Południowa dzielnica

1412

Atmosfera gęstła z każdą chwilą coraz bardziej. Mężczyzna był jak tykająca bomba, która za chwilę eksploduje. W końcu nie wytrzymywał i zaatakował kobietę. Yuzu nie spodziewał się, że będzie tak szybki... Nie był w stanie nadążyć za nim wzrokiem, nie docenił go... Musiał jakoś rozwiązać te sytuacje. Ponownie stanął naprzeciw mężczyzny odgradzając go od kobiety. Położył w pogotowiu dłoń na rękojeści zanpakuto..
- Nie wiem co między wami zaszło. Ale zabicie jej nie rozwiąże Twojego problemu. Jeśli faktycznie jej znajome porwały bliską Ci osobę to pomogę Ci ją odbić.- Mówił niezmiennym tonem i oferując swoją pomoc. Facet był zdesperowany, możliwe że nie myślał trzeźwo. Trzeba było go uspokoić to może uda się opanowac sytuacje.

1413

Tanaka chyba nieco źle ocenił stan faceta. Nie mniej sytuacja była dalej napięta i musiał uważać. Widząc, że rozmowa odnosi skutek, ponownie opuścił ręce wzdłuż ciała.
- Kobieta raczej miała inne zdanie. Ale chcę wierzyć, że jej faktycznie nie zabijesz. - Mówił bezustannie opanowanym, spokojnym głosem. Musiał być równowaga dla jego negatywnych emocji. - Kim jestem? - Powtórzył po nim pytanie. W sumie było ono dość istotne. Z obecnymi shinigami się nie identyfikował, strażnikiem również nie był. Chyba faktycznie mógł się nazywać pielgrzymem to było najlepsze określenie. - Jestem pielgrzymem, który stara się bronić dobra dusz. To chyba najlepiej mnie definiuje. Chcę by duszom żyło się lepiej. . Teraz pewnie facet jeszcze bardziej mu nie zaufa. Ale taka była prawda.

1414

- Wierz w co chcesz, możesz to nazywać przypadkiem czy zrządzeniem losu. Fakt jest taki, że tylko tędy przechodziłem. Nie dbam o pieniądze, więc lepiej z nich skorzysta kto inny. - Waluty mu nie brakowało, to fakt. Chociaż niechęć przed wzięciem pieniędzy była spowodowana tym, że przypisał by sobie "zasługi" kogoś innego, a poza tym nie wiedziałby nawet gdzie powinien się zgłosić aby rzeczoną nagrodę odebrać.
- W tym momencie, tylko Ty jedna możesz sobie pomóc. Odpowiedz na pytanie gdzie jest bliska mu kobieta. - Odpowiedział bez żadnych emocji na łkanie dziewczyny. Chociaż było to niesamowicie trudne. Przeczucie podpowiadało mu, że mężczyzna mówi prawdę. Tanaka znał to uczucie, kiedy zrobiłby wszystko aby uratować bliską mu osobę. Miał natomiast wrażenie, że ruda próbuje go wykorzystać. Nie mniej bacznie obserwował by facet nie przekroczył granicy, aby móc w porę zainterweniować.

1415

Sytuację udało się zażegnać, a nawet się dogadać. Tanaka miał zamiar pomóc Takuyi odbić porwaną kobietę w zamian za informację o pewnym bóstwu. W celu dalszych kroków udali się do pewnej wioski. Jej zarządcą, jak również wielu innych obszarów na południu, był niejaki Hanzo. Przedsiębiorczy i ciekawy człowiek na pierwszy rzut oka. Yuzu chwilę z nim pogadał i dowiedział się o kilku członkiniach Cory. Tak samo o Takuyi zwanym Purpurowym gromem. Osobliwy przydomek, aczkolwiek pasujący. Gdy Yuzu stanął mu na drodze to zniknął i pojawił się nagle niczym grom z jasnego nieba. Po za tym vizard zapytał gospodarza gdzie mógłby uzupełnić swoje zapasy i ewentualnie kupić jakieś dobra. Szczególnie zależało mu na chuście/bandanie, którą mógłby założyć na głowę i ukryć swoje spiczaste uszy. Poza tym chciał zaopatrzyć się w jakieś płótna/skóry aby móc rozstawić sobie jakieś schronienie. Czuł, że na południu często może zastać go deszcz, więc dla własnego komfortu warto było jakoś się przed nim schronić. Podpytał również, czy jest ktoś w wiosce, kto mógłby pomóc mu w uaktualnieniu jego mapy, a i może udałoby się poznać jakieś ciekawe nowe miejsca warte odwiedzenia w czasie jego wędrówki. Chciał usłyszeć również kilka opowieści o Yaburetayume. Może uda mu się przynajmniej określić czego może się spodziewać po jego spotkaniu i zdoła ocenić jaki to yokai - zły duch, czy może uda mu się z nim porozumieć biorąc pod uwagę wartości Yuzu. Oczywiście niezależnie od tego jakie wyrobi sobie zdanie to i tak pomoże Takuyi. Warto było podpytać również o inne lokalne bóstwa, świątynie czy kapłanów.
Po rozmowie z Hanzo, Tanaka miał trochę czasu dla siebie przynajmniej do momentu, aż uda się wyciągnąć informacje od rudowłosej. W takim wypadku wybrał się na zakupy i ewentualnie do "kartografa". Poza tym przechadzał się po wiosce i po prostu obserwował toczące się tam życie. Potem zdecydował się również na dłuższa sesję medytacji. To był naprawdę dzień pełen wrażeń i musiał uspokoić swoje myśli. Najpierw spotkanie z Chikaze, a potem tą istotą. Aby następnie wpakować się znowu w jakąś kabałę. No ale chyba tak to już musiało być.

