Sklep u Katriny

Wydawało się bezpiecznie. Czyżby jej druga połówka podchodziła do sprawy pilnowania matki tak samo jak ona? Z jednej strony dziwne, z drugiej by to pasowało.
Matka faktycznie... Była nią. Przeczuwała podstęp, ale chyba niczego takiego nie uświadczyła. Z kolej ta dziewczyna... Dziwne. Tak dobrze się kryła? A może była sztuczną duszą, bo chyba nikogo tak dobrze wyszkolonego by tutaj nie wysłali. Nie chciała się nad tym zbyt długo zastanawiać, bo jeszcze ja przyuważy. Rzuciła jeszcze ostatnie spojrzenie na matkę...
...ten ścisk w piersi jest nieznośny.

Droga była spokojna, ale faktycznie shinigami było coś więcej, skoro natknęła się na jednego ot tak. Na szczęście jakiś rekrucik, co kiepsko świadczyło o tym jak byli przygotowani na to co się może tutaj dziać. Albo to ona była już taka dobra. Droga do sklepu przebiegła spokojnie. Weszła dość żwawo, na wszelki wypadek nie ściągając kasy.
-Cześć, a dzięki! Wszystko dobrze, nawet się dowiedziałam paru rzeczy!-Chikaze oparła się rękami o blat-Moja druga ja zagarnęła moją dawna uczennicę do Mercenari, co jest... Nienajlepszą wieścią. Ale okazało się, że moja matka siedzi sobie spokojnie u siebie w domu. Ktoś ją co prawda pilnuje, ale... Jak ktoś nie ma aury to może być to sztuczna dusza?-Uniosła brew, popatrzyła chwilę na Katrinę badawczo...
-Całkiem ładnie mnie zastąpiła. Nikt się nie zorientował. Nawet Ty. Nie dziwię się, zachowuje się jak ja, ma moce jak ja... Paskudny charakter jak ja. Miałam nawet taki sen, jak byłam obserwatorem tego co by się działo, gdyby mnie tam nie było tylko ona. Znaczy, tak to interpretuje-Oparła się łokciem o blat.
-Dobra, oszczedzę Ci bo nie wiem czy też mnie tak lubisz jak ja Ciebie, ale myślę, czy to wszystko tak zostawiać czy nie. Ktoś mi mówił, że zostawienie ucieleśnienia moich chorób psychicznych z mocą pożerania dusz to kiepski pomysł, ale nie wiem... Wiesz, mogę narobić więcej szkód niż jakby była sama sobie. A trochę mi jednak źle, że ją wyrzuciłam jak odpad, jakakolwiek by nie była-Oparła się drugim łokciem, patrząc się na blat-Poza tym jestem w pół kroku. Nie jestem do końca duszą ale jeszcze nie jestem w pełni kami. Dopiero uczę się walki mieczem. Gdyby doszło do walki... Mogłybyśmy obie umrzeć
Wciągnęła głośno powietrze.
-A Ty co byś zrobiła? Masz trochę więcej we łbie ode mnie, może masz jakieś sensowniejsze przemyślenia-Uniosła głowę z wyrazem twarzy ucznia, które po raz kolejny pomimo najszczerszych chęci nie jest w stanie rozwiązać prostego równania.

Czyli diabli wiedzą. Na pewno wbicie się tam na hurra nie byłoby dobrą opcją. Potrzebowała planu. Mina ucznia stała się jeszcze bardziej prosząca gdy Katrina powitała ją chłodnym spojrzeniem.
-H-hej, to był komplement-Broniła się w tej nierównej walce, która była skazana na niepowodzenie. Z drugiej strony mogło to być bardzo mocne ukrywanie, że może jednak ją uważała za trochę lepszą opcje. Może nawet ja trochę lubiła!
...albo faktycznie była mocno na minusie.
-Dalej się gniewasz za to gigai? Przecież było zabawnie!-Mina nabierała coraz większego zrezygnowania aż ona cała opadła z sił. Coś tam mamrotała, ale słuchała co się do niej mówiło, co było widać po jej wyprostowaniu. Z trudem.
-Ja... Nie wiem w sumie jaka ona teraz jest. Mam świadectwa, że jest tak paskudna jaka była, ale... Może to był tylko początek-Złapała się za kant kasy. Podkręciła głową.
-Mi dano szansę. Powinnam chyba dać i jej... Adalbert mi kiedyś mówił, że najlepszym sposobem na odkupienie moich win jest pomoc tym, którzy przypominali niegdyś dawną mnie. Czy jakoś tak... Plus... Była w społeczności. Może trafię na jakieś ślady jej działalności. Oby nie...-Popatrzyła za okno. Jesień. Prawie rok.
-...dam jej parę miesięcy. Na razie jest stabilnie... Muszę to przemyśleć. I być pewna co chcę zrobić-Zacisnęła palce na swojej hakamie-W pewnym sensie... Chciałabym, by mnie zastąpiła. Ale nie chcę by inni cierpieli
Postawiła parę kroków w stronę wyjścia.
-Mogę Cię o coś prosić? Jakbyś coś o niej usłyszała to zapamietałabyś? Trochę mnie może nie być-Namyśliła się moment-A, i powiedz mi ile Ci do tej pory wiszę. Może przy okazji coś zarobię, to będę wiedzieć ile z tego mogę wydać na suchy ryż i podłą sake
O ile cena jej nie zwali z nóg... Chociaż nie miała tu zbyt wiele do gadania, to znowu wskoczy sobie w most pomiędzy światami. Tym razem jednak jej podróż po krainie Bogów będzie trochę dłuższa.
...już dość czasu trzymała go w niepewności. Czas znaleźć Daisuke. I... Kogoś, kto może jej trochę rozjaśni w umyśle.

