Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Gość
Gość




Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 15:57

Ponieważ długo mnie nie było to druga wersja mojej kartki. Akurat to nie moja wina, ale kogoś innego, ale great, niech będzie ;) Wielki powrót bad-assa Karube!

DANE

Imię: Koryusai
Nazwisko: Karube
Profesja: Fan Cosplay'u (znaczy się Shinigami)
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat
Waga: 71 kg
Wzrost: 184 cm
Wygląd: Dosyć wysoki, dobrze zbudowany, białowłosy chłopak licealista. Jego szare, przenikliwe oczy oraz mina sprawiają, że wygląda na delikwenta (co nie jest tak wielką pomyłką). Najczęściej nosi białą koszulę, czasami przepaskę (napis: Komitet Dyscyplinarny) oraz czarne spodnie i buty. Jeśli jest zimno lub pada wkłada skórzaną, czarną kurtkę. Kiedy czyta, wkłada kwadratowe okulary
Charakter: Jak każdy szanowany Członek Komitetu Dyscyplinarnego nieufny, chłodny oraz podejrzliwy w stosunku do nowych, do "sprawdzonych" i tak ma odrobinę dystansu. Tych, którzy łamią przepisy, ostrzega, a jeśli nie pomoże, wymierza karę (starą dobrą). Jest dość pewny siebie, lecz nie lekkomyślny. Nie pcha się na pierwszą linię, woli szukać obejścia. Przepada za fantastyką oraz filmami akcji. Nie znosi niedobrych potraw (woli sam gotować) oraz delikwentów. Nigdy nie pił alkoholu oraz nie palił (uważa to za zgubę ludzkości). Ostatnio jednak ma problemy... duże problemy
Ekwipunek: Opaska KD, Zanpakutou

