Wschodnia pustynia

Tam i z powrotem, czyli opowieść Hollowa - filler Meshera post 3

Nie dało się odmówić Mesherowi pewnej logiki. Kiedy zamiast rozmawiać z oskarżającym się go pobiło i zjadło, to problem krzykacza bluzgającego nas znikał bez szansy na apelacje. Przyjął, jednak postawę defensywną. Nic dziwnego, w końcu te szczypce wyglądały naprawdę groźnie, także rosły Pusty pewno bał się włożyć tam kopytko, co by go nie stracić. To byłoby co najmniej przykre. W końcu wtedy nie byłby już parzystokopytnym, a to jak spadek w hierarchii wszelkich istot. Krab, jednak nie wyglądał na szczególnie zlęknionego tupnięciami większego od siebie Hollow.
- Nie jesteśmy typem inteligenta, co? - Zapytał chyba retorycznie. W tym wszystkim Mesher dostrzegł, że jego visa vi podniósł szczypce ustawiając je w czymś na zasadzie gardy. Czyżby ten jego luz to była tylko gra pozorów? Na te chwilę trudno było stwierdzić, może zwyczajna ostrożność albo zbieg okoliczności. Wyglądało, jednak na to że pomimo spodziewanego przez parzystokopytnego scenariusza krab wcale nie zmierzał to starcia. Zamiast tego nawijał dalej, wyjątkowo gadatliwy był jak na ich specyficzny gatunek - Ale chuj tam. Tęgiego umysłu tu nie trzeba, a te muskuły mogą się przydać. Potrzebuje towarzysza do wyprawy do świata żywych, aby sprawdzić jedno dziwne źródło energii, które może być smakowite jak cholera. Wchodzisz w to? - Zapytał spoglądając tymi wielkimi, żółtymi gałami. Tą ciekawość wyraziły nawet te jego czółki, które zadygotały kilkukrotnie, żeby znowu zamrzeć w bezruchu.

Zazwyczaj sytuacja w takich przypadkach była bardzo prosta. Hollowy były z definicji wrogo do siebie nastawione w niemalże każdym przypadku. Kilka prowokacyjnych ruchów Meshera dawały przeciwnikowi przewagę inicjatywy, aby ten jako pierwszy mógł uderzyć i walka przynajmniej przez chwilę była bardziej wyrównana. Taka zabawa ofiarą musiała jednak w tym momencie poczekać. Krab nie decydował się na walkę, co w pierwszym momencie Goliat uznał jako kolejną sztuczkę. Obserwował najmniejsze ruchu szczypcowego, ale ten zamiast tego przedstawił swój plan. O ile mówienie nie było dobrą stronę wielkoluda, to jednak ze słuchaniem radził sobie całkiem dobrze. Gdy usłyszał kilka obelg w swoją stronę uznał je raczej za pochwalenie słusznych rozmiarów, a dalszy plan jako podzielenie się informacją o dziwnym źródle energii. Najwyraźniej krab potrzebował lidera i pomocy,  z czym musiał udać się do kogoś potężniejszego, któremu będzie służył. Mesher kiwnął głową, na znak, że zgadza się aby go zaprowadzić w to miejsce.

Tam i z powrotem, czyli opowieść Hollowa - filler Meshera post 4

No i wyglądało na to, że zawarli jako takie przymierze, czyli cała sytuacja przebiegła zupełnie inaczej, niż Mesherowi się wydawało, że przebiegnie.
- No klubu dyskusyjnego to my raczej nie założymy, ale trudno. - Rzucił Pusty-Krab kwitując kiwnięcie głową po czym dodał - Jestem Mariscs. - Przedstawił się samym imieniem. Wszak dla wielu Hollow ich nazwisko nie miało większego znaczenia, a nawet nieraz zupełnie go nie pamiętali. Spojrzał pytająco na parzystokopytnego, chyba oczekując, że ten się odwdzięczy tym samym. Gdy już formalności i poznawanie mieli za sobą szczypcowy przeszedł do konkretów.
- Więc sytuacja ma się tak. Gdy ostatnio byłem w Świecie Żywych wyczułem na jednym wygwizdowie smakowitą energię. Dziwną taką, bo nie odczułem żadnego życia w okolicy. No, ale psia mać zasadził się na mnie jeden z tych cholernych łuczników i musiałem zwiewać do Hueco Mundo. Noooo, ale teraz jak jest nas dwóch to nie powinno być problemu. Wszystko skumałeś? - Zapytał koniec, bo tradycyjnie dość tępy wyraz na masce Meshera mógł być w tej kwestii mylący.

-M...E...S...H...E...R- Odpowiedział w klasyczny dla siebie sposób, wypowiadając każdą kolejną literę jedna po drugiej, kompletnie nie próbując ich połączyć w sylaby, nie wspominając o całych słowach. 
Wzajemne przedstawienie się mieli już za sobą, więc przyszedł czas na przedstawienie planu. Z tego co Krab przedstawił, w Świecie Żywych znajdowało się coś dobrego do zjedzenia, znacząco odróżniającego się od tego co do tej pory Mesher widział tam. Tym bardziej był zainteresowany. Nie ruszała go nawet informacja o jakimś tajemniczym łuczniku. Kiedyś spotkał Rycerza, który posługiwał się dziwnymi umiejętnościami, dlatego uznał, że to pewnie kolejny z takich podobnych. Od tamtego czasu minęło już sporo, Goliat urósł w siłę i wspólnie powinni poradzić sobie z takim zagrożeniem. Tym bardziej gdy nagrodą była tajemnicza energia. Kiwnął głową, że zrozumiał i czekał aż zaprowadzi Mariscs wykona swoją powinność jako podwładny, poprzez utworzenie przejścia do miejsca docelowego.

Tam i z powrotem, czyli opowieść Hollowa - filler Meshera post 5


Słysząc kolejne literki imienia Mariscs zamrugał kilkukrotnie. Chyba do tej pory nie doceniał skali lotności intelektu swego nowego towarzysza. Po tym zapadła chwila ciszy. Przy tym oboje chyba mieli się za dowódców w tej drużynie, co mogło z czasem doprowadzić do dość zabawnych sytuacji... A może nie zabawnych? No cóż, to zależy od perspektywy. W każdym razie w końcu Krab podniósł się z ziemi wraz z muszlą, a potem machnął szczypcami w poziomie jakby rozcinając powietrze. W miejsce jego ruchu świat się rozpruł ukazując nieprzeniknioną czerń - Gargantę, aby później przez nią przejść. Za nim ruszył Mesher i skierowali się do świata żywych.

Pisz tutaj