1416

Zakupy przebiegły pomyślnie, a nawet otrzymał w "prezencie" chustę. Od razu założył ją na głową przykrywając uszy. Powiedzmy, że dzięki temu mógł już sobie względnie chodzić bez większego wzbudzania sensacji. Chociaż pewnie jego blade lico będzie się i tak dość mocno wyróżniać na tle opalonych południowców. Jeśli chodziło o mapę to nie absolutnie nie chciał jej zabierać. Wystarczyło mu by ją przestudiować i przenieść na swój egzemplarz lokacje istotnych miejsc, których nie było u niego, taką prośbę wystosował do Hanzo.
Informacje na temat Yaburetayume były bardzo różne. Zapewne w każdej z nich było coś prawdziwego. Cieszyło go jednak, że nie słyszał żadnych opowieści o jego barbarzyństwie, czy umiłowaniu do zła. To już mogło nieco napawać optymizmem przed jego ewentualnym spotkaniem z yokai.
Niestety żadnych konkretniejszych informacji na temat innych bóstw, świątyniach czy kapłanach nie uzyskał. Wyglądało na to, że jedynym jego tropem póki co pozostawał trójgłowy wąż.
Kolejnego dnia Takuya zaproponował sparing, temat podchwycił Hanzo i na placu ćwiczebnym na tyłach wioski zebrała się całkiem spora grupa widzów. Yuzu bez większych problemów pokonał Purpurowy Grom, aczkolwiek wiedział, że nie pokazał wszystkiego na co go stać. Nie był tak szybki jak ostatnim razem, wtedy Yuzu nie był w stanie nadążyć za jego migoczącymi krokami. Nie mniej te uwagę zostawił sobie na bardziej kameralne grono, tak samo kolejną, która nasunęła mu się po wypowiedzi Hanzo. Konkretnie potrafił ocenić poziom mocy Takuyi, czy osób z Cory, więc ktoś musiał mu powiedzieć albo sam potrafił to stwierdzić. To by oznaczało, że sam musi prezentować znaczący poziom. Zwykły laik nie potrafiłby z taką pewnością wysnuwać podobnych wniosków.
Tanaka aż tak pewnie nie podchodził do ataku siedziby Cory. Wtedy gdy walczył z nimi w świecie żywych na pewno nie prezentowały poziomu zwykłego szeregowego shinigami. Musiał założyć, że może się trafić tam ktoś zdecydowanie silniejszy i tak zapewne będzie.
- Ostrożności nigdy za wiele. Lepiej założyć, że może trafić się tam jeszcze ktoś zdecydowanie silniejszy i ograniczyć się jedynie do odbicia dziewczyny. Te członkini Cory, o których mówiłeś, jakie mają zbrodnie na swoim sumieniu? - Poczekał aż rozmówca odpowie by potem kontynuować. - Jeśli mam być szczery to wolałbym ograniczyć ofiary do minimum. Najlepiej by było jakby po dobroci oddały dziewczynę. Jeśli jednak nie pozostawią mi wyboru to się nie zawaham.

