Mieszkanie Saruwatari - part 1

Sly Vega's Chronicle #00104

"Przedyskutujemy to jak załatwimy to zlecenie.

-Czyli taki jak myślałam. Tak czy owak, dziękuję.-Mizuki się lekko skłoniła i zajęła swoimi sprawami, których ostatnimi czasy miała wyjątkowo sporo.

Nie była zbyt subtelna, ale nie zależało jej na tym. To zresztą wina Takahashi, ze nie chce z nią porozmawiać jak normalna ludzka istota. Szła za nimi do momentu, aż nagle miała tylko jedną osobę do śledzenia. Czy to była iluzja? Czy też jej koleżanki weszły do środka?
Ah. Tak, pewnie tak. Troszkę ja reakcja rozsierdziła, ale ugryzła się w język zanim powiedziała coś naprawdę nieuprzejmego.
-Czy możemy porozmawiać jak dwie inteligentne istoty zamiast bawić się w tą głupią grę?-Mizuki sięgnęła do torby i wyciągnęła berło do takiego stopnia, by było widać co to jest ale by nie rzucało się aż tak w oczy. Po chwili schowała je do środka-Tamten przyjemniaczek mi je dał. Na zasadzie gestu dobrej woli. I moja próba kontaktu z Tobą też nią jest, bo...-Odgarnęła włosy zza ucha. Zacisnęła zęby.
-Nie kontrolowałam się w pełni, ale pewne moje odczucia mogły wpłynąć na to jak się to potoczyło. Bardzo mi przykro. Przepraszam... Co mam zrobić, byś w końcu przestała mnie traktować jak wroga?-Patrzyła na początku wszędzie, tylko nie na Rikę. Do momentu przeprosin, wtedy pomimo zdeptania swojej dumy próbowała nie sprawiać wrażenia, jakby to było wymuszone... Znaczy, było, ale po prostu nie przywykła do przepraszania.

Sly Vega's Chronicle #00105

Skorzystała z tej przerwy. Nie dało się ukryć, że to ona miała większy interes za nią ganiać niż odwrotnie, ale miała też swoje racje.
-Nie musiałabym gdybyśmy porozmawiały chwilę dłużej wtedy na dachu.-Skorzystała z tej przerwy. Usłyszała bardzo wiele rzeczy, za które normalnie chciałaby wyrwać komuś ręce zaczynając od paznokci, poprzez koniuszki palców, stawy, i każdą pojedyncza kosteczkę która się na nie składa. A było tego naprawdę sporo. Wciągnęła mocniej powietrze. Nadepnięto na jej wrażliwe struny, ale wiedziała, że musi się opanować. Podeszła parę kroków bliżej.
-...Myślałam, że jesteś trochę bystrzejsza. Ewentualnie masz o mnie tak niskie mniemanie, aż nie wiem co jest bardziej irytujące. Pomyśl, jaki interes miałabym w zrobieniu tego co zrobiłam dokładnie w tym momencie, i to w taki sposób? Dlaczego kazałam Ci odejść, a chwilę później do tego wszystkiego doszło? Z mojej perspektywy to zupełnie nielogiczne. Chyba, że byłabym czymś, co właśnie chciałyśmy ze mnie usunąć i nie miałabym zbyt wiele czasu, za to miała dostęp do potężnego źródła mocy. Miałam dziesiątki innych, lepszych rozwiązań gdybym się chciała Ciebie pozbyć. I na pewno nie tuż przed momentem Twojej największej przydatności.-Zacisnęła dłoń, mierząc się spojrzeniami z Riką-Trzymam z daleka bo nie wiem co TY w swojej zawziętości chowasz przede mną, i czego od Ciebie chciał ten facet. Ale masz rację. Jestem zazdrosna, co to "coś" bezwzględnie wykorzystało. Nie jestem z tego dumna, ale próbuję nad tym panować, pomimo Twoich usilnych prób wytrącenia mnie z równowagi.-Założyła ręce na piersi. Zmarszczyła brwi, lekko rozsierdzona jej postawą.
-Coś się zaczyna dziać. Możemy albo dalej się na siebie boczyć i skakać sobie do gardeł, tak jak ktoś sobie tam pewnie zaplanował, albo połączyć siły i skupić się na tym co może nam zagrażać. Ja wiem, co bym wolała, więc wybór należy tylko do Ciebie.

