Wewnętrzny świat Tanaki

1215

Nabierał coraz więcej wprawy w stabilizowaniu wspomnień, tym razem udało mu się to niemal idealnie. Poza tym teraz znacznie dokładniej mógł się przyjrzeć Shimizu i doszedł do wniosku, że to nie jego twarz mu mignęła przed momentem. To znaczyło, że ktoś faktycznie teraz był przy jego realnym ciele. Był w posiadłości, więc nie musiał się o nic martwić, po prostu nieznajoma musi się uzbroić w chwilę cierpliwości. Miał taką nadzieję, że to nie będzie trwało długo, bo ciężko mu było oszacować jak szybko płynie czas na zewnątrz gdy sam jest w transie.
Yuzu znał odpowiedź na pytanie Homury, ale już nie wyprowadzał go z błędu. Bo faktycznie Yami jeszcze bardziej będzie drążyć temat i może to zmienić przebieg wspomnienia, tak jak to było z Izanagim, a tego w tej chwili nie chciał.
- Yami-san, nie musisz być taka niemiła, w końcu to teraz jeden z nas.
Ciemnoskóra chyba lubiła wszystkim dokuczać i wytykać innym nawet ich wygląd, gdzie sama wyróżniała się swoją egzotyczną urodą jeszcze bardziej niż Shimizu.
- Skoro udało nam się tu zgromadzić, to ciekawe kiedy dołączy do nas czcigodny Izanagi.
Rzucił, starając się trochę przekierować rozmowę na temat kami. W tym samym momencie usłyszał głos Yuudaia w głowie. Jego słowa wprowadziły Tanakę w konsternację. Z pewnością wynikało z nich, że Shimizu nie był trojańskim koniem, jak zakładała jedna z jego hipotez. Doszło do jakiegoś wydarzenia, które zbrukało jego czystość, a tym samym doprowadziło do jego zdrady. Cała ta historia pobudzała mocno wyobraźnie i zachęcała do odkrywania kolejnych jej elementów. Yuzu czuł się jakby czytał bardzo intrygującą książkę, nie mogąc się od niej oderwać. Najgorsze w tym wszystkim było to, że w każdym momencie jego "czytanie" mogło zostać nagle przerwane, a kolejna okazja aby poznać następne strony tej historii, była wielką niewiadomą.

1216

- Czyżby? Z pewnością każdemu z nas powiedział jaki ma cel, i czego oczekuje. Jako, że nie była to zwykła propozycja, to wydaje mi się, że każdy przychodząc tutaj automatycznie się na nią zgodził.
Te słowa raczej nie dodadzą otuchy Ryuuseiowi czy Shimizu, ale powinny przypomnieć im wszystkim na co przystali i po co tu przybyli. Yami na każdym kroku chciała podkreślać swoją niezależność, ale z pewnością musiała podjąć wcześniej decyzję nim tu przyszła. Gdyby tak nie było, równałoby się to ze skrajną nieodpowiedzialnością, co w sumie by do niej pasowało... No ale Tanaka wie, że została bo w końcu zyskała nazwisko Shihouin.
- Faktycznie coś w tym jest.- potwierdził słowa Ryuuseia.
- W takim wypadku musimy cierpliwie poczekać. Swoją drogą, jak już wspomniała Yami-san. Do was również przybył nocą?
W międzyczasie ponownie zobaczył kobietę. Zupełnie jej nie znał, poza tym jak ona dostała się do posiadłości? Cholera teraz to nieważne, musiał całkowicie skupić swoją uwagę na wizji. Nie mógł sobie pozwolić na rozproszenie bo za chwilę przez to przerwie połączenie.

1217

- Zdecydowanie nie musiał przekonywać. Ja akurat czekałem aż na ognisku skończy mi się piec wypatroszony zając. Aż ten nagle uciekł z "rożna" i dał nogę. Wyobrażacie sobie?
Postanowił również podzielić się niesamowitym zjawiskiem jakie miało miejsce za sprawą Izanagi.
Poczuł dotyk na twarzy. Kobieta w świecie rzeczywistym na coraz więcej sobie pozwalała. Trochę go to zdenerwowało, w końcu tyle czasu starał się dotrzeć do czegoś nowego, a nieznajoma w ten sposób mogła zakończyć te wizję w każdym momencie.
- Też to zauważyłem, ale nie śmiałem zapytać o powód jego defektów. Następnym razem mam nadzieję, że będę mieć więcej odwagi. Każdy z nas chciałby otrzymać odpowiedź na to pytanie. Z resztą jeśli się pojawi to myślę, że sporo nam wyjaśni. No i przekaże te narzędzia, o których wspominał.