Historia: Koryusai Karube urodził się na wsi koło Tokio. Był synem pary Nanami i Tokimasy Karuby. Nie był jedynakiem, miał 2 siostry i brata, odpowiednio po 2, 4 i 6 lat od niego starszych. Małżeństwo było dosyć zamożne, więc nie było problemów nigdy z pieniędzmi. Gorzej z układami wewnątrzrodzinnymi. Nie żeby rodzice byli jacyś patologiczni (prawdę mówiąc, bardziej przypominają zakochane nastolatki niż 10- letnie małżeństwo), ale konflikty z rodzeństwem Koryusaiemu przeszkadzały z pewnością. Był pokojowo nastawiono z najmłodszą siostrą, trochę gorzej z tą starszą, a zaś z bratem... No cóż, można powiedzieć że wojna. Rywalizowali we wszystkim, nawet w jedzeniu (czasami mieli przez to problemy z żołądkiem). Czasami się bili. I właściwie można o jego rodzinie wszystko powiedzieć. Prawdopodobnie Koryusai przeżyłby życie spokojne, może nieco nudne, jako normalny obywatel. Jednak wtedy tej historii nie byłoby. Zmiany nastąpiły w czasie 10 urodzin Koryusaiego. Jak na każde urodziny, miał przyjęcie, życzenia, zawieszenie broni z bratem (dosyć niezwykłe). Ale to nie było główną atrakcją. W prezencie oprócz kilku drobiazgów dostał prawdziwy rower górski. Dla dziesięciolatka było to wspaniałe i nie myśląc wiele postanowił wytestować swój nowy pojazd. Jedynie wysłuchał ostrzeżeń rodziców, żeby nie ryzykował zbytnio. On o tym akurat wiedział, lecz tego dnia nie miał dużo szczęścia, prawdopodobnie spaczony rachunek prawdopodobieństwa. Ta wieś nie była duża, a jednak nawet tam mogą się zdarzyć różne nieprawdopodobne wypadki... Koryusai jechał akurat koło sklepu osiedlowego, gdy nagle usłyszał za sobą jakiś hałas. Obrócił się... i zamarł. Za nim jechało koło 5 pojazdów policyjnych, które ścigały czarne auto. Słychać było huki strzałów z pistoletu, co dla dziesięciolatka było straszliwe. Nie wiedząc co robi przyspieszył, ale nawet najszybszy człowiek świata nie ucieknie przed czymś takim. Po 2 sekundach poczuł uderzenie i niewyobrażalny ból, aż wszystko pogrążyło się w ciemności... Obudził się w szpitalu, kiedy padały na niego promienie światła. Nie rozpoznawał miejsca, w którym jest, pamięć miał mglistą... Aż nagle ktoś wszedł do pokoju. Byli to rodzice i rodzeństwo, może miał problemy z pamięcią, jednak tyle potrafił rozpoznać. Z płaczem wszyscy rzucili się na niego, nawet brat ze łzami w oczach powiedział "Idiota". On nie za bardzo wiedząc, o co chodzi, objął ich... I wtedy to zobaczył. Na łóżku leżała jakaś osoba, przy której lekarze kręcili głową, a obok nich... Ta sama. W dodatku miała jakiś dziwny, urwany łańcuch w piersi. Koryusai przerwał na chwilę sielankę i zapytał się lekarzy, co tu robi brat bliźniak tej osoby leżącej na łóżku. Oni na niego popatrzyli dziwne, kręcąc głową i odpowiedzieli, że nikogo nie ma. Kiedy Koryusai zaczął się robić natrętny zlecili dodatkowe badania głowy... Okazało się, że w szpitalu jest przynajmniej kilka osób z zerwanymi łańcuchami i Koryusai zdał sobie sprawę, że tylko on je widzi. Ponieważ badania głowy nic nie wykazały, chłopak postanowił już więcej o tym nie wspominać, mając złe przeczucia, że kiedy to zrobi, trafi do wariatkowa. Po wyjściu ze szpitala przypomniał sobie wszystko oraz to, co się stało w czasie wypadku. Ci, którzy go potrącili, to byli członkowie mafii z Yakuzy. Akurat uciekali z policyjnej pułapki, a ponieważ jechali wiejską drogą, uniknęli większości blokad. Kiedy zauważyli Koryusaiego, który nagle wyłonił się po chwili, wyhamowali. Przynajmniej tak wynikało ze śledztwa, ponieważ wszyscy nie żyli. Tylko Koryusai przeżył, chociaż nie wiadomo jakim cudem. Miał kilka obrażeń oczywiście, lecz jeśli weźmie się pod uwagę prędkość, z jaką go uderzyło auto (min. 80 km/h), zniszczenia roweru (powyginany cały) oraz to, że wpadł przez szybę do sklepu to można o tym powiedzieć cud. Do dziś Koryusai zastanawia się, dlaczego właściwie nie zginął. Od tamtej pory również zaczął widzieć duchy. Początkowo myślał, że to jakaś magia, ale