Sly Vega's Chronicle #00106

Zmarszczyła brwi, przekazując swoim spojrzeniem wiadomość "Ty tak uważasz". Uniosła je natomiast gdy usłyszała z jaką tą hipotezą ona wyszła.
-Mówisz jakbyś nie widziała i wiedziała w jakim byłam stanie.-Brzmiała jakby faktycznie trochę niedowierzała w to co słyszała, i rosło to z każdą chwilą. Stała przez jakiś czas słuchając kolejnych obelg na swój temat. Na łasce i niełasce? By się jej pozbyć? To, że była zazdrosna nie oznaczało, że chciała...
Nie była w stanie się do niej przebić słowami. Na moment sięgnęła do torby, ale wycofała rękę
-Nie zrobiłam tego świadomie... Gdybym wiedziała to bym Cię nie ciągała.-I tyle powiedziała gdy ta odchodziła. Jeszcze przez moment obserwowała jak znikała za drzwiami, i sama udała się do siebie w mocno parszywym nastroju. Tego dnia nie komunikowała się z nikim, i przesiedziała jego resztę w swoim pokoju. Czytała tak naprawdę cokolwiek, próbując nie myśleć o tym co właśnie usłyszała, i próbując ignorować ziarna niepewności które zostały ponownie zasiane.
Ostatecznie poszła wcześniej spać. Za to ustawiła budzik na wcześniejszą godzinę, by wznowić ćwiczenia na krysztale. Jeżeli tak sprawa wyglądała to nie miała wyjścia, jak przyjąć do wiadomości to co miała. A nawet jeśli to nie był wróg, to z pewnością bardzo nieprzychylna jej osoba.
Następnego dnia skontaktowała się z Seirenem. Chciała wznowić swoją naukę, pomimo bardziej niż pochmurnego nastroju.

Sly Vega's Chronicle #00107

Miała wrażenie, że dało się to rozwiązać znacznie lepiej. I że ją to ugryzie w pewnym momencie. Plus dziwne to było uczucie, gdy ktoś darzy Cię szczerą niechęcią albo i nawet bardziej, i nawet nie chce przyjąć do wiadomości. Dość powiedzieć, że wieczór miała załatwiony.
Była wdzięczna, że Memphis się zapytała stryja o szczegóły, ale niestety nie było to dla niej zbyt pomocne. Raczej nie zorganizuje HRu, bo to oni mieli de facto pełnić taką rolę. Mimo to podziękowała i tylko tak przy okazji zapytała czym się jej stryj zajmuje, skoro był w stanie zorganizować, czy nawet mieć stale HR. Do Hiro nie pisała. Raz, że nie miała w sumie z czym się zgłosić, dwa, że nie miała jakoś na to ochoty.
Jak zwykle Mizuki przygotowała herbatę dla swojego nietypowego gościa. Spojrzała w kierunku bransolety, ale nie skomentowała. Mogła przewidzieć. Przynajmniej się stara. Nieprzyjemne uczucie w brzuchu które pamiętała jeszcze ze spotkania z grupką idolek narastało.
- Robie powoli postępy, ale jest to trudniejsze niż myślałam. Nie poddaje się jednak. Co u Ciebie?-Brzmiała jakby był a nie do końca w nastroju, ale sama go w końcu wezwała. Ubrana była raczej swobodnie - koszulka z uśmiechniętą pomarańczą oraz szare szorty.
Męczył ją ten nastrój. Chciała chociaż na moment przestać o tym myśleć, i chociaż nie miała konkretnie pomysłu jak to osiągnąć, to chyba wiedziała w jakim kierunku zrobić kroki.
-...Wiesz co? Mam ochotę się trochę rozerwać.-Wstała I zaczęła szukać po szafir ubrań bardziej na wyjście, w stylu takim jakim wcześniej była na koncercie. Robiła to dość zawzięcie, jakby szukała czegoś-Tylko nie wiem gdzie. Jakieś propozycje? Ostatnim razem jak byłam ze znajomymi to one mnie wprowadzały, a ja byłam na przyczepkę.
Mogła mu zadać pewnego ćwieka, ale to w sumie ciekawe jak na to zareaguje.