- Musiał mieć spory problem żeby przekonać cię do dołączenia do zabawy skoro pieczyste przed tobą ożywił - zachichotała Yami.
- Och, to było właśnie jedno z pytań, które odważyłem się mu zadać. - Ożywiony Ryuusei rozejrzał się po wszystkich konspiracyjnie. - Mianowicie czemu ludzie po śmierci zamieniają się w światło, a zwierzęta nie.
Nikt nie zapytał go czemu, bo manekiny nie potrafiły pytać. Wizja znów stała się niewyraźna, a kukiełki na sznurkach poruszane przez wspomnienia Yuudai zamarły ponownie. Tanaka ponownie znalazł się w rozkroku pomiędzy jawą, a snem. Widział swój pokój, widział kobietę, która długim czarnym paznokciem kreśliła kółka na jego policzku. Na moment ponownie znalazł się w wizji, ale łączność z nią była już bardzo słaba. Nie potrafił już się w niej zaczepić i stała się niczym innym, jak przeszłością, którą od początku była.
Jednocześnie Tanaka nigdy wcześniej nie zaczepił się w życiu Yuudai tak długo. To i wiedza, jaka z tym przyszła sprawiła, że mimo wszystko wracał do XXI wieku z uczuciem triumfu. Miał również wrażenie, że część harmonii duszy pierwszego Kuchiki nie opuściła go, jakby obudził w sobie cząstkę Yuudai.
Przydatne, szczególnie gdy orientujesz się, że nie jesteś sam w swojej sypialni.

[+ 4 Psychika, + 1 Inteligencja]


https://bleach.forumpolish.com/t2242p90-lesna-posiadlosc

1243

Yuzuru coraz swobodniej potrafił wchodzić do alei sakury. Jeszcze trochę, a będzie przychodziło mu to tak samo naturalnie jak oddychanie.
Dojrzał Kamagani przy głównym drzewie i od razu wyczuł jej zaniepokojenie. Nie było to zaskakujące biorąc pod uwagę co przez ostatnie godziny się wydarzyło.
- Kamagani.- Zaczął spokojnie, tak jakby starając się samym słowem i obecnością uspokoić jej rozedrganie.
- Wyczuwam Twoje zaniepokojenie i domyślam się z czego ono wynika. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie podzielam Twojego uczucia. Właśnie dlatego tutaj jestem. Tylko Tobie ufam bezgranicznie i chcę poznać Twoje zdanie. Podziel się ze mną swoimi przemyśleniami i obawami związanymi zarówna z Akahaną jak i lordem.

1244

Kamagani myślała dokładnie tak samo jak on. Niestety Yuzu nie widział teraz innej opcji.
- Mam również obiekcje co do lorda. Z pewnością nie mam zamiaru mu ufać. Nie podoba mi się również, że Hyuu nie chciał mi powiedzieć więcej na jego temat. Obawiam się jednak, że nie istnieje sposób na odnowę Seireitei bez przelania krwi. Nie dość, że jestem w tej chwili za słaby aby coś zdziałać samemu, to Gotei XIII uznaje mnie za renegata. Należy też pamiętać, że Rada 46 po dobroci nie przystanie na takie zmiany, w których mieliby stracić wpływy. Dodatkowo mają kontrolę nad trzynastoma oddziałami, więc dojdzie do walki tak czy inaczej.- Starał się być spokojny, jednak w jego głosie można było usłyszeć zmartwienie i troskę.
- Jeszcze w tym wszystkim nie można zapomnieć o Akahanie... Sam z pewnością nie dam rady stawić jej czoła, a przez jej działania mogą zginąć wszystkie dusze, które należy chronić. W ten sposób przynajmniej będziemy mogli ocalić Soul Society przed zagładą. Gdy Świat Dusz będzie bezpieczny, to wtedy będzie można się zabrać za robienie tam porządku. W tej chwili potrzebujemy silnych sojuszników. - Dalej nie był pewien, czy to była dobra decyzja, ale musiał jakąś podjąć nawet jeśli żadna z nich mu nie pasowała. Choć wyraził swoje zdanie to był otwarty na propozycje. Ba, liczył na to że Kamagani przyjdzie mu z radą.
- A może Ty masz pomysł jak to inaczej rozwiązać? Cóż powinienem uczynić?