1103

- To w takim wypadku co się dzieje z duszami, które trafią do piekła? "Wypadają" z obiegu reinkarnacji? To samo dzieje się z hollowami zabitymi przez quincy?
To był bardzo ciekawy temat. Jeśli faktycznie tak było to by było bardzo niesprawiedliwe. W końcu większość dusz nie ma szans wejrzeć w swoją przeszłość. Tak naprawdę każdy może zbłądzić ze ścieżki, a potem trafić do piekła. I przez ten jeden błąd, w którymś z wcieleń miałby na zawsze być już potępionym?
- Ciężko mi uwierzyć, że jeszcze są takie osoby. A jeśli tak faktycznie jest, to Katrina musi być naprawdę silna. W czasie pomocy ludziom może dowiedzieć się wielu rzeczy. Na pewno w takim wypadku osoby trzecie zdają sobie z tego sprawę i mogłyby chcieć siłą wykorzystać ją do swoich celów.
Tanaka skończył pączka, a po kilku chwilach byli już pod sklepem. Weszli do środka, a ta powitała ich dość chłodno, aż się zimno zrobiło.
- Ja? Hmm. W sumie to też bym spróbował tych żelek. Dobrze będzie przegryźć czymś kwaśnym tego pączka co wcześniej zjadłem.- Odpowiedział beztrosko. - A tak poważniej. Przychodzimy, a raczej ja przychodzę o poradę.

1104

- Być może dusze w piekle tez po prostu umierają, ale w większych męczarniach, a potem i tak wracają do cyklu reinkarnacji.
Taka koncepcja wydawała się całkiem realna.

Tanaka również wybrał sobie jedną paczkę żelek, za które niezwłoczne zapłacił.
- Wbrew pozorom nie jest to licha sprawa, ale że tak powiem pośpiech może na niewiele się zdać w tym przypadku. Bo widzisz mam taki problem i bardzo prosiłbym o dyskrecję. Nie wiem czy spotkałaś się z czymś takim, ale mam sny, a raczej miałem, z mojego poprzedniego wcielenia. Czerpałem z nich sporo wiedzy o przeszłości Seireitei jak i samych zdolnościach mojego poprzednika i zanpakutou. Problem w tym, że ich już nie mam. Nie wiem co mógłbym zrobić aby znowu je pobudzić. To tak w skrócie, chociaż... Może lepiej jak zacznę od początku...
Yuzu rozpoczął swoją opowieść w sumie od tego wydarzenia, na którym ostatnio skończył gdy prosił Katrinę o pomoc w skontaktowaniu się z Bellato. Nawiązując do tamtej historii przypomniał o swoim problemie z Kamagami gdy trawiła ją choroba. Wspomniał również o pojawiających się w tamtym okresie snach. Gdy doszło do walki z Karasem nie wymienił go z imienia, chyba że sam się wtrąci i powie że to on. Co najważniejsze zdradzi tożsamość swojego wcielenia - Yuudaia. Potem opowiadał o zwykłych wydarzeniach z życia Yuudaia, a na koniec o inwazji złego ducha na Soul Society. Wspomni również o pomyśle Karasa na temat walki mającej bycia bodźcem do wznowienia wizji.
A teraz płynnie przejdziemy do kolejnej sprawy. Nie wiem czy już o tym wiesz, ale ten zły duch powrócił...
W tym momencie opowiedział o misji od Lorda Kanazawy. Jednak wszelkie imiona i nazwiska pominął. Z resztą nie było to ważne, a same wydarzenia jakie tam miały miejsce.
Także to było to co najważniejsze. Mam jeszcze inne mniejsze pytania do Ciebie związane z duszami i shinigami, jednak to może poczekać.

1105

Po opowiedzeniu swojej historii przysłuchiwał się rozmowie pozostałych obecnych. Mógł wywnioskować, że przeszłość Karasa i jego ataku na Seireitei była już znana kobiecie. Natomiast hipoteza z ingerencją Aiby była bardzo mało prawdopodobna. W jakiś sposób na pewno prędzej czy później dowiedziałby się o tym. Po za tym jaki byłby cel łączenia mocy pierwszego Kuchiki z mocami hollowa?
- To przecież co? Niemożliwe?
Włączył się do dyskusji. Mimo, że ledwo co podzielił się swoją historią już zastanawiał się czy zrobił prawidłowo, jakie będą tego konsekwencje. Drgnął gdy Katrina nagle walnęła w blat stołu.
- Jednak żadnych wspomnień nie było do czasu aż nie zainfekowano Kamagami. Czy możliwe, że to spowodowało jakieś odblokowanie wspomnień?
Na kolejne wieści trochę czuł rozczarowanie, że jednak wcześniej się nie zdecydował tu przyjść.
-Jeśli można wiedzieć. Kim jest ta osoba, która mogłaby pomóc?
Może jeszcze będzie okazja żeby się spotkać z tą osobą, może nie wszystko stracone.
- Na śmierć i życie? - W sumie tego mógł się spodziewać. W końcu do tej pory miał te sny praktycznie tylko wtedy wtedy kiedy był na granicy śmierci. To jednak było problematyczne. Pomijając to, że takie walki same w sobie były niebezpieczne to często po nich w siłę rósł również Htanaka.
- A może przychodzi Ci jeszcze jakiś inny pomysł do głowy? Nie ukrywam, że niestety w dalszym ciągu mam problemy z moim wewnętrznym innerem. W czasie poważnych walk wręcz odczuwam jego oddech na swoich plecach. Więc jeśli to nie jest konieczne wole póki co unikać takich starć. Muszę jeszcze popracować nad trzymaniem go w ryzach. A może znasz jakieś metody na poprawę siły ducha by łatwiej mu się przeciwstawiać? Wiem, że Bellato są od tego fachowcami, ale wiedzy nigdy za dużo.

