Mieszkanie Saruwatari - part 2

Sly Vega's Chronicle #00144

Towarzystwo dodatkowego cienia w postaci służki była dla niej trochę dziwna i nietypowa, ale nie narzekała na możliwość kontaktu z tłumaczem i swego rodzaju przewodnikiem. Jej wiedzą okultystyczna jednak, przynajmniej jak mówiła, pozostawiała trochę do życzenia, acz i tak podejrzewała że przy jej własnej wiedzy to mogłaby równie dobrze ją uczyć. Mizuki stwierdziła, że rozumie te trudności, i że tym bardziej powinny się szybko zabrać do pracy.
Na pierwszy ogień wzięła kwestie Danu. Informacje tutaj się różniły, ale miała pewne cechy wspólne. Możliwe, że to wszystko było prawdziwe, tylko przedstawienie różniło się w zależności od kręgu kulturowego. Wydawała się jednak zadowolona z obecnego stanu prac.
-Praktyczne. Jak poczuje się zmęczona to zdecyduje.-Mizuki była w pewnym stopniu przyzwyczajona do siedzenia wieczorami - w końcu młoda licealistka.
-...to skoro jesteśmy przy czasie, to jak to tutaj wygląda... Czas tu płynie tak samo, szybciej, wolniej niż w świecie zewnętrznym... Znaczy, śmiertelników, ludzi, jakkolwiek to nazywacie.-Tak jak było jej sugerowane - nie udała do końca gospodarzowi. Ale zamierzała wykorzystać tutaj swoją obecność.
Tak czy owak na razie starczy o Danu. Teraz wypadałoby poszukać o niej samej - o Sleigh Vega. Do oporu.

Sly Vega's Chronicle #00145

Była już zmęczona ale jeszcze dawała trochę rady. Dużym problemem był brak jakiegokolwiek katalogu, ale też jej informacje były dość specyficzne więc trzeba było trochę poszperać. Mizuki była jednak niezbyt zadowolona z odpowiedzi jaką uzyskała na temat przepływu czasu. Trochę się też poddenerwowała.
-Jakbyś mogła to popytaj. To jednak dla mnie, jako śmiertelnej, dość ważne.-Może też przez ten niepokój była w stanie jeszcze trochę podziałać. Nie miała dostępu do wszystkiego, ale to było do przewidzenia. Nie spodziewała się tylko, że będzie cała sekcja dostępna tylko za pozwoleniem. Może to i lepiej, a może...
O Sleigh Vega było niewiele. Mitologiczne istoty, przewodnik. Dawało to jakiś obraz dla niej, ale bardzo ogólny. Były cechy wspólne. Wiedziała minimalnie więcej niż wcześniej, ale była już trochę zmęczona. Zdjęła również krawacik od mundurka, bo zaczynało się jej robić trochę cieplej.
-Chyba na razie skończymy. Jakbyś się dowiedziała w sprawie przepływu czasu będę wdzięczna. Informuj mnie na bieżąco, nawet jakbym spała.-Widać było napięcie na jej twarzy. Miała na razie w planach wzięcie kąpieli i udanie się do... do dość zaniepokojonego snu. Mogła być bardziej stanowcza. Co, jeśli jednak czas idzie nawet szybciej niż normalnie? Jak wszystkie osoby wokół niej zamartwiają się o nią, albo nawet doszło do takiego momentu, że niektóre mają kłopoty albo już nawet powoli o niej zapominają?
Miała się tym nie przejmować, ale to było trudne. Niemal niemożliwe bez wiedzy.

