Budynek Główny

Tutaj otrzymuje się rozkazy, zapisuje się. Przebywa tu kapiten z vice-kapitanem

Podchodzisz do kapitana.
-Czego tu chcesz?

-Imię i nazwisko, oraz skierowanie.

Wziął odsunął od ciebie papiery, i powiedział:
-Kuchiki? Hmm... Witamy w 6 dywizji.

- Proszę bardzo. Masz wolne, rozejść się! - pisz w dworze.

Widzisz dużo shinigami, którzy stoją przed kapitanem.

Słyszysz głos kapitana.
-Podzielicie się na 10-cio osobowe drużyny, i wejdziecie do lasu menosów. Zaginął tam oddział zwiadowczy, musicie ich odnaleźć i sprowadzić spowrotem. Zrozumiano?

Kiedy skończył licytować przepisy BHP, udaliście się pod bramę.

Dostałaś 9 kolegów, i przechodzicie tam.

Wchodzę zakłopotany do budynku. Podchodzę do biurka mówiąc "Ja miałem tutaj przyjść i pokazać ten papier... nazywam się Falar Teishou...." Powiedziałem kładąc dokument na biurko i patrząc na kapitana/porucznika i czekając na odpowiedź. Stałem przed biurkiem i o nic się nie opierałem.

Głos porucznika: Hmm... widzę, że zostałeś tu przysłany by do nas dołączyć. Najpierw będziesz musiał pokazać co umiesz, chłopaczku. Pójdziesz na ziemię i tam będziesz zabijał hollowy. Jeśli będziemy uważać, że nadajesz się na to, by do nas dołączyć ktoś do Ciebie przyjdzie. Teraz idź się przygotować!

Lekko zdziwiony byłeś gdy to usłyszałeś.

- Masz jakieś pytanie?

"Nie mam... a więc mam pokazać co umiem. Więc tak zrobię tylko nie potrzebuję przygotowania mogę ruszyć od razu, tylko powiedzcie mi ile mam tam być?" Zapytałem szczęśliwy w myślach, że wreszcie stoczę prawdziwą walkę a nie tylko jakieś treningi. *Teraz dopiero zacznie się zabawa!* Pomyślałem szczęśliwy, czekałem na odpowiedź porucznika...

- Wyruszysz jutro z rana. Nie zapomnij wziąć ze sobą gigai i odznaki. Dostaniesz mieszkanie na Ziemi. Stamtąd będziesz pilnował Ziemi przed hollowami. Będziesz tam tyle ile to konieczne. Jeśli to wszystko to możesz odejść.

"Tak jest..." Powiedziałem i odwróciłem się na pięcie wychodząc z budynku szybko wróciłem potem do domu...

Kazue Inugami

Przez rok Kazue zdołał wypracować całkiem niezłą orientację w obszarze Seireitei. Lokalizację zabudowań oddziału VI znał szczególnie dobrze. Wszak istniała całkiem duża szansa, iż w przyszłości to będzie jego nowy dom.
Przed siedzibą dywizji stała dwójka, wyraźnie znudzonych shinigami. Spojrzeli na Kazue ze średnim zainteresowaniem.
- Jeśli nie masz skierowania to wiec, że za tym murem to nie jest muzeum - rzekł cierpko jeden ze strażników.

W trakcie drogi zobaczył małe poruszenie wokół siebie wcale nie takie małe poruszenie. Raczej nie było to coś czego pragnął, lecz nie zwracał na to uwagi. Podobało mu się czy nie, ruszył przed siebie nie zwracając uwagi na gapiów. Jednocześnie zastanawiał się, jak doszło do sytuacji sprzed kilku chwil. Było to dość dziwaczne i oczekiwał jakichś wyjaśnień. Choć wparowanie do siedziby VI oddziału przez pierwszoroczniaka który właśnie skończył egzaminy, mówiącego, że chce natychmiastowych wyjaśnień nie będzie postrzegane zbyt poważnie. Powątpiewał w sukces swojej wyprawy.
Przemieszczał się żwawo kolejnymi uliczkami seireitei. Przyspieszył kroku by jak najszybciej dotrzeć do celu. Nadszedł czas rozwiązania tej całej tajemniczej historii.
- Skierowania? - odpowiedział ze zdziwieniem - Cóz, tego ode mnie nie dostaniecie niestety. Natomiast mój brat został dziś aresztowany i chciałbym się dowiedzieć co się dzieje.