1245

Bóstwa faktycznie były naturalnymi sojusznikami shinigami, przynajmniej było tak w dawnych czasach. Problem w tym, że teraz znacznie mniejszą rolę pełniły w życiu Soul Society i Tanaka w ogóle nie miał pomysłu jakby mógł z nimi nawiązać kontakt. W końcu do tej pory rozmawiał tylko z córką Susanoo i dalej nic z tego nie wyniknęło.
- Też uważam, że kami mogliby pomóc. Problem w tym, żeby się z nimi skontaktować. Już rozmawiałem przecież jakiś czas temu z Chikaze, córką czcigodnego Susanoo, i do tej pory nic z tego nie wyszło.
Może Chikaze nie dostarczyła wiadomości? A może faktycznie, kami stwierdzili, że musimy sobie z tym sami poradzić. Gdyby mógł jeszcze raz z nią porozmawiać aby to potwierdzić. Niestety nie miał na to żadnego wpływu i był uzależniony od niej.
- Mam wobec Bellato wielki dług. Zgodziłem się już pomóc im uwolnić lorda i mam zamiar dotrzymać obietnicy. W ten sposób będę mógł spłacić swoje zobowiązania i jeśli nie spodoba mi się to, co będą dalej planowali, będę mógł pójść własną droga aby szukać swojego rozwiązania nad sytuację panującą w Soul Society. Hyuu jest człowiekiem honoru i wierzę, że uszanuje moją decyzje.
Tanaka miał nadzieję, że tak właśnie będzie. Nie łudził się tez, że będzie mógł wybrać dokładnie to czego pragnie, gdyż nie miał dostatecznej siły aby stworzyć kolejną opcją, prawdopodobnie będzie musiał przyłączyć się do kogoś innego.

1246

W sumie to nie był głupi pomysł, tylko czy byli prawdziwi kapłani w świecie żywych?
- To dobry pomysł, że też nie przyszedł mi do głowy. Ale czy w świecie żywych są kapłani, którzy mają kontakt z kami? Chyba będzie trzeba wybrać się do Katriny. - Jeśli takie osoby są w świecie żywych to właśnie Katrina może je wskazać. - Jednak to dopiero gdy wrócimy z misji. Teraz chce się do niej odpowiednio przygotować.
Uśmiechnął się delikatnie, gdy Kamagani wspomniała o jego honorze.
- Mam od kogo brać przykład.
Yuudai był niezwykłą osobą i mógłby być wzorem dla każdego shinigami. Tanaka miał zamiar czerpać od niego garściami. Oczywiście tylko to co najlepsze, nie zapominając jednak, że Yuudai to Yuudai, a Tanaka to Tanaka. Musiał uważać aby nie zatracić swojej tożsamości.
- Dziękuję za rozmowę i za Twoje wsparcie Kamagani.
Skłonił się, cieszył się że mógł na nią zawsze liczyć. Poczekał jeszcze z nią na wypadek gdyby chciała jeszcze porozmawiać. Jeśli nie przejawi takiej chęci, pożegna się i wróci do rzeczywistego świata.

1332


Wszystko było niestety pod górkę. Nie dość, że nie udało mu się zakupić obciążników (poprosił jednak o ich rezerwację, gdyby pojawiły się znowu w ofercie), to co gorsza nie był zadowolony z rezultatów treningów, których się podjął. Jego modlitwy do Amaterasu również nie zostały wysłuchane. Najwyraźniej jego wołania nie potrafiły się przebić przez modlitwy milionów innych wyznawców.
Liczył, że skoro sobie wszystko wyjaśnili, to atmosfera w Bellato się poprawi, a tak wszyscy wokół byli przybici. To tylko pokazało, że młodzi vizardzi byli słabi mentalnie. Nie chciał myśleć, co stałoby się z nimi gdyby to oni wrócili z zapomnianego świata. Ten stan jeszcze bardziej odbijał się na Tanace. Mimo swoich szczerych chęci nie był w stanie poprawić tej atmosfery w organizacji, gdyż sam borykał się ze swoimi demonami. Wszyscy tkwili w marazmie i można powiedzieć, że był to okres pasma samych nieszczęść.
Trudno mu było ocenić, do której kategorii bankai zaliczyłby Kamagami. Chociaż z tego co pamiętał, chyba nie powinno ono aż tak obciążać organizmu Chyba, że Yuudai był tak potężny, że używania bankai było dla niego niczym.
Informacje na temat rady były dość szczątkowe, ale i tak dały do myślenia. Może faktycznie należało wrócić do tego zapomnianego zwyczaju. Ale należałoby zarezerwować wtedy połowę miejsc osobom wybranym przez lud? Wtedy tacy przedstawiciele realnie mieliby narzędzia do tego, aby walczyć o los swoich wyborców, ponieważ szlachta musiałaby się liczyć z głosem ludu. Teraz, gdy tylko arystokracja rządziła, miała w wielkim poważaniu biedny ludzi. Interesowali się nimi tylko wtedy, gdy mogli czerpać z tego korzyści, a tak, traktowani byli jak śmieci.