Sly Vega's Chronicle #00146

Bez znaczenia. Czemu nie mogli jej odpowiedzieć wprost na taki drobny szczegół, czy czasem w międzyczasie jak tu siedzi nie narastają jej problemy w jej obecnym życiu. Czy to był jakiś test czy kolejna intryga jakiś bliżej nieznanych sił? Tyle tylko, że pokusa dalej była za silna, by nie przejrzeć tego księgozbioru. Spędziła tu tylko parę godzin i już czuła się nieco mądrzejsza.
Wzięła zatem kąpiel. Postanowiła ubierać się w barwy zieleni dopóki tutaj była, a bransoletkę jaką wzięła charakteryzował złoty kolor i brązowy, wijąco-bluszczowy wzór. Ugięła się pod tym bo faktycznie było tu trochę zbyt gorąco. Jakiś efekt otaczającego ją piekła, czy jeszcze jakoś inaczej to działało?
Obudziła sie... Trudno powiedzieć kiedy, ale w pełni sił witalnych i umysłowych. Wezwała służbę, i z jej pomocą wzięła kąpiel, tym razem spędzając tam trochę więcej czasu. Poprosiła o jakieś proste śniadanie - nic dużego, ot trochę owoców i może coś z białkiem. Cokolwiek tam mieli, acz w myślach sobie dodała, że pewnie zaraz wyskoczy iż wszystko czego sobie zażyczy. Nie zamierzała się ociągać zbyt długo - po porannej toalecie udała się do biblioteki, gdzie planowała wrócić do szukania informacji o Sleigh Vega, jak i podpytała służki o możliwość nauki języka którym się posługują obecnie za zasłoną. Tego mniej oficjalnego, na początek.

Sly Vega's Chronicle #00147

Na obsługę nie mogła narzekać, wszystko o co prosiła było wykonywane w miarę fizycznych możliwości, a miała wrażenie, że nawet trochę ponad. Nie przywykła do takich luksusów więc i tak podchodziła do tego wszystkiego skromnie. Pierścień przyjęła, ale i tak na razie przemieszczała się tradycyjnie - jeszcze wygląd całego pałacu jej się nie znudził.
Dalsze informacje potwierdzały kolejne. Z jakiegoś powodu Sleigh Vega wspierały inne istoty, zazwyczaj jakiś herosów. Tłumaczyło to po części czemu się nią tak interesowali Ci wszyscy wokół niej. Nawet jeśli to tylko bajki to urosłby wokół nich prestiż. Zirytowało ją to ale na to niewiele mogła poradzić, przynajmniej na razie.
-Um... Nie znam nazwy... Może przytoczę Ci parę zwrotów, tylko nie mam pojęcia co oznaczają, także...-Spróbowała przywołać z pamięci zwroty, czy chociaż słowa które zasłyszała od różnych osób. W najgorszym razie jeśli do tego nie dojdą pozostawała jeszcze inna rzecz.
-Widziałam, jak jeden z adeptów sztuki tworzył przedmioty magią. Czy mogłabym się tego nauczyć?

Sly Vega's Chronicle #00148

Podziękowała. Zawsze coś, może nawet to znajdzie. Dziwne jednak, że w ogóle nie wiedziała o co chodzi - zdawało jej się, że w takich miejscach rzeczy zmieniają się nieco wolniej, ale być może była w błędzie. Następne pytanie zadało jej ćwieka.
-Um... Nie jestem pewna. Wydawało się to być raczej bezwysiłkowe. Może tak naprawdę przenosił skądś rzeczy, albo była to zwykła iluzja...-Zastanawianie się na głos nie było czymś niezbędnym w jej procesie myślowym, więc chwilę jeszcze pomyślała w ciszy.
-Mam wrażenie, że próbuje zrozumieć coś z dużymi brakami w wiedzy. Do tej pory zajmowałam się zaklinaniem rzeczy... I ludzi. W dobrym i złym sensie. Chciałabym się w tym rozwinąć, by być w stanie rzeczywiście w miarę możliwości o siebie zadbać. Jest tu ktoś, kto by mnie mógł przyuczyć?-Ta prośba była chyba nieco bardziej konkretną, no i tutaj już posiadała jakąś wiedzę. Tylko jak niewielka w porównaniu do tego co faktycznie można osiągnąć...

Sly Vega's Chronicle #00149

Znała to spojrzenie ostatnio trochę za bardzo.
-Przepraszam, po prostu wyglądało to bardzo praktycznie i realnie. Wiem, że to bardziej problem z mojej strony niż... Czyjejkolwiek tak naprawdę.-Nienajlepiej dbała o wizerunek ludzkiej rasy w tym miejscu, tyle mogła stwierdzić. Dalsza rozmowa była czymś bardziej jej znajomym, więc mogła ocenić tego przydatność. Brzmiało to jak efekty dość silne, bardziej utrudniające życie niż cokolwiek innego, ale takie były klątwy.
-Zazwyczaj szukałam czegoś, co by wpływało na efektywność wykonywanych rzeczy przez innych, bądź nadawało przedmiotom dodatkowy efekt. Ostatnio próbowałam nadać przedmiotom możliwość wyzwalania ładunku elektrycznego. Albo spowalniałam czyjeś ruchy na krótką chwilę. Chętnie wysłucham propozycji kogoś znacznie bardziej doświadczonego ode mnie.-Przyjrzała się jej trochę dłużej. Może ona będzie w stanie coś więcej powiedzieć o swoim panie, nawet jeżeli będzie to wersja mocno nacechowana subiektywnym podejściem. Hm.