1106

- A ja myślałem, że jednak każde zanpakuto jest połączone z rdzeniem duszy swojego właściciela. Przy reinkarnacji rdzeń duszy zostaje chyba pozostaje ten sam, czy się mylę?
Tutaj zauważył pewną nieścisłość, albo braki w swojej wiedzy. Prawdopodobnie była to jednak druga opcja.
Przysłuchiwał się kolejnym rewelacjom. Żebro Króla Dusz, jego poświęcenie dla świata. To wszystko znowu wydało mu się takie nierealne. A on maluczki, był tego jakąś częścią. Ale to są tylko legendy. Jednak... Przecież inne rzeczy, o których słyszał też były legendami, a o okazały się prawdziwe. Tutaj też nie można tego wykluczyć.
- Nie wiem tego na pewno, ale to nie tylko ludzie byli za to odpowiedzialni. Podejrzewam, że zdrajca współpracował z tym widmem, które jak mniemam jest jakimś kami.
Potem usłyszał o Ishifone. Na początku nie skojarzył, ale jak głębiej sięgnął do swoich wspomnień to sobie przypomniał. Ona też miała w sobie pasożyta i miała na pieńku z Accretią jak dobrze pamiętał. W sumie od tamtego czasu minęło już sporo, z kilka lat. Z tego co usłyszał miała się całkiem dobrze, tzn żyła i nawet w jakiś sposób potrafiła wejść do ojczyzny kami.
- Zaraz, zaraz, to Kami mają jakąś swoją ojczyznę? Król Dusz stamtąd pochodzi? A co ważniejsze jak ona się tego nauczyła? Ostatnim razem była tylko człowiekiem z problemem podobnym do mojego, miała pasożyta żywiącego się reiatsu.
W sumie nie spodziewał się, że mogą być trzy osoby, które mogłyby pomóc w jego problemach. Warto było dowiedzieć się czegoś więcej.
- Możesz coś powiedzieć więcej o tej pierwszej osobie? A mówiąc o trzeciej osobie, kogo masz na myśli?

1107

- No raczej nie. Wybacz moją ciekawość, ale jak wiesz moja edukacja szybko się skończyła i po prostu staram się nadrabiać zaległości.
Yuzu nie miał za wiele okazji aby zgłębić wiedzę ogólnie o Soul Society czy innych światach, dlatego też gdy tylko miał możliwość chciał wykorzystać ją jak najlepiej. Ale odchodząc od Tanaki, Ishifone miała również ciekawe przygody, trafić do świata kami to nie byle co.
- Jak mniemam dostać się tam nie jest łatwo. O ile shinigami czy hollowy potrafią podróżować między światem żywych, Soul Society, a Hueco Mundo to do Takamagahary pewnie już nie. Czy tam Król Dusz miał swój pałac? Pamiętam z wizji jak Yuudai stamtąd zmierzał do Seireitei.
Trochę był rozczarowany, że nie powiedziała mu o tej pierwszej osobie, ale jeśli nie mogła to nie miał zamiaru naciskać. Poza tym przysłuchiwał się ich wymianie zdań. Czuć było napięcie w powietrzu, a dodatkowo miał wrażenie że już o nim zdążyli zapomnieć. Trochę nie wiedział jak się zachować, czy próbować trochę zażegnać te sytuacje czy pozwolić im sobie wyjaśnić sprawy.
W sumie mógł się domyślić, że Karas w jakiś sposób mógłby spróbować mu pomóc. Kiedyś o tym wspominał, ale twierdził tak jak teraz że nie wiedział jaki może być tego wynik. Katrina widać uważała, że Karas powinien sobie poradzić. Tylko właśnie jaki miałby być wynik tej pomocy? Co mogłoby się wydarzyć? Inner uległby osłabieniu, unicestwieniu? Czy może siła Tanaki by wzrosła i dzięki temu lepiej by kontrolował moc pustego. Wiele niewiadomych. Co do tematu dyskusji to Tanaka nie czuł się kompetentny do opowiadania się po którejś stron.
- Ehe...- Starał się subtelnie o uwagę, mając nadzieję że nie zjedzą go wzrokiem. W przypadku Karasa raczej się nie musiał tego obawiać, ale Katrina miała zdecydowanie bardziej bojowe nastawienie. Ponadto może uda mu się przywrócić ich do tematu rozmowy, bo trochę zboczyli z drogi..
- Jakie w ogóle są opcje na mój problem? Osłabienie innera, unicestwienie, czy wzmocnienie mnie aby lepiej go kontrolować? Są jeszcze inne możliwości?
Miał ciężki orzech do zgryzienia. A co jeśli jego inner miałby ulec zniszczeniu? Poniekąd nie musiałby się więcej nim martwić, byłby wolny. Z drugiej strony przestałby być Vizardem, a tym samym zapewne wyrzuciliby go z Bellato. Czy tego właśnie chce? No i była jeszcze jedna sprawa, straciłby dużą moc, a przecież ona miała być jego drogą do osiągnięcia prawdziwej wolności.