W tym całym syfie znalazło się jednak coś dobrego. Jego medytacje kolejny raz przyniosły skutek. Ponownie udało mu się dotrzeć do rdzenia jestestwa i nawiązać interakcję z Yuudaiem. Od raz jednak zauważył pewną różnicę. Nie doświadczał wspomnienia Yuudaia przez jego oczy, a z trzeciej osoby. Yuzu obserwował go przez chwilę przyglądając się jak coś pisze na pergaminie. Rozejrzał się również po pomieszczeniu, gdyż nie rozpoznawał tego miejsca z poprzednich urywków pamięci. Widok był zjawiskowy, mógł dostrzec lewitujące w powietrzu posiadłości. Od razu przyszło mu do głowy, że znajduje się gdzieś w okolicach pałacu Króla Dusz. W tym samym momencie poczuł niesamowitą presję. Z trudem mógł oddychać, tak jakby powietrze na raz było mroźne i gorące. Wtedy przemówił Yuudai i zwrócił się do Tanaki. Tak jakby mówił do niego osobiście. Yuzu zaczął dotykać dłońmi swojej twarzy, aby zorientować się w jaką osobę się tym razem wcielił. Ku jego zdumieniu okazało, że to on sam. Czyżby to oznaczało, że nie doświadczał żadnego wspomnienia, tylko autentycznie będzie rozmawiał ze swoimi poprzednikiem? Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Nie bardzo wiedział co powinien teraz uczynić. Przez chwilę milczał, musiał przyzwyczaić się nieco do tej presji. Chociaż nawet jakby jej nie było, to nie wiedziałby co teraz powiedzieć. Jego serce przyspieszyło, czul jednocześnie strach i ekscytację. Z jednej strony obawiał się rozmowy, gdyż wiele ich różniło, z drugiej zaś mógł faktycznie dowiedzieć się jaki był Yuudai nie musząc wysnuwać wniosków z jego wspomnień. Przełkną ślinę i przemówił.
- Zaiste, potężna aura. Z trudem łapię każdy oddech. - Zrobił chwilę przerwy i kontynuował. -Czy wiesz kim jestem Kuchiki-sama? - Zaczął bardzo spokojnie. Musiał się dokładniej zorientować w jakiej jest sytuacji. Czy Yuudai w ogóle zdaje sobie sprawę co się teraz odbywa i z kim na do czynienia. Czy może jest to jedynie rozmowa cząstki jego świadomości z obcą osobą.