Sly Vega's Chronicle #00150

Miała to wrażenie, że gdyby nie była gościem to mogłaby być traktowana zupełnie inaczej. Znajdowała się bowiem w towarzystwie prawdopodobnie przewyższającej jej nawet nie o parę długości, a o całe linie krwi. Jej życzenie zostało jednakże spełnione, tylko przez kogoś innego. Dla niej było to generalnie bez większej różnicy. Przynajmniej wiedziała, że to o co pytała nie było mimo wszystko aż tak powszechną wiedzą - albo wychodzono z założenia, że dobrze by jej to wyłożył ktoś kto bardziej w tym siedzi, by skrócić czas nauki do minimum.
Po krótkim przedstawieniu znalazła się w pomieszczeniu przypominającym jej trochę laboratorium Mureny, ale ten komentarz zostawiła dla siebie. Klątwę spowolnienia bardzo szybko opanowała. Gorzej było z generowaniem elektryczności - przede wszystkim kontrolowanie jak to ma iść. Na moment zaprzestała gdy myszy rozpierzchły się po pomieszczeniu.
-Ojej, przepraszam.-Przyłożyła dłoń do ust, nie do końca wiedząc co zrobić. Ostatecznie jednak spróbowała przynajmniej jedną mysz spowolnić tak, jak się uczyła. Czemu bowiem nie stosować lekcji od razu w praktyce. Przynajmniej tak mogła pomóc w ogarnięciu tego drobnego problemu.
-...jak trudne jest stosowanie telekinezy bez wcześniejszych przygotowań?-Czarodziejka zapytała, gdy sytuacja została opanowana-Wydaje mi się to dość przydatne, ale zazwyczaj musiałam pod to przedmiot wcześniej przygotować. Przy okazji... gdzie jest to pomieszczenie do eksperymentów na berle?

Sly Vega's Chronicle #00151

Pierwszy raz spotkała się tutaj z reakcją która nie wydawała się być aż tak wymuszona. Sama nie wiedziała czemu ale uśmiechnęła się do tego. Troszeczkę się zdziwiła taką formą przeprosin... Które wydawały się być zupełnie niepotrzebne, i z jednej i z drugiej strony.
-Nic nie szkodzi. W sumie prawda.-Pokręciła głową, zupełnie nie widząc potrzeby ciągnięcia sprawy. Zaprowadziły ją do pomieszczenia ewidentnie magicznego. Zastanawiające, czy rzeczywiście ten przedmiot miał aż taką moc, by były potrzebne aż takie przestrzenie...
-...zobaczymy, czy zrobię cokolwiek jakiegokolwiek.-Wyciągnęła berło. Najpierw chciała wywołać przed sobą wyładowanie energii. Przypomnieć sobie odczucia jakie miała wtedy gdy walczyła z Riką i zrobić coś podobnego. Wtedy działało to chyba najlepiej, jakby faktycznie wiedziała co robiła. Pewność siebie, wola kontroli, gniew. Próbowała po.kolei i w różnych kombinacjach.

Sly Vega's Chronicle #00152

Po kolej przechodziła przez wszystko, aż dotarła do tych rzeczy które wtedy tak mocno zadziały i na nią i na przedmiot. Ruszyło się. Uśmiechnęła się mimowolnie, czując przepływająca moc i widząc efekty wokół siebie. Tak bardzo jej tego brakowało... Tego uczucia siły.
-Wsłuchać...-Trzymała berło w jednej ręce. Wyciągnęła je trochę do przodu, ciągle z wolą posiadania kontroli nad tym co się wokół i w niej dzieje i zdecydowania. Spróbowała w podobny sposób co wtedy gdy ćwiczyła dostrajanie się do otoczenia za zasłoną poczuć przepływ energii w berle, czy zgrywało się z jej własnym czy stawiało jakiś opór.
Chciała stworzyć płomień. Wielki, gorejący płomyk na horyzoncie. Jeśli będzie trzeba to wyjdzie za strefę ochronną. Tym płomieniem następnie będzie chciała manipulować, by przyjął trochę bardziej wydłużoną formę, może przypominająca trochę węża. I rozdzieli go na parę mniejszych. Ot by sprawdzić na ile miała nad tym kontrolę.