szybko się zorientował, że "bliźniaki" często są spotykane na cmentarzach, miejscach wypadków i takich innych rzeczy, które mają związek ze śmiercią. Odrobina logiki i to wszystko. Póki je ignorował wszystko było w porządku, ponieważ miały dosyć denerwujące uosobienie. Najgorsze były duchy delikwentów, dlatego że robiły sobie jaja z osób, które je nie widziały, ale Koryusai słyszał każde ich słowo. Lecz i tak je ignorował... Tak jego życie toczyło się do 14-roku życia, właściwie nic się nie zmieniło poza tym, że był traktowany bardziej protekcjonalnie. Potem Tokimasa dostał posadę dyrektora banku w jakiejś mieścinie zwanej Karakura. Była lepiej płatna, krótsza oraz dawała znacznie większą reputację. Mimo że Koryusaiemu nie podobały się przenosiny do hałaśliwego miasta, musiał się zgodzić. Zamieszkali w jednym z domów na przedmieściu, może nie w centrum miasta, jednak rodzina przegłosowała, że nie chcą siedzieć w ciasnym bloku, nawet się nie godzi. Koryusai wraz z częścią rodzeństwa (brat poszedł na uniwersytet) zostali zapisani do miejscowej szkoły. Wydawało się chłopakowi, że mogło być gorzej, ale się mylił. Co prawda zajęcia przebiegały w miłej oraz przyjaznej atmosferze, to potem... nauczył się, czym się różni życie wiejskie i życie miejskie. W czasie spaceru po szkole poczuł, że został pociągnięty w jakiś zaułek. Przed nim wyrosło kilka bogato ubranych przystojniaków, starszych od niego o około 4 lata. Kazali oddać portfel i komórkę, a kiedy Koryusai zapytał się dlaczego (każdy by coś takiego zrobił, kiedy widzi kogoś takiego), to dostał w twarz i kazali mu się nie odzywać, tylko wykonywać ich polecenia. Zdesperowany chłopak zaczął płakać i kiedy kolejny bogaty łobuz podnosił na niego rękę, nagle znieruchomiał. Po paru sekundach padł. Wszyscy odwrócili się w tamto miejsce i Koryusai ujrzał dość wysokiego, czarnowłosego nastolatka, chyba o rok od niego starszego. Miał podobne oczy jak on. Tamten tylko się uśmiechnął lekko, chociaż chłopak nie potrafił powiedzieć, czy do niego, czy z powodu tego że wdał się w walkę. Natomiast delikwenci znieruchomieli, a ich twarze pobielały. Zdali sobie jednak sprawę, w jakiej sytuacji się znaleźli i rzucili się na niego. Koryusai myślał już, że brunet sobie nie poradzi, jednak po paru sekundach było po wszystkim, łobuzy zostali wprost rozsmarowani po ścianie. Nieznajomy powiedział tylko "śmiecie", po czym odszedł, pozostawiając oszołomionego Koryusaiego samego. Jednak tamten się otrząsnął i postanowił się dowiedzieć, kto to taki. Okazało się, że gościu nazywał się Akuro, chociaż wszyscy mówili na niego "Kuro". Był wiceprzewodniczącym Komitetu Dyscyplinarnego w liceum, już w tak młodym wieku. Znany był z dziwactwa, jednak jego siła oraz umiejętności walki były legendarne. Nie tolerował zaczepiania młodszych przez nikogo i ten, kto się odważył na coś takiego, miał zapewnione zwolnienie lekarskie. Koryusaiego zaś zafascynował ten człowiek, łącznie z jego zasadami oraz siłą. Sam planował raz wstąpienie do Komitetu Dyscyplinarnego w liceum, aby wnieść trochę sprawiedliwości (przez co zaniepokoił trochę swoich rodziców i siostry). Tak też zrobił, rok później, w chwili wstąpienia do liceum. Oprócz lekkiego uśmiechy Akuro poznał samą przewodniczącą, Arisę. Było to trochę dziwne, jednak tamta miała też niezłą opinię, podobno silniejsza od samego Akuro, z którym chodziła do tej samej klasy. Po wstąpieniu do KD Koryusai również zaczął pracować nad reputacją, zaprowadzając porządek. Nauczył się w klubie kick-boxingu paru ciosów, w klubie łuczniczym odrobinę posługiwać się łukiem i... gotować w klubie kucharskim (co było rzadkością wśród mężczyzn). Miał też dobre stopnie. Gdyby nie duchy to byłoby idealnie... W wieku 17 lat wreszcie został wiceprzewodniczącym KD, zastępując Akuro, który musiał nagle wyjechać za granicę. Zajmuje się wciąż wymierzaniem sprawiedliwości, a wolny czas spędza na klubach oraz czytaniu książek fantasy... Prowadząc sielankowe trochę życie z najmłodszą siostrą oraz duchami, których w Karakurze było mnóstwo i ciężko czasami było je ignorować. Czasami widział jakiś gościu robiących chyba cosplay, z katanami i kimonami, lecz również nie zwracał uwagi na tamtych "fanów cosplay'u", bo gdy chciał jednego upomnieć, tamten akurat znikał...