1333

A więc jednak, nie było to żadne wspomnienie, na które nie będzie miał większego wpływu. Mógł zapytać Yuudaia praktycznie o wszystko. Nie uszło mu uwadze chłodny ton Kuchiki, kiedy to wspomniał o spotkaniu postaci z przeszłości. Z pewnością zaraz ten temat poruszy, jednak chciał zacząć najpierw od czegoś innego.
- Dziękuję, że zechciałeś ich wysłuchać.- Skinął głową, a po chwili opuścił ją jeszcze niżej. - W pierwszej kolejności chciałbym jednak przeprosić za to, że wtargnąłem do Twoich wspomnień. Czyniłem to w mniej, czy bardziej świadomy sposób naruszając tym Twoją prywatność. Często z egoistycznych pobudek. Pragnąłem zrozumieć porządek naszego świata, co kierowało czcigodnym Reio, że uczynił go takim. Chciałem również poznać Twoją osobę... Ale kierowała mną również prosta pogoń za mocą... - Cicho westchnął, po czym uniósł głowę i spojrzał na Yuudaia. - Wiele się teraz dzieje w naszym świecie. Potrzebuje rady... Nie wiem na ile jesteś świadomy wydarzeń, w których w ostatnim czasie brałem udział. Mam tu na myśli wyprawę do pierwszego Soul Society.- Jeśli Yuudai nie był świadomy co miało tam miejsce, to streścił mu co się tam wydarzyło.
- Od tamtych wydarzeń blask Kamagami przygasł. Straciła pewność siebie i wiarę w swoją moc. Starałem się ją wesprzeć, ale to za mało. Czy jest coś, co mogę zrobić aby ponownie uwierzyła we własną siłę? - Po raz kolejny rozpoczął od egoistycznych pobudek, nie mógł jednak na to nic poradzić, gdyż Kamagami była mu bardzo bliska... Potem dopiero przeszedł do prawdziwie istotnych kwestii
- Pieczęć wiążąca nieznany byt w zapomnianym świecie coraz bardziej słabnie... i jeszcze ta wiedźma Shikome, która próbuje uwolnić upadłą boginię... Starałem się skontaktować z najwyższymi kami, bezskutecznie... Co radzisz mi teraz zrobić?

1334

- Czy wiedziałeś wcześniej o istnieniu pierwszego Soul Society i bycie tam uwięzionym?
Yuudai szczęśliwie nie miał mu za złe, że Tanaka "grzebał" mu we wspomnieniach, jednak zdecydowanie nie podobało mu się to, że Yuzu polegał na mocy innera. Rozmowa jak i samo nastawienie Kuchiki zaczęło owocować tym, że czarnowłosy czuł się coraz bardziej niekomfortowo... Nie miał zamiaru unikać temat i miał zamiar podjąć dyskusję. Chociaż ostatnie zdanie wprawiło go w osłupienie. Nigdy nie osiągnie ban kai?! Dlaczego?!
- Dlaczego nie osiągnę ban kai? - Był wzburzony, chociaż starał się to ukryć i opanować swoje emocje. Dopiero potem nawiązał do pierwszej części jego wypowiedzi.
- Tak jak wspomniałeś, siły znacznie potężniejsze ode mnie wymusiły na mnie pewne działania. Musiałem się przystosować aby przetrwać, w tym było również zapanowanie nad mocą pustego. Na początku faktycznie chciałem się go pozbyć. Potem jednak los stawiał przede mną kolejne wyzwania i nie mogłem zrezygnować z tej mocy. Można powiedzieć, że w pewnym momencie pogodziłem się z tą sytuacją. Jakby nie spojrzeć taki się urodziłem i jest on częścią mnie... Wiem, że hollowy to plugawe istoty, ale tacy również mogą być i ludzie... Wśród nich jednak mogą się trafić tacy, którzy nie są źli. - Pomyślał o Karasie, Bell czy Iliosie. - A przynajmniej tak chciałbym myśleć. Może jest to naiwna postawa, ale czy faktycznie wszyscy przedstawiciele hollowów są źli? Czy kiedykolwiek poznałeś bliżej jakiegoś?