Sly Vega's Chronicle #00108

Nie miała podstaw by wątpić w to co mówiła, a poza tym to i tak była to bardzo luźna rozmowa między dwoma koleżankami z klasy. Jeszcze raz podziękowała za pomoc.
***
-Byle tylko ten przestój nie trwał za długo. Przyszłość jest niepewna.-Od jakiegoś czasu czuła, że coś wisi w powietrzu. Może coś się stanie za tydzień, za miesiąc, dwa, rok, a może już jutro albo dzisiaj. Nie mogła przewidzieć, i nie chciała tracić czasu. A z drugiej strony naprawdę ją męczyło. Chciała się wyszaleć...
Co w tym kontekście spowodowało, że normalna propozycja która by przyjęła nawet z przyjemnością była w tym momencie nie do końca adekwatna do potrzeb. Zacisnęła wargi, mruknęła przeciągle... Na chwilę przestała grzebać w szafie, zastanawiając się czy powinna zmienić profil poszukiwań.
-Mmmmm... Faktycznie, tradycyjnie. Normalnie bym przytaknęła, ale... Chyba myślałam o czymś bardziej luźnym. Coś by rozładować złe emocje i frustrację. Może to mnie blokuje.-Jeszcze raz zerkneła na bransoletkę, nie kryjąc się specjalnie z tym. Kolejna rzecz, która jej chodziła po głowie.
-Chce na chwilę zapomnieć kim jestem i co się wokół mnie dzieje. Męczy mnie to.-Podeszła do niego. Sprawa z tym całym Vega, z berłem, z Hiratą, z nim i Riką... Jeszcze do tego te drobne sprawy takie jak Memphis, Eva, Miho... Za dużo tego. Przyklękła przed Shirenem, co istotne, bez bariery stołu między nimi.
-Chce potańczyć i trochę zaszaleć. I chciałabym, byś był dzisiaj obok mnie.-Stwierdziła w końcu. Sama ta myśl przywołała na jej twarzy dość zakłopotany uśmiech, jakby sama nie wierzyła, że to mówi, ale dzielnie patrzyła mu w oczy. Serce jej trochę kołatało, prawdopodobnie z nerwów ale i pewnej ekscytacji. W sumie czegoś takiego nigdy nie robiła, to tym bardziej.

Sly Vega's Chronicle #00109

Lekko nadęła policzki, czy to z zakłopotania czy też przez to co zauważyła. Typowy samiec, wietrzy okazję i już mu pewność siebie skacze do kosmicznych poziomów. Ale z drugiej strony nie powinna go teraz za to specjalnie łajać. Bardziej chyba była zła na siebie, że pozwalała się tak odsłaniać, i że... Uhm... Miała o tym nie myśleć...
- Coś... Klubowego, tak. Z DJem... Nie wiem, ugh, nigdy nie myślałam o tym!-Przewrociła oczami, ale nie patrzyła na Shirena bo zaraz przeszła znowu do szafy, by ukryć pogłębiający się rumieniec na jej twarzy. Szybko wyciągnęła z szafy bardzo podobny zestaw jaki miała na poprzednie wyjście. Przez moment się zastanowiła, po czym zamieniła spódnicę na spodnie, czyniąc to prawie dokładnie tym samym co wtedy. Może bez gumki do włosów.
-Tak... Raczej tak. Ja idę do łazienki, za chwilkę będę.-Mizu zebrala się z rzeczami, i dopiero przed lustrem we wcześniej wspomnianym pomieszczeniu zdała sobie sprawie jak wielkiego buraka paliła. Nie podobało jej się to, ale im krócej na to patrzyła tym mniej się czuła zażenowana. Ubrała się szybko oraz nałożyła makijaż - wolała z nim nie przesadzić, co by nie przyciągać za dużo spojrzeń. Koszulka była tylko inna - czerwona, oczywiście, ale z zielonym wężem z rodzaju tych bardziej tatuazowych. Prawie pasował do jej oczu. Do tego weźmie buty na płaskim obcasie i powinno być w porządku...
Wróciła do pokoju, w miarę dyskretnie co by nie wzbudzić pytań. Ona była gotowa.
...chwila, czy naprawdę wyglądała na taką nudziare, że jej proponował takie coś? Chociaż sama na to sporo pracowała... Fakt...