1108

Jego przeczucie go nie myliło co do lokalizacji pałacu. No ale nie miał pewności. Dostanie się do niego nie jest proste więc zrozumiałym jest branie pod uwagę Takamagahary. Tym bardziej skoro to Król Dusz oddzielił krainę kami dający tym samym początek Soul Society w takiej formie jakie jest teraz. Zamyślił się chwilę.
- Czy Król Dusz jest/był najważniejszym spośród kami? Nawet nie wiem w jakiej formie mam o nim mówić. Czy on również stworzył Hueco Mundo bądź świat żywych?
Informacje tu zdobyte pozwoliły mu wysnuć kolejną hipotezę. Jeśli tysiące lat temu widmem, z którym zmierzył się Yuudai była Królowa Pustych i ona również była kami. To może wcale w czasie tego ataku nie chodziło o zemstę na kochanku, a po prostu niezadowoleniu za przeznaczenie części Takamagahary na krainę zmarłych. Może do tamtej pory dusze trafiały do Hueco Mundo i zmiana ich kierunku była jej nie na rękę, o ile również wcześniej istniał świat żywych.
Atmosfera jeszcze przez chwilę była napięta, przez co nawet jemu dostało się rykoszetem od Katriny.
- Wiem o "normalnych" możliwościach. Może źle się wyraziłem. Chodziło mi o sposoby alternatywne i możliwe rezultaty z nimi związane. Poza tym, czy tylko medytacją można wzmocnić siłę ducha?
Zdawał sobie sprawę z wyjątkowości Kamagami. Wyglądało jednak na to, że przekraczała jego wszystkie oczekiwania. Potem Katrina zadała bardzo ważne pytanie. Czuł ich wzrok na sobie.
- To bardzo trudne pytanie. Pokusa tego, że nie muszę się obawiać ataku z mego wnętrza jest naprawdę duża. Z drugiej strony, jakby na to nie spojrzeć on zwiększa moją moc i usunięcie jej będzie krokiem wstecz. Może zabrzmię jak zniecierpliwiony nastolatek, ale chce jak najszybciej wzrastać w siłę. Poza tym jest częścią mnie nawet jeśli taką, która sprawia problemy. Nie chciałbym się decydować na niszczenie cząstki mnie, no chyba że sytuacja będzie beznadziejna. Po za tym wspomniałaś, że z pomocą zanpakutou powinien nad nim zatriumfować. Także na obecną chwilę skłaniałbym się raczej na próbę ujarzmienia jego mocy. W takim wypadku będę musiał poczekać na Ishifone, może faktycznie coś dobrego by wyszło z odwiedzenia ojczyzny Kami.