1335

Czyli pierwsza piątka zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa zamkniętego w pierwotnym świecie. Jednak wydawało się, że nigdy nie byli w tamtym miejscu. Gdyby tak było to Kamagani z pewnością sobie by to przypomniała. Może Yami kiedyś się tam znalazła biorąc pod uwagę jej umiejętności umożliwiające jej swobodne przenoszenie się pomiędzy światami.
- Czyli panowanie nad symbolami w shikai to zdecydowanie za mało, aby przejść krok dalej... Nie mniej... - Tu już jego wzburzenie minęło i kontynuował spokojniej ponieważ wierzył w swoje słowa.- Może zabrzmi to zarozumiale, ale uważam, że w tym przypadku się mylisz i w końcu uda mi się opanować bankai. - Powiedział z pewnością w głosie. - Może z Twojej perspektywy faktycznie to skażenie burzy balans i równowagę bo nigdy nie było ono częścią Ciebie. Mi towarzyszy ono od samego początku i myślę że w moim przypadku należy je taktować jako część mnie. W takim wypadku to nie Kamagami jest słaba. To ja w tym momencie nie potrafię zrównoważyć innera. Ale... W końcu mi się uda. Tak jak niemożliwym wydawało mi się kiedyś posługiwanie białymi płomieniami, tak z pewnością osiągnę doskonałą harmonię.
Ostatnie pytanie było trudne. Zrobił dłuższą pauzę nim zaczął na nie odpowiadać.
- Nie mam czystego serca i uważam, że tak naprawdę nie ma takich osób... Każdy ma większą czy mniejszą skazę, co tylko potwierdza regułę równowagi. Nic nie jest doskonale dobre i niczego nie ma zupełnie złego. Każdy z tych elementów nie może istnieć osobno i przenikają się wzajemnie...
Nie mogę powiedzieć, że byli naprawdę dobrzy. Nie znam dokładnie ich przeszłości... Ale nie można również powiedzieć, że są naprawdę źli. Może brakuje mi wiedzy i doświadczenia, ale mi było dane poznać ich dobrą stronę. Czy wiedziałeś, że hollow na końcu swej ewolucji zdobywa serce? Może nie każdemu jest to dane, a niektórzy nie są w stanie wyczekać tak długo. Ale z biegiem czasu mogą zdobyć chociaż część serca. Może jest koślawe i niedoskonałe ale wtedy potrafią czuć. Nie są już to zwierzęta kierowane zwierzęcym instynktem, ale mogą nauczyć się różnych emocji, a tym samym mogą wybierać między dobrem, a złem. Dlatego wierzę, że mogą być naprawdę dobre hollowy. Może na samym początku ewolucji tego nie widać... Ale potem, w tych którzy przejdą dalej można to zauważyć. Tak jak wspomniałem, może jestem naiwny i kiedyś boleśnie przekonam się, że wszystkie te moje słowa są kłamstwem. Wtedy zmienię swój pogląd... Jednak teraz w to wierzę... - Trudno mu było przewidzieć jak zareaguje Yuudai na jego odpowiedź. Pochodzili z różnych epok i znacznie się różnili w wielu kwestiach. Może jednak słowa Tanaki wpłynął na niego w jakiś sposób? A może jeszcze sam zaraz powie coś, co zmieni punkt widzenia Yuzuru?
Postanowił rozpocząć kolejny wątek.
- Mam obawy co do obecnej Rady 46. Nie wiem jak dokładnie było to w przeszłości, ale teraz niestety zasiadają w niej ludzie, którzy wyłącznie dbają o własne interesy, a nie o dobro każdej duszy. Czy zdradziłbyś mi, co Ty byś zrobił w takiej sytuacji?