1417

Lista zbrodni Cory była długa, Tanaka zastanawiał się czy to wszystko faktycznie było prawdą czy Hanzo trochę "podrasował" ich "dokonania". Zdolności przemawiania miał na wysokim poziomie, więc dodanie czegoś od siebie nie byłoby dla niego wielkim problemem. Tanaka musiał uważać by nie zostać wprowadzonym w maliny. Wszakże wódz wioski mógł chcieć go wykorzystać do prywatnych celów - pozbycia się uciążliwych przeciwników. Taka opcja wydawała mu się mało prawdopodobna, ale musiał pamiętać o takiej możliwości.
- Bestialskie działania... - Podsumował krótko historię na temat porywania małej dziewczynki. Zbrodnie na dzieciach chyba były najgorsze z możliwych. Jeszcze nie ukształtowane, małe i niewinne istoty. Jeśli faktycznie to prawda, to istotnie po siedzibie Cory nie powinien zostać nawet kamień na kamieniu.
- Postaramy się wyciągnąć wszystkie dzieci jakie napotkamy, nie tylko Emę.
Potem Hanzo zaproponował pomoc shinigami. To był dobry pomysł, ale nie dla Yuzu. Nie chciał kłamać, ale i nie chciał powiedzieć wprost dlaczego ta koncepcja mu nie pasuje.
- Istotnie byliby wielkim wsparciem, ale jeśli mam być szczery to... nie przepadamy za sobą jeśli tak mogę to określić.- Spojrzał znacząco na Hanzo.- Obstawiam, że z tej współpracy wynikłoby więcej problemów niż korzyści.

1418

Hanzo szczęśliwie zrezygnował z pomocy shinigami, aczkolwiek poszło dziwnie łatwo, aż za bardzo. Trudno było ocenić czy to było już przewrażliwienie czy faktycznie było na rzeczy. Póki co i tak nic z tym nie mógł zrobić.
- Wierzę, że się nie zawiedziesz. Nie odmówię pomocy dobrym duszom, więc postaram się ocalić tyle ile tylko zdołam.- Zaraz po tym przybiegł jeden z pracowników Hanzo. Okazało się, że rudowłosa się złamała.
- Chętnie mogę pokazać im kilka ruchów. Jednak jeśli to nie problem to chcę być przy tej rozmowie z rudą. Chciałbym na własne uszy usłyszeć co ma do powiedzenia.- Wolał być przy tej "pogawędce". Po pierwsze chciał zobaczyć do czego się posunęli aby zmusić ją do gadania. W końcu do tej pory Hanzo pokazywał siebie tylko z tej piękniejszej strony. Trzeba było sprawdzić również czy faktycznie taki jest, czy to tylko maska. Póki co nie ufał przywódcy wioski. Do tej pory Tanaka nie miał do czego się przyczepić i w sumie to w tym wszystkim było takie podejrzane. No i to będzie dobra okazja żeby poniekąd potwierdzić informacje na temat Cory.

1419

Prośba Tanaki nie spotkała się z choćby cieniem zawahania. To napewno działało na plus Hanzo. W każdym razie na miejscu zastali paru typków no i rudą przywiązaną do krzesła. Wyglądało na to, że chyba ją podtapiali aby wyciągnąć informacje. Na pewno nie było to najprzyjemniejsze, ale mogli posunąć się do o wiele gorszych rzeczy... Tak jak te psy z Mecenari na Shintaro. Poza tym dziewczyna była w jednym kawałku, także nie było źle, dotrzymali słowa. Informacje, które im dawała pokrywały się z tym co mówił Hanzo, także faktycznie była mała szansa, że coś ich zaskoczy.
Tanaka zdecydował się na zadanie dwóch pytań. Czy i kogo przetrzymują w swojej bazie (więźniowie), a także ile dzieci się tam znajduje.
Gdy opuszcza piwnicę Yuzuru zapyta.
- Co zamierzacie z nią zrobić? - Po odpowiedzi kontynuuje. - Nie podoba mi się ten rytuał... Powinniśmy jak najszybciej wyruszyć i w drodze opracować plan.

1420

Lista więźniów nie była zbyt długa ale i baza raczej nie była wielka. Z pewnością była to jedynie jedna z kryjówek. Zaskoczyła go natomiast reakcja na pytanie związane z dziećmi. Trochę nie wiedział jak ma to zinterpretować. Czy się obruszyła tym, że ktoś w ogóle podejrzewa o takie zbrodnie, czy może krył się za tym jakiś inny powód.
- To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. - Skwitował informacje na temat przekazania rudej shinigamim.
- Nawet nie mam zamiaru go powstrzymywać. Nie mamy pojęcia co to za rytuał i jakie mogą być jego konsekwencje dla Ruri. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na zwlokę. Aczkolwiek będę musiał w drodze porozmawiać z Takuyą i spróbować go uspokoić. W jego obecnym stanie bardzo łatwo go sprowokować, a przez to może napytać sobie biedy. Musi opanować swoje emocje dla swojego i Ruri dobra.