Sly Vega's Chronicle #00110

Pokaz magicznych zdolności albo technika błyskawicznego przebierania się - tak czy owak Mizu mrugnęła parę razy, i podeszła do niego chwytając między palcem wskazującym a kciukiem materiał kurtki.
-Jak Ty...-Mruknęła próbując znaleźć jakieś niedoskonałość materiału, ale prawdopodobnie bezowocnie. Chwilę później dopiero pomyślała, że takie oględziny mogą zostać uznane za nieco niestosowne, a odległość trochę za bliska jak japoński protokół. Odsunęła wtedy rękę.
-Ale... Tak, już wyglądasz... adekwatnie.-Kiwnęła głową, patrząc się na niego nieco dłużej niż planowała. Odsunęła się i uznała, że mogą już w takim razie iść.

Shiren miał jakąś wiedzę o klubach albo akurat trafiali w większości na całkiem nieźle miejsca - z drugiej strony Karakura nie była wcale aż taka mała. na imię DJa uśmiechnęła się pod nosem, ale nie zastanawiała się nad tym zbyt długo. Przez moment chłonęła atmosferę, i dość szybko znalazła się na parkiecie. Nie miała pojęcia jak jej to wychodziło - nie tańczyła zbyt dużo, a już na pewno nie w tych miejscach - ale chyba dość szybko się chyba odnalazła. Trochę patrzyła po innych osobach, ale dość mocno zwracała uwagę na Shirena, który to zdawał się dość dobrze odnajdywać w tej sytuacji. Ciekawe, jak on to interpretował, ale ona nie zamierzała odpuszczać czy być wiele gorsza od niego.
Nie umknęło też jej uwadze, że znowu przyciągał przedstawicielki płci przeciwnej. Już nawet nie chodziło o to, czy... No, nieważne o co, ale jej kobieca duma nie pozwalała jej na pozostawianie tego tak w ten sposób, zwłaszcza jak się tak uśmiechał. Parę razy specjalnie zbliżała się trochę bliżej, czy też nawet wyciągała rękę w stronę jego ramienia, i błyskała jadowicie zielonymi oczyma w stronę zainteresowanej i Shirena. Ot by poczuć trochę kontroli.
Spanikowała trochę gdy zobaczyła znajomą sobie osobę. Była to jedna z ostatnich osób którą chciała tu zobaczyć, i przez którą chciałaby zostać zauważona. Dlatego nie zostali tutaj zbyt długo, i Mizuki zasugerowała zmianę miejsca.
Tak zmieniali kluby parę razy, z czego do trzeciego nawet nie weszła - nie drążyła dlaczego, ale może to była jakaś speluna, a może nie było tak nawet parkietu. Z każdym miejscem czuła się jednak jednocześnie bardziej zmęczona, ale i swobodniej. Na moment faktycznie przestała myśleć o tym wszystkim, i nawet wykonywała trochę odważniejsze ruchy względem niedawnego stalkera, tańcząc przy nim całkiem blisko albo wręcz z nim. Parę razy tylko miała to nieprzyjemne uczucie w piersi, które towarzyszyło jej od jakiegoś czasu. Było w tym jednak jeszcze coś. Gniew. Nie wiedziała na co konkretnie... Równie dobrze mogło być na cały świat. Ale chciała go z siebie zrzucić jak płaszcz, albo nieznośnie drapiący sweter.
Trudno powiedzieć czy jej się to udało, ale była tak zmęczona, że nie chciało jej się o tym myśleć. Trochę snuła się obok Shirena, z zapiętą już kurtką. Co jakiś czas czuła się trochę lepiej, co akurat się zbiegało w czasie gdy nie patrzyła na Shirena. Poprawiła okulary.
-Aż tak chyba źle ze mną nie jest...-Wymruczała. Nie przywykła do tak długiej aktywności fizycznej, ale i tak zachichotała pod nosem-Było warto.
Jeszcze przeszli się potem kawałek. Mimo zmęczenia brak zbyt dużej ilości bodźców objawiał się pojawianiem się różnych myśli, których nie miała siły obecnie odganiać.
-Hej... Myślisz, że ktoś jeszcze po mnie przyjdzie? Jak mnie w ogóle znalazłeś?-To było chyba ważne. Jak przypadkiem to może miała jeszcze trochę czasu, ale jeśli świeciła się na planach jak latarnia morska w czasie sztormu...-Troche to wszystko straszne...