.....
Chociaż, jak można było się domyśleć, nic nie trwa wiecznie... Otóż wyobraźcie sobie, co mi się (Koryusaiowi) przydarzyło! Otóż pewnego słonecznego poranka zaliczyłem wielką porażkę i wstyd. Przeszukałem uczniów, którzy nic nie mieli i tylko porozumiewali się dziwnym slangiem. To była zapowiedź mojego najgorszego dnia w całym życiu, albo we wszystkich. Coś, co powinno nigdy się nie zdarzyć, zdarzyło się. A wszystko dlatego, że w czasie powrotu do szkoły dotarła mnie wieść: Ktoś rozwalił pokój klubu dziennikarskiego. Zainteresowany tą sprawą postanowiłem się nią zająć... Jeśli jednak teraz o tym pomyślę, wolałbym jednak teraz nie robić. Ale wracając do opowieści. Trop, znaleziony w nieobecnościach zaprowadził mnie do niejakiej Tsukasy Haduki, fotoreporterka owego dzinnikarskiego przybytku. Oczywiście, jak każdy winowajca, nie przyznała się do winy... Do czasu. Kiedy, pomyślcie sobie, na teren szkoły wpadło z kilkanaście potworów. Tak, nigdy wcześniej takich szkarad nie widziałem. To mnie wkurzyło, szczególnie, że obcym na teren szkoły wstęp jest wzbroniony. Więc pobiegłem tam, lecz zleciało się tam już od groma, pomyślcie sobie, fanów cosplay'u. Na pytania członka Komitetu nie odpowiadali, w dodatku, kiedy chciałem wymierzyć za to karę, stawili opór, wiążac mnie czymś. Tylko na dachu, tak, gościu wskoczył na dach, musiałem obserwować sytuację. Okazało się wtedy, że Tsukasa nie jest aż taka święta... Sama miała jakiś karabin. Lecz najgorsze było potem. Szybko pojawiła się przy mnie na dachu. Zawarła układ. Ja nie pisnę o jej udziału w rozwaleniu pokoju klubowego, a ona mnie uwolni z tego "Bahudo" czy jakoś tak. To stanowiło mniejsze upokorzenie niż uwolnienie z więzów przez fana. Potem mi wszystko wyjaśniła, kto są naprawdę ci fani, tamte potwory oraz dlaczego tylko ja je widzę. Oczywiście, nie udało się tamtych fanów pojmać. Postanowiliśmy się więc spotkać na dachu, aby ustalić szczegółowy raport wydarzeń i jak ja mogę obudzić jakąś moc. Niestety... Okazało się, że jakiś drań dopadł moją mamę. Umierała. W mig znalazłem się w szpitalu, gdzie, po "przebiciu" się szybszą drogą przez procedury widziałem ją... Zmarła... Przy mnie... Wtedy postanowiłem, że dopadnę tego sukinsyna, który śmiał podnieść dłoń na moją mamę... W czasie śledztwa szybko jednak się okazało, że maczały w tym ręce siły, które ja słyszałem w krótkiej rozmowie wyjaśniającej z Tsukasą. Więc popędziłem do szkoły, która jednak była zbyt... dziwna. Okazało się, że ktoś wybił większość uczniów. Ja spotkałem Tsukasę. Na początku ją obwiniłem, ale potem jakoś udało nam się dojść do porozumienia i zaczęliśmy przeszukiwać szkołę. Ku mojemu przerażeniu okazało się, że członków Komitetu też nie ma. Jakaś księga tylko zakrwawiona... Tsukasa mówiła, że to wina niejakich Bounto, wampirów bawiących się lalkami. Szybko jednego spotkaliśmy... Przyznał się do winy. Jednak tym razem mój nóż Toshi, który przedtem był niepokonanym ostrzem przecinającym zło... pękł, kiedy zetknął się z jego skórą. W następnej chwili umarłem, wraz z Tsukasą... Dead End, kaput itd.... Ale... Znaleźliśmy się obydwoje w jakimś dziwnym miejscu, gdzie z jasnych dziur wychodziły przeklęte, zakrwawione ręce. Najgorsze jednak miało nadejść... To była przerośnięta kałamarnica. W dodatku Tsukasa nie mogła zmaterializować swojej formy łuku czy coś, co było tym karabinem. Tak więc zaczęła się bardzo nierówna walka, gdzie ja odpadłem po pierwszym ataku, nawet nie dochodząc... Serialnie, gdyby nie Tsukasa, która biegała po całym polu, to byłbym martwy... Nie, już byłem martwy. Stałbym się po prostu pożywieniem dla ośmiornicy. Na szczęście