1421

- Ani słowem, generalnie nic nie wiem na temat Ruri.- Tknięta przez kami? W sumie co to tak naprawdę znaczyło? O Yuzu teoretycznie również można było powiedzieć, że był tknięty przez kami, ale to nie o to chodziło. Nie zdążył już jednak zapytać, gdyż przybył Takuya, a nie chciał poruszać przy nim tego tematu. Skoro sam nie zdecydował mu się zdradzić tych informacji to nie chciał naciskać, ani mówić że Hanzo powiedział to i owo.
- O samą podróż się nie obawiam, a właśnie o jego zachowanie gdy dotrzemy na miejsce.- Odparł gdy Takuya wyszedł z pomieszczenia.- Nawet jeśli tak jest, to prędzej czy później wprawny wojownik bezwzględnie wykorzysta tę słabość. No nic, to ja również ruszam. Do zobaczenia.- Pożegnał się krótko, skinął głową i również wyszedł aby podgonić Takuyę. W końcu gdy go dopadnie od razu przejdzie do rzeczy.- Musimy po drodze opracować jakiś plan.

1422

Yuzu badawczo przyjrzał się kozom, jeszcze nigdy nie miał okazji jechać na wierzchowcu, a raczej nie miał okazji aby go "prowadzić". Nie, żeby się teraz miał tym stresować, ale czuł się dość niepewnie.
- Nie, nigdy nie miałem okazji.- Odpowiedział przejmując wodze od Takuyi. Przyjął do wiadomości krótki instruktaż po czym delikatnie pogłaskał kozę po jej boku aby następnie ją dosiąść. Zdecydowanie nie czuł się swobodnie w siodle ale szczęśliwie jego wierzchowiec był spokojny więc sama jazda nie zakończyła się klapą.
-Myślałem, żeby jeden z nas spróbował ich wywabić z kryjówki, a drugi w tym czasie zakradłby się do środka aby uwolnić więźniów. Myślę, że Ci przetrzymywani łowcy mogliby nam pomóc. Duży chaos powinien ułatwić wyprowadzenie Ruri. Kiedy dziewczyna będzie już bezpieczna to można wtedy zająć się Corą. Wcześniejsze jednoczesne walczenie i ochrona może okazać się zbyt trudne.- Odpowiedział starając się koncentrować na jeździe.

1423

Miło ze strony Hanzo, że wysyła pomoc, aczkolwiek pewnie tylko po to żeby upewnić się czy misja się powiedzie.
- Szczerze to mnie nie obchodzi czego chce Hanzo. Mi zależy jedynie żeby pomóc odbić Ci Ruri i uwolnić więźniów. Nie będę przyzwalać na to aby cierpiały dobre dusze. Jeśli po drodze będzie trzeba unieszkodliwić Corę to po prostu to zrobię. Aczkolwiek będę starał się unikać rozlewu krwi. Być może któraś wtedy się opamięta, jeśli nie to nie dostanie drugiej szansy. - Jak się okazywało Hanzo był większym chciwcem niżby się na początku wydawało. - Mnie nie interesują pieniądze jak już wspominałem. W takim wypadku Hanzo zgarnie więc i nagrody za te członkinie Cory. Jeśli jednak natrafię na coś z boską emanacją to chciałbym się temu bliżej przyjrzeć.- Gdyby znalazł coś ciekawego to może byłby w stanie zaoferować to tej istocie z głębi. A niewykluczone, że coś takiego tam będzie skoro Cora planuje jakieś rytuały na osobie, która była naznaczona przez kami.
- Schlebia mi to co mówisz... Jednak jest to dalej zdecydowanie za mało aby zrealizować moje cele. Ty natomiast podczas sparingu nie pokazałeś wszystkiego. Przy naszym pierwszym spotkaniu byłeś znacznie szybszy. - Izanami? Ktoś chyba był tu wielbicielem żony Izanagi. - To pseudonim, czy prawdziwe miano? Nosić imię upadłej bogini to dość osobliwe.- Miał nadzieje, że nie ma to nic wspólnego z Akahaną.
- Ale jedno drugiego nie wyklucza. Plan zakłada, żeby jak najmniej narażać Ruri. Skoro będą posiłki od Hanzo to gdy się ją im przekaże będzie można kontynuować natarcie.