Sly Vega's Chronicle #00111

Ona też nie była zachwycona, ale niestety jak tylko przestała się zajmować czymś innym to myśli wróciły. I to pomimo szumu w uszach i zmęczeniu, które na pewno jutro... dzisiaj będzie o sobie jeszcze bardziej dawać znać.
-Nie jestem pewna co innego chciałabym robić w swoim życiu, więc chyba tak.-Przeniosła na niego spojrzenie gdy wspomniał o wyroczni. Zauważyła też drobny ruch, jakby coś chciał zrobić ale się powstrzymał. Uśmiechnęła się cwanie.
-I od niej się dowiedziałeś, że jestem Sleigh Vega którą będziesz mógł sobie wziąć za żonę?-Mówiła to pół żartem pół serio-Może to drugie nie, ale skoro nie wiesz jak rozpoznać takowego to wydaje mi się jedynym wyjaśnieniem.
Po powiedzeniu tego zamyśliła się. Jeśli tak, to brzmiało to jeszcze smutniej niż sądziła. Jeśli jeden faktycznie poszedł głównie na jej twarz, a drugi bo usłyszał jakieś przepowiednie dotyczące jej osoby... Zaśmiała się sucho.
-Trafiłam? Ostatnio mam z tym problem, dużo zdaje się wymykać mojej logice, a nie lubię się mylić, zwłaszcza co do ludzi... ale lepsze to niż żyć w kłamstwie, prawda?
Głupia. Na pewno Rika to mówiła tylko po to, by zasiać ziarno zwątpienia, i by sama wyeliminowała sobie sojusznika. Co za facet tylko dla ładnej buzi ryzykowałby tyle, by się przypodobać byle jakiej dziewusze? Dawał artefakt o dużej mocy, krył ją po tym jak ta go zgubiła, pozwalał jej go nosić, dawał o nieznanej mocy prezenty... Tylko po to, by zaliczyć? To się nie kleiło. Nie chciała by tak było... By przytrafiło jej się to samo co jej matce. Ale sama właśnie to robiła. Wykorzystywała kogoś dla swoich korzyści, zwodząc go i...
Złapała Shirena za ramię. Dość mocno, samej przy tym stając w miejscu na moment. Wzięła głęboki oddech, próbując się opanować.
-W-wszystko w porządku... Nic mi... nie jest...-Zacisnęła mocno zęby. W jednej chwili stała obok, a w drugiej skryła się właściwie cała w jego piersi, szlochając i mocząc swoimi łzami jego kurtkę. Jakby chciała to miałaby problem z określeniem czemu aż tak mocno wybuchła - albo też nie chciałaby się przyznać przed kimkolwiek.
-To nic, już zaraz mi przejdzie... Już zaraz... Moment... Snnf...-Ukradkiem zaczęła szukać chusteczek w swojej torbie by chociaż częściowo doprowadzić do porządku swoją twarz. Usiłowała jak najszybciej przestać się mazgaić i zapomnieć o całej tej bardzo kompromitującej sytuacji, a już na pewno nie pokazywać swojej twarzy w takim stanie.

Sly Vega's Chronicle #00112

Chwilę tak płakała, nie myśląc konkretnie o czymkolwiek w skoordynowany sposób, za to całkiem gwałtownie unosząc się na swoich emocjach. Inaczej z pewnością by zwróciła uwagę na to, że mają dziwne obyczaje pocieszania innych. Kiedy już wyrzuciła z siebie tyle łez ile było dla niej zaplanowane na ten wieczór, szmatkę która znalazła w torbie podsunęła pod twarz i zaczęła się wycierać. Wydmuchała też nos na tyle cicho, na ile była w stanie.
Powoli też docierało, że wcale nie musiała się chować w nim by schować swoje oblicze przed nim, co dodawało niezręczności sytuacji. Była obejmowana, więc nie mogła się ot tak wyrwać, ale leciutko się odsunęła. Głowę miała zwieszoną, by nie było jej aż tak widać.
-Już dobrze... Nie wiem co to było. Stres? Może? I z jest dobrze... Tak... Uhm, muszę wymyślić inny temat żartów, ten się zestarzał... Co ja gadam...-Sięgnęła znowudo torebki po kolejną chusteczkę, tak na wszelki wypadek jeszcze trochę szorując po swojej ślicznej buzi. Co jej znowu przypomniało słowa koleżanki, tym razem bardziej ja denerwując nic raniąc. Przejmuje się słowami kogoś jej wrogiego, jakby faktycznie była taka głupia... Pozostają jednak inne problemy.
-Chyba dość już wrażeń... Dziękuję.-Troszkę tylko podniosła głowę, dalej nie będąc pewną jak wygląda. Chyba teraz pozostaje być odeskortowaną do siebie i szybkie umycie się, by mieć jakąkolwiek szansę na odpoczynek przed następnym dniem.