1336

Wizja zafalowała, mało brakowało aby się zakończyła. Tak jakby gniew Yuudaia wpłynął na połączenie... Ale udało się je ustabilizować...
Słowa Yudaia mocno go dotknęły. Myślał, że gdy pokaże swoją determinację to może Kuchiki okaże zrozumienie. Nie liczył na akceptację czy nic z tych rzeczy, tylko zrozumienie jego podejścia... Gdyby był to ktoś inny to Yuzu pewnie nawet by się nie przejął. Przecież wielokrotnie spierał z różnymi osobami na temat swoich poglądów. Po drugiej stronie stał jednak Yuudai - shinigami wybrany przez samego Reio, który oddał życie ochraniając dusze. Nie mogło być lepszego wzorca, dla kogoś, kto chciał w przeszłości zostać bogiem śmierci aby chronić dusze - dla kogoś takiego jak Tanaka... W wielu kwestiach miał racje... Novembree porwał go z akademii nim ten zdążył odbyć szkolenie. Sam powiedział, że obawiał się aby Gotei za bardzo nie wpłynęło na poglądy Yuzu... Nie będąc ukształtowanym Tanaka wyrabiał swoje własne poglądy. Z pewnością mogły być one skrzywione, wypaczone czy zmanipulowane, skoro tak długo przebywał w "plugawym" otoczeniu, aż sam przyjął je za normę. Może Yuudai miał rację również w pozostałych kwestiach? Jednak z drugiej strony był Karas - hollow, który dotarł do samego końca ewolucji i udało mi się zdobyć serce. Wielokrotnie pomagał Tanace... Potrafił również sam przynosić ukojenie innym pustym, tak jak shinigami... Uprzedzał go również o wpływie Yuudaia - aby uważał na jego wspomnienia i pamiętał, że jest Tanaką a nie Kuchiki... Może obawiał, że Yuzuru przejrzy na oczy?
Cholera jasna, sam już nie wiedział co myśleć. Był rozdarty... Kto by pomyślał, że Kuchiki tak łatwo go skruszy... Jedno jednak było pewne. Tanaka chciał spełnić swoją powinność. Pragnął godnie upamiętnić Awashimę i spłacić wobec niej dług pomagając jak największej ilości dusz.
- Nie neguje obowiązków shinigami i ich ważności. Chodzi mi o to, że w pewnym momencie puści potrafią wzajemnie sobie pomóc i uwolnić od cierpienia oraz głodu. Sam widziałem to na własne oczy... A nawet ochronić dusze przed niebezpieczeństwem... Gotei XIII fizycznie nie jest w stanie oczyścić każdego hollowa, jak i obronić każdej duszy... Sam wiem, że w przeszłości borykałeś się z brakiem odpowiednich kandydatów na shinigami... Dlatego jeżeli trafiają się "dobre" hollowy, które wręcz pomagają w naszym powołaniu, to czy roztropnym posunięciem nie byłoby im pozwolić działać? Dla dobra jak największej ilości dusz? Tak... Nie mogę zaprzeczyć, że mam braki na wielu płaszczyznach i chętnie bym je nadrobił... Ale wiem, że nasz świat nie jest czarno biały i nie można podejmować decyzji zero jedynkowo... Czy Kamagami dalej jest Sędzią Dusz? Nawet komenda jej wyzwolenia uległa zmianie... Nigdy nie używałem płomieni w celu osądzenia. Jak można to przeprowadzić? - Starał się mówić pewnie, ale jego wola została już naruszona, więc nie był to już tak pewny głos jak wcześniej... - Ci zdrajcy pragnął takiego świata w jakim Ty żyłeś. Jest wiele osób, którym nie podoba się kierunek wskazywany przez obecną Radę 46, która rządzi Gotei XIII. Jak mniemam w przeszłości Rada miała służyć dobru wszystkim dusz, a nie tylko ich prywatnym interesom. Skąd masz pewność, że ich osąd będzie teraz słuszny? - Zrobił dłuższą chwilę na przerwę, intensywnie myśląc, aż w końcu zapytał.
- Czy myślisz, że byłbym w stanie sam oczyścić swoją duszę? - Pękł, jeszcze przed chwilą tak się zarzekał, że inner to jego część, a teraz pytał jak się go pozbyć... Nie pytał o to, tylko dlatego, że Yuudai powiedział, że tak powinno być. Jednak to w końcu zburzyło jego naruszone fundamenty woli. Już wcześniej były mocno osłabione gdy Kamagami podzieliła się z nim swoimi obawami i rozterkami na temat innera... Wtedy nie rozwiązał problemu i dlatego teraz był taki niestabilny w swoich postanowieniach... Ale może faktycznie miał przed sobą inną przyszłość niż tą, którą niedawno sobie ułożył w głowie. Może nie musiał się ukrywać po rukonie i ukradkiem pomagać duszom. Może mógł oczyścić swoje imię i faktycznie wpłynąć na obecną Radę, by ta znowu dbała o dobro wszystkich dusz. Może mógł zrobić znacznie więcej, niż mu się początkowo wydawało?
- Uważasz, że byłbym w stanie zmienić obecną Radę 46?