udało nam się zrobić z niej tayaki. Potem zjawiła się jakaś dziwna kobieta, która dziwnie gadała, połowę zrozumiałem, i odesłała nas do szkoły. Akurat była wtedy noc... A my sami, zamknięci w magazynie artystycznym. Najgorsze było jednak to, że potrzeba było jakoś się wydostać, ale to było niemożliwe, jako że pokój był na drugim piętrze! Zdecydowaliśmy się więc przenocować licząc, że uda mi się wymusić na uczniach, żeby milczeli. Niestety... Wolałbym nie mówić, co się wydarzyło. Ale najgorszy możliwy scenariusz: nieporozumienie na skalę szkolną, było bardzo bliskie. Na szczęście nic się nie stało, a ja zadowolony wróciłem do domu... Okazało się, że moja mama żyje... Chyba nie byłem nigdy bardziej szczęśliwy niż w tamtej chwili, kiedy widziałem ją całą i zdrową. Jednak... Wtedy naszła mnie myśl, że to paradoks. Co się właściwie wydarzyło? Trzeba było to zbadać. Postanowiliśmy więc z Tsukasą iść do przeklętych fanów cosplay'u i ich przesłuchać. W międzyczasie miałem się nauczyć przywoływać wstążki... I wtedy zaczęły się schody. Bo, wkurzony, że na moje postępy z jej strony nie było żadnej reakcji, nabiłem jej guza. Już wcześniej mnie irytowała i nie mogłem się powstrzymać. Pokłóciliśmy się i rozeszliśmy... Śmieszne, gdybym wiedział, co potem nastąpi, prawdopodobnie bym tego nie zrobił. Ale konkretniej: Dowiedziałem się, że lubi czekoladę i mieszka przy... Zaraz, o czym ja to, do cholery, mówię? Śledziłem ją przez chwilę, lecz potem zawróciłem i poszedłem do pokoju Komitetu. Tak, miałem zły, bardzo zły dzień. Potrzebowałem zadania, szczególnie takiego, w którym powinno być dużo akcji. Jednak Arisa się sprzeciwiła, nareszcie wyrzuciła, że KD to nie klub walki czy coś w tym rodzaju. Wkurzony poszedłem do domu... To znaczy miałem to zrobić. Bo przerwano mi. A winowajcą był olbrzymi, przerośnięty potwór przypominający wilka, który z jakiegoś powodu ze wszystkich możliwości wybrał mnie. Nie do pozazdroszczenia. Zwiałem z powrotem do szkoły, ale... Wiedziałem, że to na długo nie wystarczy. Mury pewnie nie powstrzymałyby na długo takiego potwora, w dodatku było pełno uczniów, wrażliwych na hałas. Musiałem działać, atakować... Udało mi się. Walnąłem go pięścią! Ale to jedyny sukces... Normalnie by mnie rozszarpał, ale znów się ktoś zjawił. Tym razem, ku mojemu zaskoczeniu, była to Arisa... I Kuro! Oni... Rozprawili się z przerośniętym wilczkiem jakby był nikim! Mało tego... Okazało się, że Kuro chciał mnie zjeść. Nie podobało mi się to, ale jakoś mnie zostawili w spokoju z niejaką księgą w obcym języku, którego nie rozumiałem... Jednak, co najgorsze, może życie po raz drugi zakończyło się Dead Endem. Moje ciało leżało przyszpilone do ściany, chyba niepotrzebnie się rzucałem na wilczka bez zabezpieczenia... Wróciłem więc zażenowany i lekko zrezygnowany do domu, lecz postanowiłem się nie poddawać i doprowadzić śledztwo do końca... Wtedy jednak zjawiła się Tsukasa. Rychło w czas, szkoda, że się trochę spóźniła, aby uratować mi życie... Powiedziała, że mam wybór: Albo będę fanem cosplay'u albo potworem. Z dwojga złego wybrałem pierwszego... To było tak, że odrywała ogniwa od łańcucha mojego, a ja w tym czasie miałem szukać miecza czy czegoś takiego. Oczywiście, proces nie przebiegł bezboleśnie, pierwsze niewyobrażalny ból z powodu odrywania ogniw, potem trafiłem gdzieś na jakiś front żywcem wyjętym z pierwszej wojny światowej, gdzie spotkałem bad-assa kolesia, pełno trupów, a właściwie zombiaków i katanę... Kiedy udało mi się ją chwycić, wraz z efektami zwanymi potocznie reiatsu wróciłem do pokoju, gdzie tamta przeklęta diablica włożyła mi kimono. Jednak chyba nie miała siły na kłótnie, ponieważ padła na łóżko i zasnęła. Jak teraz możecie się domyśleć, kończy się. Co się stanie ze mną? Jak potoczy się moja przygoda dalej? Czy Antonio nareszcie porzuci Francesce i zwiąże się z Angeliką? Na te pytania nie odpowiem, ale jedno jest pewne: JAK TO SIĘ, DO CHOLERY, MOGŁO STAĆ?????????