Sly Vega's Chronicle #00113

Nie narzucał się aż tak. To dobrze. Jak na razie zdawała się mieć szczęście, ale tak jak mówiła jej wcześniej Mizu mogło tak dalej nie być. Nic nie mówił. Nie uznawała tego za dobry znak, ale grała dobra minę do złej gry.
-...Wiesz, nawet dobrze się bawiłam. Naprawdę.-Zerknęła na niego przed pożegnaniem. Było ono takie jak wcześniej, ale została jeszcze po nim chwilę dłużej, i zerkneła na niego ostatni raz przed zamknięciem drzwi. Tak jak planowała dość szybko się ogarnęła, ale miała głowę jeszcze wypełniona jedna myślą.
Chyba się domyślała co jemu zburzyło spokój. Czy mogła się spodziewać jakiegoś cichego anioła stróża który by relacjonował mu co się dzieje? Nie byłoby to poza jego możliwościami, ale... Trochę skomplikowałoby jej to życie. Szlag. Niedobrze. Nie wspominając o podstawowych zasadach prywatności.
...ale to już jutro. Teraz odpocznie. Jutro pewnie będzie nie do życia, ale jak odzyska sił to wróci do ćwiczeń. Nie była tylko ładną buzią. Wiedziała o tym. Musiała to pokazać.

Sly Vega's Chronicle #00114

Mogła to przewidzieć... Znaczy, pamiętała o tym, ale akurat wczoraj nie myślała, że to wszystko może być takie męczące. Za rzadko jednak robiła takie numery by ktokolwiek się czegokolwiek domyślił, więc wylądowała u pielęgniarki. Z ciekawości zerkneła na klasowego bawidamka w jakiej był kondycji. Może już był przyzwyczajony?
Napisała do Hiraty jak idą mu poszukiwania, i że niestety niczego pożytecznego od koleżanki nie wyciągnęła. Odwiedziła bibliotekę by zerknąć w końcu jak ten chłopak w ogóle wygląda, co to jej koleżance wpadł w oko. O ile akurat tam był. Dla niepoznaki poszła szukać czegoś na dziale z literaturą współczesną. W razie czego powie, że była po prostu ciekawa co tu jest.
Następne parę dni zapowiadało się dość monotonnie. Umówiła się z Ariel na dwa dni, w których miała możliwe jak najmniej zajęć, a resztę czasu poświęcała na naukę i... Naukę, ale tą bardziej mistyczną. Jak już opanuje meandry łączenia się ze światem na zawołanie to będzie mogła chyba przejść dalej. Takie miała wrażenie...

Sly Vega's Chronicle #00115

Przekazała mu, że cieszy się, że któryś z nich się jednak przydał. W bibliotece widziała dwóch, z czego jeden wydawał się powierzchownie być z rodzaju jej dobrej koleżanki. Może to nawet był on? Zapamiętała, jak wyglądał. Potem się zapyta przy jakiejś okazji. Po prostu ją to lekko ciekawiło.
Dzień szykował jednak dla niej pewną niespodziankę. Czy to przypadek? Możliwe, ale zgranie czasowe było aż zbyt idealne. Acz mogła się pojawić trochę wcześniej, może wtedy udałoby się uniknąć pewnych wydarzeń. Ale z drugiej strony, może coś innego ją przyciągnęło w te strony?
Zmierzyły się spojrzeniami. Obydwie miały intensywnie zielone oczy, acz odcień Mizuki był trochę inny. Coś na pewno skrywała, i na pewno znała się na sztuce - jej zabezpieczenia ewidentnie roztaczały jakąś energię, plus tamta osoba chyba zwróciła na nie uwagę - może nawet tamta bariera zadziałała. W każdym bądź razie ukłoniła się. Wyglądała na... trochę inną osobę niż było jej opisywane.
-Dzień dobry. Saruwatari Mizuki, bardzo mi miło.-Ukłoniła się odpowiednio nisko przed kobietą. Mimo to z tego co słyszała powinna być ostrożna i grzeczna, co by jej nie spłoszyć-Słyszałam, że zajmuje się Pani ciekawymi rzeczami. Chętnie bym na te tematy porozmawiała, jeśli to nie problem.
Chyba grzecznie, chyba spokojnie, chyba nie popełniła jakiegoś faux pas.