1337

Miał wrażenie, że został trochę niezrozumiany. Wcale nie miał zamiaru bronić pustych, czy przestać ich zabijać. Chodziło mu właśnie o takie jednostki jak Bell, czy Karas, które są w stanie pomóc innym pustym i duszom. W każdym razie nie miał zamiaru dalej brnąć w ten temat, gdyż Yuudai już wystarczająco był zdenerwowany. Nie chciał aby w taki idiotyczny sposób połączenie zostało zerwane, a tym bardziej nie chciał robić sobie w nim wroga. Wiele do tego nie brakowało biorąc pod uwagę jego groźby. Trudno było powiedzieć, czy Tanaka miał się czego obawiać i czy Kuchiki faktycznie mógłby mu coś zrobić, w każdym razie nie miał zamiaru tego sprawdzać.
Yuudai zwrócił uwagę na coś ważnego, a raczej uświadomił pewien fakt Tanace. Mało prawdopodobne było to, że hollow mógł osiągnąć ostatni etap ewolucji nie pożerając po drodze bogów śmierci. Karas nie wspominał nigdy o konfliktach z innymi shinigami... Yuzu z kolei nigdy do tej pory się nad tym nie zastanawiał. Od początku znajomości, od kiedy pusty zdecydował mu się pomóc, Tanaka obdarzył go zaufaniem i nigdy nie pomyślał o nim w ten sposób... Z pewnością musiał mieć wielu shinigami na swoim sumieniu... Pozostawała tylko kwestia tego, czy świadomie nim teraz manipulował w jakimś celu, czy może faktycznie żałował swoich czynów i starał się w ten sposób po części odkupić swoje winy... Trudno było uwierzyć w ten pierwszy wariant, ale był on również prawdopodobny... Yuudai nie jest pierwszą osobą, która przestrzega go przed Karasem...
- A jak miało wyglądać idealne Seireitei? - Może w końcu, ktoś go oświeci. Do tej pory wszyscy dawali mu zdawkowe odpowiedzi...
Pytanie Tanaki od razu spotkało się z reakcją, a raczej z propozycją... Cholera jasna, ale się to wszystko pokomplikowało. Hyuu miał jednak w przeszłości racje... Yuzu chciał być lojalny zbyt wielu osobom, a raczej zbyt wielu różnym skonfliktowanym stronom. W końcu musiało jednak do tego dojść i teraz musiał wybrać stronę po której się opowie... Każdemu z nich wiele zawdzięczał i wobec wszystkich miał pewien dług... Jeśli jednak faktycznie chce spróbować zmienić Gotei i Radę, to lepszej szansy mieć nie będzie... Może uda mu się spełnić marzenia Hyuu i Kazukiego na swój własny sposób... Ich pobudki były szlachetne, ale droga jaką obrali była faktycznie niewłaściwa... Natomiast nazywanie młodych vizardów zdrajcami było jednak nadużyciem. Podobnie jak Yuzu nie mieli wpływu na to, że mieli w sobie hollowy. Ciekawe czy gdyby mogli, to czy zdecydowali się na usunięcie innera? Nigdy w końcu ich o to nie pytał... No i kwestia Karasa oraz Bell... Jeśli tak obiektywnie na nich spojrzeć to tak naprawdę niewiele o nich wiedział... Może i dobrze go traktowali, ale kto wie jaka czarna przeszłość może się za nimi ciągnąć... Może i teraz byli znani jako neutralni arrancarzy i nie opowiadali się po żadnej ze stron, ale kto wie co było kiedyś... No i jeśli faktycznie Yuzu miał zamiar wrócić do Seireitei to nie było opcji aby dalej utrzymywali bliskie relacje... Kluczowa jednak w tym wszystkim była Kamagami. Była ona dla niego najważniejsza i dobrze wiedział, która z dróg jest jej bliższa. Nie musiał nawet jej o to więcej pytać. Tak więc decyzja została podjęta.
- Pragnę spłacić dług wobec czcigodnej Awashimy i stać się takim shinigami, jakim chciałem zostać wstępując do akademii Shino - obrońcą dusz. - Targały nim jeszcze silne uczucia ale nie ma się co dziwić, rozmowa z Yuudaiem zapewniła mu emocjonalny rollercoaster. - Nigdy nie będę taki jak Ty, ale wierzę, że z Twoją pomocą będę mógł pomóc jeszcze wielu duszom. Dlatego w imieniu równowagi w świecie i dobra wszystkich istot przysięgam, że zerwę ze zdrajcami i pustymi oraz nie spocznę dopóki nie pozbędę się skazy z mojej duszy. - Spojrzał znacząco w oczy Kuchikiego.

1338

Wizja takiego Seireitei była piękna. To straszne jak przez te wszystkie wieki białe miasto zbłądziło. Koniecznie należało przypomnieć w Soul Society tę ideę i sprawić by wróciło na właściwe tory...
- No właśnie, niewinnej... Dlaczego zatem czcigodni ją porzucili?- Postanowił kontynuować rozpoczętą przez Yuudaia myśl. To była jedna z tych kwestii, których nie potrafił zrozumieć i która była zalążkiem bluźnierczych myśli wobec demiurgów...
Yuudai może i był tylko mentalnym konstruktem jak to ujął. Ale jego wiedza i wola miała dalej ogromną wartość. Nic więcej nie było potrzebne do tego by Tanaka wzrastał w siłę. Mógł go poprowadzić ku spełnieniu jego celów, a również podzielić się własnym bezcennym doświadczeniem. Kuchiki wyciągnął dłoń, którą po chwili Tanaka uścisnął.