1109

Tego, że Soul Society przestałoby istnieć gdyby Król Dusz umarł zdawał sobie sprawę, ale że to mogłoby spowodować kataklizm na taką skalę...
- Trudno mi uwierzyć aby ktoś chciał zniszczenia wszystkich światów, nawet to widmo. Na pewno decydując się na taki krok zdawało sobie sprawę z konsekwencji. Masz podejrzenia kto to może być? Możliwe aby to była Królowa Pustych, która jest teraz podobno zamknięta w głębinach Hueco Mundo? No i kontynuując ten wątek. Co działo się w takim wypadku z duszami ludźmi ze świata żywych gdy umierali? Trafiali do Hueco Mundo czy może błądziły po świecie żywych?
Czuł, że dobrze zrobił przychodząc tutaj. Tak wiele odpowiedzi uzyskał na swoje pytania. Co prawda generowały one kolejne, ale miał poczucie, że posuwa się w końcu naprzód. Pomyśleć, że to wszystko było wcześniej na wyciągnięcie ręki.
Co do treningu siły woli to najwyraźniej nie było żadnego magicznego sposobu. Katrina potwierdziła jedynie to co mówiła mu Kamagami. No ale przynajmniej wiedział na czym stoi.
Nie uważam siebie za drania, a tym bardziej chciwca. Chyba, że można nazwać tak osobę, która chce móc sama o sobie decydować, nie obawiając się, że ktoś będzie chciał narzucić jej swoją wolę. A żeby osiągnąć ten stan trzeba być po prostu silnym.
Yuzu na pewno nie chciał się wybielić. Kiedyś faktycznie nienawidził swojego innera. Teraz było nieco inaczej, zaakceptował go, ba przechodziło mu przez myśl aby się z nim dogadać. O ile on chyba był już gotowy na ten krok, to Htanaka raczej nie. Może zmięknie kiedy Yuzu wzmocni się na tyle, by się już nim wcale nie martwić. Zamknięcie powinno nauczyć go pokory.
- Zdarzyło mi się parę razy stracić kontrolę kiedy byłem bliski śmierci, ale szczęśliwe jakoś ktoś zawsze mnie powstrzymywał. Z drugiej strony gdyby wtedy inner się nie uaktywnił to bardzo możliwe, że już teraz wąchałbym kwiatki od spodu.
Mam nadzieję, że tak jak Ishifone uzyskała tutaj pomoc gdy ją przyprowadziłem, tak i moje problemy uda się rozwiązać jeśli zaprowadzi mnie Takamagahary.
Karas nie wyglądał na wzburzonego, a jednak wydawało się że Katrina chciała się go stąd pozbyć.
- Jasne, udanych ćwiczeń.
Pożegnał go z uśmiechem. Wcześniejsze podejrzenia o pozbyciu się Karasa były słuszne. Nie dość, że Katrina sprawdziła czy na pewno są sami a potem spojrzała na niego znacząco. Nie bardzo wiedział o co jej chodzi, ale za chwilę miał się wszystkiego dowiedzieć.
- Czasem zachowuje się dziwnie, to fakt. Do tej pory nie dał mi żadnego powodu aby mu nie ufać. Wręcz przeciwnie wiele mu zawdzięczam, nawet dziś przekonał mnie do przyjścia tutaj. Myślisz, że faktycznie może mieć złe zamiary?
Katrina zasiała nasionko niepewności w głowie chłopaka. Kolejna osoba przestrzegała go przed nim. Ale czy faktycznie te podejrzenia były zasadne? Karas długo już żył to fakt i dla niego wzbudzić w kimś zaufanie przez parę lat może być jak pstryknięcie palcami. Ale czy faktycznie mógł coś planować? Ciężko mu było w tej chwili cokolwiek powiedzieć.
- Oczywiście dochowam tajemnicy.
Jeśli taka była wola Katriny to będzie trzymać gębę na kłódkę. Gdy poznał tożsamość trzeciej osoby to sprawiło w zdumienie.
- Tego się nie spodziewałem... To naprawdę ktoś z wywyższonych żyje? Osoba, która zna tożsamość pierwszego zdrajcy, o której wspominałaś to właśnie Shihouin Yami? Dlaczego się ukrywa?
Musiała to robić w innym wypadku na pewno byłoby o niej głośno w Soul Society, prawdopodobnie wszędzie.
- Czy jesteś w stanie się z nią skontaktować?
Katrina wcześniej mówiła, że raczej nie da się jej samemu znaleźć, chyba że ona tego będzie chciała. No ale może mówiła tylko tak przez to, że Karas był tutaj obecny.

1110

- Co może być fajnego w całkowitej anihilacji wszystkiego?
Tego nie potrafił zrozumieć. Jeszcze przyjmował do wiadomości kiedy ktoś lubił zabijać, niszczyć i tak dalej. Potem mógł się tym napawać czy chwalić. Ale my tu mówimy o zniszczeniu wszystkiego. Osoba, która by się zdecydowała na coś takiego musiałaby by być chyba bardzo samotna i nieszczęśliwa. Coś takiego trzeba przygotować, a gniew może relatywnie szybko przeminąć. Ponadto wyszło, że jego przemyślenia na temat powodu tego ataku mogą byś słuszne. Trzeba przyznać, że poczuł satysfakcję mając świadomość, że jego dedukcja jest prawidłowa, a to przecież wcale takie oczywiste nie było. Przecież do tej pory tak naprawdę "nie korzystał" z mózgu. Kto wie ile przez to stracił, ale za to na pewno teraz może na tym zyskać.
- Już kiedyś wspominał o tym i tak samo jak teraz powiedział, że nie wie jaki może być wynik. Także to, że nie chce mi pomóc wydaje się mało prawdopodobne. Zapewne gdybym był zdecydowany na takie rozwiązanie to by spróbował.
Taką miał przynajmniej nadzieję bo pewności na sto procent nie miał.
- To jeśli się nie ukrywa to czemu ta informacja, że żyje nie jest powszechnie dostępna? Nawet jeśli teraz nie interesuje się sprawami Soul Society to ktoś na pewno w Gotei wiedział, że żyje.
Nie wiedział czy taka informacja miała jakiekolwiek znaczenie, no ale wydawało mu się że o kimś takim powinno się wiedzieć. Tak samo jak o dywizji zero i Ryodoji, co go również zaskoczyło.
- Była kiedyś tutaj u Ciebie?
Szansa na to, żeby akurat w najbliższym czasie tutaj się pojawiła było raczej zerowe, ale może akurat?
- Dywizja zero? Może za krótko byłem w akademii i nie zdążyli mi o tym powiedzieć, ale nie wiedziałem że takie coś istnieje. Co prawda we wspomnieniach Yuudaia była osobista straż Króla Dusz, ale nie pamiętam żeby miała jakąś nazwę, a co ważniejsze, że przetrwała do teraz i że Ryuusei do niej należy. Wydawać by się mogło, że zamiast bronić pałacu powinno być go pełno w Gotei, w końcu jego zanpakutou to Boski Obrońca Dusz.