Sly Vega's Chronicle #00116

Nie podobało jej się to w jaki sposób traktowała innych ludzi. Wymieniła spojrzenia z Ariel i tylko westchnęła. To będzie ciężka rozmowa, i miała tylko nadzieję, że będzie warto. Chce konkretnie? Dobrze. Naturlich, czy tak jakoś.
-Wiedzy.Sięgnęła do torby szukając tam czegoś. Na chwilę przerwała kontakt wzrokowy. Mówiła trochę ciszej niż zwykle-Na przykład o tym, co mogło siedzieć w mojej duszy, znacząc wielką czarną plamą moja aurę, a po wyrwaniu tego na siłę zostawiając powoli zasklepiają się dziurę. Albo na temat pewnych przedmiotów... właśnie szukam, moment... Albo tego, czym byli Sleigh Vega.-Wyciągnęła w końcu z plecaka małe pudełko w którym znajdował się dziwny pędzel, i przedstawiła go kobiecie-To tak z samego koniuszka języka. Zdaje się być Pani zorientowana.-Tyle dodała, na tym skończyła. Coś lekko jej ostatnio przychodzi opowiadanie o takich rzeczach.

Sly Vega's Chronicle #00117

Nie była traktowana zbyt poważnie, a już na pewno nie były z nią wiązane żadne nadzieje. Jaką powinna tutaj przyjąć postawę? Na pewno nie powinna się od razu wycofywać i kaja. Ale klucz... To by miało sens, biorąc pod uwagę wszystkie drobne informacje które do tej pory miała.
-Z jednej strony za stara, z drugiej dziecko. Danie takiego przepisu jeszcze młodszemu chyba byłoby jeszcze mniej w porządku?-Ale czy rozsądnym było odpowiadanie w tej sposób? Rzeczywiście nie wiedziała z kim miała do czynienia.
-Co zrobię? Będę starała się mieć jakiś wpływ na to co się ze mną i wokół mnie dzieje. Bo czy tego chcę czy nie, będą się działy rzeczy. Kości zostały rzucone. Plus, im będę wiedzieć więcej tym mniejsza szansa, że ktoś mi powie dokładnie tyle, bym zrobiła to do czego akurat będę potrzebna, a czego będę żałowała. Wiem, że jestem kimś innym i zaczyna przyciągać to uwagę. To chyba naturalne, że nie chce po prostu siedzieć i czekać?
Przypatrzyła się jej jeszcze chwilę. Miała wrażenie, że cokolwiek co jej chodziło po głowie mogła w tej chwili potwierdzać.
-Może to będzie przedstawiało jakąś wartość.-Sięgnęła do torby i wyciągnęła częściowo berło. Było widać, że robiła to z pewnym ociąganiem.-O ile ta wiedza faktycznie może mi pomóc.

Sly Vega's Chronicle #00118

I Po Mizuki było widać, że ta rozmowa jej nie odpowiadała. Coś jej jednak podpowiadało, że ta osoba może jej pomóc. Znaczy, mogłaby, ale któraś stronę poniosło. Może nawet obie. I ona sama miała już dosyć słuchania tego, jak bardzo wiele nie wie i jak bardzo nic nie rozumie. Zmarszczyła brwi słysząc jak określiła to co ma, i odprowadziła ja wzrokiem. Wyglądała na mocno rozdrażnioną. Przypomniała jej się rozmowa z Riką.
-Nie wątpię.-Założyła ręce na piersi, patrząc się jeszcze w kierunku wyjścia. Wzięła dwa głębokie wdechy.
-Dobrze. To chyba czas bym się wzięła do pracy.
Takie bowiem było jej pierwotne założenie przyjścia tutaj. Wrócić do pracy. Kolejne niepowodzenie. Może powinna przywyknąć.