- Brat, hmm... Mieliśmy tu jakiegoś brata - zapytał nieprzytomnie shinigami towarzysza.
Ten, barczysty i wysoki o krótkiej ciemnej bródce, wzruszył ramionami.
- Pewno chodzi o tego chłopaka co go nasz pan oficer przed godziną złapał.
- A ten... - Shinigami spojrzał na Kazuego. - Obecnie go przesłuchują, więc odwiedziny musisz zaplanować sobie kiedy indziej, dzieciaku. No, oczywiście jeśli od razu nie zamkną go w gnieździe larw.
Shinigami zarechotał, jego barczysty kolega ograniczył się do westchnięcia.
Kazue słyszał wiele nieprzyjemnych opowieści o gnieździe larw, więzieniu, do którego wtrąca się wrogów Seireitei. Ponoć w tym odosobnionym, ciemnym miejscu wegetuje tysiące przestępców nie mających nadziei na uwolnienie.
- Słuchaj mały - odezwał się barczysty. - Poczekaj kilka godzin, a spróbuję się czegoś dowiedzieć o twoim bracie. Powiedz mi tylko, jak się nazywa.
- Za miękki jesteś, Tora - rzekł ten shinigami, który w przeciwieństwie do kolegi nie garnął się do pomocy biednemu studentowi.

- Cóż, brat to bardzo ogólne określenie. Krótko mówiąc jest podobny do mnie. Pewnie poznacie go po charakterystycznych włosach - wskazał w tym momencie na swoje. - To jak? Wiecie coś? - zagaił. Miał szczerą nadzieję, że strażnicy nie okażą się typowymi bucami którzy przegonią każdego byleby tylko mieć okazję do pogadania ze sobą i zbijania bąków. Chyba nie na tym polegała ich robota, a udzielenie mu odpowiedzi nie powinno sprawić im wielu kłopotów. Przekazanie komuś paru cennych dla niego informacji nie jest raczej traktowane jako czyn haniebny czy też zły. Gdy usłyszał, że złapano jakiegoś chłopaka przed godziną od razu przytaknął.
- Taa, to zapewne o niego mi chodzi. Po wypowiedzi w głowie krążyły mu tylko dwa wyrazy - gniazdo larw. Próbował sięgnąć pamięcią do historii związanych z tym owianym złą sławą miejscem. Ach tak, odosobnione miejsce dla najgorszych zbirów soul society. Nie sądził, że mogą rozważać umieszczenie tam Kenshina za próbę namówienia go do kradzieży asauchi. Tak naprawdę do niczego jeszcze nie doszło, więc miał nadzieję, że sprawa zostanie rozwiązana polubownie, chociażby poprzez wydanie jego współbraci.
Na słowa 'dzieciak' oraz 'mały' Kaz oburzył się w głębi siebie, jednak nie okazywał tego. Może i nie należał do ludzi starszych, lecz nazwanie go młodym? Jednak to nie czas na strzelanie fochów. Należy wyjaśnić tą całą farsę.
- Naprawdę? Byłbym bardzo wdzięczny. Zwie się Inugami Kenshin, przygłup jeden. - ostatnie dwa słowa wypowiedział na tyle cicho by strażnicy ich nie usłyszeli. - Kilka godzin to sporo czasu. Chciałbym spróbować się dowiedzieć czegoś na własną rękę. Gdzie Cię później znajdę?

Barczysty shinigami skinął głową.
- Inugami, zapamiętam. Ale działając na własną rękę nie dowiesz się za wiele. Lepiej zaczekaj tutaj, a ja spróbuję się czegoś dowiedzieć.
Shinigami zniknął w drzwiach siedziby oddziału. Pozostały na warcie bóg śmierci spojrzał na Kaz'a lekceważąco.
- Pech... Mieć zdrajcę w rodzinie. Dziwię się, że tak się o niego troszczysz. Gdyby to był mój brat to za taką hańbę pozbawiłbym go nazwiska.
Inugami wiedział jedno - od tego shinigami pomocy na pewno nie otrzyma. Na szczęście jego towarzysz wykazał się lepszymi chęciami. Nawet nie kazał na siebie długo czekać bowiem nie minęło pół godziny, kiedy wychynął z budynku. Nie był zresztą sam. Towarzyszył mu bowiem zaaferowany shinigami. Raczej niski o dosyć pospolitych rysach twarzy. Jedynie jasne, jak słoma włosy mogły wyróżnić go z tłumu. Co ciekawe pozostający na warcie shinigami skłonił się lekko jasnowłosemu. Ten jakby tego nie zauważył, od razu zwrócił się do Kaz'a.
- Ty jesteś bratem tego chłopaka?