1111

- Nie mówię tutaj, że wszyscy o wszystkim powinni wiedzieć. Ale taka informacja, że np Ryodoji, jeden z pierwszych z shinigami żyje owszem. Tym bardziej, że dalej służy Królowi Dusz. Powinno to trochę zadziałać jak odstraszacz dla osób, które miałyby złowrogie intencje. Dzięki temu może i mieszkańcy czuli by się nieco bardziej bezpieczni. Co do Yami to faktycznie może lepiej, że nie trąbią. Nie wyglądałoby to dobrze, żeby taka osoba miała gdzieś Soul Society.
Rozmowa o wywyższonych wyostrzyła wspomnienia o nich. Przecież zanpakutou Yami miało moc dzięki, któremu mogła podróżować między światami. Wcześniej mógł o tym zapomnieć, w końcu założył że nikt z wywyższonych nie żyje.
- Oni wiedzieli... To znaczy pierwsi wiedzieli, że najwyższa bogini ich zaatakuje. Ale nastąpiło to zbyt wcześnie, nie byli dobrze przygotowani. Że też wcześniej mi to wyleciało z głowy. Ataku dokonała najwyższa bogini. Wiesz może z legend jakie jest jej imię?
Rozmowa z Katriną pozwoliła mu łączyć wycinki wspomnień w logiczną całość. Może jednak uda się określić z kim mają do czynienia. To pytanie, które zadał raczej powinien kierować do Ishifone, no ale może kobieta w jakiś legendach spotkała się z tym imieniem.
-Niewiele to raczej zmieni, ale jeśli chcesz znać moje zdanie to gdyby Król Dusz umarł to szlag by trafił tylko Soul Society. Przypomniałem sobie jej słowa: "Wasz król już kona, a gdy jego los się dopełni ten sztuczny świat przepadnie."
Możliwość jaką przedstawiła Katrina była ciekawą opcją ale wątpliwe aby Yuzu z niej skorzystał. Otrzymać przebaczenie, całkiem fajnie ale czy to faktycznie przybliżyłoby go do jego celu? Gdyby wrócił do Gotei XIII to znowu straciłby niezależność, a przecież Tanaka chce być wolny. Z pewnością chcieliby go wykorzystać do swoich celów.
- Jeśli mam być szczery to średnio to widzę. Mimo wszystko jestem tylko reinkarnacją. Poza tym z pewnością stałbym się obiektem badań. Nie dość, że vizard to jeszcze posiadacz zanapkutou pochodzącego od Króla Dusz. A skoro już wspomniałaś o kapitanie głównodowodzącym. Wiesz może kim był dla niego Honami Takehiko?
Aczkolwiek gdyby w jakiś sposób mógł domagać się jakieś znaczącego tytułu w Soul Society to mógłby próbować zmienić Seireitei od środka. Pomysł ten był zbyt naiwny więc raczej szybko zniknie z jego pamięci tak samo szybko jak się pojawił.

1112

- Jeśli faktycznie Yuudai przed wiekami miał styczność z Izanami to nie ma się co dziwić, że miał z nią tak wielkie problemy. Wiesz może cokolwiek na temat kami? Jeśli tak to czy są oni odporni na demoniczną magię shinigami?
Musiał istnieć jakiś powód tej niewrażliwości na wysokopoziomowe zaklęcia.
- Wydaje mi się, że takie byłoby zakończenie. No właśnie jak to jest tym obiegiem dusz? Z Karasem na ten temat sobie ogólnie dyskutowaliśmy i jak to wygląda z pustymi. W ogóle czym jest dusza? Jak powstała? Wysnułem hipotezę, że na początku było coś jakby mega dusza, która podzieliła się na miliardy mniejszych. Co mogłoby się stać gdyby nagle wszystkie te dusze połączyły się ponownie? I kolejne pytanie, co się dzieje z duszami w piekle? Jeśli chodzi o Izanami, czy są jakieś dokładniejsze legendy o jej uwięzieniu? Może są tam jakieś wskazówki jak ją uwolnić, co mogłoby naprowadzić na trop widma, z którym miałem "przyjemność". W ogóle powinienem chyba sprawić sobie jakąś książkę z legendami i mitami, bo się okazuje że są one prawdziwe... Karas twierdzi że głęboko w Hueco Mundo jest brama, za którą zapieczętowano właśnie Królową Pustych. Od samej pieczęci bije niesamowite reiatsu, ponoć podobne do energii Yuudaia. Podejrzewam, że zgodnie z legendami faktycznie Król Dusz zamknął tam swoją małżonkę, a pokrewieństwo w reiatsu wynika z tego, że zanpakutou Yuudaia pochodzi właśnie od Izanagi.
W międzyczasie posadzka zaczęła się trząść. Karas nie próżnował.
- Chyba na pompkach i brzuszkach się nie skończyło.
Miał nadzieję, że może coś więcej uda mu się dowiedzieć o Honami.
- Będę o tym pamiętać. Myślę, że może to być jego krewny, Był to jeden z pierwszych shinigami, których powołali pierwsi. Pytam bo zastanawiam się czy obecny kapitan głównodowodzący miał możliwość usłyszenia z pierwszej ręki o Kamagami. I czy Gotei zdaje sobie sprawę z tego, że posiadam zanpakutou Yuudaia. Ponadto miałem w przeszłości mały incydent w Soul Society, gdzie dyrektor akademii widział moje shi kai. Twardy staruszek, jednym ciosem pogruchotał mi kości...
Nie było zbyt przyjemne doświadczenie i zaraz szybko chciał przejść do kolejnego tematu, ale od razu ugryzł się w język.
- Wybacz za mój nawał pytań, ale po prostu bardzo rzadko mam możliwość pogłębienia swojej wiedzy w takim stopniu. Mam nadzieję, że jeszcze nie masz mnie dosyć.
Katrina to na pewno cierpliwa kobieta. Nie dość, że odpowiadała na trudne pytania to i na te oczywiste, które akurat dla Yuzu nie do końca takie były. Przecież to ciągle żółtodziób. Liczył na to, że rozwieje jeszcze kilka jego wątpliwości o ile będzie jeszcze miała na to chęci. W zależności od jej odpowiedzi chciał zapytać o kolejne sprawy.
- Karas wspominał, że sporo wiesz o shinigami.
Tak naprawdę Yuzu nie wiedział kim jest Katrina, czy to quincy, dusza w ciele gigai czy jeszcze jakaś inna istota ( tak mi się wydaję, że Tanaka nie wie że jest ona shinigami).
- Czy to się tyczy również wiedzy na temat ich mocy oraz ostatniej formy zanpakutou - bankai? Od razu podkreślę, że nawet całego semestru nie przeszedłem w akademii i mam elementarne braki w wiedzy. Nie ukrywam, że jakiś czas się nad tymi już zastanawiałem, ale nie wiedziałem jak ugryźć temat. Kiedy będę wiedział, że jestem gotowy aby rozpocząć naukę, jak to w ogóle może wyglądać? .

