zatrzymać.

Easley widziałeś jak dziewczyna biegnie na górę... na strych a Benorn za nią...
Benorn pobiegłeś za dziewczyną która zamknęła się na strychu... bo nie mogłeś otworzyć drzwi... próbowałeś je wyważyć...



(Easley, Benorn)

Wychodzę na zewnątrz, napinam kilka strzał, wyskakuję i staram się przebić dach wystrzeliwując je z nieco zwiększoną siłą(+1 siła).

Pojawiam się razem z jakimś innym hollowem i wypatrujemy zwierzyny.
Widzisz jakieś duchy ?

Nie, ale czuje... Pachną apetycznie, za mną!
Po czym udałeś się za twoim towarzyszem.

Dochodzicie do opuszczonego budynku, gdzie stoją jakieś dwie dusze.

Szept: Ja biorę tą po prawej...
Do Ofiary: Zjem cię! buahahahahaa....
Po czym ruszyłem w pościg za duszyczką.

Uciekała i Uciekała, aż w końcu ją dorwaleś
-Nie proszę nie!!!!!!!- dusza najwidoczniej z panikowała.