1424

Nie mógł winić Takuyi za jego podejrzenia. Tanaka również z dużą dawką ostrożności podchodzi do takich osób. Niestety w świecie, którym żyją chęć pomocy innym jest czymś niecodziennym. W większości przypadków każdy dba o własny tyłek, a Ci co oferują pomoc mają za tym często ukryte zamiary.
- Nie muszę znać. Dałem słowo, że Ci pomogę i mam zamiar go dotrzymać... Cóż... Nie należę do żadnej sekty i nigdy nie spotkałem ludzi, o których mówisz.- Raczej nie miał tutaj na myśli Hyuu i Kazukiego, oni byli buntownikami a nie sektą.- Aczkolwiek nie dziwię się, że takie powstają. Niestety arystokracja, która wywodzi się od shinigami przez wieki zbłądziła. Król Dusz powołał bogów śmierci aby trzymali pieczę nad jego "dziełem". Ci jednak zamiast dbać o dobro dusz, dbają o własne wpływy. Ktoś w końcu powinien przypomnieć im o ich powołaniu i wyciągnąć konsekwencje za te wieloletnie zaniedbania.- Przedstawiając swoje poglądy mocno ryzykował. Trudno było powiedzieć jaki on miał światopogląd i czy nie ma jakiś koneksji z shinigami. Aczkolwiek chciał być szczery ze strażnikiem, a tak naprawdę z każdą duszą. Od kiedy poznał swoje powołanie, chciał stać się go godnym.
- Raczej niemożliwe jest stworzenie raju w Soul Society. Otrzymaliśmy dar wolnej woli, a on wiąże się z tym że dokonujemy własnych wyborów. Zawsze znajdą się osoby, które się ze sobą nie zgadzają co może zrodzić konflikt. Mimo wszystko nie wolno zaniechać wysiłków i można sprawić by życie w Soul Society było znośniejsze.
Wewnętrzny lokator, brzmi bardzo znajomo. Yuzu doskonale wiedział, że taka istota może być cholernie upierdliwe. Ale tutaj była mowa o yokai. Z takim przypadkiem to chyba się jeszcze nie spotkał. -I mówisz, że to ze mnie dziwna dusza- Odparł z żartobliwą nutą w głosie starając się trochę rozładować atmosferę, która zrobiła się nieco cięższa przez temat rozmów. - Tak się zastanawiałem co to była za technika. Czy tak dobrze opanowałeś shunpo, czy to może było coś innego?- Ten yokai chyba jednak nie był taki zły skoro dzielił się informacjami. Innerowi Tanaki zależało tylko aby przejąć kontrolę nad ciałem, a przynajmniej uprzykrzyć mu jak najbardziej życie.
- Zapamiętam to imię aby nie przyszło mi do głowy próbować jej poderwać.

1425

Trzy dni minęły na ciągłej podróży. Krótkie przerwy przeznaczał na medytacje, a i czasem nie nachalnie starał się nieco dowiedzieć o tym Sasayaki i okolicznościach jak doszło do ich spotkania czy też już "fuzji". Jeśli Takuya nie chciał o tym mówić to nie naciskał. Poza tym musiał dowiedzieć się nieco o Ruri, a przynajmniej jak wygląda czy ma jakieś cechy szczególne by być w stanie ja zidentyfikować.
Niewiadomo było ile czasu im pozostało. Tanaka dopuszczał w swojej głowie, że mogą się spóźnić i nie zdołają ocalić Ruri. Nie wypowiadał jednak swych obaw na głos, domyślał się że strażnik sam nie może odpędzić tych ciemnych myśli. W końcu wydawało się, że dotarli na miejsce.
- Oby, bo jeśli nie to próba zaskoczenia ich i skradanie się spali na panewce. - Starał się wyczuć w niedalekiej okolicy jakieś źródła reiatsu. Potem sam założy kaptur na głowę i ukryje swoją aurę. - Jak wychodzi Ci tłumienie swojego reiatsu? Może nie będą w stanie wykryć nas obu. - W sumie to by wyszło nieźle, gdyby teraz jednego z nich wykryli. Wtedy Cora powinna wyjść im naprzeciw.

1426

Okazało się, że historia ich spotkania była bardzo zwyczajna. Można by powiedzieć, że wręcz za bardzo. Z drugiej strony Yuzu już miał świadomość, że legendarne istoty wcale nie muszą mieć jakiś niesamowitych historii. Dobrym tego przykładem byli pierwsi shinigami i powstanie Seireitei.
Niestety nie udało mu się wykryć żadnego reiatsu. Podejrzewał, że jest to spowodowane barierą, a nie brakiem obecności porywaczek.
- Hm... Może warto to wykorzystać? Kiedy Cora wykryje tyle zbliżających się osób to powinna wyjść z kryjówki. Wtedy jeden z nas może zaatakować z zaskoczenia, a drugi wejść do ich siedziby.