1113

- O Amaterasu faktycznie słyszałem, ale nie za wiele. Jeśli mam być szczery to nie miałem okazji żeby jakoś głębiej poznać historię Japonii.
Co prawda nie dostał odpowiedzi na pytanie, ale słowa Katriny pozwoliły mu wyciągnąć pewne wnioski. Skoro shinigamii otrzymali demoniczną magię od Amaterasu to hipotetycznie jej matka Izanami jako bóstwo wyższe mogła mieć pewne zdolności do jej unikania, w przypadku innych kami pewności mieć nie mógł.
- Może faktycznie trochę filozofuje ale to chyba tylko dlatego, że jeszcze nigdy tego nie robiłem. Chyba każdy z nas w swoim życiu trafia na taki moment, gdzie jego pytania się mnożą. Akurat w takim momencie trafiłem do Ciebie. - Uśmiechnął się bezradnie. Z pewnością skorzystam z tej rady, a wiesz może gdzie mógłbym coś dostać na temat historii Soul Society czy Hueco Mundo? Bo w świecie żywych raczej takiej literatury nie dostanę.
Temat spotkania z dyrektorem akademii bardzo ją zaciekawił także postanowił zaspokoić jej ciekawość.
- No cóż, nie ma się czym chwalić. Mam nadzieję, że nie jest aż tak stary. Myślisz, że przez to mogą być zwiększone wysiłki w poszukiwaniu mojej osoby? Co do genezy tego spotkania. W dzieciństwie, a potem w czasie mojego krótkiego epizodu w akademii shinigamii, miałem niemiłe spotkania z arystokracją. No i delikatnie mówiąc działali na mnie jak płachta na byka. Pewnego dnia nasza wspólna znajoma Bell poprosiła mnie o pomoc w trywialnej sprawie w lasach Soul Society. No to nie zastanawiając się zbytnio zgodziłem się. Los tak chciał, że trafiłem na shinigamii. Nie wiem co tam robili, ale byli tam studenci więc podejrzewam, że był to jakiś obóz treningowy. W każdym razie był tam jeden taki ważniak, z którym miałem zatarg w przeszłości no i po prostu nie mogłem zmarnować takiej okazji. Narobiłem im tam trochę bigosu. Walka przeciągnęła się dłużej niż się spodziewałem no i przybyły posiłki w osobie samego dyrektora akademii. Na początku nie mogłem sobie przypomnieć skąd go znam no i głupio zaatakowałem, a ten szybko mnie wyjaśnił, a potem odpłynąłem. Całe szczęście Bell mnie stamtąd wyciągnęła. Plus tego zdarzenia jest taki, że udało mi się go nawet zranić. Ot cała historia. Nie jestem dumny z tego co tam się stało, a na usprawiedliwienie mam tylko to, że wtedy byłem narwany i miałem gorącą głowę. Teraz jest już zupełnie inaczej. Poza tym że nabrałem więcej pokory to sesje medytacji mają zbawienne działanie.
Ucieszył się, że Katrina jednak posiada wiedzę na temat ban kai, a przede wszystkim, że się z nim nią podzieli.
- Bać się to może za dużo powiedziane. Hyuu rzadko kiedy okazuje emocje i jak z nim rozmawiam nie bardzo wiem jakiej mogę spodziewać się reakcji, czy jest zadowolony czy nie. Z Tobą rozmawia mi się zdecydowanie swobodniej. Wiem o tym, że był kapitanem i niewiele więcej ponad to. Z tego co zauważyłem raczej niechętnie mówi o swojej przeszłości, z resztą trochę mi głupio o nią wypytywać przełożonego. Wracając do ban kai, mówiąc bardzo wysokie masz na myśli poziom kapitański czy niższy? Z resztą to chyba niewiele by mi powiedziało, nigdy nie miałem okazji z bliska poczuć mocy kapitańskiej. Ale jak to wygląda? Tak jak z shi kai? Gdy zanpakutou stwierdzi, że się nadajesz to pozwoli ci wyzwolić ban kai, a potem trzeba je opanować? Czy może trzeba jakiś specjalny trening albo rytuał przejść? Jakoś mnie nie dziwi ryzyko. Z tego co zauważyłem sięganie po dużą moc z reguły jest obarczone ryzykiem, tak samo jest kiedy vizard zakłada maskę.