- Cóz, jak tam chcesz. Mogę poczekać. - odpowiedział chłodno. Poszukał jakiegoś murku o który mógłby się teraz oprzeć, czekając na jakiekolwiek wieści na temat brata.
- Taa. Może i masz rację. Ale ja tak naprawdę nic jeszcze nie wiem. Najpierw dowiem się co to za sprawa i spróbuję to jakoś wyjaśnić. Osądy pozostawię na późniejszy termin. Shinigami pomocny jak mało który. Tutaj żadne prośby o pomoc nie zadziałają. Chłopak uznał, że nie ma już nic do powiedzenia bogowi śmierci więc najzwyczajniej w świecie ucichł.
Nie wiedział czy cieszyć się z przybycia jego kompana czy smucić się. Tak naprawdę mogło stać się wszystko. Drugi shinigami wydawał się być zabiegany, jakby miał pełno roboty. Jeśli uczestniczył w sprawie Kenshina to zapewne tak było, toteż nie powinno dziwić. Po ukłonie Kaz stwierdził, że pewnie musi być jakimś ważniakiem, może nawet oficerem.
- Tak się składa, że jestem. Możesz mi wyjaśnić tę sprawę?

Shinigami przetarł lśniące od potu czoło i westchnął ciężko.
- Jestem Ikose Shun, 20 oficer VI dywizji... - rzekł spoglądając na Kazuego niepewnie. - Taa... czyli już się znamy i mogę poprosić cię o pomoc - odkaszlnął cicho. - Sprawa jest prosta... złapaliśmy chłopaka na gorącym uczynku podczas próby nakłonienia ciebie do przestępstwa. W dodatku oskarżony należy do grupy wywrotowców działającej na szkodę Seireitei... I tutaj jest problem bo twój brat nie bardzo chce z nami współpracować, a naprawdę nie chcę używać... bardziej nieprzyjemnych środków. - Ponownie przetarł czoło. - Ty jako najbliższa rodzina masz na oskarżonego większy wpływ niż na przykład ja. Mógłbyś go przekonać, aby podjął z nami współpracę
Oficer podrapał się z rozdrażnieniem w policzek. Był bardzo niespokojny co mogło świadczyć o tym, że sprawa z Kenshimem jest poważna.

- Ja zaś nazywam sie Inugami Kazue. Gdyby nie sytuacja w której się znalazłem pewnie powiedziałbym, że miło Cię poznać.- odparł próbując wydawać się już znużonym całą tą sytuacją. Ta wizyta u brata nieźle mu wyszła, nie ma co. Przez to jeszcze sam zaraz wyląduje w gnieździe larw.
- Nie powiem że jestem tym zaskoczony - odparł spokojnym tonem. - Wiem jak się sprawa mniej więcej prezentuje, bo przecież sam mi o tym mówił. Jasne, chętnie spróbuję go nakłonić do jakiejkolwiek komunikacji z wami. Zaczął zastanawiać się co takiego w sumie będzie musiał zrobić. Przekonać go do wydania towarzyszy? W sumie obawiał się czy będzie miał na niego jakiś wpływ, bo sytuacja w której został aresztowany, wyglądała tak jakby Kaz o niej wiedział od samego początku. Musiał przyznać, że czuje się zażenowany całą tą sytuacją. Brat który nigdy zbyt wiele złych rzeczy nie robił nagle przystępuje do jakichś spiskowców, próbując go nakłonić do kradzieży asauchi? Było to odrobinę dziwne.
- No dobrze. Jednak jest coś co mam konkretnie mu powiedzieć albo próbować od niego wydobyć?

Oficer zaprosił Kazuego do środka. Chłopak po raz pierwszy miał okazję ujrzeć wnętrze siedziby dywizji. Nienagannie białe ściany i błyszczące zielone panele mówiły o tym, że porządek jest tu bardzo ceniony. Co chwilę mijali w korytarzu jakiegoś boga śmierci, który pędził pospiesznie dźwigając przynajmniej kilka kartek papierów.
- Byłoby świetnie gdybyś przekonał go do współpracy - rzekł nerwowo oficer odpowiadając na skinięcie głowy właśnie mijanego shinigami.
Wspięli się po schodach na wyższe piętro, gdzie na korytarzu nie było widać już żywej duszy.
Oficer zaprowadził Kaz'a pod drzwi, na których widniała tabliczka z napisem "pokój przesłuchań"
- Słuchaj Inugami-kun... - Ikose Shun podrapał się po karku. - Musisz przekonać brata, aby wyjawił kryjówkę swoich przyjaciół. Jeśli to zrobi i nas tam zaprowadzi może liczyć na łagodny wyrok. Dotrzyj jakoś do niego, to wszyscy będziemy mieć lżejsze życie. Okej?
Oficer spojrzał na Kaz'a wyczekując odpowiedzi.