Pieniądze: 500 Ryo.

STATYSTYKI

Atrybuty:
Siła: 9[5 + 1 płeć + 1 wolne + 2 gra]
Szybkość: 7[5 +2 wolne]
Zręczność: 9[5 - 2 płeć + 5 wolne + 1 gra]
Wytrzymałość: 11 [5 + 1 płeć + 5 gra]
Inteligencja: 10 [5 + 5 wolne]
Psychika: 12[ 5 + 2 wolne + 5 gra]
Reiatsu: 16 [5 + 3 rasa + 8 gra]
Kontrola Reiatsu: 10 [5 + 5 gra]

OGÓLNE

Udźwig: 90 kg
Prędkość(śr.): 7 km/h
Prędkość(max.): 34 km/h


Umiejętności:
Pływak
Podstawy Samoobrony
Kucharz
Powrót do góry Go down
Kamys


Kamys


Mistrz Gry : Izdurbal

Karta Postaci
Punkty Życia:
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Pbucket102/290Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty_bar_bleue  (102/290)
Punkty Reiatsu:
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Pbucket41/156Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty_bar_bleue  (41/156)

Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 16:37

Jedno pytanie nim zacznę oceniać, czy ty kontynuujesz postać ?

jeśli nie Shinigami zaczyna zabawę w SS
I druga część historii do mnie nie przemawia...

Nie wiem też czy staty gracza przechodzą na kolejną postać, MG owszem ale gracza chyba nie co ?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 17:38

Nie, nie, kontynuuję postać... W sensie tak dawno nie pisałem że wypadałoby odświeżyć ;)
A druga część historyji to po prostu streszczenie, co się stało... Nazwijmy to aktualką. Przynajmniej postępuję z zaleceniami naszego hentai heretica.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 20:36

Hentai heretic to ja.... To wszystko jest trochę skomplikowane i nie będę tego tłumaczył.
Kabure miał praktycznie całą sesje łączona z Tsukasą, lecz ona zrezygnowała z forum, a zwykły TS by tu nie starczył. Tak wiem trochę bezsensu.
Akcept....
Powrót do góry Go down
Kamys


Kamys


Mistrz Gry : Izdurbal

Karta Postaci
Punkty Życia:
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Pbucket102/290Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty_bar_bleue  (102/290)
Punkty Reiatsu:
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Pbucket41/156Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty_bar_bleue  (41/156)

Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 20:39

łokej, ja nie daje ani akcepta ani negatywa.
Powrót do góry Go down
Roten Yaiba


Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Admin10
Roten Yaiba


Mistrz Gry : Kitsune

Karta Postaci
Punkty Życia:
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Pbucket210/220Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty_bar_bleue  (210/220)
Punkty Reiatsu:
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Pbucket2225/2250Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty_bar_bleue  (2225/2250)

Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 20:53

Znam Cię dobrze+, więc masz i mego akcepta.
Powrót do góry Go down
https://bleach.forumpolish.com
Gość
Gość




Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty2009-10-26, 21:08

PS w streszczeniu nie zamieściłeś wszystkiego. Na przykład co się działo w składziku xD.....
Gdzieś jeszcze zauważyłem mały brak :d , ale ci odpuszczę.
Kłamałem nie odpuszczę.
A co macki chciały zrobić naszej kochanej Quincy... bo to miałbyć lubieżny czyn xD
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty
PisanieTemat: Re: Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]   Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami] Empty

Powrót do góry Go down
 
Koryusai Karube: Second Edition [Shinigami]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Koryusai Karube [Człowiek]
» Dom rodziny Karube
» Koryusai aka Zoro
» Koryusai / Arresto [Hollow]
» Rey[Shinigami]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Gracza :: Gracze :: Stare-
Skocz do:  
Free forum | ©phpBB | Free forum support | Kontakt z | Zgłaszanie nadużyć | Najnowsze dyskusje