Sly Vega's Chronicle #00153

Proces przypominał dość męczący eksperyment myślowy, gdzie próbowała przypomnieć sobie konkretny przebieg zdarzeń na podstawie odczuć - zapachów, dotyku, dźwięków i innych. Może nie była jednak to najlepsza analogia, ale do niej nawet przemawiała. Rozpoznała jedną rzecz, gdzie miała też przeświadczenie, że jakby dodała do tego pewne elementy nadające kształt to by efekt trochę się zmienił. Trzeba było to sprawdzić, zwłaszcza, że ta koncentracja była męcząca.
Najpierw wykonała najprostszą wersję. Ot, zwykle uwolnienie energii przed siebie. Następnie spróbowała tak jak wcześniej w myślach dodać do tego pewien element - na przykład elektryczności. Jako trzeci test dała zaklęcie zwiększające siłę grawitacji na obszarze, a następnie zmniejszającą. Jakby efekt nie był od razu widoczny to złapie trochę piasku i rzuci w tamtym kierunku by zobaczyć jaka będzie reakcja.
Długo prawdopodobnie tutaj nie posiedzi, ale wyniki już były obiecujące.

Sly Vega's Chronicle #00154

Tsk... Nie było to takie łatwe jakby się spodziewała. Dopiero po włożeniu dużego wysiłku umysłowego wywołała zamierzony efekt. Sto metrów, niewielka sfera energii... nawet eksplodowała. Nie przypominała sobie jednak by wcześniej miała tego rodzaju problem - może trudno było przewidzieć jaki efekt uzyska, ale jak już coś osiągała to bezproblemowo. Tu przynajmniej wiedziała czego się spodziewać. Schowała berło i chwilę postała masując dłoń. Trudno było się nie zgodzić, że dobrze jej zrobi trochę odpoczynku.
-Nie przypominam sobie, bym aż tak się wcześniej musiała męczyć.-Otarła czoło i przetarła dłoń o materiał swojego ubrania, by złagodzić ból-Od czego w ogóle zależy, czy ten przedmiot wywołuje reakcję czy nie? U mnie byłam w stanie z niego korzystać tylko ja i moja znajoma.
Może będą wiedziały a może nie. Po prawdzie.. a w sumie...
-...byłoby to problemem gdybym poprosiła o masaż?-Zapytała patrząc to na jedną to na drugą służkę. Może to by ją trochę rozluźniło po tych wszystkich zdarzeniach. Wydawała się być trochę tym skrępowana, ale była ciekawa reakcji.

Sly Vega's Chronicle #00155

Mizuki mrugnęła parę razy. Chyba się nie zrozumiały, albo też znowu dostała swoją odpowiedź tylko nie chciała przyjąć do jej do wiadomości.
-Czyli mogłam tego używać ponieważ z jakiegoś powodu podpasowałam temu przedmiotowi?-Zerknęła na torbę. Wyglądała na trochę zawiedzioną. Jednak hipoteza, że była kimś specjalnym z jakiegoś powodu trochę mogła jej uderzyć do głowy. Ale też była tą całą Sleigh Vega. Może nie powinna tego brać do siebie.
-Chyba wolałabym na jakimś stole... Nie znam się na tym, zdam się na... was?-Zerknęła to na jedną to na drugą. Zapewne została zaprowadzona do któregoś z pomieszczeń, gdzie zdjęła z siebie górę i położyła na stole, plecami do góry. W miarę możliwości nie pokazywała za wiele skóry - była jednak z obcym towarzystwie i nie czuła się aż tak komfortowo ze sobą... tutaj. Na sam zabieg nie mogła jednak narzekać - na początku wydawała się być trochę skrępowana i nawet się czerwieniła, ale zrelaksowała się w pełni po minucie-dwóch.
W trakcie zapytała, z czystej ciekawości, jakie życzenia mieli inni goście tego miejsca. Może coś ją zainspiruje, bo po czymś takim po prawdzie zamierzała nieco skorzystać z sytuacji. Następnie prawdopodobnie zapytała, co też mogło właściwie zainteresować Pana tego miejsca w jej osobie. Zażyczyła sobie potem przejść się do biblioteki, by tam kontynuować poszukiwania wiedzy - tym razem ogólnie zaklęć, głównie związanych z jej polem zainteresowań - klątwy oraz zaklinanie.