1114

Tanaka miał nadzieję, że czarny rynek w świecie żywych będzie bardziej rozwinięty i uda mu się coś dostać na temat Soul Society, no ale jak nie to trudno się mówi. Jeśli będzie chciał się czegoś dowiedzieć to faktycznie będzie musiał podbić do Hyuu.
Reakcja Katriny na temat przygody w Soul Society nie napawała optymizmem, chyba było lepiej jednak nie wdawać się w szczegóły. No ale mleko się wylało i trzeba to przetrawić.
- To prawda, że Bell potrafi narobić rabanu, ale i też jej sporo zawdzięczam. W końcu wyciągnęła mnie z Hueco Mundo. Możliwe, że gdyby nie ona to bym tam sczezł. W przeszłości szukałem bitki na własne życzenie. Można powiedzieć, że to była moja obsesja.- Jej spojrzenie mówiło wszystko.- - Pewnie tak by się skończyło, ale jakoś udało mi się z tego wykaraskać z wyciągnięciem nauki na przyszłość. Też mam taką nadzieje...
Wydawało mu się, że wtedy tamtego rudego wykończył ale nie sprawdził więc nie mógł potwierdzić na sto procent. Poza tym mógł jakoś przeżyć, może miał dużo szczęścia, albo jakieś specjalne zdolności.
Do tego byli studenci, którzy mdleli pod wpływem reiatsu, a kto wie czy może też nie zginęli. Z perspektywy czasu na prawdę miał nadzieję, że nikt tam nie wykorkował. W końcu wszystko co tam zaszło było jego kaprysem. Jednak gdy już wtedy zaatakował to musiał to dokończyć. W innym przypadku by go pochwycili i kto wie co by się z nim stało.
- Myślę, że spróbuję.
Na kolejne pytania Katrina już nie chciała udzielić odpowiedzi, wydać nie miała już ochoty na rozmowę. Tanaka nie miał zamiaru naciskać. W końcu i tak zrobiła mu sporą przysługę.
- No to chyba to by było na tyle. Dziękuję za rozmowę i za cierpliwość. Jeśli pojawiłaby się Ishifone lub Yami to dałabyś mi znać?
Po odpowiedzi na ostatnie pytanie jeśli Katrina nie będzie miała żadnej sprawy do niego to jeszcze raz podziękuje za wszystko i pójdzie do Karasa do sali na dole.

1115

- Naturalnie.
To akurat było logiczne, że jeżeli nie będą zainteresowani jego osobą to nie będą chcieli mu pomóc. Ale kto wie, może przy bliższym spotkaniu Tanaka zyskałby w ich oczach. Teraz pozostało mu jedynie czekać i po prostu zająć się innymi sprawami. Ponadto cały czas widać było po Katrinie, że jest bardzo niezadowolona. Mógł jednak nie wspominać o tej przygodzie nie wspominać... W każdym razie to był odpowiedni moment żeby się stamtąd ewakuować i czmychnąć do sali pod sklepem.
Za każdym razem gdy tu przychodził to miejsce robiło na nim wielkie wrażenie. Tak jakby wkraczał do innego świata, a może tak faktycznie było? Z drugiej strony wtedy nie powinni odczuwać wstrząsów w czasie "zabawach" Karasa. Schodząc po drabinie zastanawiał się co powiedzieć Karasowi. Z pewnością będzie pytać o czym Yuzu rozmawiał z Katriną, bez powodu go nie wyprosiła. Gdy by już na dole rozejrzał się po okolicy i podszedł do Karasa.
- Pompki i brzuszki chyba ci się znudziły co? Jak zacząłeś tu szaleć to Katrina już zastanawiała się nad obciążeniem Cie za zniszczenia.
Potem nastąpiło pytanie, którego się spodziewał.
- W sumie to nie bardzo. Po prostu jesteś stary i nie wiadomo co Ci chodzi po głowie.
Odparł pół żartem, pół serio. Usiadł sobie na jakimś najbliższym kamieniu.
- Poza tym coś w tym jest, zdarza Ci się czasami nagle wyłączać i się zastanawiam o czym wtedy myślisz.
Starał się wybrnąć dyplomatycznie z tej sytuacji, chociaż tak po prawdzie to faktycznie go ciekawiło.
- Trochę sobie pogadaliśmy o legendach, kami. W sumie to sporo dzięki niej się dowiedziałem. Chciałem się podpytać o tego Honami ze wspomnień Yuudaia i tak płynie przeszliśmy do dyrektora akademii, a następnie do tego w jakich okolicznościach go spotkałem. No i jak opowiedziałem o moim wypadzie z Bell i o tym co tam się stało to rozmowa przestała być przyjemna. Wyraźnie ją to zdenerwowało, więc szybko się tu ewakuowałem.
Pokrótce streścił rozmowę z Katriną. W sumie całkiem sprawnie mu to wyszło.