Sly Vega's Chronicle #00156

Zdecydowanie nie miała na co narzekać po zakończeniu zabiegu - zdawała się w pełni zregenerować utracone siły, a i dowiedziała się czegoś. Między innymi tego, że kogoś mogła przypominać z historii gospodarza, ale o to wypadałoby zapytać go osobiście. Nie drążyła tematu u sluzek, acz po spojrzeniu było widać, że złapało to jej uwagę.
Miała też sporo do czytania. Zajęcie na zdecydowanie parę wieczorów. Postanowiła zająć się tym od razu, biorąc pierwsza księgę z brzegu. Nie wiedziała czy będzie w stanie sama je zrozumieć, a wysłuchiwanie tłumaczenia było trochę dziwne, ale musiała sobie w jakiś sposób z tym radzić. Jeśli miało jej to dać potrzebną wiedzę...

Sly Vega's Chronicle #00157

Wszystkim księgom poświęcała podobną ilość czasu. W przypadku dwóch od końca z czysto pragmatycznych względów, z pierwszą by poza oczywistymi korzyściami w postaci wiedzy zdobyć trochę doświadczenia z tym rodzajem opisywania sztuk magicznych. Czy właśnie tak nie wyglądały tę historię czarnoksiężników - układy z diabłami? Chyba tak, ale przynajmniej była to zawsze wysoka półka. Za którymś razem, jak Namrasi zganiła spojrzeniem koleżankę podzieliła się tym...
-Nie przeszkadza mi trochę bardziej swobodne traktowanie. W obecnej sytuacji daje mi to jakiś psychiczny komfort.-Fakt, ze mimo iż fizycznie czuła się dobrze, to nie mogła w pełni pozbyć się pewnego napięcia związanego z jej położeniem. Bycie nie wiadomo gdzie z nie wiadomo kim, przez nie wiadomo ile czasu. Dalej jej ambicja pchała ją do przodu, ale...
Wróciła do pracy. Przelotnie pojawił się Lucyfer, co nieco ją wystraszyło. Podskoczyła na siedzisku na którym była, ale zanim się zorientowała co i jak już było po wszystkim. Westchnęła sama do siebie. Chyba potrzebna jej przerwa.
-...Czy moglibyście coś opowiedzieć o sobie?-Zagadnęła do obu służących-Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jestem tutaj na zasadzie dziecka dla którego jest się miłym bo ważny wuj kazał. Znaczy, normalnie bez niego rolę byłyby odwrócone. I dziwię się, bo różnica doświadczenia jest pewnie kosmiczna, ale chcę wiedzieć jak bardzo.-Mizuki Po tych wyjaśnieniach przetarła oczy, podkręciła głową, zamknęła książkę nad która siedziała...
-Nie wiem czy odpowiednio się wyraziłam, ale nie miałam nic złego na myśli. Bardziej dalej trudno mi uwierzyć w to co się dzieje.

Sly Vega's Chronicle #00158

Dyskomfort rósł. Powiedziała, zresztą dość szybko, by Namrasi wstała. Wszystko to zaczynało obierać bardzo dziwny tor. Ale zrozumiała jedna rzecz - albo uratował im życia, albo wręcz je stworzył, i to w sposób wymuszający bezwzględne posłuszeństwo. Nie były jednak na jedno kopyto, co mogło być równie dobrze potwierdzeniem pierwszej hipotezy, albo zachcianką twórcy. Mizuki zmarszczyła brwi, ale po chwili opanowała ten odruch.
-Życzę sobie, byście przy mnie zachowywały się swobodnie. Jeżeli jakieś zachowanie nie będzie mi odpowiadało, powiem o tym od razu, bez pretensji i żalu. Przy swoim Panie zachowujcie się tak, jak od was jest to wymagane.-Mizuki przekrzywiła głowę. Zrobiło jej się szkoda służki, ale z drugiej strony dalej czuła respekt związany z jej wiedzą i mocą. Podeszła do Namrasi i położyła jej dłoń na ramieniu. Uśmiechnęła się.
-Jestem zadowolona. Spokojnie, po prostu sama muszę dojść do tego, czego właściwie chcę.-Odsunęła się od niej, przenosząc wzrok na Alilat-Co chciałaś powiedzieć?